Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Blanka1100

W jakim wieku znudził wam się clubbing? Serio pytam

Polecane posty

Gość Blanka1100

Dobijam do 30-stki i coraz częściej dochodzę do wniosku, że latanie od klubu do klubu to zwykła stata czasu i pusta rozrywka. Nigdy nie miałam rozrywkowego charakteru, ale nie o to chodzi. Tzw. Clubbing, z perspektywy paru lat, wydaje mi się fajną rozrywką jak się jest początkującym studentem, ale z biegiem czasu zmieniają się człowiekowi priorytety i zwyczajnie się odechciewa latać na impry 3 razy w tygodniu z obowiązkowym lądowaniem z głową w kiblu o 5 nad ranem. Może trochę koloryzuję...Odkąd jestem naprawdę szczęśliwa w związku i mam do wyboru np. wpólne gotowanie i zjedzenie kolacji, pójście na spacer to wybieram to niż umpa umpa i ocieranie się o naprutych obcych mi ludzi, gadanie o dupie maryni gdy jest za głośno by cokolwiek usłyszeć. Odkryłam, że jest tyle wspaniałych sposobów na spędzenie czasu i szkoda mi go na dyskoteki. Proste pytanie i nie śmiejcie się ze mnie... Też tak macie? Czy był taki moment w waszym życiu typu np. macierzyństwo, związek, kariera zawodowa, że zwyczajnie stwierdziliście, że kluby/dyskoteki was już nudzą? Nie mówię tu o braku czasu, ale o braku chęci. Wiem, że są różne kluby w których można się bawić mając nawet 40-tkę, ale ja już zwyczajnie nie mam na to ochoty. Odbębniłam swoje jako studentka, a teraz z miłą chęcią odkrywam inne sposoby spędzania wolnego czasu i bardziej mi to odpowiada. Niczego nie żałuję. Możecie mnie uznać za mentalną 80-latkę, spływa to po mnie. Pytam tylko czy był taki moment, wydarzenie w waszym życiu, że zwyczajnie przestaliście zaglądać w takie miejsca i zrobiliście to bez żalu? Tak z czystej ciekawości. I nikomu nie mówię, że jest za stary albo że nie wypada. Wolnoć Tomku...Odpowiedzcie konkretnie na pytanie. Tak/Nie i ewentualnie od kiedy, od jakiego wieku, wydarzenia w życiu, dlaczego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja nagrywam na kasety jescze
Osoba co nagrywała papkowanie na pewno nie robiła tego w domu ani w piwnicy, bo już po chwili by wyszła fansófka z zamka Fana, która jest najbardziej wrażliwa na papkowanie. Aby nagrać papkowanie osoba ta musiała oddalić się od wszelkich maszyn, urządzeń, rur itp. Jedynym dogodnym miejscem do nagrania tak długiego papkowania była łąka z dala od wszelkiej infrastruktury. Osoba ta mogła tam pojechać samochodem, ale później musiała iść od auta pieszo kilka kilometrów bo jak by zaczęła papkować przy samochodzie to od razu wyszedł by gwózdek ssanio i ókół ją podczas papkowania albo wszedł by jej do gardła, a w aucie pojawiła by się dziura w podłodze oraz dwa jabłuszka i smoczek na słupku koło siedzenia kierowcy. Po znalezieniu miejsca na nagranie papkowania osoba ta musiała dokładnie przeszukać cały okoliczny teren czy nie ma tam wyrzuconych starych akumulatorów, prądnic, rur motocyklowych zamków od drzwi drutów, starych grzejników, liczników elektrycznych i gazowych, rur gazowych, wodociągowych, gwoździ, pinesek, igieł, sprężyn zegarowych, przewodów i wszelkich innych rzeczy, które mogły by nieść zagrożenie fansowe w wyniku tak intensywnego i długotrwałego papkowania. W przypadku znalezienia jakiej kolwiek rzeczy musiała by ja jak najdalej przenieść od miejsca nagrania aby nie znalazła się w zasięgu papkowania. Po przeszukaniu całego okolicznego terenu i usunięciu potencjalnych zagrożeń fansowych mogła przystąpić do nagrania papkowania, uważając aby z mechanizmów radia nie wytworzyło się jakieś zjawisko fansowe. W tym celu radio należało uszczelnić stosując rożnego rodzaju pianki uszczelniające i obudowy antydźwiękowe, aby dźwięk papkowania nie dotarł do mechanizmów znajdujących się w jego wnętrzu szczególnie głowic i metalowych sprężyn, drutów i przewodów. Po upewnieniu się mogła nacisnąć przycisk nagrywania pozostawiając pierwsze dwie minuty kasety puste, aby później przy podstawianiu radia, na przykład w piwnicy mieć możliwość ucieczki. Na dalszą część kasety nagrane papkowanie powinno być głośne, w miarę szybkie i bardzo szybkie, momentami wręcz agresywne, aby zjawiska w wyniku papkowania były najmocniej spotęgowane, czyli aby spowodowało oberwanie się grzejników i rur oraz ich powyginanie się i poskręcaniesię oraz aby pobudzony grzejnik się sproszkował na maczek, utworzenie się wetera wyjścia gózdków kremowych z zamków, tłuców, celinek, rury potęgi, flicusa w wizjerze do drzwi, wydłużenie poręczy w klatce schodowej i wielu innych groźnych zjawisk fansowych. Następnym etapem było przerzucenie kasety na drugą stronę i zagranie jej w całości papkowaniem i następnie po jej całym nagraniu ustawienie kasety od właściwej strony tam gdzie są dwie minuty ciszy w celu ucieczki. Po ustawieniu kasety na właściwej stronie i włączeniu autorewersu, aby kaseta mogła sama przeskoczyć na drugą stronę odtwarzając w sposób ciągły nagrane papkowanie, osoba ta opuściła teren, w którym nagrała papkowanie i zawiozła radio do domu. Następnie radio to wstawiła do piwnicy koło rur ciepłowniczych nacisnęła odtwarzanie i ustawiła głośność na maximum i szybko uciekła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hsgavgxfh
Mi się znudził po skończeniu 21 lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nagrane na kasete
Osoba co nagrywała papkowanie na pewno nie robiła tego w domu ani w piwnicy, bo już po chwili by wyszła fansófka z zamka Fana, która jest najbardziej wrażliwa na papkowanie. Aby nagrać papkowanie osoba ta musiała oddalić się od wszelkich maszyn, urządzeń, rur itp. Jedynym dogodnym miejscem do nagrania tak długiego papkowania była łąka z dala od wszelkiej infrastruktury. Osoba ta mogła tam pojechać samochodem, ale później musiała iść od auta pieszo kilka kilometrów bo jak by zaczęła papkować przy samochodzie to od razu wyszedł by gwózdek ssanio i ókół ją podczas papkowania albo wszedł by jej do gardła, a w aucie pojawiła by się dziura w podłodze oraz dwa jabłuszka i smoczek na słupku koło siedzenia kierowcy. Po znalezieniu miejsca na nagranie papkowania osoba ta musiała dokładnie przeszukać cały okoliczny teren czy nie ma tam wyrzuconych starych akumulatorów, prądnic, rur motocyklowych zamków od drzwi drutów, starych grzejników, liczników elektrycznych i gazowych, rur gazowych, wodociągowych, gwoździ, pinesek, igieł, sprężyn zegarowych, przewodów i wszelkich innych rzeczy, które mogły by nieść zagrożenie fansowe w wyniku tak intensywnego i długotrwałego papkowania. W przypadku znalezienia jakiej kolwiek rzeczy musiała by ja jak najdalej przenieść od miejsca nagrania aby nie znalazła się w zasięgu papkowania. Po przeszukaniu całego okolicznego terenu i usunięciu potencjalnych zagrożeń fansowych mogła przystąpić do nagrania papkowania, uważając aby z mechanizmów radia nie wytworzyło się jakieś zjawisko fansowe. W tym celu radio należało uszczelnić stosując rożnego rodzaju pianki uszczelniające i obudowy antydźwiękowe, aby dźwięk papkowania nie dotarł do mechanizmów znajdujących się w jego wnętrzu szczególnie głowic i metalowych sprężyn, drutów i przewodów. Po upewnieniu się mogła nacisnąć przycisk nagrywania pozostawiając pierwsze dwie minuty kasety puste, aby później przy podstawianiu radia, na przykład w piwnicy mieć możliwość ucieczki. Na dalszą część kasety nagrane papkowanie powinno być głośne, w miarę szybkie i bardzo szybkie, momentami wręcz agresywne, aby zjawiska w wyniku papkowania były najmocniej spotęgowane, czyli aby spowodowało oberwanie się grzejników i rur oraz ich powyginanie się i poskręcaniesię oraz aby pobudzony grzejnik się sproszkował na maczek, utworzenie się wetera wyjścia gózdków kremowych z zamków, tłuców, celinek, rury potęgi, flicusa w wizjerze do drzwi, wydłużenie poręczy w klatce schodowej i wielu innych groźnych zjawisk fansowych. Następnym etapem było przerzucenie kasety na drugą stronę i zagranie jej w całości papkowaniem i następnie po jej całym nagraniu ustawienie kasety od właściwej strony tam gdzie są dwie minuty ciszy w celu ucieczki. Po ustawieniu kasety na właściwej stronie i włączeniu autorewersu, aby kaseta mogła sama przeskoczyć na drugą stronę odtwarzając w sposób ciągły nagrane papkowanie, osoba ta opuściła teren, w którym nagrała papkowanie i zawiozła radio do domu. Następnie radio to wstawiła do piwnicy koło rur ciepłowniczych nacisnęła odtwarzanie i ustawiła głośność na maximum i szybko uciekła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hsgavgxfh
Zacząłem chodzić po "klubach" między 18 a 19 rokiem życia. Pierwsze wrażenie "ale chujnia" . W innych "klubach" to podobnie. Dostałem też kilka razy wpierdol za friko, ale dalej chodziłem bo nie miałem co robić w soboty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Blanka1100
Tak po prostu z dnia na dzień czy stało się w twoim życiu coś czemu bardziej chciałeś/chciałaś się poświęcić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja nigdy nie bylam typem
imprezowiczki, ale jak juz wychodzilam (rzadko) to bawilam sie do upadlego. chyba jeszczee bardziej odechcialo mi sie takiej rozrywki wieku ok 24lat. wystarczna mi imprezowanie raz w roku:D nadal lubie imprezowac zagranica... czuje sie tam zupelnie inaczej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trzydziechaaaaaaaaaaa
na dyskoteki zaczełam chodzić w wieku 15lat,potem clubbing i około 22-23 znudziłam się tym prowadzę spokojniejszy tryb życia,takie miejsca omijam z daleka,uwielbiam za to imprezy domowe u siebie czy znajomych,grille,spacery,wypady do kina,weekendowe wyjazdy w góry itp,:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hsgavgxfh
Tak po prostu z dnia na dzień czy stało się w twoim życiu coś czemu bardziej chciałeś/chciałaś się poświęcić? Nic się nie stało. Po prostu byłem rozczarowany niskim poziomem "klubów" i dałem sobie spokój. Teraz chodzę tylko na duże eventy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a mnie nigdy imprezy
nie kręciły. owszem raz na jakis czas isc sie pobawiac to owszem, ale latac co tydzien czy tez kilka razy to dla mnie strata czasu. dobre jest to dla ludzi którzy nie maja innych zainteresowan ani pasji. jest u mnie w pracy taki gosc, wkurwia mnie starsznie, jak przychodzi i pyta sie kiedy imprezka, kiedy idziemy na balety. jest dla mnie załosny, ma ponad 30 lat, zone i lata na imprezy jakby nic innego nie miał do roboty. jak on mi działa na nerwy, jak mało kto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Blanka1100
Ja ostatnio bardzo doceniłam kameralne domówki, grupka zaufanych znajomych, kilka nowych twarzy, dobre jedzonko i wszyscy zachowują się w miarę kulturalnie. Nikt np. nie wyśmiał kolegi, który stwierdził, że nie pije w czasie postu. Uszanowano to (co w klubie raczej by się nie zdarzyło).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Blanka1100
Mnie najbardziej rozwala jak znajomi których dawno nie widziałam lub nowopoznani ludzie zaczynają rozmowę od: "W jakich klubach bywasz?". Jedna koleżanka (też dobijająca do 30-tki i lubiąca się bawić) zrobiła dziwną minę kiedy jej powiedziałam , że wolę z Ktosiem pojechać na weekendową wycieczkę za miasto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Blanka1100
Mam koleżankę, która jeszcze 3-4 lata temu 3/4 pensji wydawała na balety. Była imprezowiczką że hej. Potrafiła o 6 skończyć imprezę a o 8 przyjść na egzamin. Ale nawet jej się "odmieniło". Teraz myśli o dziecku i mebluje mieszkanko. Znam też kolesia, który nidawno został ojcem, ale dalej imprezuje tak jakby fakt ojcostwa był mało istotnym problemem. Ani mysli wystopować. Taki typ jest dla mnie żałosny i współczuję jego żonie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Blanka1100
Ja planuję kolacyjkę we dwoje w domowych pieleszach. Odrzuca mnie od sylwestrów w plenerze i klubów. Szczególnie plener to desperacja. Nigdy nie zrozumiem jak może to kogoś bawić. To chyba taki przymus, żeby w ogóle powiedzieć, że się "gdzieś" było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fejsbooch
Mam 20 lat i już mi się nudzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Blanka1100
20 lat to w sumie początek studiów. A jak to wygląda u twoich znajomych/rówieśników? To dla nich jedyna rozrywka czy maja inne zainteresowania? Definiują cię jakoś przez to gdzie bywasz i jak często? Akceptują, że się "uspokajasz"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fejsbooch
Są takimi samymi nudziarzami jak ja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja mam 19. Na imprezy zaczełam chodzić w wieku 16-17. I to naprawdę sporadycznie tj. raz na kilka miesięcy. Teraz mi się w niektórych miejscach naprawdę podoba. Ale podejrzewam, że za 2-3 lata proitet będzie wzyciu inny i nie dziwie się autorce że w wieku 30 lat nudza ja imprezy., w tym wieku jest wazna rodzina, facet dzieci a nie jakies kołysanie sie do rytmu z naprutymi albo małolatami. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakie no jaki
znacie porządne remizy strażackie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Blanka1100
Tak dla ścisłości meggi to 28 ; ))))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Blanka1100
Jeżeli pytasz o remizy typu Nokaut z filmu dokumentalnego "Czekając na sobotę" w miejscowościach typu Trawniki (nawiasem mówiąc polecam, jest na youtube) to omijam z daleka i ci nie pomogę ; )))).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem zwierzę ciepłolubne, zimą ciężko mi wyjść z domu wieczorem gdy śnieg nawala z nieba jak głupi, a temperatura spada poniżej -10. Ale mam też naturę stadną, tak więc w okresie wczesno- do późno-działkowym chętnie gdzieś wyskakuję potańczyć i spotkać się z przyjaciółmi. Mam 23, ale nie "przejadło" mi się być może dlatego, że nigdy nie kończyłam imprezy przed wszystkimi, poprzestaję max. na kilku drinkach. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maniek416
Jak chcecie dostać szklanką od piwa w pysk, wpierdol od dresów, nożem w brzuch, wpierdol za darmo od bramki, "pobawić się " przy piosenkach lejdy gagi (żal) to chodźcie do polskich klubów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Blanka1100
Ja nawet mając lat 19 to o północy i dwóch małych piwkach z sokiem miałam ochotę tylko przykryś się kołderką. Fenomen wychodzenia z imprezy jako ostatnia osoba w klubie jest mi obcy. Nie mówiąc o tym, że to w sumie smutne nie mieć nic ciekawszego do robienia w weekendy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fejsbooch
Wyżej to podszyw. Znalazłam ciekawsze zajęcia niż ciągłe imprezowanie, co nie znaczy, że nie lubię się pobawić. Zdarza mi się bywać w klubach, ale sporadycznie. Może tak szybko poczułam przesyt, bo zbyt wczesnie zaczełam intensywnie imprezować. Nie ciagnie mnie do ludzi, których jedyną rozrywką jest clubbing, dlatego nikogo z nich nie dziwi, że szkoda mi na to czasu i energii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×