Moja czy nie moja partnerka ?

Byliśmy (jesteśmy) razem od 7 lat , z tego 6 lat mieszkaliśmy razem . Przyznam , wpadliśmy trochę w rutynę , zapomnieliśmy o okazywaniu sobie uczuć , ale zawsze odnosiliśmy się do siebie z szacunkiem , łączył nas wspaniały seks . Przec miesiącem , poprosiła żebyśmy spróbowali jakiś czas mieszkać osobno , bo rutyna ją przytłacza , bo wkurza ją moje ciągłe siedzenie przed komputerem , czy zostawianie niedopałków papierosów na brzegu wanny . Mnie do szału potrafiły doprowadzić jej wielogodzinne rozmowy przez telefon o niczym . Wyprowadziła się , było mi przykro , ale dostrzegłem też zalety tej sytuacji , zwłaszcza że zapewniała , że nie ma w jej życiu nikogo innego , i nadal bedziemy się spotykać , zwłaszcza że nie wyobraża sobie seksu z innym mężczyzną . No i spotykamy się , na seks , na kolacje , na wspólne wyjście do kina , ale tylko wtedy , kiedy ona tego chce . Czuję się przez to wykastrowany psychicznie , z drugiej strony w miejsce kilkuletniej rutyny pojawiło się nowe pożadanie , tęsknota za jej obecnością , głosem , zapachem . Reasumując , ja coraz bardziej się zakochuje , coraz bardziej jej potrzebuję , i równocześnie cierpię , bo to ona przejęła kontrolę nad tym jak funkcjonuje nasz związek . Ze mną coś nie tak , z nią , czy może nasz związek jest chory

coś z Tobą jest nie tak, chyba że lubisz kiedy partnerka decyduje za Ciebie

wszystko ok..ttylko ona sie wyprowadziła..wiec jaki to zwiazek? zaden

niedopałki papierosów zosatwiasz na wannie i pytasz sie czy z toba jest cos nie tak?:O:P

czasami takie wakacje dobrze robia, kiedys i tak czeka was powazna rozmowa o waszej przyszlosci skoro meczy cie to psychicznie.

rutyna was zniszczyla;p