Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość @@@a-Sialalinka

Kto z Was po rozwodzie wrocil do ex meza/zony???

Polecane posty

Gość gość
No cóż z Żoną nie jestem od czterech lat . Na pewno bardzo ją lubię i szanuję , no i bardzo dobrze znam ( 25 lat ) . Miałem w tym czasie wiele kobiet lepszych , gorszych - różnych . Myślałem wiele razy o powrocie - ale nie potrafię z nią być - zbyt dobrze ją znam . Niestety gdy jest mi smutno to myślę o niej nawet nie w sensie erotycznym co zwykłym przyjacielskim - sam nie wiem jak to ocenić . W

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam.A ja jestem facetem przed rozwodem.Jest to rozwód z konieczności,bo żona wyprowadziła się na miesiąc do faceta,którego prawie nie znała i oczywiście wróciła z brzuchem.Dodatkowo narobiła długu,bo gościu jak mówiła ją do tego zmusił.Jak się później okazało miał wyrok w zawieszeniu i na siebie nie mógł nic wziąść więc to wykorzystał.Mamy córkę.Jak myślicie,czy można po czasie wybaczyć takie zachowanie,bo zapomnieć na pewno się nie da.Żona bardzo tego żałuje i po rozwodzie jakiś czas będzie jeszcze z nami mieszkać,bo nie ma gdzie pójść.Widzę że liczy na powrót tego co było wcześniej,ale nie mogę jej już zaufać.Chociaż emocje już opadły,dla mnie to chora sytuacja.Proszę o porady osoby które to przerabiały,a nie krytyków bez doświadczeń.Dziękuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja na poczatku mialam hustawki, i mimo ze kochanka byla powodem rozwodu (gdzie teraz zwiazal sie z nastepna)tesknilam za zyciem z nim, ideealizujac go i bylam w stanie wyobrazic sobie powrot, mimo ze bylam niezalezna i twardo stoje na nogach. Zdaje sobie dzis sprawe, ze on w drugiej kochance sie zakochal i glupich zyczen wielkanocnych mi nie napisal bo tak zyczy sobie jego nowa pani pomimo ze kawal dobrego zycia razem przezylismy. Dzis skladam swoje zycie od nowa z nowym czlowiekim, i nie jest to lawe szczegolnie ze moja rdzina marzy o moim powrocie do bylego meza albo na odwrot bylego meza do mnie. Czasem zamykam oczy i jestem z nim w moich wyobrazeniach ale gdy tak naprawde on pojawia sie w moim realnym zasiegu wszystko mnie w nim drazni i z tego wzgledu rozstanie to byla wlasciwa decyzja a powrot tak czy owak by sie nie udal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gościówa taka
A mi się wydaje że moja sytuacja jest inna, proszę o komentarze - również krytykę jeśli trzeba bo czasem się gubię. Od roku jestem po rozwodzie, formalnie związek jest zamknięty -emocjonalnie nie, próbowałam nawet w ciągu tego roku leczyć się z tej miłości poprzez nowy związek ale nic z tego nie wyszło. Z decyzją o rozwodzie zwlekałam parę lat, powód alkohol (problem dziedziczny) z drugiej jednak strony wielka miłość, niesamowite emocje, przyjaźń, wspaniały sex. Problemy jednak się mnożyły - długi, niespłacane kredyty, komornicy, ciągły stres, dochodziło nawet do aktów przemocy. Nie wytrzymałam, psycha mi już siadała, będąc w ciąży już z trzecim dzieckiem po 10 latach małżeństwa złożyłam pozew oraz zawiadomienie na policji o przemocy w rodzinie. To było dla mnie bardzo trudne, do końca miałam nadzieję, że może jednak zacznie się leczyć, jednak nie - uraziłam go bardzo,obrócił się przeciwko mnie, dodatkowo jego mamusia stanęła za nim murem, a ja - wróg nr 1! Przestał kontaktować się ze mną i z dziećmi (buntowany a jakże przez mamusię), próbował całą winę zrzucić na mnie. Rozwód, alimenty, sprawę karną wszystko wygrałam ale miałam poczucie winy, że rozbiłam rodzinę, że skrzywdziłam go, że można było delikatniej i w dodatku nawet przez chwilę nie przestałam go kochać. Ostatnio jednak mam wrażenie, że cała ta nieprzyjemna sytuacja nie poszła na marne - spotykamy się regularnie, były mąż znowu zaczął się otwierać przede mną, wielokrotnie już przepraszał, ja jego też a podczas wspólnego weekendu w luźnej rozmowie wyznał mi, że chce się leczyć dla nas, że kocha i że będzie dążył do tego by poskładać wszystko z powrotem do kupy. No trochę roboty ma bo musi pospłacać długi, poodbywać kary (ograniczenia wolności) no i szpital - leczenie choroby alkoholowej, do której w końcu się przyznał. A ja? Szczęśliwa, pełna nadziei, modlę się do Boga żeby faktycznie tak było, bo liczą się czyny nie słowa, prawda? Co o tym sądzicie? Taka terapia wstrząsowa dla niego i dla mnie bo też mam sobie do zarzucenia to, że mogłam być lepszą żoną. Bardzo chcę żeby się udało. Może faktycznie czasem ludzie muszą się rozstać żeby coś przemyśleć, coś w sobie zmienić, zrozumieć że nie mogą żyć bez siebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gościówa taka, Oceniać Cię nie będę, powiem jak było u mnie. Dałam mężowi szansę po rozwodzie. Z różnych powodów, także tego, że nadal go kochałam, a przynajmniej tak mi się wydawało. Później okazało się, że nie jego konkretnie, ale takiego jakim chciałam żeby był, kochałam wizję przyszłości jaką on mi namalował. Problem polegał na tym, że mąż dużo mówił i obiecywał, ale nic nie robił. Potrafił pięknie mną manipulować, a chodziło mu tylko o to, że ze mną miał wygodne, spokojne życie. Dałam szansę, po 3 miesiącach wywaliłam na zbity pysk, na dobre. Nie żałuję, że dałam szansę, bo dzięki temu na 100% wiem, że problem był w nim, nie we mnie. Jeśli chodzi o alkohol i przemoc - też wiem, co potrafi alkohol zrobić z dobrym w sumie człowiekiem. Alkoholizm to choroba, jak rak czy inny syf. Alkohol zmienia człowieka w bestię. Mój ojciec taki jest. Z punktu widzenia dziecka - wolałam jak rodzice byli osobno. Miałam wtedy kochanego tatę wtedy, kiedy nie pił i mamę, która się nie bała, nie musiałam uważać na to co mówię czy robię żeby "nie sprowokować taty". Tutaj musisz pomyśleć czy mąż potrafi zapanować nad swoją agresją tak, żeby dzieci nie doświadczały przemocy i nie widziały jak Ty jej doświadczasz. Pamiętaj, ze nie jest wstydem dać szansę, wybaczyć. Wstydem jest nie wykorzystać szansy i zawieść zaufanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kontakt czar rzucający dzisiaj .. daveangela08@gmail.com (1) Jeśli chcesz ex powrotem (2) jeśli zawsze masz złe sny. (3) Chcesz być promowane w swoim biurze. (4) Chcesz kobiety / mężczyźni uruchomić po tobie. (5) Jeśli chcesz mieć dziecko. (6) Chcesz być bogaty. (7), które chcesz związać Twój mąż / żona będzie Twój na zawsze. (8) Jeśli potrzebujesz pomocy finansowej. (9) Opieka ziołowa (10) Jeśli nie możesz być w stanie zaspokoić swoją żonę należnego lub pragnienie seksu niska akcja eee. (11), jeśli odmawia się miesiączka cały dzień to przypuszczam lub nad przepływami. (12), jeśli twoja praca odmówić płacić, ludzie dzięki ci?. (13) rozwiązać problem gruntów i dostać go z powrotem. (14) Czy twoja rodzina Denny Cię z prawda? (15) Niech ludzie słuchać słów moich, a nie mój chcieć (16) Czy masz niską liczbę plemników? (17) Sprawa rozwiązania E.T.C Kontakt czar rzucający dzisiaj .. daveangela08@gmail.com

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozstałem się z żoną po 16latach, ponad dwa lata żyliśmy osobno. Mamy rozwód, mimo to wszystko wskazuje na to, że znów będziemy razem, niczego bardziej nie pragne. Zawsze bylem draniem, romanse, alkohol, itp. Zmarnowałem 18 lat, dziś przeżył bym je inaczej, możecie nie wieżyć w przemianę, ale ja wiem że się uda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wierzę, że ludzie mogą się diametralnie zmienić. Z moim ex rozwiodłam się, ponieważ jego wizja małżeństwa była taka, że ja wszystkim się zajmuję, a on ma święty spokój. Przez cały rok po rozwodzie zawracał mi dupę, że kocha, zrozumiał, chce wrócić. Dałam mu szansę. Przez 4 miesiące miałam replay sprzed rozwodu. Pogoniłam dziada i spokój :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cygan36
No i co wracacie do siebie po rozwodzie i będziecie sie znowu żenić czy już nieformalny związek ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Paola25
Jestem niecałe 2 miesiące po rozwodzie i wróciłam do ex męża. Nie kocham go i mieszkam u niego tylko i wyłącznie dlatego, że nie miałabym gdzie się podziać. Dzieci mamy dorosłe. Żyjemy obok siebie, każdy chodzi swoimi ścieżkami, w domu rozmawiamy, prowadzę mu normalne gospodarstwo domowe i tyle. Kocham nadal mojego drugiego męża. Przeżyliśmy razem ponad 6 lat, były chwile piękne i bardzo złe. Jednak nie mogłam już dłużej znieść jego upokarzania i alkoholizmu. Podjęliśmy decyzję o rozwodzie. Czuję się w obecnej sytuacji fatalnie, ale na razie nie mam wyjścia. Synowie myśleli i cieszyli się, że będzie tak jak kiedyś. Ale niestety już nie będzie. Na razie jestem potwornie samotna. Depresja dopada co rusz. To jest po prostu życie i nie wiemy, nie znamy tego co nas jeszcze spotka. Poniekąd sami rzeźbimy sobie na własne życzenie los. Nie życzę najgorszemu wrogowi tego co mnie spotkało. Szukamy szczęścia, miłości i niestety to się nie udaje:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oj nie zawsze były chce wrócić do żony.Przypadek z mojego otoczenia.Ona złożyła pozew bo niby on ją zdradzał w dodatku nie wylewał za kołnierz.Dostała ten rozwód a teraz po kilku latach jak ten jej były mąż wziął sie za siebie,jezdzi ładną bryką to ona chce żeby do niej wrócił bo kto weźmie rozwódke z dziećmi jak nie były mąż?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja złożyła pozew a teraz do mnie wydzwania a raczej próbuje bo ją olewam i pisze smsy żebym do niej wrócił,żeby zacząć od nowa,że żałuje tej decyzji ale dwa razy do tej samej rzeki nie wchodzę - to moje motto :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zbychu3535
Masz racje też bym nie wrócił do byłej baby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cygan77
Powrót po rozwodzie - najgłupsze co można zrobić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja rozumiem spotkać sie od czasu do czasu na sex "dla sportu" jeżeli rozwód był pokojowy,bez winy i były mąż czy żona nas pociąga fizycznie ale wracać do siebie i znowu brać ślub to bez sensu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mialam cudownego chlopaka, on- staral sie o mnie przez calutkie 3 lata, bylismy ze soba dokladnie rok. Niestety, postanowil mnie zostawic, powód? Znudzilam mu sie, nie kocha mnie juz i ogolnie ma mnie zupelnie dosc. Ja przez te 3 lata jego staran, nie chcialam go, bo nie chcialam sie z nikim wiazac, a on swoim nachalnym namawianiem mnie sam do siebie mnie zrazil, dopiero wtedy jak zaczal "podbijac" do innej dziewczyny na moich oczach to mnie cos tknelo i dalam mu ta szanse i zakochalam sie w nim na zabój. Musiałam go odzyskać. Postanowiłam spróbować uroku miłosnego u rytualisty perun72@interia.pl , i na szczęscie nie zawiodłam się. Facet wrócił i jesteśmy ze sobą szczęśliwi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niewiem czy powrot mają sens ,myślałem że nie ale ostatnio nie mam takiej pewności ,opowiem wam coś. Niedawno pożegnałem przyjaciółkę która ożeniła się drugi raz . Myślałem że są najszczęśliwszymi ludzmi na świecie (tak żyli ,dobra praca,pasje wieczna radość na twarzach i wiele innych czynników )w ostatnich godz jej życia powiedziała mi że marnowała ostatnie lata swego zycia że żyła ułudą namiastką a wszystkie jej pasje i drugi ślub był pomyłką bo nadal kochała 1 mężą ale po zdradzie nie potrafiła się przyznać do błedu i nie poprosiła o wybaczenie a jej pierwszy był dumnym facetem mieli juz dorosłego syna. jej życie z 2 mężem pełne było wrażeń i niby szczęscia ale nie tego pragneła . prosiła bym powiedział o tym jej 1 mężowi ale po pogrzebie . Zrobiłem to powiedziałem jemu i powiem wam że nigdy w życiu nie widziałem tak załamanego faceta który przeklinał swoją dumę on też ją ciągle kochał i przez lata nie zwiazał się z nikim . teraz niewiem kogo bardziej mi żal jej czy jej 1 męża czy może drugiego , Los bywa okrutny przez 1 bład,dumę możemy stracić wszystko a jak jest możliwość naprawy to nasze ego czy fałszywa duma nie pozwala nam zrobić tego kroku. Dlatego każdy powrót może mieć sens jeśli tego chcemy ale czy się uda to już indywidualna sprawa każdego człowieka , myślę ze lepiej spróbować niż w ostatniej godzinie załować jak moja przyjaciółka . mam wyrzuty sumienia czy dając obietnice jej ze powiem o tym jej 1 mężowi nie skrzywdziłem go ,ale taka jest prawda czasem bardzo bolesna .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja chyba spróbuję wrócić do żony. Ale ciężko będzie. Może da się odbudować to uczucie. Ona jest za.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ola164
Czy wybaczyłyście mężowi fakt, iż oszukał Was w sprawie pieniędzy? Mamy jedno konto, z którego nie korzystamy, aby zamknąć musimy wpłacić overdraft w kwocie 400 zł. W tamtym miesiącu wpłaciłam daną kwotę, z myślą, że zamkniemy konto. Kiedy poinformowałam męża dziś, że zamykamy konto, on zaczął się wzbraniać. Powiedział, że zginęła mu karta debetowa, którą przed zamknięciem musi oddać. Kiedy ją odnalazłam i powiedziałam mężowi, że możemy zamknąć konto, okazało się że tam już nie ma środków, bo w tajemnicy przede mną je wydał. Nadmienię, iż dwa tyg. temu nie mieliśmy na życie i prosiłam męża, aby sprawdził, czy można te pieniążki wypłacić (ja mam zablokowaną kartę), on ciągle mówił, że sprawdzi ale nie sprawdzał, no i okazało się, jak się okazało. Jestem wzburzona i nie wiem, co o tym wszystkim myśleć... Poradźcie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czytasz tytul tego tematu? Nie jest o bankach,kartach,trwajacych malzenstwach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślimy, że myślałaś, że jesteś gwiazdą, której na drodze do szczęścia stał były mąż przez sam fakt istnienia. Po roku okazało się, że adoratorów sensownych brak to i ten stary nie jest taki najgorszy. Daj staremu spokój, bo będąc z nim szybko Ci się znów wypali i będziesz śnić na jawie o księciach z bajki, których od ciebie ten okrutny smok ( mąż) odstrasza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój po rozwodzie wrocił do mnie. Dziwne bo miał kogoś już. Nie jest jeszcze dobrze, ale idzie w dobrym.kierunku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dlaczego to jest "dziwne"? Nie rozmawiałaś z nim o tym i nie znasz jego motywów? Duże ryzyko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Teraz to ja się cieszę, że jest. Bo tęskniłam za nim. Kilka razy próbowałam coś tam wybadać, zapytać o tą, z którą był. Ale jakby go prądem porazić, nie chce o tym gadać, ucieka. Chyba dostał kosza, zawiedziony. Ale okazuje mi teraz dużo ciepła jak nigdy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To proste:dostal kosza,po co ma ponosic koszty wynajmu mieszkania,gotowac,prac,szukac babki do seksu. A w domu ma to za darmo hehe,wielka filozofia i dorabianie waszych teorii,byle tylko nie byc samej. Nawet zużyty byly jest dobry,bo portki w domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Lepiej to nie znaczy dobrze skoro kiedys sie rozwodzili.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
20'16,pociupciali z kims innym,pomieszkali przez chwile,nie wyszlo-pani przegonila pana,eksia wywalila na zbity pysk kolejna kobieta,to w wersji oszczednosciowej najtaniej u bylych malżonków.To prosty rachunek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość89
Krótka HISTORIA Nie jestem po rozwodzie ale po rozstaniu z żoną Moja kochana miała kochanka do którego się wyprowadziła na jakieś 2 lata po tym okresie stwierdziła ze bardzo mnie kocha i chce wrócić zeszliśmy się lecz nie dawało mi spokoju ze sypiała z innym gdy ja przez wszystkie lata byłem wierny do momentu gdy się zeszliśmy odwiedzila mnie koleżanka która potem zaprosila mnie na kawę i tak ja zniknolem na dwa miesiące po czym znowuż się zeszliśmy i żyjemy już ładnych parę lat szczęśliwi jak byśmy poznali się dopiero co ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hades 1969
Ok tam oj tam,czy papier z USC czy akt rozwodowy ma jakieś znaczenie dla ludzi którzy chcą być razem-IŚĆ nie da gwarancji na szczesliwe małżeństwo a akt rozwodu nie zabroni zejść się ponownie,nawet po paru latach.Ja ze swoją Ania zeszłym się po ponad roku i wyszło z tego dwoje wspaniałych dzieci-bliźniaki,hihihi,owszem,mamy zwarcia,czasem ostre ale pracujemy nad sobą i chodzimy na terapię malzenskaPs.Rozwód był z mojej winy,Piłem i to ostro,byłem agresywny itd.itp.Dzięki miłością Ani przestałem pić i uwielbiam Ją za to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość polo2478
Witam wszystkich. 3,5 miesiąca temu po 14 latach żona wyprowadziła się z domu zabierając 11 letniego syna. Mieszkamy w Irlandii od 9 lat. Mieszka z siostrzeńcem i synem w jednym domu 20km ode mnie. Jak mi to zakomunikowała to mój świat się zawalił. Wpadlem w rozpacz przy niej i zapytalem czemu mi to robi skoro ją tak bardzo kocham i są dla mnie całym światem. Nie mam nałogów, nie piję, nie palę, cały czas pracuje, w zyciu jej nie zdradzilem, nigdy nie uderzylem dbałem o nią jak tylko mogłem, miała przy mnie wszystko co tylko chciała. Zajmowalem się domem, gotowałem, piekłem ciasta, sprzatalem, prałem ,zajmowałem się dzieckiem z racji tego ,ze mialem 4 dni wolnego w tygodniu, bo robiłem 12-ki a żona do 18tej pracowała. Powiedziala ze czuje się nieszczęśliwa i nie czuła się kochana. Przekonała się dopiero, ze ją kocham gdy wpadłem w taką rozpacz. Dodam, że 6 lat temu zmarła jej mama z którą była bardzo związana i wpadła po tym depresję. Prosilem ją wiele razy prosiłem aby szła do lekarza ale nie słuchała. Ta depresja była taka ukryta, bo zona jest typową ekstrawertyczką bardzo towarzyska, wesoła, lubi jak wkoło dużo się dzieje i kocha ludzi i mimo tego ,ze w środku cierpiała to nie dawała tego po sobie poznać. Ja jestem typowym introwertykiem. Zrównowazonym, zamyślonym, cichym i nieśmiałym do ludzi. Owszem sprzeczaliśmy się, bo w wielu przypadkach się nie zgadzaliśmy ale to były pierdoły. Nie było jakiś awantur. I to zawsze ja wtedy ulegałem i było tak jak chciała żona. Wedlug niej różniliśmy się charakterami i podejściem do życia. Byłoby dobrze jakbym jej przytakiwał i zgadzał się od razu nią. Żonie przeszkadzało głównie moje narzekanie, pesymizm, życiowe wycofanie, brak okazywania uczuć choć tego nie rozumiem bo codziennie jak szlismy spac to ka przytulalem i mowilem ze ją kocham i calą noc bylem w nią wtulonyw. Do tego dochodziło brak celebrowania jakichś ważnych wydarzeń chociaż czasami kupowałem jej kwiaty bez okazji, lubiłem kupować jej jakieś ciuchy, drobiazgi. Mowi, że nie czuła się przy mnie bezpieczna. Dodam, że miałem ojca alkoholika i mam syndrom DDA. Te wszystkie rzeczy, które ją we mnie drażniły kumulowały się w niej przez te wszystkie lata aż w końcu 3 lata temu po jakiejś odmowie z mojej strony pojechania po jakąś potrawę w trakcie komunii naszego syna coś w niej pękło. Załatwiła nam mediatora ale ja odmówiłem, bo głupi myślałem że ta jej nerwowość i rozdrażnienie wynikało z depresji po utracie mamy. Zwlaszcza, że nic mi nie mówiła co we mnie jej nie pasuje. Jakoś po tej śmierci zamknęła się w sobie. Powiedziała, że musi się pobyć sama, nabrać dystansu, przemyśleć nasze małżeństwo, nabrać dystansu do tego wszystkiego. Nie chce rozwodu, nie chce separacji tylko chce się sama poukładać bo jest bardzo zagubiona. Przed odejściem miesiąc wcześniej poszła w końcu do psychiatry, bo mowiła ze nie moze sobie juz sama poradzić. Bardzo się ucieszyłem z tego ale nie wiedziałem, że nosi się z zamiarem odejścia tylko leczyć depresję. Po lekach już miała odwagę zrobić ten krok. Ma też psychoterapię. Prosiłem ją abyśmy poszli na terapię małżeńską ale nie chce, bo mówi, ze chciała wtedy a teraz musi się sama poukladać. Gdy powiedziala mi o odejściu doznałem szoku i w końcu otworzyłem oczy na to co robiłem źle i zobaczyłem wszystkie swoje błędy. Po dwoch dniach rozmow i zapewnień, ze zrobie dla niej wszystko, pojdę na terapie powiedziala ze zostaje. Przez połtora tygodnia byłem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Nosiłem ją na rękach, plakałem ze szczęścia ze została i bylem pełen nadzei ze uda mi sie naprawić te błędy ktore popełnialem i bedzie dobrze. Niestety płacząc powiedziała mi ze jednam musi pobyć sama. Że chce spokoju. Po tej decyzji mieszkając jeszcze ze mną mowiła że lepiej jej smakuje seks ze mną który na marginesie zawsze był między nami, ze patrzy na mnie teraz przychylniej, że nie chce mi robić nadziei ale może dzięki temu sie do siebie zblizymy na nowo, ze nie chce tracić kontaktu, ze bedziemy sie umawiać na randki, ze moge do nich przyjeżdzać kiedy tylko chcę itd. Powiedziała też, ze w sprawch seksu nic sie nie zmieni i to bedzie taka nasza tajemnica. Mówiła, ze jakby nic do mnie czuła to nie mogłaby uprawiać seksu ze mną. Pomoglem jej w przeprowadzce i urządzeniu się. Wyprowadziła się 1 stycznia. Przez pierwszy tydzień pisała mi że tęskni, jak przyjeżdżała do mnie, rzucała sie na szyję, całowała no i kończyliśmy w łóżku. To dawało mi bardzo dużo nadziei i wiary że się jakoś poukłada. Po tygodniu jednak bez żadnej przyczyny jej postawa zmieniła się o 180 stopni. Zaczęła mnie unikać i stała się chłodna. Mowiła ze to ja ją zostawiłem 3 lata temu jak nie chcialem isc do mediatora i teraz czuje spokój i nie zaprzecza ze samej nie jest jej źle. Nie wiem czy czasem nie zaklina rzeczywistości, bo finansowo bedzie jej bardzo ciężko, na starcie już popadła w długi(2.500euro) ciężko jej bedzie ogarnąć dom, dziecko oraz pracę fizyczną od rana do wieczora. Pracuje w firmie sprzatającej. Dodam ze jest bardzo chorowita, ma słaby uklad odpornosciowy i czesto jest na antybiotykach. Ma też niedoczynność tarczycy. Jej tarczyca już wogole nie pracuje. Ja sobie nie wyobrażam jak ona temu wszystkiemu podoła. Mowilem jej ze marze tylko o jednej jedynej szansie w przyszłości zebyśmy terapią sprobowali to naprawić nieważne czy się uda czy nie. Nic to nie dało. Stanęło na tym że nie wraca, złożtła papiery rizwodowe bez orzekania o winie a ja już przestałem naciskać, bo byłem po prostu żałosny. Nie rozmawiamy teraz i nas bo mowi ze ją i mnie bardzo bolą takie rozmowy. Rozmawiamy tylko o naszym synu.Ona jest strasznie upartą osobą i nic nie da sobie przetlumaczyć. Mowi ze nie ma przed nami przyszlosci. Ze uczucie w niej wygasło ale ja do końca w to nie wierzę. Jej ojciec do mnie nic nie ma i chce abysmy do siebie wrocili, podobnie jak cala rodzina. Namawial ją na seoaracje ale to nic nie dało. Dodam ze po dwoch miesiącach odstawila leki antydepresyjne i twierdzi ze jest 100% zdrowa. Jak myslicie czy bedzie kiedykolwiek szansa na powrót do siebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×