Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zakłooopotana

depresja poporodowa...

Polecane posty

Gość zakłooopotana

witam! czy któraś z was ma/miała depresję poporodową??? bo ja chyba mam jej objawy, tzn: -płacze (łzy mi same lecą) -jak patrzę na dziecko to tez placze!!!! -jak mała krzyczy to mam wszystkiego dość i jest mi strasznie smutno, chodzę zdolowana, nic mi sie nie chce, modlę sie tylko by spała jak najdłuzej... w dodatku nie ma mi kto pomóc bo mieszkam sama z męzem, nie mamy nikogo do pomocy w naszym miescie... mąż caly czas pracuje, chodzi tez na nocki, jak jestw domu to kołysa malutką, pociesza mnie zebym nie ryczala,a ze mną tragedia, nie daje psychicznie rady!!! co robic? jak sobie z tym poradzilyscie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakłooopotana
a wy jak sie czulyscie? nie balyscie sie ze was wszystko przerosnie ze nie dacie rady?>

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wnioskuje....
buziaczek!:-) zycze bys zaczela jak najszybciej sie usmiechac a plakala tylko ze szczescia;-). Nic sie nie martw bedzie dobrze;-)....taka nasza dola....musimy dac rade bo kto za nas ja da?;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakłooopotana
nie wiem jak sobiee z tym radzic, meczy mnie to wstawanie, karmieniee i denerwuje mnie placz dziecka strasznie!!! a dziecko bylo chciane i oczekiwane... kurcze, nie wiem co robic;( wczoraj jak malutka plakala to plakałam i ja!!! ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochana!!! Miałam to samo! Ryczałam bez powodu, a nocy to bałam się jak ognia. Mąż siedział ze mną 2 tyg. po porodzie, a potem jak wychodził do pracy to płakałam za nim jak dziecko odprowadzone do przedszkola :( Niestety tak jest i z mojego doświadczenia powiem Ci, że czas jest sprzymierzeńcem. Z czasem Ci minie, a depresja to to nie jest tylko baby blues :/ Bodajże 80% kobiet po porodzie to ma :/ Depresja jest wtedy jak masz wstręt do dziecka, nie chcesz się nim zajmować i takie tam. Jak cosik to pisz - codziennie jestem na kafę to odpiszę. Powodzenia i cierpliwości :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zakłopotana, odpowiedziałam Ci już na Twoim topiku dot. wstawania w nocy, widzę, że jest to naprawdę duży problem i rozumiem Cię - na pewno duża część z nas miała chwile, gdy płakała z wyczerpania razem z dzieckiem... Zmęczenie i niewyspanie potrafią zrobić wrak z człowieka, ale to nie znaczy, że jesteś złą matką! Kiedyś maluszek zacznie spać dłużej, a Ty powolutku odżyjesz, zobaczysz! Z tego, co piszesz, wynika że rzeczywiście możesz mieć depresję poporodową, więc jeśli masz możliwość, to udaj się do lekarza. Ja nie poszłam i jakoś z czasem samo mi przeszło, ale wszystkie te rzeczy, o których piszesz nie są mi obce niestety... Ale zapewniam Cię, że TO MINIE.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xxxxspoko spoko
ja mialam to samo. jak mąz wychodził do pracy to wpadałam w panike, balam sie małego... dosłownie. Ryczalam calymi dniami, jak wstawałam w nocy to zarzekalam sie że jeszcze raz a pójde sie powiesic. Dobrze by było gdyby jednak ktos przyjechal Cie wesprzec. Ja powoli wyszłam z tego sama, a trwalo to ok 3 m-cy, ale wiem ze gdyby ktoś mi pomogł to wyszłabym z tego szybciej. Teraz na wszelki wypadek sie ubezpieczam i zbieram kase zeby moja mama mogla sobie wziąść urlop bezplatny i na 2 miechy przyjedzie do mnie, ale za to ja wypelnie jej luki w platności rachunków (jakby jakieś byly) trzymaj sie wiem jak Ci ciężko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wypełnione
ja tak nie miałam, płakałam czasami ze zmęczenia, ale dziecko mnie nie denerwowało, raczej brak możliwości wyspania się przez pierwsze 3 miesiące.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak jak Ty ma 80 procent kobiet kochana ja niestety jestem pośród nich al są lepsze i gorsze dni,choc przyznam,że więcej jest tych gorszych bo ne ma mi komu pokołysac ani w dzień a tym bardziej w nocy Mój mąż drugi rok pracuje za granicą Dośc często płaczę,jestem tak roztelepana nie wiem co ze sobą zrobic czasami ale wiem że muszę DLA CHŁPCÓW dac radę Ty masz męża na niedzielę możecie pojechac do znajomych czy do kogoś bliskiego a ka nie nawet prawka nie mam ja nie wierzę w depresję poporodową,poprostu jeszcze hormony nie doszły do siebie a po drugie chodząc w ciąży chyba nie wyobrażamy sobie jaki to ogromny obowiązek wychowanie dziecka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakłooopotana
a wlasnie boje sie nocy strasznie, że nie wyspie sie znow, że bedzie mnie bolala znow glowa, mam obawy caly czas ze dziecko jak sie obudzi to da mi znow popalic i bedzie krzayczec, dostanie czkawke itd nawet jak bedzie najedzone nie zaśnie itd.. a jakos tez mnie nie ciągnie do dziecka.... tzn robie przy niej wszystko tak mechanicznie: musze cie przewinąć, dać butelkę, polozyc do lozeczka i śpij bo mam cie dosc i nie krzycz, bo chce spokojne dziecko, nie wyj(takie mam mysli), a jak krzyczy to ja ryczę;(/./// boje sie jak dzis minie nocka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakłooopotana
ja sie tak boje jak mała krzyczy... jak placze, wtedy wyobrazam sobie ze nie zasnie, że sie zakrzyczy, że bedzie źle.... wszystko przy niej robie tak mechanicznie, nie mowie do niej nawet!!!!!!!!!! nie chce mi sie nic przy niej robic, do tego booli strasznie krocze po porodzie, nie moge siedziec wstawac taki bol:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam tak samo jak ty...
gdy byłam w pierwszej ciąży wszystko było ok, dopiero po porodzie miałam mały kryzys, płakałm bez powodu i było mi źle, ale nie czułam tego z powodu dziecka tylko tak jakoś. na szczęśćie trwało to może tydzień i potem było ok. teraz jestem w drugiej ciąży w którą zaszłam szybko bo nie minął nawet rok od porodu i jest tragedia. mam okropne zmiany nastroju, wszystko mnie dołuje i dużo płaczę. jestem sama całymi dniami, mąż pracuje, a jego rodzina mnie dobija, wogóle mnie nie szanują. czasem mam tak dosyć że nie mogę sobie poradzić ze sobą, tylko sen mnie uwalnia od tego. niewiem dlaczego tak się dzieje, nie obwiniam dziecka za to bo bardzo je kocham.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Malwinka277777
Twój problem to: SAMOTNOŚĆ!!!!!! Uczysz się nowej roli, nagle zostałaś sama ze wszystkim. Nie wiem czy pieniądze są aż tak ważne, ale ja bym wolała mieć męża popołudniami i nocą niż być sama ale mieć na większe potrzeby. Czy nie masz możliwości pojechać do rodziny z maluchem, zaprosić do siebie mamę, babcię, siostrę, koleżankę lub kogoś innego? Żyjesz na pustyni i nie masz sąsiadek, może nawet emerytek, które mogłyby za kilka złotych pomóc w domu, czy przy dziecku lub po prostu wypiły kawę? Naucz się prosić o pomoc, przeprowadź ważne rozmowę z mężem, który nawet nie wie lub nie chce wiedzieć co się z tobą dzieje i powiedz mu, że NIE DAJESZ RADY!!!!! Ja też się czułam jak mała zagubiona dziewczynka, z czasem nauczyłam się jak to jest być mamą, ale musiałam do wszystkiego dorosnąć. Bo obiecywano mi złote góry przed porodem, różowego bobasa, a wcale nie było tak pięknie.... Wychodź jak najwięcej z domu, najlepiej spaceruj tam gdzie są ludzie, chwilkę dłużej porozmawiaj z panią z kiosku, panią w ciucholandzie, z placu zabaw nici bo mamy jesienną aurę, ale w każdym sklepie spotkasz mamę. Weź się w garść i dorośnij!!! Nie bój się mówić o tym co Cię gryzie!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dorośnij...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gabriela

Najgorszy w depresji poporodowej był dla mnie brak zrozumienia ze strony najbliższych. Nie rozumieli mojego cierpienia, a ja nie potrafiłam się zająć córeczką, chociaż wcześniej bardzo ją chciałam. Bardzo często płakałam byłam w rozpaczy. Moja rodzina twierdziła, że jestem leniwa i nie na daje się na matkę. To wszystko pogłębiało moją depresję. Dopiero znajoma, ktoś obcy mi pomógł i uświadomił, że potrzebuje terapii. Teraz jest już prawie dobrze, ale smutno mi, że moja rodzina nie chciała mi pomóc. Kocham moją córeczkę i jestem coraz szczęśliwszą mamą. Jestem też wdzięczna mojemu terapeucie z  Przystanku Empatia w Warszawie, bo odzyskałam radość życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×