Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Fiolek!

Co jest w tym wszystkim nie tak? :(

Polecane posty

Gość Fiolek!

Sama nie wiem co mam myśleć o tym wszystkim... Z Maćkiem jestem już od 4 lat, przez ten czas działo się wiele, czasem wydaje mi się, że zbyt wiele... Kocham tego faceta i jest mi z nim naprawdę dobrze, kocham jego specyficzne poczucie humoru, jego spontaniczność, potrafi zaskakiwać i sprawiać radość w najmniej spodziewanym momencie. Potrafi wyciągnąć człowieka o 3 nad ranem, spakować w pidżamie do auta i wywieźć do innego miasta, tylko po to, żeby kupić kubeł lodów, zrelaksować się podczas jazdy i muzyki... Potrafi znosić humorki, wybuchy złości i frustracje jakie nierzadko na niego przelewałam, bo to kłótnia w rodzinie, bo sprzeczka ze znajomym, bo jakiś egzamin nie poszedł po myśli, zawsze znajdywał jakiś sposób na poprawienie nastroju, na zaradzenie w trudniejszej sytuacji... Do tego genialny kochanek i majstersztyk kulinarny ;) Z byle czego potrafi upichcić coś, co zaspokoi nawet wybredne podniebienia... Ma łatwość nawiązywania kontaktów z innymi ludźmi, jest otwarty, zabawny z wrodzonym adhd. Dusza niespokojna, zresztą podobnie jak ja ;) Czasem mówimy "kurde, dobrały się dwa downy" On lat 25, ja 22...nie jesteśmy już takimi gówniarzami, ale też nie zachowujemy się jak jakaś ustatkowana parowana z długim stażem w związku... Lubimy spontaniczność, zaskakiwanie siebie nawzajem, podobną muzyke, filmy, pasje do fotografii... Dodając, że jest brunetem z czekoladowymi słodkimi oczami, dołkami w policzkach i ustami stworzonymi do całowania... Jak narazie same superlatywy, ale to nie wynika z mojego zaślepienia, czy zauroczenia, jestem typem kobiety, która twardo stąpa po ziemi, wie czego chce, ma swoje priorytety, cele, marzenia i pragnienia, które skutecznie udaje jej się realizować, stopniowo krok po kroku...:) Ja - studentka prawa, wysoka zielonooka brunetka otoczona gronem zaufanych ludzi, w "separacji" z ojcem, lubiana, wrażliwa, lubiąca zatracać się w wierszach, komediach romantycznych, czasem lubiąca pokrzyczeć z kumplami na meczu, nie umie usiedzieć na miejscu, lubi towarzystwo, śmiech, szczerość i wierność.... On - obecnie prezes założonej przez siebie firmy, skutecznie dąży do jej rozwoju, zabiegany, zalatany, lubiący późnym wieczorem położyć się obok mnie na kanapie z butelką wina, upichconymi przez siebie smakolykami (nawet bułeczki piecze :P ), sarkastyczny, mówi to co myśli, nie bi się krytyki, żyjący raczej z zasadą "carpe diem", na pewno nie archaiczny i nie konserwatywny w stosunku do pewnych rzeczy - w przeciwieństwie do mnie... I tu problem się zaczyna, ponieważ...dowiedziałam się, że mimo okazywania jego Miłości i szeptania "Kocham Cię", zdradzał mnie...zdradzał zadając cholerny ból, nie raz, dla niego zdrada to sex, dla mnie zdrada to pocałunki, tulenie się do innej, spotykania z inną na zasadzie "Jestem singlem, chodź ze mną na kawę"... Co dziwne, mimo, że ryczałam jak oszalała przez dwa, trzy dni, chodziłam z opuchniętymi oczami, za każdym razem wybaczalam, dawałam się podejść, a to kwiaty, a to zapewnienia, że kocha...że inne się nie liczyły, taki skok w bok...Nadal był tak kochany, a nawet jeszcze bardziej, pomagał mi o cokolwiek bym go nie poprosiła, a nawet robił rzeczy mile, o których nawet bym nie pomyślała...Nie musiałam wspominać czego chce, bo on już to wiedział, zgrywaliśmy się, dogadywaliśmy, mamy nawet ...to głupie :P....ale uklad pieprzyków na tych samych rękach taki sam, coś jak duży wóz na niebie :P Mimo tylu krzywd, klamstw, niedomówień, flirtów...nadal miło o nim mówie, pisze... Ostatnio, jakieś 3 miesiace temu, znalazłam jego karte sim, gdzieś porzuconą w szufladzie, nie wiedziałam skad się wzięła, sprawdziłam i zobaczyłam sporo pikantnych smsów, jakoś to mnie nie zaskoczyło, a wręcz rozbawiło, popisałam z jedną z nich, jako On, co się okazało, laska była na tyle malo spostrzegawcza, że zaczęła ze mną flirtować, pisać sprośne rzeczy, wręcz się jarala tym co ja do niej pisze...co się okazalo, spotykali się we wrześniu przez jakiś miesiąc... Zdrada by mnie nie zabolała aż tak (kwestia przyzwyczajenia? ), jak fakt, że spędzali razem wieczory, nie jeden, a wiele...wspólne gotowanie, pierwszy pocałunek na kanapie w jego mieszkaniu... Takie subtelne, delikatne chwile i pieszczoty jakie z nim miala...po prostu już doszczętnie złamały mi serce... Ale moim problemem jest to, że jak zamykam oczy i widzę jego słodką buzie, to ile razem głupstw, szaleństw przeżyliśmy, poniekąd już uzależnieni od siebie...napływają mi łzy do oczu,,, bo czuje jak bardzo kochałam tego faceta...a nawet wciąż kocham... Na chwile obecną nie jesteśmy razem. Ale co będzie jak przyjedzie po swoje rzeczy? Jak będę gotowa mu znów wybaczyć, wmawiając sobie, że takie rzeczy, ze zdrada nie miała miejsca? Jak będę znów się oszukiwała, tylko po to by móc spedzić z nim znów te magiczne chwile? Mimo tego co mi zrobił, mimo utraty zaufania, mimo nadużywania swojej intymnej przestrzeni (nie omieszkalam zaglądnąć mu czasem do skrzynki telefonu) wszystko nadal było piękne...a może tylko z pozoru? Śmialam się i czułam się szczęśliwa, on też się śmiał i tulił, i był ciepły kochany, calował tak z czułością, delikatnie.... Czy mrużąc oczy na te jego wybryki jest coś ze mną nie tak? Oprócz tego, ze go kocham, zachowuję się nieracjonalnie, nigdy wcześniej mi się nie zdarzało to wcześniej z nikim innym... Jakby mi rozum odjęło....Serce uzależnione niczym od narkotyku, który sprawia przyjemnosć? Dlaczego nie mogłam mu wystarczać, skoro kochał.... Dlaczego nadal za nim tęsknie? Tym skurwielem?... Siedzę i :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xxxyz***
widocznie cię nie kocha znajdziesz sobie lepszego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jkhjhgjk
ja cie rozumiem tez wybaczykabym mimo krzywdy ......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fiolek!
Potrafię być wredną jedzą czasami, dopiec, powiedzieć wprost co myśle, być stanowcza, potrafie powiedzieć NIE - jego to nie odtrącało, mimo sprzeczek, kłótni, tzw. fajtów - tulił, pozwalał się wyplakać, był cierpliwy, pomagał, troszczył się, jak chorowała, tabletki do łózka przynosił, kwiatki, jedzenie, jak skręciłam kolano - zabieram na barana, pakował do auta i zabierał na spacerey nosząc na plecach....? - Nie kochał mnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×