Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

chcezniknacizapomniec

dlaczego zerwanie po 7 latach jest tak trudne

Polecane posty

z moim już byłym kilka miesięcy temu postanowiliśmy dać sobie trochę czasu oddzielnie. mieliśmy zabawić się bez wchodzenia w nich poważnego na boku, a za kilka miesięcy wrócić do siebie. taki otwarty związek. on już po tygodniu powiedział, że chce związku z kimś innym. ja nie chicałam zgodzić się na jego warunki, czyli schodzimy do podziemia, oficjalnie nie jesteśmy razem, on układa sobie związek z kimś innym, a ja pozostaję 'w ukryciu'. tak naprawdę wciąż jesteśmy razem, ale nikt o tym nie wie. nie zgodziłam się na to i 'zerwałam' w złości myśląc głupia, że się obudzi i wróci. nie wrócił, a zaczął spotykać się z innymi. w sumie 3. 2 kopnęły go w d... ale ta jedna, najmłodsza 19-latka została. ja chciałam to skończyć, też się z kimś zaczęłam spotykać, chciałam zacząć od początku. nie pozwolił mi. wciąż dzwonił i pisał jak bardzo mnie kocha, jak ta dziewczyna jest dla niego nieważna i nic nie znaczy i on nic do niej nie czuje. bo kocha mnie i tylko mnie i to ja jestem najważniejszą osobą w jego życiu. broniłam się, bo czułam, że on kłamie, że tak naprawdę chce zostawić mnie jako koło ratunkowe gdyby z tamtą nic nie wyszło. mijały miesiące, czasem się spotykaliśmy, w międzyczasie on zrobił mi kilka świństw, które łamały mi serce. próbowałam zerwać z nim kontakt, odkochać się. nie pozwolił. starałam się ułożyć wszystko z tym, z którym się spotykałam, ale nie byłam w stanie zapomnieć, wciąż kochałam. on powtażał, że będziemy razem i tak za jakiś czas, że kocha. w końcu po kilku miesiącach takich przepychanek uznałam, że skoro kocha to możemy spróbować jeszcze raz. zerwałam kontakt z tym drugim, powiedziałam, że nie jestem w stanie zapomnieć o byłym. myślałam, że najpierw pozakańczam wszystko zanim wystartuję do byłego. w końcu powiedziałam, żeby dał mi szansę i aby wrócił do mnie. przez te wszystkie miesiące dawał mi do zrozumienia, że tego chce, albo może ja tak się oszukiwałam... on od razu zmienił nastawienie. powiedział, że nie chce i nie umi już być ze mną, że wciąż mnie kocha a ona nic dla niego nie znaczy, ale się zaangażowała i głupio byłoby mu zostawić po sobie smród. otworzyłam się przed nim, płakałam, złamał mnie... nie rozumiem, jak on może mówić, że kocha mnie a nie ją, ale nie chce już ze mną być. im bardziej ja proszę, tym bardziej on się oddala. teraz mówi, że męczyłam go pytaniami o tą drugą, że to ja wszystko zepsułam moją ciekawością, robi ze mnie wariatkę i jędzę. tak wypytywałam o nią, bo może potrzebowałam tych jego zapewnień, że mnie kocha. ja kochałam tylko jego. ale też przez to nie byłam w stanie się zaangażować z tym drugim, on wciąż był gdzieś blisko i perfidnie kłamał. czy to jest zemsta jego? czy on lubi mnie ranić? nie wiem co robić, nic nie jem, nie śpię, biorę środki na uspokojenie i zapijami alkoholem. wiem, że powinnam po prostu zerwać kontakt, ale wciąż jak nałogowiec wracam. a on sewruje mi kolejne porcje jadu. gdy już myślę, że dam radę, on nagle znów się odzywa, płacze, że nie wie co robić, że to taka trudna dla niego decyzja. mamy po 27 lat, ona 19. kilka dni temu powiedział, że napisał do niej pożegnalny list, że zaraz wyśle jej wiadomość i do mnie zadzwoni. i przestał się odzywać. gdy próbowałam zadzwonić - wyłączył komórkę. a potem powiedział, że już z nią zrywał, gdy te moje pytania i telefon go wkurzyły i postanowił tego nie robić. całą winę za wszystko zwala teraz na mnie, mówi jaki mam trudny charakter, jak to ja jestem winna wszystkiemu. ja mu wiele wybaczyłam, również zdradę kilka lat temu. przez te 7 lat nie spojrzałam na innego faceta. gdy w końcu poczułam coś więcej do kogoś innego i potknęłam się, on od razu skreślił nasz związek. ale nie pozwolił mi po prostu odejść. nie wiem co mam robić. wiem, że powinnam to wszystko skończyć, ale czuję się samotna, nie mam nikogo. całe moje życie koncentrowało się wokół niego. powinnam dać sobie spokój czy może poczekać i się pooszukiwać? on już nie wróci, tak trudno jest mi to zaakceptować. teraz chce być moim przyjacielem, ale to z nią będzie się spotykać. mówi, że kocha wziąż tylko mnie, że chce dać mi szansę o którą spytałam, ale jeszcze nie taraz. że nie czuje do niej nic, że nie chce mnie stracić. wierzyć? potrzebuję pomocy, nie wiem co robić. może życie nie ma już sensu, czasem chcę się zabić. przez te wszystkie miesiące oszukiwał mnie, a teraz zostawia na lodzie. ja nigdy nie wierzyłam, że zerwaliśmy. myślałam, że to takie niepoważne zerwanie w złości i nie byłam na to gotowa. trudno mi to zaakceptować...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość starsza o 15 wiosen
jejku dziewczyno czytałaś samą siebie? co to za głupi uklad? wierzysz w to że facet cię kocha? to totalna bzdura,jesli ktos kogos kocha to nie spotyka się z inna na bzykanko,taka prawda! napewno trudno jest przekreslić 7 lat związku ale jest to wykonalne,troche samodyscypliny i szacunku do siebie, ja mialam podobnie,20 lat małżeństwa poszło się jeb*ać, nie mamowy o zdradach, wyobrazasz sobie że co,że bedziecie razem,ślub,dzieci a on będzie cię zdradzal na boku i nadal twierdzil że cie kocha? jedna rzecz która mnie tu zastanawia, ty nie masz swojego zycia,wszystko kręci się wokół faceta i do tego wyraźnie mowisz że boisz się samotności, samotnośc nie oznacza bycia samym,zmien myslenie i nastawienie, musisz duzo jeszcze się nauczyć ja miałam to samo, całe zycie tylko praca-dom-dzieci-mąz, zero własnego zycia,zero kolezanek,całe zycie kręciło się wokól męża i dzieci az wkońcu zapomniałam o sobie, w wieku prawie 40 lat otworzyłam oczy kiedy mój mężuś zabawiał się (nie po raz pierwszy) i rozwalilo się całe moje zycie, nagle okazało się że jestem sama jak palec,nie mam nikogo nawet przyjaciólki,stanęłam na zakręcie i nie wiedziałam co dalej i....bardzo bałam się samotności minęło kilka lat, zaczęłam myslec o sobie,zmieniłam cały swó ulozony świat,nastawienie,zrozumieałam cvzego od zycia oczekuję, i zawsze ale to zawsze jestem na pierwszym miejscu,od roku mam mlodszego przyjaciela,czeka aż powiem "TAK" ale nie zamierzam z nikim sie wiązać tylko dlatego żeby nie byc sama, daj sobie spokój z tym dupkiem, nie zapomnisz od razu wiadomo ale postaraj sie urywac kontakty, jesli juz naprawdę czujesz taka potrzebe staraj sie nie odpbierac wszystkich telefonow i odpisywac na kazdego smsa, pokaz mu gdzie jego miejsce, jesli mu zalezy to niech on zabiega,a ty go olewaj,a zobaczysz ze duzo się zmieni,bedziesz miała okazje przekonac sie o tej jego niby milosci pozatym skoro wali cie w przyslowiowe rogi to nie licz na to że cos się zmieni,bedziesz miała całe takie zycie,napewno chcesz tego? dziwie sie za czym tak tęsknisz, za fałszywym uczuciem czy zniespelnionymi marzeniami z tym facete,żal ci lat? trudno,olac to...tyle jeszcze przed toba,zastanów się nad tym,nikt ci nie powie jak masz przezyc swoje zycie ,jak sobie poscielisz tak się wyspisz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×