Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

łezka05

wtrącanie rodziców mnie dobija

Polecane posty

Często jestem na tym forum ale nigdy jeszcze nie pisałam, więc jak piszę to jestem zdesperowana. Opowiem po krótce. Rok temu po jednej awanturze między rodzicami, wyprowadziłam się w ciągu jednego dnia do chłopaka - miałam wtedy 24 latam. Wczesnym rankiem się wyprowadziłam ale tego samego dnia pojechałam do rodziców powiedzieć że muszę to zrobić bo nie dam rady żyć w takiej atmosferze. Ale wracając do sedna sprawy. W ciagu tego roku znalazłam pracę (rzuciłam ją po pół roku chociaż przeszłam okres próbny jednak bo miałam wredną szefową, starałam się jak mogłam, osoby z innych wydziałów mówiły że po prostu źle trafiłam, wszyscy widzieli jak się starałam ale po prostu obciążała mnie winą za to co się działo 10 lat temu, albo też mówiła że mam iść jeszcze do technikum bhp, a ja skończyłam studia ale o innym profilu i myślałam o zrobieniu podyplomowych). Acha żeby nie było po wyprowadzce nie minął miesiąc a mój chłopak mi się oświadczył przy moich rodzicach. No i teraz się zaczyna. Moi kochani rodzice mieszkają ode mnie z pół godziny jazdą samochodem ale ciągle mam wrażenie że są tutaj ze mną. Mają pretensje o wszystko o to że nie jesteśmy z moim małżeństwem (moi rodzice twierdzą że może i mój mnie kocha ale nie chcą bym została na lodzie ale chcemy sami zarobić na ślub żeby potem nie mówili że nam dali na ślub i tylko dzięki nim jesteśmy razem, już teraz mi mówią że tylko dzięki nim skończyłam studia (z wynikiem bardzo dobrym, acha na drugim roku wzięłam kredyt studencki teraz nade mną wisi ale go spłacę, z niego kupowałam rzeczy na studia, swoje lekarstwa, bilety, komputer, zrobiłam prawo jazdy, zrobiłam teraz remont mieszkania), albo mi mówią że teraz to mi się przytyło ( zawsze walczyłam z nadwagą nawet otyłością, rok temu wazyłam normalnie (dieta i codzienne bieganie zrobiło swoje), ale stresy powodują też że więcej jem i też choroba moja też swoje dodała i mi się przytyło), a jak mieszkałam z nimi to wyglądałam chudziej (mama robiła mi śniadania i gotowała dla mnie inaczej, wiem że w tym wieku powinnam sama gotować ale mama raczej mnie nie dopuszczała do kuchni). Wiem że źle wyglądam i samej jest mi źle ale dobijanie rodziców to cios poniżej pasa. Mój narzeczony naprawdę się stara. Wczoraj pokłóciłam się z mamą a potem ojciec mi dogadał. Powiem jak to było o godzinie 6.20 rano telefon od mamy przyjedź musimy pogadać. no to ja pojechałam autobusem i byłam już o 8.30 tam na miejscu. No po prostu masakra wiem że nie powinnam jechać. Mama zaproponowała mi coś do picia ale nie chciałam nic, mama skończyła śniadanie i przyszła do mnie do pokoju (wcześniej poprosiła żebym pościeliła łóżko = jest miesiąc po operacji i nie powinna się schylać ale już poczułam że mnie ustawia) i się zaczęło. Po ostrej wymianie zdań poszłam do swojego byłego pokoju chciałam napisać to co czuje ona przyszła przeczytałam jej to a ona że ja nic nie rozumię, no to mi się raz przeklnęło i powiedziałam że jak im się nie podobam i nie spełniam ich oczekiwań to niech się mnie wyrzeczą. Potem dostałąm smsa że przekleństwa to mi wychodzą i że jak wychodzę z domu to się klucze zostawia, mama jeszcze klucze z domu rodzinnego. Przyjechałam do domu i po południu ojciec do mnie zadzwonił z tekstem o małżeństwo. No po prostu mam dość. Na szczęscie mam najukochańszą osobę przy sobie ale chciałabym z rodzicami utrzymywać kontakt ale bez ciągłego ich wypytywania (o pracę - mama się pyta co zadzwoni a tzn co drugi dzień) o ślub ( tata chce dać kasę ale nie chce potem słyszeć że to dzięki nim wzięliśmy ślub więc podziękujemy) i mój wygląd. Dodam jeszcze że tak raz na kwartał słyszę tekst że ona sobie to inaczej wyobrażała że mogłam jeszcze rok z nimi pomieszkać itd itd. Dodam że mojej mamie mama zmarła gdy ona była mała a mama taty to się nie wtrącała w nasze życie więc ona może nie wie jak to jest, jak ktoś się tak wtrąca. Przepraszam za tak długi wywód ale musiałam się wygadać. I powiedzcie czy ja jestem taką złą wyrodną córką czy nie wiem co i jak? dodam że zawsze mogą na mnie liczyć. Jak mama była w szpitalu to pojechałam na parę dni do domu rodzinnego, mówię że mogę przyjechać posprzątać czy pomóc chociaż moi rodzice są przed 50-siątką ale chcę im pomagać. Ja za to w ciągu tego roku poprosiłam tylko brata i tatę żeby nam pomogli przy przeprowadzce, remont mieszkania robiliśmy z moim sami, nawet wykładziny autobusem woziliśmy-uśmiechnęłam się na samo wspomnienie) Wiem że oni się martwią ale to że mi ciągle wygaduję wszystko powoduje u mnie ciągły płacz bo czuję że nie spełniam ich oczekiwań, że ich zawiodłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jerekszuc
daj ojczulkowi i po sprawie:)*******

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sdedgtrfuigyi
nie dzwon .nie jedz nie odieraj telefonu . sami zrozumieja,.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bardzo Ci współczuje, szanuj siebie, ustal granice nie do przekroczenia, zarówno dla chłopaka jak i dla rodziców i innych osób. Twoi rodzice wyglądają na nadopiekuńczych, często Cie ranią, próbują Tobą manipulować, czasem Cie nie szanują i rzadko liczą się z Twoim zdaniem, uważają,ze wiele im zawdzięczasz i często wypominają swoje zasługi. Ty czujesz się nie kocha, nieakceptowana, masz poczucie winy, karzesz sama siebie, starasz się spinać, by zasłużyć na ich uznanie. Wyglądasz na samodzielna osobę, może zbyt samodzielna? sama siebie oceniasz, karzesz myśleniem o sobie w zły sposób. A gdy dołującymi myślami doprowadzasz siebie na skraj rozpaczy , potem zwyczajnie starasz się siebie pocieszyć np jedzeniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kalliope masz rację, chciałabym jakoś to rozwiązać ale nie wiem jak. Przecież się od nich nie odwrócę, mój narzeczony nie ma rodziców, więc miałam nadzieję że przynajmniej z moimi jakoś będziemy żyć. Nie odbierać telefonów dobry pomysł ile razy tak sobie mówiłam, ale z drugiej strony martwię się czy oni nie dzwonią że coś się stało, moja mama jest chora i cały czas się martwię - ona nie powinna się denerwować. A tak to też może masz rację nie daję im powodów by mogli się wykazywać, staram się im nie zawracać głowy jakimiś problemami. Uważam że mnie wychowali i teraz powinni jeszcze bratem się zająć a potem sobą. Ehhhh może idealistka jestem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eleeene
a ja uwazam, ze nadopiekunczosc inaczej wyglada.Na zimne sie dmucha i chucha.Ubiega sie problem. Wygadywanie, wtracanie w poczucie winy, przygadywnie co do wygladu , to jest zwykla, podla manipulacja. Tym glownie twoi rodzice sie kieruja. Mysla, ze maja Cie na wlasnosc i z racji tego , ze jestes ich corka, masz byc dozgonnie wdzieczna i potulna. Nie szukaj winy w sobie, nie oskarzaj sie. Rodzice tez nie zrozumieja twoich zalow, bo oni sa po prostu tacy. Trzeba brac to lekko, bo na wychowywanie dla kazdej ze stron jest za pozno. Ogranicz kontakty do minimum, nie wdawaj sie w szersze dyskusje , zyj swoim zyciem. Nie da sie uciec do konca od rodziny ,ale mozna zminimalizowac przykre doswiadczenia. Wazne, ze masz fajnego czlowieka kolo siebie i to on sprawia, z masz chec taszczyc te wykladziny w autobusie. Postaraj sie zaakceptowac ten stan rzeczy , nie walczyc o wiecej i wycisz sie i odpuscisz wtedy. Da Ci to wiecej spokoju i wyluzowania w sobie. A o to chyba glownie chodzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trudno mi będzie, ale się postaram jakoś odizolować od nich ale już wiele razy podejmowałam tę decyzję a potem wychodzi jak wychodzi, czyli znów jest jakaś chwilowa poprawa a potem znów afera. Ja chyba mam słaby charakter.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eleeene
to nie wynika ze slabego charakteru, a z tego, ze nie mozna uciac niewidzialnych wiezow rodzinnych. Nie ucinaj ich zupelnie ,ale ogranicz do minimum . Skup sie na swoim zyciu glownie i badz troche chodz wstretna egoistka :-P A co tam. Zacznij miec malo czasu dla rodzicow. Przyda im sie taki kubel zimnej wody .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chyba tak zrobię, ale czy dam radę to inna kwestia, zupełnie inna - narazie ja się nie odzywam nie mam takiego zamiaru, ale mama napewno do mnie zadzwoń i bedzie oczekiwać ode mnie kajania tak zawsze jest :( a ja dla świętego spokoju ustępowałam :(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eleeene
jak zadzwoni, przepros , ze masz pilna sprawe i musisz konczyc.Zycz milego dnia- kocham Was i wybierz sie na spacer, lody czy goraca czekolade ze swoim facetem. Badz asertywna.Tego mozna sie nauczyc nawet samemu . A poczucie winy? - napisz sobie :NIE MAM POCZUCIA WINY i powies sobie w kuchni, bys codziennie tego sie uczyla. Przyda Wam sie wszystkim taka asertywnosc :-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki za radę spróbuję się troszkę odsunąć i wejść na inne relacje między mną a rodzicami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i co nie udało się, wczoraj mama zadzwoniła jakby nic się nie stało, chwile pogadałyśmy co tam u niej co u mnie, czyli czuję że jak za 2 tygodnie do nich pojedziemy to wtedy się zacznie (napewno poważna rozmowa o ślubie) a do tej pory to raczej przystopuje, ale kto ją tam wie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to jest to, o czym mówią, musisz stworzyć sobie granice, których rodzice nie mogą przekroczyć i kropka, jak czujesz, ze to robią jakimiś uwagami mówisz stop! i tyle, mówisz swoje zdanie i jesteś pewna siebie, to wystarczy. Asertywność , to komunikacja granic w spokojny i stanowczy sposób. Posiadanie mnóstwa zajęć, często jest tylko powodem kolejnych wyrzutów ze strony rodziców. Afirmacja to dobry pomysł, ale z tego co wiem powinna zawierać informacje a nie negacje. tzn. bardziej coś w stylu uwalniam się od poczucia winy do kogoś. Lius Hey proponowała afirmacje uwalniające złość i zal do bliskich osób. Bo gdy stale oceniasz postępowanie drugiej osoby, winisz siebie za coś do czego ona się przyczyniła, niejako więzisz ja w swojej psychice. Pozwól jej odejść. L. Hey pisała powiedz imię i uwalniam Cie pozwalam Ci odejść, przebaczam Ci. Paradoksalnie przebaczenie jest kluczem do tego by zrobić w sobie miejsce na pozytywne emocje, kiedy te złe wygasną. Tak naprawdę przebaczamy dla samych siebie, nie robiąc tego niszczymy nie tylko nasza psychikę ale i ciało. Przebaczanie nie jest tożsame z zapomnieniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiecie co jestem za słaba, jestem zła na siebie że nie potrafię nie odbierać telefonów - godzinę temu mama zadzwoniła, myślała że tak jak wczoraj bedzie normalnie, a tu znów się zaczęło (miałam łzy w oczach, teraz staram się uspokoić), przez telefon na mnie wrzeszczała (najpierw próbowałam spokojnie ona też, ale potem jak zaczęła mi wypominać że dzięki niej studia skończyłam i że ona nie może patrzeć jak to marnuję, a ja na to żeby mi nie układała życia bo jestem dorosła i się spytałam czy ktoś jej się wtrącał gdy rozpoczynała swoje życie, a ona na to że nie, ale to o mnie chodzi a nie o nią) Teraz znów płaczę przez nią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eleeene
witaj.Wlasnie weszlam tu aTy cala we lzach. Nie placz, szkoda lez i twojej zapewne ladnej buzi. Asertywnosci trzeba sie uczyc dluzej , z dnia na dzien tego nie da sie zrobic. Dzis sie nie udalo, ale moze jutro, pojutrze . Najwazniejsze byc uswiadomila sobie , ze mama jest taka, w tej kwestii nic sie nie zmieni. Ona jest toksyczna ale nie Ty ja bedziesz naprawic . Jest na to za stara i byc moze nawet nie umie tego zrobic a chcialaby. To Ty probuj dzien po dniu, mozolnie uczyc sie asertywnosci. Mi zabralo to dlugie lata , a i czy do konca? Nie martw sie , nauczysz sie tego :-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kurczę już 28 listopada będzie rok kiedy tam nie mieszkam. Myślałam wyprowadzę się i będę miała spokój. Ta wyprowadzka to była ucieczka ale jej nie żałuję i z drugiej strony też myślałam że oni przemyślą swoje postępowanie i przynajmniej mojemu bratu będzie lżej. Chciałam im pokazać że wiem co robię, że jestem dorosła dlatego też nie angażowałam ich w moje życie, przy przeprowadzce czy przy kłopotach w pracy i ze zdrowiem. Myślałam że rodzice są od radzenia jeżeli poprosze o to a nie od wtrącania się. Przecież takie ich gadanie mi nie pomaga tylko dołuje i zniechęca do nich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lezka, masz oczywiscie racje, ale oni tego nie rozumieja, mysla innymi kategoriami w ich mniemaniu robia wszystko "dla twojego dobra" wiedza "lepiej" a ty jeszcze "zobaczysz, ze mieli racje" do nich nie dotra zadne racjonalne argumenty, i zgodnie z tym co napisala elene, rodzicow nie zmienisz, byc moze sami zmienia sie na skutek twojej konsekwentnej postawy a byc moze nie, ale ty musisz sie zmienic, gdyz w przeciwnym wypadku bedzie tylko gorzej, bedziesz miala dziecko to matka bedzie ci zarzucac, ze nie umiesz sie nim zajmowac, ze tamto sramto owamto a ty wciaz bedziesz w duchu kazda decyzje i krok analizowac pod katem - co by o tym powiedziala moja matka tak sie zyc nie da

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eleeene
nigdy nie odetniesz do konca wiezi z rodzicami. To jest niewidzialne ale jak czesto utrudnijace zycie.Ty nie probuj zrozumiec , czy poprawiac rodzicow-bo to nic nie da.To Ty uporaj sie z soba , by uzbroic sie w skorupe i by umiec ochronic siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zawsze szczery właśnie zaczęłam czytać tę książkę i beczę jak nie wiem co. ale musze chyba przez to przebrnąć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiecie co teraz to już mam takie wątpliwości po tej lekturze: jestem za słaba na konfrontacje i za słaba na ucieczkę, ale uległości też nie zniosę więc co mi pozostało???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×