Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość breadyna

Nie wiem, co mam zrobić i czy to wytrzymam.

Polecane posty

Gość breadyna

Pokłóciłam się ostatnio z moim facetem. Dość ostro. Przez przypadek dowiedziałam się, że zwolnili go z pracy, a on teoretycznie do niej wychodził. Przez cały tydzień nic się nie odezwał! A potem zobaczyłam włączonego maila na moim komputerze, w którym kłócił się z szefem i umawiali się na spotkanie w celach powiedzmy, że służbowych. Zadzwoniłam do niego i wzięłam go pod włos - nadal się nie przyznał i wtedy wybuchłam i powiedziałam mu, że wiem, co się stało. A on nawet mnie nie przeprosił! Wszystko skupiło się na tym, że zaglądałam do jego maili, a on tego nie robi. A ja przecież nie zrobilam tego specjalnie i w dodatku, przyznałam się od razu. Podczas kłótni padło wiele gorzkich słów - między innymi to, że żyje na mój koszt (nie mieszkamy razem) i że co on ma zamiar teraz zrobić. Może nie powinnam mu tego wypominać, chociaż z drugiej strony.... Przecież on rzeczywiście żyje na mój koszt i w dodatku okłamał mnie i wszystko... Masakra. Sama nie wiem, czy jesteśmy jeszcze razem. Sprawa jest w zawieszeniu. Owszem, spotykamy się, rozmawiamy ze sobą itd, ale sama nie wiem, czy powinnam to dłużej ciągnąć. Mam dosyć tego, że wiecznie nie ma chęci do życia i jest wiecznie niezadowolony. Gdy wracał z pracy był zawsze tak śmiertelnie zmęczony, że nie miał teoretycznie siły nawet na seks. Ogólnie, już od dłuższego czasu nastąpił jakiś marazm - ani się o mnie nie stara, a czasami mam wrażenie, że w ogóle nie obchodzi go, czy mi jest dobrze i czy wszystko mi pasuje. On z kolei zarzuca mi, ze wiecznie go krytykuję - bo gdy mówię mu, że nie podoba mi się, z jakim stosunkiem się do mnie odnosi (jak jest "zmęczony" to na mnie warczy, wstawia głupie teksty, jak do mnie przychodzi zasiada po prostu przed komputerem, nie zwraca na mnie uwagi) zaczyna się kolejna, mniejsza lub większa, awantura. Nie cierpię tego, że chodzi w porwanych spodniach i naprawdę nie mam nic złego na myśli mówiąc mu, że moglibyśmy pójść i kupić mu jakieś porządne. Albo te wszystkie stare, wyświechtane koszulki - czasami jest spoko, ale częściej niewiele mu brakuje do bezdomnego. Nie rozumie, że takim ubiorem i zachowaniem, często gbura, pracuje też na moją opinię. Z kolei ja zawsze mam być wypacykowana, pilnuje mojego makijażu (wg niego gdy jest za mocny nigdzie nie wyjdziemy, bo wyglądam jak dziwka, a z kolei, gdy jest za lekki pyta się mnie, czy przeglądałam się w lustrze bo wyglądam zbyt naturalnie i koszmarnie) i tak dalej. Ale on przecież może wyglądać jak obwieś. Już dawno nie zrobił mi żadnej przyjemności - ostatnio są same problemy. Jest wiecznie zmęczony i ja po prostu mam tego dosyć. Tyle, że wiem, że jego gburowatość w ostatnich tygodniach wynika z frustracji - nie ma pracy, nie ma pieniędzy, nie chcą mu zapłacić za ostatnie dwa miesiące (a dlaczego to prawdy chyba nigdy się nie dowiem). Ogólnie mam wrażenie, że co nie robię i nie mówię, jest źle. Nie wiem, czy mam jeszcze co naprawiać - a jak naprawić, to jak? Moje drogie - zostałybyście z takim facetem? Poza tym wszystko jest w porządku, w łóżku układa nam się świetnie, a ja mam wrażenie, że czepiam się drobnych niedociągnięć. Bo każdy ma prawo mieć gorszy dzień i być zmęczonym - u niego ostatnio tak często się to zdarza, że już prawie zapomniałam, jak było fajnie oglądać razem filmy i drzeć z nich łacha. Chyba zapomniałam, jak było fajnie, gdy było normalnie i nie wiem, co mam teraz zrobić. Przeczekać? Czy zerwać z nim od razu? I jak to w ogóle zrobić...? Koszmar.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość breadyna
up up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość breadyna
do góry!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość suchy konar
ja bym mu polizał genitalia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość breadyna
jest ktoś w ogóle w stanie powiedzieć coś mądrego na ten temat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alez z ciebie wspaniala
partnerka nie mial sily mimo, ze nie pracowal? to moze stres go zjadal? stracil prace? od razu wypominasz mu ze zyje na twoj koszt zamiast choc przez dwa tygodnia okazac mu wsparcie po czym wypominasz mu ze chodzi w porwanych spodniach i starych koszulkach, a nie chce z toba jechac kupic nowych? hmmm.... wez ty sie kurwa zdecyduj :D cud miod kobieta z ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość breadyna
Na początku naszego związku pracował i wszystko było ok do momentu, aż firma się zamknęła i pracy nie miał. Pomagałam mu jak mogłam dopóki nie znalazł nowej pracy - tej, z której teraz go zwolnili - a potem, mimo, że pracował i nieźle zarabiał, dalej było tak, jakby tej pracy nie miał. Czyli dalej przychodzenie do mnie na dosłownie każdy posiłek, pożyczanie pieniędzy, nawet kupowanie mu przeze mnie pasty do zębów. Jak można zarabiać 4k i żyć za to samemu i wiecznie nie mieć pieniędzy? Dlatego wydaje mi się, że teraz po prostu jest mu wygodnie - zwolnił się z pracy czy tam go zwolnili, nie szuka nowej, bo mu się nie chce, a przecież ja i tak mu wszystko dam. Od roku jest tak samo i naprawdę mnie to już zaczyna męczyć i denerwować. Chociaż może przesadzam i może rzeczywiście nie powinnam mu tego mówić. Te rzeczy nazbierały się przez wiele miesięcy i teraz przy awanturze po prostu wypłynęły. Tylko ja już po prostu nie wiem, czy to tylko ja przesadzam, czy on, czy może z nami obydwojgiem jest coś nie tak. A ja sama już nie wiem, co mam i jak naprawiać i czy w ogóle warto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zrobilas literowke
to sie zdecyduj czy dobrze zarabial czy mu w tej pracy nie placili

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość breadyna
Dobrze zarabiał, ale w związku z tą całą sprawą ma zawieszoną wypłatę z poprzedniego i tego miesiąca. Rozumiem, że teraz nie ma kasy. O to się nie czepiam. Ale czepiam się poprzednich miesięcy, kiedy to ja utrzymywałam dwie osoby za 1000zł a on za 4tys nie był w stanie utrzymać siebie. Ze względu na wynikłą sytuację nie mam wyboru i muszę mu pomóc - z resztą, nigdy bym go nie zostawiła samego w tak beznadziejnej sytuacji - i o to, co jest w tej chwili się nie czepiam. Tylko po prostu miarka się zaczyna przebierać. I sytuacja z warczeniem na mnie i tymi wszystkimi nieprzyjemnymi rzeczami nie trwa od miesiąca czy dwóch, tylko od ponad pół roku - a nie sądzę, żeby wtedy miał jakiś powód do stresów. Teraz ma - wtedy nie miał. I po prostu pod wpływem wielu czynników i stresu, analizując sytuację zastanawiam się, czy to po prostu nieszczęśliwy człowiek, któremu ostatnio się w życiu nie wiedzie czy chłoptaś, który jest mega wygodnicki a ja dałam się złapać i dopiero niedawno przejrzałam na oczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja na twoim miejscu olałabym dziada, nie dosyć, że go utrzymujesz, a wcale tego robić nie musisz, bo nie jesteście małżeństwem, to jeszcze o Ciebie nie dba i fuczy. Niech spada na drzewo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adfvvfe
na moje oko koles cie wykorzystuje, jest wam dobrze w lozku bo koles kocha sex moze go 2 raz zwolnili z pracy bo do niej za malo chodzil , mial inne laseczki, ktore byly sexi, cudne kobitki mi sie tak wydaje ze on cie zdradza, skoro cie krytykuje, ma cie w dupie, nie jest jak kiedys, musi kogos miec, lub jakies kontakty , gdyby nic takiego sie nie dzialo dalej bylby za toba, pomimo problemow! olej go !!!ty mu paste do zebow kupujesz?pozyczasz kase?koles nie ma honoru, nie szanuje cie!!!!jaka przyszlosc ci zapeni, sex???to prosze bardzo!jesli ci to wystarczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak nie mieszkacie razem, to spoko. :D nie musisz od razu z nim zrywać, ale możesz sobie sprawę przemyśleć. Ogranicz z nim nieco kontakty i zobacz, czy w ogóle to zauważy, czy będzie miał to gdzieś. A jeśli będzie chciał pożyczyć od Ciebie kasę, to powiedz, że nie masz i tyle. I nie daj sobą manipulować: tekst "ja ci nie powiedziałem, że straciłem pracę, ale ty czytasz moje maile, więc jesteś sto razy gorsza" to tylko odwrócenie uwagi od własnej winy na rzekomą Twoją, której nie ma, i to w nieudolny sposób. Cokolwiek niedojrzały ten gość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×