Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość smutna i placzaca 6789

wciąż go niestety kocham...Czy jest sens walczyć?

Polecane posty

Gość smutna i placzaca 6789

krótko ze sobą byliśmy, za to jakoś ntensywanie. BYł ode mnie straszy, ale niestety nie zbyt dojrzały chyba jak na swój wiek. Dobrze mi z nim było, czułam się szczęśliwa. No i od momentu jak wyjechałam z naszego miasta na studia, kłótnie zaczely narastać. Raz z mojego a raz z jego powodu. To już moje drugie studia, ale inny uniwesytet, nie byłam zaklimatyzowana, na nic nie miałam czasu, nawet dla niego...i to było problemem. Powiedziałam mu, daj mi jeszcze tydzien, poczekaj na mnie - wyśmiał mnie. Troche jak juz mnie wykanczał nerwowo czyli że ciągle dopominał się abym o nim pamiętała, mówiłam za dużo np. że nie czuje potrzeby teraz spotkać się z nim. To była prawda, miałam mnóstwo zajęc, czasami nie powinnam była mówić takich rzeczy. Po jakiejś rozmowie, powiedział mi że jego siostra powiedziała mu, że na jego miejscu już dawnoby ze mną zerwała, bo traci przy mnie nerwy. Bardzo sie zdenerowałam bo nic jej do mnie, a że on własnego zdania nie ma, to się jej opinią zasugerował, więc ja nie wiem czy na obronę swoją czy z zemsty powiedziałam mu co było prawdą, że...gdyby mój chłopak w towarzystwie moich znajomych i jego powiedział do mnie zamknij się, to bym go opieprzyła z miejsca, a jego siostra nic nie powedziała, nawet nie zareagowała co było dla mnie brakiem szacunku. Oczywiscie wydarł się, ale usprawiedliwiłam się tym, że ja mimo że on na mnie kiedyś też podniósł głos, to powinnam nie odzywać się do niego, czyli to byłą też oznaka szacunku do siebie. No ale nie ważne, po tym incydencie mieliśmy 2 dni ciszy, po czym wróciłam do domu na weekend, i napisałam do niego sms, czy rozmawiamy czy kończymy związek. a on napisał że nie ma o czym rozmawiać, że pokazalam jak mi na nim zależy,i że kończymy. i nagle totalny dół....następnego dnia napisałam mu 3 ładne smsy, że zrozumiałam że był niedoceniany i niekochany, ale chce walczyć o nasz zwiazek i spytałam czy on też chce, nastepny sms był ze tesknie za nim, a jeszcze kolejny ze juz wiecej nie napiszę, i ze jesli mu na mnie zalezy to zeby sie odezwał....nie odezwał się, a nastepnego dnia, kiedy jechał samochodem nie powiedział mi "cześć" a mnie widział. W ubiegłą środę napisał mi że ma zdjęcia z wesela, i czy chcę żeby mi nagrał na płytę, zgodzłam się po czym o kilku smsach o bzdurach zaproponowałam że jeśli ma czas to niech wpadnie, to razem je obejrzymy. Napisał że dzisiaj nie może (zaczął się tłumaczyć, napisał każdy jego dzień) i że może bliżej weekendu. Napisałam że zobaczymy. Jest już piątek, i cisza... Kocham go to jest najgorsze, chociaż wiem że nie jest wyrozumiały, nie ma własnego zdania, i olał mnie. Ale ja ciągle mam nadzieję że wrocimy do siebie, przy mnie jest zupelnie inny, zastanawia mnie to dlaczego przestał się odzywac, przeciez mnie kochał, zależało jemu na mnie, tak nagle z dnia na dzien zamilknac? co sadzicie, powinnam sie do niego odezwać? poprosić o spotkanie? czy nie ma sensu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laseczka 18
srać mi sie koorva chce, posrałbym se koorva

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna i placzaca 6789
ja to nie mogę srać :( tak mi źle i smutno że kupa nawet nie chce wyjsc ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna i placzaca 6789
podszyw..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×