Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

wiecznie_steskniona

chłopak mnie rzucił :(

Polecane posty

rok temu, na koncercie zespołu innego chłopaka, również z naszego kierunku, w tym samym klubie, w którym ostatnio grali. byłam wtedy jedyną dziewczyną od nas, przynajmniej tak mi się wydaje. co prawda nie rozmawiałyśmy wtedy zbyt dużo, o ile w ogóle, ale zapamiętałam Cię dobrze, bo byłam strasznie Ciebie ciekawa - wcześniej trochę o Tobie mówił ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karpatkaaaa
bardzo mały jest świat to fakt :) kiedys we włoszech spotkalam kolezanke z klasy hehe w moim miescie jakos nie moglysmy na siebie natrafic :) ogolnie dziewczyny, dziś WIGILIA, choinkę ubrałam wczoraj ( mialam w ogole nie ubierac bo mi bylo wszystko jedno) ale ciesze sie ze ubralam w koncu.... cos mnie gardlo zaczyna bolec- oby nic powaznego bo kuzwa nawet nie mialby mi kto herbaty przyniesc :/ no i tak.... nie czuję jakos atmosfery świątecznej, zyczę tylko sobie i wam oby przyszly rok byl dla nas MEGA SZCZESLIWY i niepoprawnie romantyczny :) a jaka pogoda :/ ogolnie to walcze ze soba i staram sie nie myslec o tym facecie z ktorym spotykalam sie miesiąc, mocno sie staram bo mi facetw glowie niezle zawrocil i jak zwykle olał z dnia na dzien kontakt urwany ... w moim przypadku to nie jest zadna nowość, ale bede błagać zeby 2012 nie przyniosl mi zadnych łez !!! trzymajcie sie cieplutko dziewczyny !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc dziewczyny, pamietacie mnie jeszcze? ;) umknal mi ten temat wraz z myslami o ex. nie wiem czy to dobrze czy zle ;) musze nadrobic wasze wpisy!!! :) dzis widzialam sie z exem pierwszy raz po prawie roku i pierwsza mysl gdy poszedl: kafeteria i ten temat ;) pamietacie, w wakacje obiecalam mu spotkanie w nieokreslonym terminie i on sie co jakis czas odzywal, potem zaczal pisac smsy codziennie, az go opieprzylam i powiedzialam zeby mnie nie meczyl i obiecalam ze jeszcze w tym roku sie spotkamy. tygodnie lecialy, koniec roku sie zbliza ;) i napisal do mnie dzisiaj ze przyjedzie, dzisiaj albo jutro jak wole. lekkie poddenerwowanie, ale chcialam miec to za soba i chociaz bylam po meczacym dniu, napisalam zeby przyjechal dzisiaj. szybki prysznic itd a za godzine juz byl. wiecie co dziewczyny? tyle miesiecy mialam stresa na mysl o tym, zastanawialam sie jak bedzie wygladalo to spotkanie, myslalam jak sie fajnie ubiore, pomaluje, jaka zrobie fryzure. chcialam byc kobieca, lekko tajemnicza, pociagajaca. nic z tego :) troche zaluje ze nie umowilismy sie na jutro i w jakims pubie. ale trudno. a bylo tak że przyjechal, poszlismy na spacer, a jak zrobilo sie juz zimno to poszlismy do mnie. pogadalismy siedzac obok siebie, nic miedzy nami nie bylo (poza przytuleniem na przywitanie i pozegnanie), z mojej strony zero chemii i uczuc i chociaz jest przystojny, to juz nie widze w nim faceta i nawet gdybym bardzo chciala to wydaje mi sie ze nie potrafilabym z nim na nowo byc. a on bardzo chce wrocic, juz pisalam ze zaluje tego rozstania i chcialby to wszystko wymazac. powiedzialam mu, ze tego nie widze, ze gdyby cos mialo miedzy nami byc to by wyszlo i ze stare problemy do nas predzej czy pozniej wroca. stanelo na tym, ze od czasu do czasu sie spotkamy. zobaczymy. jesli nic z tego nie bedzie (a tak przypuszczam), to dam mu podjac decyzje czy sie kumplujemy czy zapominamy o sobie. a spotkanie ogolnie nie bylo zle, ale moglo byc duzo lepiej ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To ja dam ci dobra rade
a mianowicie ... zmien siebie zewnetrznie i wewnetrznie ... wszystko co sie da , nie nazucaj sie nie odzywaj nie pisz... gdy zobaczy ze cos jest nie tak i zobaczy ze tak nagle ''wypieknialas '' sam bedzie robil podchody zacznie od tego ze powie ci komplement odnosnie wygladu .... a pozniej znow pomilczy kilka tygodni i bedzie juz troche wiecej pisac. Nie wkurzaj sie jak nie odp czy odp tylko az 1 sms a na reszte juz nie... nie ma czym sie przejmowac jesli cie rzucil to ma do siebie pretensje i jest mu glupio a nie do ciebie ... a poza tym doceni jak straci niech to bedzie za miesiac czy rok ale napewno kiedys w nim cos takiego sie odezwie ... I pamietaj ze ''KIEDYS ZA WSZYSTKIE POPELNIONE W ZYCIU BLEDY TRZEBA BEDZIE ZAPLACIC!!'' BOG JEST SPRAWIEDLIWY wiec glowa do gory!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milva123
Cześć dziewczyny. Mam nadzieję, że u Was początek roku lepszy niż u mnie. Wczoraj miałam się z moim eks spotkać, ale odwołał i powiedział mi szczerze, że to dlatego, że ma problem ze swoją dziewczyną i musi go rozwiązać. Potem jeszcze trochę pisaliśmy, na podstawie czego wywnioskowałam, że problem dotyczy mnie. Przyznaję, pojawiła mi się nadzieja :/ Ale też przypuszczałam, że chodzi o to, że ona już wie, że się spotykamy i mu tego zabrania. No i miałam rację... W nocy zadzwonił do mnie i powiedział, ze nie możemy się widzieć przez 'jakiś czas'. Jego dziewczyna pozwoliła nam łaskawie... rozmawiać na gg od czasu do czasu. W ten sposób mam za sobą dwie noce prawie że nie przespane i wyglądam jak zombie. Właśnie jadę za chwilę do niego. Wymusiłam na nim ostatnie spotkanie i ostatnią rozmowę Mam już dość udawania. Powiem mu wszystko, co sobie o tym myślę... Najgorsze jest to, że sesja się zbliża, a ja nie umiem się uczyć. I on dobrze wie, że przez taką decyzję ja tą sesję zawalę. Wiem, że w tym momencie wykazuje się egoizmem wobec mnie i znowu mnie rani, ale wobec niej jest w porządku, wiem... I rozumiem ją. Tylko, czemu musiał się kleić do mnie na każdym naszym 'przyjacielskim' spotkaniu i zachowywać się tak, jakby mu nie do końca przeszło? Po co namieszał mi w głowie? Czuję się, jakby zerwał ze mną po raz drugi.. Dobrze, że jest takie miejsce jak internet i to forum.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dropset
byłas hujowa dla niego to cie rzucił

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
milva ile masz lat? ja rozumiem ze rozstanie, zranione uczucie itd. pozbawia zdroworozsądkowego myślenia, ale przeczytaj swój ostatni post kilka razy. Jesli zrozumiesz w czym rzecz to zwyczajnie dasz spokój sobie tej całej sytuacji i zaniechasz jakiegokolwiek kontaktu. Bo w pewnym momencie przekracza sie granicę za która jest juz tylko ściana, mur i chocby sie walilo głowa to sie go nioe przebije, a pozostaje jedynie niesmak po całej sytuacji. Ja wiem jakie rzeczy mozna robic, na ile sposobów mozna rozmawiac, jakich sztuczek probowac ale moze zwyczajnie dla wlasnego zdrowia, higieny psychicznej, szacunku do samego siebie olac to i zacząć zyc?? Facet chocby nie wiem jak był wspanialy, nie jest powodem zeby zawalc przez niego studia, prace czy cokolwiek innego. A tymbardziej stawiac go przed faktem zerwales ze mna to ja zawale studia, bo tak starsznie cierpie. Jasne , boli mnie to, nie umiem sobie poradzic, jest mi ciezko, ale sory, to moje zycie i nie pozwole by jeden facet swoim zachowaniem mial mi w nim namieszac. Bo to nie jemu zrobisz na zlosc, czy zaszkodzisz tylko sobie. Nie sadze zeby to wzbudzilo w nim litosc , wspolczucie czy jakiekolwiek inne uczucie. A poza tym jesli on jest z kims innym, juz nie wnikam w jakiej sytaucji sie rozstaliscie bo nie pamietam, to jaka by ta dziewczyna nie byla, i choc mamy wielka zlosc, wielki zal, do niej d niego itd. to patrzac na mój wlasny przyklad, zwyczajnie nalezy dac im spokoj. Jasen ze sie cierpi, bo wiem co ja zulam, jak mi bylo starsznie zle, jak mialam wielka zlosc na nia i w ogole za caly swiat. Na bylego kiedy tak szybko sie pocieszyl...ale cóż. Długo sie tak nie da wiec lepiej szybko odpuscic. Wiem ze trudno pogodzic sie z tym ze ktos zajal nasze miejsce bo odrazu przychodzi mysl ze w czym ona moze byc lepsza. Ale to nie o to chodzi. Kazdy jest inny i tu nie ma lepszy gorszy. Z czasem przyjdzie pogodzenie z dana sytuacja. A poza tym lepiej wczesniej juz das sobie na luz i jak pisalam wyzej zaczac zyc i przestac rozpamietywac. Im wczesniej tym zobaczysz za jakis czas ze lepiej:) Mam nadzieje,że Cie nie urazilam, ale pamietam doskonale moja sytuacje i wiem ze trudno uniknac niektorych bledów. A czekanie na niewiadomo co i złudne pielegnowanie nadzieii to tez nie jest rozwiazanie. Hej roza;) Mój sylwester był bardzo kameralny, skromny i...szybko poszlam spac:D Ostatnio chodzę zmeczona,mam sporo pracy, poza tym zajec po pracy tez sie nazbieralo, ale najgorsze jest to ze nie moge sie zmobilizowac do niczego i tak z dnia na dzien odkladam a pozniej wszystko robie na raz;) ale rok sie zaczal ciekawie i oby tak dalej:) I dla wszystkich najlepszego na ten Nowy Rok:) zeby był szczesliwy i niech zaskakuje tylko pozytywnymi niespodziankami:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milva123
kochamzyciemimo - lat mam już niedługo 21. On rok starszy. Ja mu nie powiedziałam (aż tak źle ze mną nie jest:)), że "jak zerwiesz kontakt, ja zawalę sesję". On wie, że jest mi ciężko, bo mam dwa kierunki i pewnie i tak mi nie najlepiej pójdzie, a nasza wspólna koleżanka zasugerowała mu delikatnie, że "ze mną nie jest chyba tak dobrze, jak pokazuję i żeby był delikatny podczas sesji". Dobrze sądzisz, ja też nie sądzę, żeby to wzbudzało w nim litość czy współczucie. Ale miałam nadzieję, że może jednak :] No, mój były się też szybko "pocieszył". Ale mam wrażenie, że jednak nie jest do końca zadowolony ze swojej sytuacji. I czy ja wiem, czy się łudzę do końca, czy wróci... Chyba bym nie chciała, by wracał do mnie teraz. Nie mogłabym mu teraz pozwolić na to, bo bym mu nie zaufała. Ale marzy mi się, że może za pół roku, nawet za rok... Znam takie pary. Ale to chyba bezpieczna nadzieja. Za pół roku może już inaczej będę na to patrzeć. Zdziwił mnie trochę na spotkaniu i nie wiem, co o tym myśleć. Po pierwsze: wcześniej mi powiedział, że możemy kontaktować się tylko przez gg, komórkę. Na spotkaniu zasugerował, że możemy się przecież spotykać, ale na piwie w mieście, nie u niego w domu, bo wtedy nasze spotkania zaczynają mieć "niewłaściwy charakter" (jakby to jeszcze była moja inicjatywa..). Z tego co wiem, jego kompromis z dziewczyną dotyczył całkowitego braku spotkań. Po drugie, zaczął mi mówić, że właściwie do końca nie wiedział, jak jego rozmowa z nią się wczoraj skończy. Bo ona mu tak jakby postawiła warunek: ja albo ona (co jest dziwne, bo ona wie tylko o naszych dwóch spotkaniach, z tego jednym w gronie przyjaciół). I powiedział, że wiedział, że nigdy nie zgodzi się na zerwanie ze mną kontaktu. Więc trochę się przygotowywał na to, że ona z nim zerwie. Dla mnie to jest chore. Jak się kogoś kocha, to chyba jednak powinno się być zdolnym do takiego "poświęcenia", jakim jest zerwanie kontaktu z byłą. Dla mnie to było dość oczywiste, że prędzej czy później do tego dojdzie (chociaż nie chciałam, by dochodziło teraz, kiedy nie mam czasu na pozbieranie się). A on się broni przed tym. I jeszcze na naszym ostatnim spotkaniu, w wielkim skrócie: spytał, czy żałuję naszego związku. Powiedziałam, że w sumie to tak, a on się rozpłakał. Ale jest ze mną całkiem dobrze, w tym momencie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
współczuje Ci milva tej calej sytuacji...wiem jak jest ciezko, nie bylam w takiej sytuacji ale tez zostalam zraniona(nie chce juz tego wspominac) ale naprawde ale to naprawde "kochamciezycie"-ma racje! ze w pewnym momencie przekracza sie granice...jak patrze teraz z obiektywnego pkt widzenia na to jak sie zachowywalam kiedys..to mysle ze juz nigdy w zyciu bym nie powtorzyla swojego zachowania wobec eksa, co wiecej nie mam teraz pojecia czemu tak bardzo chcialam go zatrzymac przy sobie;) nigdy wiecej! nie chcesz tego zwiazku-to do widzenia;p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milva123
Ja wiem, że przekraczam granice. Ale robię to chyba w ukryciu. Na zewnątrz gram całkiem zadowoloną z życia osobę, która jest silna i pewna siebie i prawie nic ją nie ruszyło... Ale wewnątrz, rzeczywiście, powinnam nauczyć się przestać o nim myśleć i żyć nadzieją. Chyba każda osoba, jeśli tylko była zadowolona ze związku (ja byłam, bardzo), próbuje zatrzymać przy sobie partnera, który właśnie ją rzucił. Nie mówię, że "zatrzymać", w sensie błagania o powrót. Ja po prostu chcę go mieć blisko, by w razie czego, może kiedyś... A tak naprawdę to jest wieczne rozdrapywanie gojącej się rany i powinnam zerwać kontakt, nie myśleć o nim i tak dalej. Póki co nie odzywamy się do siebie, bo i ja nie odezwę się pierwsza. Ale nie czekam, aż on napisze. Po prostu musi mi zniknąć z głowy przeświadczenie, że był dla mnie ideałem i nikogo takiego już nigdy nie spotkam. A jeszcze trochę mam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
milva troche chcesz wierzyc w to ze jest tak jak mówisz:) ale juz powoli zaczynasz zauwazac ze obecnosc bylego w jakimkolwiek sensie nie leczy a rozdrapuje rane. To ze on bedzie blisko , ze bedziecie sie widywac czy kontaktowac wcale nie jest gwarantem tego ze bedziecie razem, ze wrociccie do siebie. Panuje takie przekonanie ale w wiekszosci przypadków prawdy w nim tyle co nic. Zreszta do takiej decyzji powinno sie dojsc w poczuciu pelnego przeknania, nie wiem..nabycia jakiejsc dojrzalosci,że tak, chce tego jestem pewna i nie robie tego bo zle sie czulam, czy czulem bedąc samemu. Jest po prostu taki czas po rozstaniu kiedy trzeba sobie wszystko poukladac i tyle. Nie ma ze przesanie bolec w ciagu dnia czy pięciu. Ale jesli bedzie sie ten bol pielegnowac uzalac nad soba itd bez konca to tylko sie dana sytuacje przedłuża. Zreszta czasem naprawde trzeba sie wyplakac, wykrzyczec i nawet nie ukrywac tego ze jest nam cholernie zle, po prostu pozbyc sie tego co nas meczy i moze lepiej sie po tym nie zrobi ale zmeczy nas na tyle ze juz zbraknie łez do płaczu;) Ja pamietam co musiala przejsc ze mna w tamtym czasie moja siostra;) Dwa dni bo akurat wypadał weeken ryczałam od rana do wieczora, na okrągło sluchalam takiej jednej piosenki i wlasciwie zyłam jak w transie... Ale po dwoch dniach musialam wstac, ubrac sie i pojsc do pracy i nie bylo zlituj...usmiechac sie do ludzi i w ogole byc happy. łatwe to nie bylo ale wiedzialam ze siąśc i rozpaczac tez nie moge bo co to da. Teraz juz nawet momentami chce mi sie z tego smiac. A minął prawie rok...w sumie za jakies dwa tygodnie bedzie rok. Kurde, szmat czasu. Nawet nie wiem kiedy to minelo. Bardzo wiele mnie ten rok nauczyl, byl wielka szkoła pod wieloma wzgledami, czasami chcialabym cofnąc czas i niektore rzeczy zrobi inaczej, inaczej cos powiedziec ale trudno nie da sie. Poza tym dla mnie stary rok zakonczył przynajmniej w teorii stare problemy i były i rozstanie to są tylko wspomnienia, epizod ktory gdzies kiedys sie wydarzyl, a wiem ze mimo wszystko moje szczescie gdzies na mnie czeka:) Tak jak na każda z nas zresztą!:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karpatkaaaa
zgodze sie z kochamzyciemimo- kontakt z bylym ( jesli uczucie do niego nie wygaslo) - nie pomaga - wrecz rozdrapuje rany.... i jest znow tak jak bylo na poczatku.... mnie tez ten rok miniony nie rozpiescil.... nie bylo mi lekko, 3 facetow mnie zostawilo - 1 po 4 latach, 2 po 3 miesiacach, a trzeci kiedy juz nie dopuszczalam mysli do siebie ze to sie moze zle skonczyc, tez po miesiącu urwał kontakt.... teraz wiem co mi pomaga a co nie, najlepiej jest nie widziec ich, nie slyszec od nikogo co u nich slychac, po prostu tak jakby nie istnieli, i to pomaga...... do tej pory jest mi zle, ale jestem tak zrezygnowana ze na dzien dzisiejszy nie wierze ze w ogole kiedys mi sie uda, i sie sobie nie dziwie bo strasznie czuje sie niedowartosciowana przez tych facetow, bo jak mam sie czuc? zycie toczy sie dalej.... mam serce polamane na milion czesci ale co z tego... tylko ja musze sie z tym jakos uporac. wierze ze czas wyleczy rany... nie mysle o nowym facecie, boje sie, poki co niech bedzie tak jak jest .... trzymajcie sie !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milva123
ja bym się bała teraz zaangażować w cokolwiek. gdyby jakiś facet zaczął mi się na poważnie podobać, gdyby coś się zaczęło dziać, chyba bym była przerażona. mam tylko taką mało poważną znajomość z pewnym chłopakiem. oboje wiemy, że to nic ważnego i tak ma pozostać. z mojej strony pozostanie, mam nadzieję, że z jego też. właśnie się dowiedziałam, że mój wspaniały eks, który udawał bohatera asertywności, który niby wywalczył z dziewczyną zgodę na to, byśmy mogli utrzymać ze sobą kontakt, ryzykując ten związek, bo mu taaaak na tym zależy.... wcale o nic nie walczył, zgodził się przed nią potulnie na całkowite zerwanie kontaktu ze mną, a bajeczka o tym, że "doszli do pewnego kompromisu" jest specjalnie dla mnie, a jakże :D śmiać mi się chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klebek nerwow
dziewczyny moge dołaczyc? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karpatkaaaa
milva tylko ze ja caly czas mowilam sobie ze gdy zapoznam kolejnego faceta to bede miala dystans a jak zapoznalam tego trzeciego to tak mi sie spodobal ze ten dystans gdzies wsiąkł i znow sie przejechalam - takze wiesz.... kiepsko ucze sie na wlasnych bledach... klebek nerwow ciebie tez zostawil facet??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mozna tak sobie mowic ze jak poznam nastpenego to sie nie zaangazuje, to bede sia bala itd. a najczesciej idzie sie w to jak nóz w maslo... Po pierwsze dlatego ze brakuje meskiego oparcia i doskwiera samotnosc, po drugie bo kto wie czy to nie wlasnie ten, a po trzecie choc jest strach i obawa ze moze znow cos zlego nas spotka to i tak ryzykujemy. Regulą to nie ejst ale bywa bardzo czeste.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milva123
ja właśnie myślałam, że teraz będę się bała wejść w jakąkolwiek relację, gdzie "coś jest na rzeczy" z mojej strony. No, ale nie dowiem się, póki się na własnej skórze nie przekonam, może też mi nie wyjdzie... Karpatka, no bo pewnie tak jest... że jak nic się nie dzieje, to się myśli racjonalnie, a jak przychodzi co do czego, to się myśli już samym sercem.. kłębek nerwów - ja Cię kojarzę z innego tematu o podobnej tematyce :) Mi się pojawiła kolejna "bzdura" w głowie. Tak niedorzeczna... Mam 21 lat i to dopiero rocznikowo, a zaczynają mnie dopadać myśli, że "co to będzie jak sobie nikogo nie znajdę". No chore. Wynika to z tego, że ubzdurało mi się, że studia to jest taki czas, kiedy się poznaje najwięcej ludzi, więc tak naprawdę wtedy mam szansę kogoś poznać. No ale nawet jeśli, to będę na tych studiach jeszcze 3,5 roku, więc o co mi chodzi... To niby takie głupie myślenie, mam tego świadomość, a i tak mnie dopada co jakiś czas i denerwuje... Poza tym, kolejna moja niesprawdzona (jeszcze) teoria, oparta na obserwacji niektórych znajomych: kiedy będę myśleć w kategoriach "szukam chłopaka", będę definiować każdego napotkanego mężczyznę jako mojego potencjalnego przyszłego, to będę tylko wszystko psuć i w efekcie nie znajdę sobie nikogo. To chyba przez to, o czym pisze kochamzycie mimo - czuję się się samotna. i za dużo myślę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klebek nerwow
tez mnie rzucil facet spotykalismy sie jakis czas, potem przyszlo uczucie na poczatku taki szał i ogromna fascynacja, było cudownie, bajka wlasciwie bylam przekonana, ze caly czas tak jest niesamowicie sie zaangazowalam (poprzedni zwiazek ochorowywalam rok..) i spotkalam kogos cudownego, kto mnie docenia, widzi moje starania i daje tyle samo od siebie a on po poł roku mnie zostawil, najpeirw owijaj w bawelene, wymyslal, ze powinien byc sam, ze zasługuje na kogos lepszego, ale nie wierze w takie bajki wiecie co bylo przyczyna? zatesknil za była :( ona zostawila go dla innego, ogolem to byl toksyczny zwiazek od poczatku mialam obawy, ale on zawsze zapewnial, ze to juz przeszlosc i nie mam sie czym martwic myslal, ze sie zaangazuje ze mna i o niej zapomni, ale niestety i jak tu sie nie czuc jak gówno? :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milva123
uuu, kłębek nerwów, dziwnie mi się to czyta. ja właśnie jestem taką byłą, która czeka aż facet za nią zatęskni i rzuci tą swoją aktualną dziewczynę... :/ chamskie, wiem. dobrze, że nie owijał w bawełnę dłużej, miał chociaż tyle honoru, by skończyć.. Pomyśl sobie, co by było, jakbyś cierpiała, gdyby ciągnął takie coś dłużej. No i straszny banał, "zasługujesz na kogoś lepszego"... głupi argument. a on wrócił do niej czy tylko po prostu mu się zatęskniło? No i ile czasu od zerwania minęło?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zaplakana.
siemka pamiętacie mnie ? ... Mój były miesiac temu wrocil do mnie ... a teraz wczoraj z nowu zerwal co przez miesiac bylo idealnie... i wszystko zepsulo sie w ciagu 2 dni... nie wytrzymuje juz z tymi chlopami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HALOOO
nikt się nie odzywa WIECZNIE STĘSKNIONA daj głos!:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karpatkaaa
tyle mnie tu nie bylo, myslalam ze jak wejde to bede miala z 20 stron do czytania a tu zadnej :) co jest dziewczyny??? u mnie bez zmian! nadal sama samiutka ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zapłakanalicealistka
Witam wszystkich. Zacznę od tego, że skończyłam czytać porty gdzieś na 5 stronie. Wiszę na telefonie i jest mi trudniej to ogarnąć. Nie jestem więc za bardzo zorientowana w ostatnich historiach, a szczególnie dalszej historii autorki tematu. Na pewno doczytam jak znajdę więcej czasu! Czułam się strasznie jak czytałam stare posty. Faceci zerwali z Wami kochane, ale to wszystko u Was było takie piękne, ułożone. Ja jestem dopiero w liceum, a mój starszy facet nie tylko nie studiuje, ale nawet go nie podejrzewam o najmniejszy zamiar w tym kierunku. Nie jest też ani tak delikatny, ani tak nie przebiera w słowach, często kłamie, nawet w najmniej błahych sprawach. Dodatkowym problemem są moi rodzice. Może i bym spróbowała wykrzesać z siebie więcej siły, postawić się. Ale za każdym razem jak nie przyjechał, bałam się, że zabronią mi się z nim spotykać. Mama powiedziała w sobotę (ostatni raz widziałam się z nim w piątek), że nie ma już wstępu do naszego domu i że będzie bardziej konsekwentna niż kiedykolwiek. Od 3 dni wypisuję do niego i wydzwaniam. Od tygodnia był dziwny, widzieliśmy się w niedzielę (nawet nie chciał mnie dotknąć), potem w piątek tak samo. Skończyły mu się pieniądze i to może być powód (wyjeżdżał za granicę, rozpieprzył wszystko, siedzi w domu, moi rodzice mu załatwili te wyjazdy). Ponoć w sobotę siedział w domu (pisałam do jego mamy), moja mama oczywiście będzie uważać że chlał. Tak naprawdę nie wiem o co chodzi. Kłóciliśmy się już Tak, a potem godziliśmy. Napisał mi, delikatnie mówiąc, że mam spadać, po tym jak mu napisałam kilka niemiłych słów. Teraz odpisał może raz na 10 smsów, raz jak wymyśliłam coś o zdrowiu. Chociaż ostatnio nawet to olewał. Nie wiem co jest, nic nie rozumiem. No bo tak naprawdę to jeszcze nie jest zerwanie. Napisałam mu milion smsów, żeby mi dal znać jeśli już mnie nie chce - i nic! Nie wiem, nie wiem, nie wiem. No i postanowiłam, że już nie napiszę ani jednego smsa. Muszę to przeczekać. Gdyby jeszcze nie wisieli nade mną rodzice... Nie wiem jak to będzie, niby nie jest mnie wart, ale to tylko mówić łatwo. Był seks, było mnóstwo słów kocham Cię. Jeśli ktoś to przeczyta - gratulacje. Nie ma tu ładu ani składu, ale wygadać się trzeba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zapłakanalicealistka
Jeszcze dodam, że jesteśmy razem ponad 2 i pół roku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zapłakanalicealistka
Dodam że jesteśmy razem ponad dwa i pół roku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zapłakanalicealistka
Trochę mi przykro, bo czytam już 33 stronę. Chciałam podzielić się swoim cierpieniem i posłuchać rad - a tu cisza. Mimo wszystko pokrzepiły mnie wasze historie i czytam je bez ustanku, co jest plusem, bo zajmuję sobie czas... I ręce. Mój mały sukces - nie odezwałam się do niego od 24 godzin! I tak bym nie otrzymała odpowiedzi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zapłakanalicealistka
Przeczytałam wszystko, tyle uczuć, emocji - niczym dobra książka! A tak szczerze. Też Myślę, że historia wiecznie stęsknionej może być zmyślona. Mi nikt dopomóc nie chciał, ale wiele wyniośl z waszych doświadczeń!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×