Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość co jest do cholery ?:/

skąd wziąć siłę do rozstania?

Polecane posty

Gość co jest do cholery ?:/

Ja muszę to zrobić. Nie mogę z nim już być. Cały czas płaczę, boję się, nie czuję między nami tego czegoś. Z perspektywy czasu wydaje mi się, że nigdy tego nie było. A może było? On nie liczy się ze mną, nie są dla niego ważne moje uczucia, traktuje mnie jak głupie stworzonko, które nie ma nic do powiedzenia. A jednocześnie dba o mnie, wiem, że jest ze mną szczery. Ale nie czuję tej wyjątkowej miłości... Chcę się z nim rozstać. Bo wiem, że to do niczego dobrego nas nie zaprowadzi. A jednocześnie nie potrafię. Tak długo się znamy, tyle mamy wspólnych spraw, dużo razem zbudowaliśmy. Boję się być sama. Nie wiem czy związek, który był kompletnie nieuzasadniony. Mamy tylu wspólnych znajomych więc już zawsze będziemy obecni w swoim życiu. Nie wyobrażam sobie też co by było gdybym zobaczyła go z jakąś inną kobietą... Chciałabym żeby między nami tak pięknie się układało.... ale tak nie jest, nieważne jak bardzo się staramy... A ja się duszę coraz bardziej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kashmirr
zawsze mnie porzucali więc nie znam "dobrego" rozwiązania ! pogadaj z nim, w rozmowie dużo się wyjaśni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co jest do cholery ?:/
ja nie potrafię z nim gadać... to jest takie dziwne... nie potrafimy się porozumieć, nie wiem jak to wytłumaczyć, ale tak jest :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ojojojojoj
mysle, ze to pora snu a nie czas na takie trudne decyzje i na zbieranie sily. Przespij noc,, a jutro a wlasciwie dzis z rana zabierz sie za sprawe ponownie. Moze ujrzysz sprawe w rozowszych barwach i tego Ci zycze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co jest do cholery ?:/
ja o tym myślę często. raz juz się rozstaliśmy, ale wróciliśmy do siebie. ciężko mi wyobrazić sobie życie po rozstaniu, ale ludzie to przeżywają, układają sobie życie na nowo. nie mam odwagi, nie wiem czy nie będę żałować, boję się być sama, boję się sama spać :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co jest do cholery ?:/
ale ja się boję to zrobić. Czasem marzę aby w moim życiu pojawił się ktoś taki, kogo pokocham od razu i bez pamięci i wtedy będzie mi łatwo. a z drugiej strony on jest częścią mojego życia i to nie małą, jak zniknie on to powstanie wielka dziura w którą nie będę miała czego włożyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co jest do cholery ?:/
ciężko jest zniszczyć coś, co budowało się tyle czasu. A jednak chciałabym poczuć się tak na prawdę sobą, poczuć nareszcie spokój... jeśli można byłoby naprawić jakoś ten związek to ja dałabym wszystko żeby tak się stało, ale obawiam się, że nie jest to możliwe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ojojojojoj
nie mysl, ze nastepny zwiazek to sam miod, cud i orzeszki. Caly czas trabki i werble nie graja. On tez powszednieje. Wazne, by nie usiskal taki zwiazek i dawal radosc , czasem wieksza a czasem mniejsza. Zwiazek pracuje tak jak fale na morzu.Przemysl jeszcze raz, moze okaze sie, ze wcale nie jest to zly, czy chory zwiazek.Moze wystarczy go lekko odkurzyc i bedzie blyszczal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witaj, muszę przyznać, że czytając Twój temat poczułam się, jakbym czytała o swoim związku. mam podobny dylemat... i dosłownie takie same odczucia. też nie wiem, co począć... jak długo jesteście ze sobą i czy wiesz może, jakie on ma podejście do tego związku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co jest do cholery ?:/
jesteśmy razem dwa lata. Czasem mi się wydaje że on nie odczuwa tyle co ja, on ma tyle ważnych spraw, że nie ma czasu analizować naszego związku. Wiem też, że jest do mnie bardzo przywiązany. Ale nie wiem co on czuje, on tego nie mówi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
znowu muszę przyznać, że u mnie jest praktycznie identycznie. z tym, że mój mówi 'przecież wiesz, że cię kocham' i takie tam... my jesteśmy ze sobą prawie 3 lata. mieszkacie razem? my zamieszkaliśmy razem 2 miesiące temu i jest coraz gorzej ;) nawet dzisiaj miałam przeprowadzić z nim poważną rozmowę na ten temat, ale cały dzień sprzątałam mieszkanie i już nie mam siły na takie rozmowy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Delgada
Wiesz, ja mam podobną sytuację. Bo mój partnet też dobrze mnie traktuje ale niestety nie ma tego czegoś. Nie wytrzymałam już jego zachowania i powiedziałam dość - sama nie wierząc w to, co mówię.. On tylko wysłuchał i nic nie powiedział. Żadnego komentarza.. Nic. Jestesmy/bylismy ze soba ponad 3 lata i też się wczesniej rozstalismy dwa razy. Ja bardzo go kocham i tego jestem pewna ale nie umiem żyć w sama nie wiem czym. Jeszcze kilka dni po moim "to koniec" mieszkałam z nim. I dziwna rzecz się stała bo zrobił się bardzo czuły i opiekuńczy... Jednak do tej pory nie porozmawiał ze mna. Poprosiłam go byśmy się nie kontaktowali przez jakiś czas bo to dla mnie trudna sytuacja. A on na to: ok, jak chcesz... A mówia, że nie da się zrozumiec kobiety... Też jest mi ciężko ale jakos się trzymam. Staram sie o nim nie mysleć, nie wspominać - mniej boli. Nie wiem co będzie dalej, boję się samotności i pustki po nim. To były prawie 4 lata wspólnego życia...:/ Mysle, ze nie ma sensu udawać, ze jest ok. Niestety faceci często nie zrobią pierwszego kroku i nie powiedzą "koniec" mimo, ze tak czują..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co jest do cholery ?:/
Teoretycznie mieszkamy oddzielnie, ale prawie każdą noc spędzamy razem. Od lipca On jest na stażu za granicą, ale widzimy się co weekend. Ku mojej rozpaczy zauważyłam że coraz mniej za nim tęsknię. Ale wiem że on jest. I niedługo wraca... i nie wiem jak to będzie... nie wiem.... Chciałabym być jego księżniczką, żeby mnie traktował jak kogoś najważniejszego... a jest tak nijak........ ciężko mi jest mówić o tym co czuję, za dużo tego jest....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co jest do cholery ?:/
Delgada czy jesteś pewna, że już więcej nie będziecie razem ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rozumiem, co czujesz. też chciałabym czuć się kochana, doceniana, zauważana... traktowana jak ktoś naprawdę ważny w jego życiu.. mój facet siedział rok za granicą i wracał co miesiąc lub dwa na kilkanaście dni. podczas jego pobytu tam nasz kontakt był słaby... parę sms'ów dziennie, rzadko jakiś telefon... fakt, był zapracowany, ale bez przesady... czułam się odstawiona na bok. bardzo tęskniłam, można powiedzieć, że popadałam w stany depresyjne.. po prostu cierpiałam. od momentu, kiedy wyjechał (byliśmy ze sobą wtedy rok), nasz związek zmienił się diametralnie. od tamtej pory już nic nie jest tak, jak na początku. ten wyjazd zmienił nasz związek, chyba właśnie od jego powrotu do kraju zaczęło się psuć już tak max i do teraz jest coraz gorzej, a minęło już sporo czasu. teraz mam go przy sobie, ale co z tego... coraz częściej zastanawiam się, czy on już mnie nie kocha tak jak na początku (wtedy czułam się naprawdę kochana i sama byłam bardzo zakochana), czy po prostu wtedy się starał bo nie wiedział co będzie, a już teraz wie, że mnie ma i nie musi się specjalnie wysilać? w naszym związku wydarzyło się wiele przykrych sytuacji, przeważnie on miał nieciekawe zagrywki... padło też dużo ostrych i niepotrzebnych słów i coraz częściej się to zdarza... już nie hamujemy się nawet, to okropne. niestety ma destruktywny wpływ na te uczucie. zastanawiam się, czy podjąć działania na własną rękę i walczyć o ten związek dając nam ostatnią szansę, czy też może zapisać się na jakąś terapię par... a może po prostu odpuścić... przepraszam autorko za wcinanie się z moją historią w Twój temat, ale poczułam chyba potrzebę wyżalenia się, a akurat Twój problem wydał mi się bliski...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Inga]
MAM PODOBNY PROBLEM. NIE POTRAFILAM NIGDY GO ZOSTAWIC,BO WYDAWALO MI SIE ZE KOCHAM PONAD WSZYSTKO,OD DAWNA WIEDZIALAM ZE MUSZE ODEJSC, KLAMAL,WYZYWAL,CZASEM BIŁ. JEDNAK BYWALY MOMENTY NAMIETNEJ MILOSCI,KOCHANIA BEZ TCHU,OKAZYWANIA TEGO.. SZALENSTWO. ZNISZCZYL MNIE PSYCHICZNIE. NIE ODCHODZILAM BO WYDAWALO MI SIE ZE NIE MOGE BEZ NIEGO ZYC,ZE NIE POTRAFILABYM BYC Z KIMS INNYM ,ZE NIC NIE BYLOBY TAK SAMO,WIERZYLAM ZE SIE ZMIENI,BO PRZECIEZ MNIE KOCHA. NIGDY NIE POZWALAL MI ODEJSC(MIESZKALISMY RAZEM) I JA W SUMIE W GLEBI DUSZY TEZ NIE CHCIALAM. KOCHALAM ZA BARDZO,MOZE BYLA TO CHORA MILOSC,KTORA WCIAZ CZUJE...NIESTETY....WIEM O CZYM PISZESZ, TYCH UCZUC NIE DA SIE OPISAC. CHCEMY ODEJSC,BO WIEMY ZE TO NIE MA SENSU,JEDNAK NIE POTRAFIMY POGODZIC SIE Z NOWYM ZYCIEM BEZ TEJ OSOBY,NIE CHCEMY WIDZIEC JEJ Z KIMS INNYM. BOIMY SIE TEZ SAMOTNOSCI.. JA WCIAZ TESKNIE ZA JEGO RAMIONAMI,ALE WIEM ZE NIE MOGE SIE UGIAC PO RAZ KOLEJNY. TO MNIE ZABIJE... POZDRAWIAM WSZYSTKICH

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a nawiązując do tego, co napisałaś, że coraz mniej tęsknisz... ja na początku tęskniłam przeokropnie... ale w miarę upływu czasu, kiedy on nie wykazywał zainteresowania moją osobą, a przynajmniej nie w takim stopniu, w jakim mi się to należało, zaczęłam czuć obojętność... próbowałam rozstać się z nim w tamtym okresie, ale jakoś przekabacił mnie jak zwykle i jesteśmy razem do teraz. dodam, że rozstawaliśmy się chyba z 10 razy, ale praktycznie zawsze wracaliśmy do siebie w ciągu paru dni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Inga... jestem w szoku. czuję dokładnie to, co opisałaś. wszystko zgadza się ze mną, poza tym biciem. on nigdy mnie nie uderzył. ale wyzwiska, kłamstwa itd zdarzały się często. trudno mi jest odejść właśnie ze względu na te momenty namiętnej miłości, jak to określiłaś... gdyby nie te momenty, zostawiłabym go już dawno. ale czuję gdzieś tam w środku, że kocham drania. chociaż czasem wydaje mi się, że już go tylko nienawidzę... zrył mi głowę swoim rozdwojeniem osobowości już chyba całkowicie. raz jest kochany, dobroduszny itd... a raz jest totalnym chamem i prostakiem. niestety te dobre momenty są coraz rzadziej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co jest do cholery ?:/
ja od niego nie oczekuję że będzie mnie obsypywał kwiatami, nie oczekuje, że będzie mi mówił, że mnie kocha, chciałabym tylko czuć to, mieć pewność, że dla niego to wszystko ma sens. A ja nie wiem co on czuje. Wiem jak ja czuję się przy nim - coraz mniej warta, chciałabym to skończyć i zapomnieć ale nie potrafię, a im dłużej to trwa tym jest mi trudniej, cholera....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie, nie jestem pewna. Choć chciałabym być :( To świeży temat ale... Ja czuje podobnie jak Ty. Twoja historia jest podobna do mojej tyle, że ja w końcu powiedziałam dość. I nie żałuję tego. Może facet sie opamięta i jak mnie straci to doceni. Może. A może nie. Rozumiem Cię bo mi tez było trudno powiedzieć "koniec". Nie dlatego bo tak faktycznie czułam ale bo jego zachowanie jest dziwne i dla mnie niezrozumiałe. Ten płomień miłości, który tak mocno płonął teraz tylko sie tli - przez brak pielęgnacji. Bo przecież do tanga trzeba dwojga..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Skąd wziąć siłę do rozstania? Ja próbowałam delikatnie rozmawiać - nie oceniać go ale podpowiadać mu. Jasno i wyraźnie mówiłam o swoich uczuciach i odczuciach. Podawałam przykłady róznych sytuacji i prosiłam o wyjaśnienie. W niektórych sytuacjach zaciskałam zęby - milczenie było złotem ;] Wciąż dawałam całą siebie ale z czasem już z lekkim dystansem. Obserwowałam go uważnie. Podsumowałam to wszystko i okazało się, że często prowadziłam monolog, który niczym konstruktywnym się nie kończył. Jego zachowanie poprawiało się na kilka dni, po czym znów wracało "do normy". I to wszystko w duzym odstępie czasowym spowodowało, że znalazłam w sobie tę siłę by powiedzieć "dość"! Dziewczyny, trzymam za Was kciuki cokolwiek postanowicie :) Pozdrawiam ciepło :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Inga]
JA JESTEM TERAZ W POLSCE. WRACAM NIEDLUGO ZA GRANICE,GDZIE ON MIESZKA I BOJE SIE ZE BEDZIE MNIE NACHODZIL, ZNOWU BLAGAL,PLAKAL,PROSIL,MOWIL ZE NIE WYOBRAZA SOBIE ZYCIA BEZE MNIE U JEGO BOKU- I ZE SIE UGNE. JESTEM SLABA, NAPRAWDE SLABA. MYSLE ZE POTRZEBUJE POMOCY. JAK MOZNA KOCHAC TAK SZALENIE,BEZ OPAMIETANIA.... BO TAK NAM FAJNIE CZASEM BYLO,BYL ZABAWNY,PRZYTULAL MNIE NA SWOJ SPOSOB,WSPOLNE ZAKUPY,ZWYCZAJNE OGLADANIE FILMU WTULAJAC SIE W JEGO RAMIONA LUB JAK ZAWSZE ODWRACAL SIE PRZED SNEM I MOWIL 'PRZYTUL,JEGO OCZY,ZAPACH'..TE BANALNE,NA POZOR ZWYKLE RZECZY UZALEZNIAJA TAK CHOLERNIE ZE CHCESZ JE PRZEZYWAC CIAGLE,WLASNIE Z TA OSOBA,BO INNA JUZ NIE ZROBI TEGO W TEN SPOSOB,BEDZIE INACZEJ...CIEZKO TO WYJASNIC, ALE JEST TO BARDZO NIEBEZPIECZNE UCZUCIE. DZIEWCZYNY TRZYMAM ZA NAS KCIUKI! CHCE MI SIE PLAKAC,ALE BEDAC Z NIM STRACILAM WSZYSTKIE SWOJE ŁZY TAKZE JUZ NIC CHYBA NIE ZOSTALO..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
'Ja próbowałam delikatnie rozmawiać - nie oceniać go ale podpowiadać mu. Jasno i wyraźnie mówiłam o swoich uczuciach i odczuciach. Podawałam przykłady róznych sytuacji i prosiłam o wyjaśnienie. W niektórych sytuacjach zaciskałam zęby - milczenie było złotem ;] Wciąż dawałam całą siebie ale z czasem już z lekkim dystansem. Obserwowałam go uważnie.' mądrze, spróbuję zrobić tak samo. trudno jest nieraz zacisnąć zęby, ale postaram się! 'BYL ZABAWNY,PRZYTULAL MNIE NA SWOJ SPOSOB,WSPOLNE ZAKUPY,ZWYCZAJNE OGLADANIE FILMU WTULAJAC SIE W JEGO RAMIONA LUB JAK ZAWSZE ODWRACAL SIE PRZED SNEM I MOWIL 'PRZYTUL,JEGO OCZY,ZAPACH'..TE BANALNE,NA POZOR ZWYKLE RZECZY UZALEZNIAJA TAK CHOLERNIE ZE CHCESZ JE PRZEZYWAC CIAGLE,WLASNIE Z TA OSOBA,BO INNA JUZ NIE ZROBI TEGO W TEN SPOSOB,BEDZIE INACZEJ...CIEZKO TO WYJASNIC' rozumiem to doskonale i mam tak samo :/ i masz rację, to niebezpieczne uczucie... tak zwana toksyczna miłość. bo jak inaczej wyjaśnić tęsknotę za tymi momentami, skoro facet jest ch...em tak naprawdę... trzeba być ślepo zakochanym...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co jest do cholery ?:/
przespałam się z problemem, trochę się uspokoiłam, ale dalej czuję to co czulam wczoraj i nie mam żadnego pomysłu co zrobić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ojojojojoj
jak nie masz pomyslu , to najlepiej nic nie robic. Slowo.To przeciez nie zadanie z matemytyki , ktore trzeba koniecznie odrobic :-D Daj czas, odsun mysli na bok.Czas sam wiele spraw rozwiazuje. Na dzis znajdz sobie 100 milionow spraw do zalatwienia i zrobienia. Albo wez sie za wysilek fizyczny do utraty tchu. Gwarantuje dzis nie bedziesz miala sily na ponure mysli. Czas, czas daj go sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, znam dokładnie wasze rozterki bo sama przeżyłam takie chwile. Po 4 latach związku podjęłam decyzje o rozstaniu. Była to decyzja poprzedzona wieloma długimi miesiącami bicia się z myslami i przekonywania samej siebie, że "przecież nie jest aż tak źle, nie oszukuje mnie, nie zdradza, nie pije, nie bije itd". Strasznie długo się tak oszukiwałam bo cholernie trudno jest spojrzeć w oczy prawdzie, że mój facet, człowiek, którego uwielbiam zwyczajnie mnie nie kocha. Nie wiem jak to zrobiłam, w końcu zwyczajnie coś we mnie pękło i podjęłam decyzję o rozstaniu. I wiecie co? On - pomimo wcześniejszych zapewnień o milości - nawet szczególnie nie zaprotestował... Nie powiem, że potem było mi łatwo. Brakowało mi go bardzo, na każdym kroku. Nie wierzyłam, że jeszcze zaznam milości. Ale minęlo trochę czasu i spotkałam kogoś, kogo uważam za miłość swojego zycia. I kiedy czasami myślę, że mogłam wtedy dalej trwać w tym chorym związku to jestem po prostu przerażona. Dziś jestem zaręczona z mężczyzną, przy którym czuję się najważniejsza na świecie i kochana bezgranicznie. Dziewczyny, na własnym przykładzie wiem jakie to trudne, ale jeżeli czujecie, że to nie jest związek, jakiego potrzebujecie to naprawdę nie oszukujcie same siebie. Jeżeli same sobie nie dacie szansy na prawdziwą miłość i związek, w którym będziecie naprawdę szczęśliwe to nigdy tego szczęścia nie znajdziecie. Mi się udało, czasami po prostu trzeba coś stracić, żeby coś zyskać. Zyczę Wam powodzenia i trzymam kciuki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co jest do cholery ?:/
Queen of spades dzięki za to co powiedziałaś, czuję że moja sytuacja jest właśnie taka sama jak Twoja... tylko nie wiem ile jeszcze czasu upłynie zanim odważę się to zrobić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Walentyna spod miedzy
Łatwo się mówi nie ma między nami nic. Żadnego uczucia wszystko się wypaliło. W każdym związku wdaje się rutyna. Wcześniej czy później dochodzi do zadawania sobie pytania: Czy to już koniec ? I wtedy słysząc takie wypowiedzi jak w tym topiku, przepraszam, ale uśmiecham się pod nosem. Gdy człowiek zaczyna mieć tego typu wątpliwości to bardzo dobrze. To znak byśmy włączyły naszą wyobraźnię. Teraz jest właśnie pora na działanie. Trzeba urozmaicić nasz związek, coś nowego. Wycieczka, remont w domu, wymiana mebli. Cokolwiek, byle tylko zaangażować i siebie i partnera w tę nową akcję. Wieczorem kolacyjki nastrojowe niekoniecznie w knajpce. Można i w domu. Później sexi bielizna, figle w łóżku. Troszkę fantazji. To co umyka w nowym związku też się pojawi, po pewnym czasie wszystko powszednieje. Podobnie jak dla niektórych praca w jednej firmie przez kilka lat to oznaka stagnacji. Proszę pań nie tędy droga. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolestrochenormalny
Oj dziewczęta .. to wszystko sie bierze z tego " Młodośc sie musi wyszaleć' ale prawdziwą miłosc mozna stracic raz na zawsze i można załować tego do konca zycia. Bo kto szuka miłosci ten szuka kary .. Masz siłe to zostan i buduj zwiazek walcz o niego bo jeszcze wiele czeka was przeszkod w zyciu masz odwage zostaw i idz dalej .. Pierwsza miłosc tego uczy !!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×