Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość alakitka999

marzenie o dziecku, czułyście ze to musi byc wasze urodzone, czy bez roznicy ...

Polecane posty

Gość alakitka999

...adoptowane czy urodzone - zeby bylo... od 2 lat staramy sie o dziecko, nie wychodzi, w przeciagu tych lat jedyne co zrobilam to podstawowe badania hormonow, nigdy nie ciagnelo mnie do lekarzy, nie meczylam meza zeby on robil badania, na ciazy najbardzie zalezy mi chyba dla niego. Na ciazy jako ciazy, jako na biologicznym dziecku. Od zawsze myslalam o adopcji, zawsze obiecywalam sobie ze kiedys adoptujemy dziecko a nawet nie wiem czemu ten temat nigdy nie byl poruszony. Kocham dzieci, chce je miec ale nie robi mi roznicy czy adoptowane czy wlasne a nawet jakos sklania mnie cos zeby adoptowac, przeciez tyle milosci mozna dac tym dzieciakom, tyle z siebie. Zastanawia mnie czy to ze nie zachodze w ciaze ma jakis cel, moze my wlasnie mamy adoptowac dziecko, moze ja jestem taka typowa osoba ktora ma sie skupic na daniu milosci niechciainym dzieciaczom a nie tym urodzonym ... chyba jestem jakas dziwna Jak czułyście ? tylko i wyłącznie urodzone ? adopcja dopiero w ostateczności ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zrobisz cos dobrego
ja , mowiac szczerze, choc przez 12 lat nie moglalm zajsc w ciązę , nigdy nie myslalam o adopcji, wolałam byc bezdzietna, nie ciagnelo mnie nigdy do dzieci, tylko do stworzenia kogos podobnego do moich bliskich. Nie podjełaby sie adopcji za nic, choc szanuje takie decyzje. Mam teraz swoje dzieci i dlatego ,ze sa moje, potrafie je wychowywac,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alakitka999
bardzo mnie do tego ciagnie a im dluzej nie zachodze w ciaze tym wiecej mysle o tym ze moze tak ma byc, ze moze adopcja jest moja droga... w sumie nawet jesli kiedys sie uda zajsc to i tak bede rozmawiac z mezem o adopcji, stac nas na dwoje dzieci. pisze tu bo zawsze myslalam ze adopcja to raczej z ostatecznosci, ze kazdy tak podchodzi do tego ciekawi mnie czy ktoras z was czula podobnie jak ja.. czeka mnie ciezka rozmowa z mezem, sama nie wiem jak to mozliwe ze jeszcze ten temat nie wyplynol..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakas taka mila chwila....
tez mialam podobnie jak Ty od zawsze,8 lat temu urodzilam syna,a rok temu adoptowalam dwoje rodzenstwa i jestesmy wszyscy naprawde bardzo szczesliwi. Zrob tak jak Ci podpowiada serce,porozmawiaj z mezem powiedz co czujesz i czego pragniesz.Zycze Wam powodzenia i wszystkiego dobrego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość neli1811
Idz za głosem serca. My z mężem też staraliśmy się o dzidzię 2 lata i nic nie wyszło, nie próbowaliśmy in-vitro itp, więc postanowiliśmy adoptować, mąż się bał że nie da rady bo to nie jego, bo nie wie czy pokoch obce itp. Burzył się jak chodziliśmy na nauki, ale potem był mi wdzięczny bo od dwóch lat jesteśmy rodzicami teraz 3-letniej cudownej dziewczynki. I chodziaż czasem było bardzo ciężko bo mała jest troche niepełnosprawna, to nigdy nie żałowałam swojej decyzji i drugi raz postąpiła bym tak samo. Masz racje może tak ma być, w naszym przypadku tak było, że masz być mama adoptowanej kruszynki i tego ci życzę bo nie ma piękniejszego macieżyńswa i miłości. Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alakitka999
to piekne, dalas dom 2 dzieci, a wioadomo jak ciezko znalezc dom dla rodzenstwa ;) kiedy myslalam o ciazy to chyba zeby tylko zobaczyc jak to jest "być w ciazy" ale nigdy ze to musi byc moje urodzone dziecko. ciesze sie ze ktos tak mysli jak ja, dodalyscie mi otuchy ;) nie bede czekac co dalej porozmawiam z mezem i zobaczymy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A ja sobie myślę tak.......
Autorko, Podziwiam Cię szczerze, bo ja chyba nie umiałabym zrezygnować z biologicznego macierzyństwa. Bardzo chwyta mnie za serce los dzieci z domów dziecka, bo przecież każdemu z nas taki los mógł się przydarzyć, ale rozważałabym adopcję jako ostateczną ostateczność, lub jako kolejne dzieci, wychowywane razem z biologicznymi. Mam synka, obecnie jestem w drugiej ciąży. Nie mówię, że nigdy nie adoptuję dziecka, ale ciężko byłoby mi się pogodzić z brakiem biologicznego dziecka, bez wykorzystania wszelkich szans. Moja siostra jednak postępuje podobnie jak Ty. Przyznam, że nie do końca rozumiem jej drogę myślową, ale ją szanuję, bo siostrę kocham. Oni również nie wykorzystywali rozmaitych technik. Nie podchodzili do IUI, czy IVF. Nawet nie wiem, czy wszystkie możliwości farmakologii wykorzystali. Obecnie skończyli kurs i czekają od kilku miesięcy na dziecko. Pozdrawiam Cię serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość thaisse80
podziwiam Cie autorko, ja raczej nie potrafilabym sie zdecydowac na adopcje przede wszystkim ze wzgledu na czas oczekiwania i te wszystkie formalnosci. Ja mam swoje biologiczne dziecko - coreczke, bardzo dlugo staralismy sie z mezem o dziecko ale jakby nie wyszlo to o adopcji nie wiem czy bysmy kiedykolwiek pomysleli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aks
ja po urodzeniu córeczki w głowie miałam adopcję, nie wiem skąd się to u mnie pojawiło, ale od pierwszego momentu jak Ją zobaczyłam pomyślałam o tych wszystkich porzuconych perełkach, których nie ma kto przytulić... bardzo chcę adoptowac dziecko, ale mój mąz ma watpliwości. Mam jednak nadzieję, że go przekonam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie mam hasła
A ja adoptowalam i w końcu jestem szczęsliwa! Moje biologivzne pewnie nie byłoby tak piękne! Ale procedury to porażka! Dziki kraj!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie mam hasła
Łobuss - jak dbasz, tak masz... . Jak wychowasz tak będziesz miał. Od biologicznego dziecka - choćbyś dupę smarował miodem - też możesz to usłyszeć! Czy margines to tylko dzieci z adopcji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie mam hasła
Pamiętaj,że wzorzec idzie z góry Łobuss! Znam wiele rodzin adopcyjnych, a dzieci to prawdziwy skarb!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alakitka999
Wiem wlasnie ze te formalnosci to porazka, sledze temat adopcji od badzo dawna i najgorsze ze na przestrzeni lat nic sie nie zmienia.. Ciesze sie ze jest tylu ludzi ktorzy jednak adoptuja dzieci chociaz rozumiem tez tych ktorzy tego nie chca, to poprosti trzeba czuc. Moj tata zmarl jak bylam bardzo mala, wychwywala nas mama i byl rok ze chorowala i bylismy z bratem u babci, pamietam jak sie balam ze cos sie stanie i trafimy do domu dziecka, oczywiscie babcia mowila ze nigdy nas nie odda ale ten lek trwal bardzo dlugo nawet ja juzmama wyzdrowiala to dopiero jak skonczylam 18 lat gdzies minelo. To dziecinne lelki, alejakie leki musza miec dzieci ktore juz tam sa.. Jestem zla ze nie zabralam sie za to wczesniej ale chyba juz czas. Pomyslalam tez ze jesli adopcja bedzie trwac dlugo mozemy stworzyc rodzinny dom dziecka w sumie chyba bym chciala takie rozwiszanie bardziej ale wymogi tez sa straszna. Ale warto byloby sie starac i zapewnic choc chwilowy dom dla dzieci z nierozwiazana sytuacja prawna. Przepraszam za literowki pisze na szybko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maltaespana
Jak czujesz, że chcesz adoptować, to czemu nie, wspaniale.Tylko oczywiście musi też mąż się zgodzić. A może zrobilibyście wszystkie badania w kierunku płodności ? Poznalibyście może przyczynę problemu, choćby dla własnej wiadomości. Ja osobiście starałam się 2 lata o dziecko. Doczekaliśmy się ciąży i szczęśliwego rozwiązania, ale zrobiliśmy większość niezbędnych badań. No ale może to dlatego,że bardzo zależało nam na biologicznym dziecku i nie wyobrażaliśmy sobie adoptować. Dlatego usilnie biegaliśmy po lekarzach. Ja bym na Twoim miejscu rozpoczęła proces adopcyjny, najpierw oczywiście proponując mężowi i jeśli on się zgodzi. A mimo to, zbadałabym się gruntownie u ginekologa i wysłała męża na badanie nasienia i do androloga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×