Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
slawomir.samotny

Czy pamiętacie kary cielesne w szkole ?

Polecane posty

Czy w szkołach do których chodziliście stosowano kiedyś kary cielesne ? bo w szkole podstawowej do której chodziełem na przełomie lat 70-tych i 80-tych XX wieku TAK !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ładna ładna
pamiętam. Dostałam 10 razy linijką po łapach od wychowawczyni za podrobienie podpisu rodzica w dzienniczku. To było w jakimś 1981 chyba, podstawówka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość glupie_te_baby
W latach 80tych w przedszkolu bito nas po łapach za jakieś nieposłuszeństwa, raz dostałem w tyłek mocno bo zamknąłem kolegę w kiblu i płakał strasznie. W podstawówce, chyba 4 klasa jak byłem na koloniach to wychowawczyni krzyczała że kto będzie niegrzeczny to nie będzie się sam mył tylko ona go mocno wyszoruje. I rzeczywiście raz jak coś przeskrobałem to wzięła mnie pod prysznic i myła mnie, pupę, penisa. Oczywiście dostałem wzwodu, uśmiechała się. Teraz myślę ze była pedofilką...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja pamiętam w podstawówce
ciągnięcie za uszy i stawianie do kąta bicie pamiętam z przedszkola, ze szkoły juz nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ładna ładna
nie pamiętam ale jakby bolało to i tak pewnie nie dałabym po sobie poznać:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja pamiętam w podstawówce
to bicie było łapą po tyłu co niektórzy to nawet po gołym tyłu dostawali

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja pamiętam jak
w drugiej klasie podstawówki nauczycielka,młoda,ładna, mająca nie więcej niż dwadzieścia kilka lat, kazała się przełożyć koledze przez krzesło ustawione na środku klasy i przylała mu kilka razy kijem. Było to pod koniec lat osiemdziesiątych.Ta scena utkwiła mi w glowie, i była w wieku dojrzewania przedmiotem wielu fantazji seksualnych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ukarana
Ja miałam świetną wychowawczynię, która uczyła polskiego. Naprawdę świetna babka. I któregoś dnia nie odrobiłam pracy domowej z historii, po prostu zapomniałam. No i nauczycielka od histy wzięła linijkę i przylała mi razy w każdą rękę.. Akurat w trakcie bicia mnie, weszła wychowawczynie, żeby nam powiedzieć o zebraniu. No i zobaczyła. Powiedziała tej kobiecie, żeby sobie swoją klasę biła, ale jej uczniów nie dotykała i że ona jest od karania ich.. Spytała się klasy co takiego zrobiłam, żeby zaraz mnie bić i jak jej odpowiedzieli zrobiła wielkie oczy, ale wyszła ze mną na korytarz i powiedziała, że pani Sekulska/ tak nazywała się babka od histy/ jest bardzo wymagająca i żebym na jej lekcja była grzeczna.. No i od tej pory historyczka nie uderzyła żadnej osoby z naszej klasy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chodziłem do szkoły w dużym mieście, w latach 90. Było klęczenie pod ścianą, ciąganie za ucho, napierrdalanie linijką po łapach, albo trampkiem przez wuefiste. Ale nikt sie nie skarżył, nikt nie wyrósł na psychopatów, tylko teraz gówniarstwo nietykalne :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u nas nauczycielka rzucała w uczniów czym popadnie kluczami kredą brudna gąbką ale to co mi zapadła w pamięć to jak higienistka przylazła głowy sprawdzać czy są wszy i jedna kumpela miała tak ją wychowawczyni przy całej klasie zmieszała z błotem od brudasów wyzwała po 2-3 dniach kazała jej kleknąć obok krzesła mówi -no pokaż m....wska ten łeb czy wytępili ci te wszy w domu biedaczka klęczała a my wszyscy musieliśmy oglądać jak jej wychowawczymi linijką grzebie we włosach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o jezuuuuuu....
raz dostalam linijką po dloni, bez sensu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
DObrze, ze jak ja chodzilam do szkoly takich akcji nie bylo, bo zle skonczyla byl nauczycielka, ktora sprobowalaby mnie uderzyc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja pamiętam tylko tzw.
"łapy" linijką no i stanie w kącie :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja wam opowiem ale i tak
nie uwierzycie rzecz działa sie nie tak dawno, na przełomie lat 99/2000, nie pamietam dokładnie, byłam w klasie 4 lub 5. mielismy ksiedza od religii który był okropny, strasznie stresował i krzyczał na dzieci, a lekcja wyglądała tak, że puszczal jakis film i sobie szedł, a my mielismy robić streszczenie (a na polskim jeszcze takich rzeczy nie bylo, nikt nie umiał wyłapać, o co chodziło). stosował kary takie jak: klęczenie pod tablicą chodzenie na czworaka i szczekanie (udawanie psa) stanie z rekami w górze i wywieszonym językiem skakanie na jednej nodze lezenie na podlodze twarzą do ziemi nienawidzilismy go, ale bylismy dziecmi, nikt nam nie wierzyl, poza tym ten ksiadz mial zawsze w aucie na tylnym siedzeniu pornole i obsciskiwal sie z babami na stołówce, kucharkami itp. nikt nic z tym nie zrobił, rodzice nie wierzyli dzieciom, nauczyciele też. długo miałam traume ;/ mówił takie np. rzeczy, że matka boska jest ważniejsza niz nasze mamy i ja mamy kochac bardziej. albo, jest taka przypowiesc w biblii, ze ktos tam był wystawiony przez bo syna, potem oczywiscie wyszło, że to próba. i nam mowił, że jak nam bóg kaze, tez bedziemy mieli słuchac, nawet, jak bedzie trzeba zabic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja wam opowiem ale i tak
ucielo mi tekst, chodziło, że jakis facet byl wystawiony przez boga na probe, ze ma zabic syna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bardzo co współczuje jan12.Podobno to była bardzo dawno w każdej szkole i bili linijka po dłoniach w specjalnym gabinecie jak i równiez po gołym tyłku nawet pom 50 razy.Ale ja im bardzo współczujne . p.s.:moja mama mi opowiadała a i mam pytanie czy wy tez teraz dostajecie lanie bo ja nie dostaje???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja pamiętam. Był u nas w szkole wuefista, który dyscyplinował chłopców biciem po twarzy, nadrywaniem uszu. A były to czasy, kiedy to matołów nie przepychało się z klasy do klasy, byleby problemu się pozbyć, tak więc chłopcy w ostnich klasach byli prawie dorośli. Któregoś razu wracał z knajpy do domu, chłopcy zaczaili się na niego, dostał solidne manto, wylądował w szpitalu. X nie zakapował na milicję, nigdy więcej nie uderzył, żadnego ucznia. Jest to jedyny mi znany przykład lania, które podziałało wychowczo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do Jana12: Ja chodziłem do podstawówki nieco później, bo w latach 1973-81, ale układy w szkole były takie same. Wychowawczyni miała jakąś taką gumę w kolorze czarnym, którą nazywała "murzynkiem" i łapy dostawało dziennie co najmniej 10-15 osób (w klasie nas było 38 do 40) W trzeciej-czwartej klasie, koleżance zdarzyło się rzucić w czasie lekcji do kogoś uprzejme k.... trochę za głośno i dostała takie łapy, że płakała jeszcze przy wyjściu ze szkoły (dostała po 15 w każdą, bo: słowo ma 5 liter razy trzy, czyli chamstwo, plugawienie języka i gadanie na lekcji) ale nie z bólu, tylko dlatego, że matka na pewno zobaczy opuchnięte ręce i przeprowadzi śledztwo; a wiedziała, że wtedy dostanie baty na goły tyłek rzemienną smyczą i to nie 15 razy, a co najmarniej 30. Dyrektor szkoły też miał gumę, którą nazywaliśmy "walidupą", jak któregoś z nas złapał na bieganiu podczas przerwy, albo nie daj Bóg na dokuczaniu dziewczynom, to zabierał do składzika i zaczynało się. Po 10 przez spodnie, znani twardziele płakali jak dzieci. Raz nas trzech (Trzech Muszkieterów) dopadł na boisku przy podpalaniu zeszytów do ruskiego i jak usłyszeliśmy werdykt - po 20 na gołą d..., to Tomcio "Mucha" zbladł jak papier, a Darcio "Ptasiek" się rozpłakał w głos (Darcio dostawał od ojca 2 razy tyle ile w szkole i to wojskowym pasem) Ja prawie zemdlałem na tę "wiadomość"... Mieliśmy czekać pod składzikiem, w którym karany darł się wniebogłosy, licząc złamanym głosem uderzenia. A Dyro znęcał się dodatkowo, urągliwie komentując: "co, boli d...? Będzie jeszcze bardziej, bo ci zostało jeszcze 12 batów" Jezu, jak ta cholerna guma bolała na goły tyłek! po 5 płakałem jak bóbr, a po 10 błagałem o litość, co skończyło się napomnieniem i 3 batami przyłożonymi z dużo większą siłą (on kiedyś trenował ponoć rzut młotem) Tyłki mieliśmy w granatowe pręgi, po 2-3 dniach były czarne. Darcio nie przychodził przez dwa dni do szkoły, a kiedy przyszedł jeszcze był blady i miał zwolnienie z wf-u. Ponoć, za zabawę ogniem dostał od ojca 50 pachów, choć nie chce mi się w to wierzyć. Tomcio jest dzisiaj znanym w całym mieście glazurnikiem i terminy ma zaklepane na pół roku, zaś Darcio prowadzi gabinet weterynaryjny. Czyli nie staliśmy się zwyrodnialcami czy "pokręceńcami". Ostre bicie w tyłek nie oznacza złamanej psychiki jak twierdzą niektórzy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12:59 hahhaaha ale sie usmiałam z tej Twojaj opowieści i z innych powyżej, dzieki poprawiliście mi dziś humor:-D Ja urodziłam się w 80 roku i juz kar nie stosowano, ale mój brat starszy o 5 lat obrywał w szkole.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I szkoda że dziś nie stosuje się takich kar, młodzież rozbestwiona, nauczyciele boją się uczniów, co jeszcze w latach 90-tych było nie do pomyślenia. Podobnie z zasadniczą służbą wojskową, przeczołgany po poligonie młodzieniec zupełnie inaczej patrzy na świat i jest bardziej zdyscyplinowany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie rozumiem, jak można bić w szkole. Ja nigdy w życiu w szkole nie dostałem lania. Najbardziej zapamiętałem nauczyciela od matematyki (był z pochodzenia Austriakiem). Był wychowawcą. To był najlepszy nauczyciel jaki mógł być. Wszyscy go kochali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czy pamiętam? A jak można zapomnąć? Co innego solidny klaps a walenie czym popadnie i gdzie popadnie. Nauczyciel od matematyki darł zeszyty i rzucał nimi na drugi koniec klasy kiedy ktoś się zająknął przy odpowiedzi albo za długo zastanawiał przy tablicy. Palce bolały od przepisywania zeszytów. Bicie a raczej walnięcia w plecy, targanie za uszy. Koleżance nauczycielka rozerwała ucho wraz z kolczykiem. Bicie linijką po palcach za byle co. Targanie za włosy. Wtedy chodziło się do szkoły 6 dni w tygodniu. Jednego nauczyciela przydybali najstarsi chłopcy powtarzający ostatnie klasy, i tak mu wlali że nauczyciel wylądował w szpitalu i nigdy już nie uczył. I dobrze. Sama bym mu przywaliła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To okropne.ja chodze do podstwowowki i nie jest ta zle dzieci powinny byc sanowane

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anialolk
chodzilam do szkoły w latach 70/80 i było nacieranie uszu, wykręcanie, klęczenie pod tablicą z rekami do gory, i bicie rozga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość5667
Nigdy nie dostałem lania,ale jedynie pani w klasach 1-3 mówiła do nas siad i uważała to za całkiem normalne słowo którym można zwracać się do dzieci. I wuefistka w 2 klasie nazwała nas od małp w zoo we Wrocławiu xd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja pamietam jak dostawało sie drewnianymi linijkami "łapy",jak cos przeskrobalismy to nauczycielka ustawiała nas pod tablicą kazała wyciągnac reke jak nauczycielka brała zamach wtedy delikwent odruchowo reke cofał i cała klasa tarzała sie ze śmiechu kto miał zbyt głosny smiech też trafiał pod tablice nieraz uzbierało sie kilka osób i nieraz kobita sie namachała zanim trafiła po razie ,nauczycielka od fizyki miała metrową gume nazywała ją "nachajem"dostawali nią tylko chłopaki za jakies poważniejsze przewinienia np bicie sie palenie itp nikt nie miał złosci do nauczycieli bo była wina i była kara

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość ElizaK
Ja chodziłam do szkoły podstawowej w latach 53-60 i to w małej miejscowości w okolicy Wrocławia - "ziemie odzyskane". Rózgi, dyscyplina, linia drewniana czy wojskowy pas to była codzienność. Bili nas w szkole, poprawiali w domu, dostać można było i od woźnych i dozorców, od nauczycieli i krewnych. Specjalistą od chłostania nas był kierownik szkoły - stary frontowiec, który ciął nagie tyłki chłopakom wojskowym pasem, tak, że łzy im leciały do końca dnia. Dziewczynom dawał jedynie łapy, ale za to grubym rzemieniem lub całkiem sporą rózgą. No i nie były to 3-4 baty, na nasze drobne dłonie spadało po 15 uderzeń. Zresztą w łapy bili wszyscy, mocno, bez litości; kiedy uzyskało się pozwolenie na pójście w czasie lekcji do toalety, to idąc wzdłuż klas, słyszało się dochodzące stamtąd krzyki, wybuchy płaczu i klaskanie przyrządów o ciało. Nikt oczywiście nie marudził nazbyt, bo skoro dostawali wszyscy - było to normą. Specjalistką od bicia dziewcząt była pani Lelejko, urodzona we Lwowie hen, w czasach zaboru austriackiego, (chyba jeszcze pod koniec XIX wieku). Dziewczęta wysłane do niej "w celu poprawy postawy" zaczynały płakać od razu, niektóre prawie mdlały, zwłaszcza jeśli wina była poważna, czyli głośna kłótnia z koleżanką z użyciem epitetów, szarpanina, nazbyt rzucające się w oczy przymilanie się do chłopaków, czy, o zgrozo, papierosy... Używała rózgi, dyscypliny z węzełkami lub, co najgorsze rzemienia od maszyny do szycia. Raz do niej trafiłam i dostałam rózgą - 25 mocnych sieknięć w nagie pośladki i uda, które zostawiły grube, puchnące pręgi. Mama dołożyła mi w domu dyscypliną, więc przepłakałam całą prawie noc. To było za szarpaninę właśnie z koleżanką Tosią. Inna z koleżanek - Danka, w 6 czy w 7 klasie poczuła już "wolę Bożą" i uciekła ze szkoły, aby spotkać się ze swoją sympatią. Ona miała 14 lat, on 18 i pracował w pobliskiej fabryce. Dankę nakryła jedna z nauczycielek kiedy się z nim całowała nad rzeką. Nazajutrz, Dana została wezwana do pani Lelejko, która dała z siebie wszystko... Dankę widzieliśmy wyprowadzaną przez matkę z kantorka, szlochała, jęczała przy każdym kroku i była boso, bez butów i pończoch - dłonie miała sine, pręgi na nogach, a matka krzyczała na nią, że: "pójdziesz tak jak stoisz, jak ci nogi porządnie zmarzną, to ci rozumu przybędzie". Pani Lelejko zbiła ją rózgami po tyłku, dała po kilkadziesiąt łap i dała też jej rzemieniem po piętach i palcach stóp. Mama jej tez dołożyła swoje, tak, że Danka nie przyszła do szkoły następnego dnia... Danka jest już na emeryturze, tak jak ja, pracowała całe życie w szkole i nie uderzyła dzieci ani razu - jak sama mówiła, że te baty wtedy, nic nie dały, bo poleciała prawie od razu do chłopaka, a on "całował jej każdą pręgę na ciele i przy takiej pocieszance mogłaby dostawać lanie nawet codziennie"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×