Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zastanawiająca się już od

Czy ON to na pewno ten jedyny? Mam wątpliwości

Polecane posty

Gość zastanawiająca się już od

Jestem z facetem 5 lat ale mam coraz większe wątpliwości czy On to ten odpowiedni. Ostatni rok to pasmo ciągłych nieporozumień. Wiem na pewno że go kocham ale z dnia na dzień czuję że to coś się wypala. Co mnie w nim najbardziej denerwuje? A to że zabiera się za wszystko jak pies do jeża. Jeśli o coś poproszę to natychmiast mówi że nie zrobi. Potem oczywiście idzie i robi ale pierwsza reakcja to NIE. Po co to gada jak ja wiem i on to wie że tak czy siak to pójdzie i zrobi? Przyzwycziłam się w sumie do tego ale mimo wszystko są pewne sytuacje w których ta odzywka mnie mocno irytuje. Kolejna sprawa - jak już się za coś zabiera to szaleje. Słysze tylko pytania - i co mam z tym zrobić? A gdzie to jest? Po co Ci to? Albo...ja tego nie zepsułem, zrobię to później i kwintesencja....nie zrobię tego bo nie mogę...czytaj...nie potrafię. Dorosły facet a zachowuje się jak dziecko. Ja rozumiem że można czegoś nie potrafić zrobić ale po co się wściekać i rzucać to po jednej minucie. Ja przecież za niego wszystkiego nie zrobię. Odrobina konsekwencji z pewnością zdziałała by cuda ale on chyba nie potrafi zrozumieć ze jeśli sie coś zaczyna to należy to dokończyć. Są sprawy których nikt za nigo nie załatwi. Niby facet ale nie można na nim polegać w prostych męskich robotach. Podam może przykład jego nieporadności. Poprosiłam aby wysunął szufladę która się zaklinowała. Widzę że jej dno z jednej strony odpadło i to uniemożliwiało jej wysunięcie. On...podchodzi i zaczyna ją ciągnąć. Mówi - nie da rady. Ja na to spróbuj może się uda, przecież w niej są ważna rzeczy i trzeba ją wysunąć. On - ale co ja na to poradzę, i dalej ją ciągnie na siłe. Ja mówię żeby się przyjrzał i zobaczył dlaczego się nie chce wysunąć. A on mi na to po wielkich oględzinach że dno odpadło i nie można jej wyciągnąć. No kurde przecież to logiczne że wystarczy poważyć to pieprzona dno i szuflada sie wysunie. Zajarzył w końcu. Ufff. Co z tego. Zaczęło się. On - daj mi coś do podważenia. Ja na to że nie wiem co mu może pomóc. No to on pierdolnął to i powiedział że nie zrobi bo ja mu czegoś tam nie chcę dać. No kurcze to lekkie przegięcie. Oczywiście sama ją wyciągnęłam i zajęło mi to jakieś 30 sek. Ja z nim nie wytrzymuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zastanawiająca się już od
takich przykładów mogłam być tu przytoczyć wiele. Ja najnormalniej nie mogę na nim polegać. Zastanawiam się czy nie warto z tym wszystkim skończyć. Zaczyna mnie to męczyć. Co będzie jak pojawi się dziecko - notabene on tego bardzo chce. Ma oczywiście szereg zalet ale zaczynam myśleć czy te jego wady mi nie przeszkadza na tyle że przysłaniają jego zalety. Ludzie jekie to wszystko jest popieprzone. Jak do niego podejść? Mówię spokojnie ale to nie pomaga. On tego nie rozumie że jest dorosłym facetem i nikt za niego niczego nie będzie robił. Jak mu to uzmysłowić? Jak przetłumaczyć że nerwy w takich sytuacjach nie pomogą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z dachu
Tak to ten jedyny. Zauroczenie się skończyło i masz teraz codzienne, szare , zwyczajne życie. Jak go rzucisz i zwiążesz się z innym, sytuacja powtórzy się po kilku latach. Taka jest rzeczywistość i lepiej się z nią pogódź bo te motyle i dreszczyki, ekscytacja jest zawsze na poczatku a później się budzimy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zastanawiająca się już od
ale ja nie liczę na te motyle. One już dawno odfrunęły. Nie miałam okazji zobaczyć wcześniej jaki on jest bo nie mieszkaliśmy ze sobą. Mieszkamy od dwóch lat a ja widzę że jest nieporadny życiowo. Nie chcę się rozstawać ale chciałabym uleczyć te sytuację. Chcę rady jak mu otworzyc oczy że musi polegać na sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z dachu
Ty się lepiej zastanów czy naprawdę kochasz go na tyle by z nim budować wspólne życie. Jak nie potrafisz poradzić sobie z duperelami, to co będzie dalej? Jeśli nie potrafisz z nim się porozumieć, nie potrafisz zaakceptować go takim jakim jest, z jego wadami ... to ??? A Ty to niby taka idealna jesteś? On zapewnie też znosi Twoje humory i akceptuje Twoje wady. W życiu trzeba iść na kompromis. zawsze jest coś za coś. Nie można miec wszystkiego, nikt nie jest idealny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zastanawiająca się już od
Ja akceptuje człowieka ale nie akceptuję jego postepowania. Uważam że za nerwowo podchodzi do pewnych spraw i jest mało konsekwentny w dążeniu do celu. Ja nie jestem idealna bo ideałów nie ma. Również mam swoje wady ale próbuję się naprawic gdy otrzymam od niego sygnał. On tego nie robi. Nie chcę zmieniac go o 180 stopni, chcę aby otworzył szeroko oczy i dostrzegł że życie nie polega na tym aby korzystać z tego co robią i daja inni jak było w domu rodzinnym. Matka wszystko za nigo robiła. On się do tego przyzwyczaił. Brat go do dzisiaj wyręcza w niektórych sprawach. Chcę aby się tego choć troche oduczył

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a moj jest ambitnym
perfekcjonista... i jak czegos nie umie zrobic, to siedzi tak dlugo, az zrobi.... mnie to wkurza...bo juz dawno bym to olala, ale ten nie... siedzi i dlubie do polnocy... zawsze zrobi wszystko, bo kleska fatalnie wplywa na jego ego :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Amicorum
hmm ale to moim zdaniem nie jest duperela. Mnie teżby wnerwilo, kiedy moj facet poproszony o cokowliek nie dość że robił wielką łachę, a potem po d byle pretekstem sie wymigiwał. Choć calkiem prawdopodobne że miał rodziców, którym caly czas musial przytakiwać więc teraz chce sobie wywalczyć wolność. Ale tak długo nie pociagniesz jak będziesz dalej wszystko za niego robić. musisz z nim stanowczo i szczerze porozmawiać. Zapytaj czemu taki jest powiedz że Cię to męczy, że sama nie udźwigniesz wszystkiego. Przecież myslałaś ż eon będzie dla Ciebie wsparciem, prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Amicorum
"Milość to gdy jedno spada w doł, drugie ciagnie je ku górze?"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zastanawiająca się już od
Amicorum masz rację. Rozmowa z pewnościa by pomogła...we wszystkich przypadkach ale boje sie że nie w naszym. Próbowałam. On taka rozmowę odbiera zupełnie inaczej niż bym tego chciała. Zwykle kończy się to mega wielką awanturą. Przerywa mi, zaczyna wytykać moje błędy i rozmowa zaczyna biegnąć zupełnie innym torem. Nigdy nie wysłuchał mnie od początku do końca. Moje jedno słowo - jego dwa. Nie przyjmuje do wiadomości ze jego pstępowanie czasami jest beznadziejne. Ja nie wiem co mam robić. Nie chcę się z nim rozstawać ale tracę już siły. On uważa że stara się aż nadto. Owszem nie mogę powiedziec aby się nie starał bo jak trzeba to zrobi obiad, albo pomoże. Zrobi zakupy no i wykona te męskie czynności od biedy. Ale co ja mam przy tym stresa a on to szkoda gadać. Najlepiej leżałby na kanapce i ogladał TV i przeglądał neta. Od wczoraj moim postanowieniem jest nie robic nic. I nie robię. Nie posprzatałam, nie ugotowałam i nie poprałam. Jemu cięzko wstawić naczynia do zmywarki a mnie oczywiście lekko. Oboje prcujemy ale ja dodatkowy etat mam jeszcze w domu. Nie neguję swoich obowiązków. Ugotuję, posprzątam i wypiorę ale niech i on wykonuje co do niego należy. Odkłada wszystko w nieskończoność a mnie szlag trafia. W dupie z tym. Jak nie zajmuję się swoimi sprawami to ja odpuszczam swoje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pani Mattka
A ja ci inaczej doradzę, bo rozmowy ...owszem...czemu nie , ale ich skutek niekoniecznie jest długotrwały, a tobie raczej chodzi o to aby ON przejął odpowiedzialność za codzienne uciążliwości, aby współuczestniczył i był skuteczny jako mężczyzna , zaradności trzeba uczyć ale też trzeba stwarzać okazje do rozwoju zaradności. Każdy mężczyzna lubi się wykazać i pragnie być doceniony....w tym masz okazję się sprawdzić Nie gadaniem i rozmowami, nie narzekaniem i krytykowaniem, nie popychaniem do zrób to czy tamto.......ale ....wystarczy być urzekającą i doceniającą kobietą, oczekiwać i nie wyręczać, liczyć na męską zaradność a ona sama się pojawi Prawdopodobnie ty już jesteś sprawna i zaradna, ty już sobie radzisz z codziennością i operatywnością, pewnie miałaś takie wzorce lub szybko musiałaś być taka, ............a on dopiero zdobywa i dorasta do takiej postawy...możesz mu pomagać w tym dorastaniu ....ale przez dołowanie go niewiele uzyskasz.....pewnie cię denerwują jego braki w tej materii, ale tak już jest że z pewnymi brakami trzeba się pogodzić, pewnych braków on nie jest w stanie zlikwidować, nie da ci z siebie więcej niż sam posiada, ale on się rozwija a ty możesz umiejętnie stymulować ten rozwój...jednak daj mu żyć i nie duś go...ciesz się i doceniaj tym co on ci daje....chwal go i zachwycaj się jego osiągnięciami...tym co robi dla ciebie ...tym co potrafi zrobić...rozwijaj jego pomysłowość w radzeniu sobie z takimi robotami Aby się czegoś nauczyć, trzeba z tym się zetknąć, więc nie wyręczaj go, wygodnictwo mężczyzn jest przerażające, a ich zasadą jest "co masz zrobić dziś to zrób jutro, a najlepiej nie zrób wcale...może samo się zrobi?" Nie zmienisz mężczyzny, może on sam zechce się zmienić, ale możesz bazować na męskich cechach charakteru i znajomości sposobu działania męskiego charakteru. Znam takiego męża , wieloletniego męża, nie jest najsympatyczniejszym osobnikiem rodzaju męskiego, ale dla swej żony Basiuni to on wszystko.........nawet po latach skacze koło niej ....on zaradny i potrafi...a Basiunia np. nie radzi sobie z odkręceniem zakrętki w butelce z płynem do mycia naczyń, więc on spieszy biegiem do domku aby Basiuni odkręcić zakrętkę, goni chętnie i z wywieszonym jęzorem aby tylko Basiuni ująć trudu....haaa.....Ale Basiunia miała sześciu starszych braci i braciszkowie nauczyli siostrzyczkę jak trzeba sobie wybrać właściwego męża i jak z nim postępować....a Basiunia jest w tym doskonała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zastanawiająca się już od
pani mattka ja sie na prawdę staram, albo starałam się. Podziwiam i komplementuję. Chwalę kiedy coś mu się uda a efekt wydaje mi się być odwrotny. Jak pochwalę to chodzi dumny jak paw i za każdym razem mi wypomina jak on to świetnie zrobił. Ot prozaiczna czynność a w jego mniemaniu jakiś mega wyniosły czyn. To staje się nie do zniesienia. Po takich pochwałach ma się za Bóg wie kogo. Obnosi się z tym i uważa za boskie stworzenie ale nie przekłada to się na dalsze jego postepowanie. Pochwaliłam więc spoczywa na laurach. jestem fajny i nie muszę nie robić niczego więcej. Przestałam chwalić. Dodam tylko że nie robiłam tego nagminnie - kiedy sie należało pochwaliłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Amicorum
No to w takim razie trafił Ci sie jakis totalnie niedojrzaly okaz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zastanawiająca się już od
no taki zły do szpiku to on nie jest. Ma zalety. Dba o nasze finanse cobyśmy się nie zrujnowali. To jemu wychodzi akurat dobrze, a nawet bardzo dobrze. Pilnuje żeby nie przekroczyć budżetu, planuje wydatki. Myśli niby przyszłościowo a jak przychodzi co do czego to łatwo odpuszcza. Ja gdy mi się cos nie udaje to robię to tak długo aż wyjdzie - on nie wie co to takiego. Nie chcę aby był taki jak ja ale mógłby się tak łatwo nie poddawać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiele kobiet tak ma - narzekają ze mąz nic nie robi, ale jak sie na nie patrzy, to radzą sobie ze wszystkim. A tu trzeba sobie nie poradzić. Ale zeby nie poradzić sobie, trzeba być konsekwentnym - półka się zaklinowała - nie mów mu co ma robić. Powiedz, poproś, a jak on nie da rady, poproś sąsiada :) I pochwal sąsiada. Ale sama tego nie tykaj. No, jesli sąsiad go nie ruszy, czy ktokolwiek inny - to się rzeczywiście zastanów, czy on to ten jedyny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Amicorum
nie mowie że ejst zly jest jeszcze bardzo niedojrzaly. no coż może jeszcze z tego wyrośnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klara klarkowska
Chyba będę musiała spróbować z tym sąsiadem bo już kurwica mnie bierze - nie chciałam stosować tak drastycznych metod ale widzę że nie ujadę bez nich. Trochę sie jednak obawiam tego jak zareaguje - poczuje sie kompletnie niepotrzebny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zastanawiająca się już od
ta klara to oczywiście ja "zastanawiająca się już od"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zastanawiająca się już od
Amicorum, tak może z niego coś bedzie ale obawiam się tylko że zrobię z niego ludzi a zwiazek się zakończy i laury bedzie zbierać inna kobieta. Już byłam w poważnym związku a nawet małżeństwie i to był podobny facet. Rozstaliśmy się nie z tej przyczyny a z zupełnie innej. Nie było w jego życiu innej kobiety ale teraz już ją ma. Radzi sobie - jak - nie wiem. Gdzieś tak w jakimś wątku pisałam że może to moja wina bo tak zostałam wychowana przez matkę. Jestem samowystarczalna bo tego nauczyła mnie mama. Odeszła od ojca bo pił wódę. Teraz wymagam od facetów tego czego wymagała ode mnie mama - radzenia sobie w różnych sytuacjach, czasami trudnych i często przerastających nas samych. Ale czy nie na tym polega życie? Nie można przecież chować głowy w piasek i iść na wygodnictwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To straszne słowo "wymagam". uwierz mi, straszne. Jak widzisz zresztą, nic to Twoje wymaganie nie daje. Zauważ, tam gdzie jestes "slaba" ten facet sie sprawdza, mam na mysli finanse. Wiem, jakie to trudne być słabym, jesli tak zostało sie wychowanym, jesli było ciężko i tzreba było sobie radzić. Spróbuj jednak odnaleźć w sobie te małą,nieporadna dziewczynkę,:) jaką każda z nas jednak jest, spróbuj sobie pozwolić na nieporadność i zobacz co się stanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zastanawiająca się już od
jak mam odnaleźć w sobie te małą dziewczynkę kiedy ja po pierwsze - wcale nia nie chcę być, używam głowy i tak już pozostanie. Po drugie - on w to nie uwierzy bo mnie zna i wie że nieporadność to się ze mną wyklucza. Też wiem że powinnam choć udawać takie nieporadne dziewczę ale jak się do tego zabrać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kuźwa byłaś już w małżeństwie
z takim samym typem i widzisz, jaki jest ten obecny dopiero po 5ciu latach? kobieto, nie wiem ile masz lat ale takie rzeczy można zauważyć po jednym wspólnym wyjeździe..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zastanawiająca się już od
a widzisz ja tego jakoś nie zuważyłam. Zauważyłam to dopiero po tylu latach. Gdy nie mieszkaliśmy ze sobą wszystkie takie czynności chyba nawet mu sprawiały przyjemność. Chętnie mi pomagał. Teraz to chyba zaczęło go przerastać :o wiadomo że samo mieszkanie w mieszkaniu nie wystarcza i trzeba od czasu do czasu zrobić coś więcej. On chyba myślał że to wszystko się samo bedzie robić :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zastanawiająca się już od
no pewnie że tak. Przecież jest szereg rzeczy z którymi ja jako kobieta sobie nie poradzę i nie chcę radzić. Mówię tu o męskich czynnościach jak naprawa. Nie wywiercę przecież dziury ani nie będę sie bawić w elektryka. Nie zreperuję samochodu bo żaden ze mnie mechanik - wystarczy że wiem jakie paliwo zatankować. I tu się pojawia problem bo mój facet leży na tej płaszczyźnie. Owszem zrobi ale z taka wielką łaaaachą albo po x czasie. Bywają rzeczy które zacznie robić ale albo zrobi źle albo nie dokończy. Ostatnio tak podłączył dodatkowe światło w kuchni - do dzisiaj nie działa. Ja wiem że on może nie potrafić takiej rzeczy zrobić - bo i ja nie potrafię ale mógłby się w tym temacie zorientować i popytać kolegów albo przeczytać w internecie. Ale nie - co ma wisieć nie utonie - i lampa wisi ale nie świeci :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zastanawiająca się już od
przecież napisałam że ma prawo nie potrafić. Nikt przecież nie rodzi się z wiedzą na dany temat - tego trzeba się nauczyć. Ale jeśli ktoś nie chce się uczyć? Jeśli z góry zakłada że nie zrobi bo nie potrafi? Ja tez nie potrafiłam gotować, też nie wiedziałam jak się formatuje komputer ale sie tego nauczyłam. Jak nie wyszło to się poprawiałam i próbowałam do skutku. On najwyraźniej bazuje na tym że taka wiedza jest mu niepotrzebna albo cholera wie co. O to właśnie mi chodzi. Z góry zakłada że nie potrafi i nie zrobi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość większość facetów ma po prostu
w dupie dom, szuflady i lampki -dlatego on nie chce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zastanawiająca się już od
wiesz co? zaczynam chyba w to wierzyć :p Może faktycznie się czepiam bo przecież faceci są stworzeni do wyższych celów - tylko cały czas zastanawiam się do jakiego celu jest stworzony mój facet!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×