Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mężatka a smutna

dziś nasza 1 rocznica

Polecane posty

Gość mężatka a smutna

więc dziś jest nasza 1 rocznica ślubu. I mój małżonek zabrał mnie na nią do Lichenia. Nic by nie było w tym dziwnego, gdyby nie to, że wie doskonale o czym marzę. Mam dwa marzenia - jeszcze dwa miesiące temu były raczej nierealne lub bardzo trudne do spełnienia. Chodziło o książkę, za którą biegałam dobre 10 lat, bo niestety w Polsce była niedostępna i koncert Bryana Adamsa. Tylko dwa wielkie marzenia - od dwóch miesięcy można choć jedno z nich zrealizować, o czym mój mąż doskonale wie. I co??? On mnie do Lichenia zabiera... To ja, ciułałam by mu ten cholerny komplet kluczy Stanley'a kupić pod choinkę, o którym marzył od 3 lat ( a tani nie był) i piłę spalinową Makity (marzył o mniej odkąd działkę kupiliśmy) - na walentyki. A cieszył się jak dziecko, gdy jedno i drugie dostał. O jedno i drugi dba bardzo, czyści i konserwuje po każdym użyciu - no po prostu jego o czka w głowie. A on mnie do Lichenia zabiera i jeszcze się dziwi, że coś nie mam humoru. Żeby on jeszcze religijny był, ale nie... od wody święconej i "czarnej mafii" ucieka jak najdalej, ostatni raz był w kościele podczas naszego ślubu. Teraz też go nie ma, poszedł spotkać się z naszym dobrym znajomym. Ja z racji okresu, zasymulowałam złe samopoczucie, bo wole siedzieć sama niż tak spędzać ten dzień. I jestem zła. Zawsze starałam się robić mu prezenty takie z których by się cieszył, które sprawiły by mu dużą radość i choć po części spełniłyby jego marzenia. A on... no załamka... nigdy romantyczny nie był, to mu już miesiąc temu mówiłam o czym marzę, pokazałam nawet gdzie tą książkę można dostać lub gdzie zamówić bilety. A on nic - wyjechał mi z tym Licheniem, jak filip z konopi. Oj żeby to jeszcze indyjska konopia była, to bym choć humor miała... a tak dupa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mężatka a smutna
no musiałam to wyrzucić z siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
musisz je zrealizować sama , bo "typ" pewnie się cały trzęsie i ma drgawki na samą myśl , że ma kasę wydać na niepotrzebne cele...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaja piszesz serio?
na serio cię do lichenia zabrał??? Buhahaha no to pięknie... ja bym się wściekła, a pogoda chociaż dopisała?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ryszardek
Na jego następne urodziny zabierz go do Wąchocka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mężatka a smutna
niestety, na serio mnie do Lichenia zabrał, pól dnia zwiedzaliśmy to "dzieło sztuki sakralnej"... ba nawet z racji tego, że niedługo będzie chrzestnym to kupił tam gromnicę i białą szatę dla przyszłej chrześniaczki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przynajmniej załatwił swoje sprawy :D A Ty na jego urodziny kup mu coś z czego Ty będziesz zadowolona. Np. nowy depilator Brauna albo robot kuchenny. Niech sie uczy piec ciasta .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mężatka a smutna
ta, tylko, że z tymi rzeczami to sama mu powiedziałam, że fajnie by było gdyby tu to kupił, byłoby tak wymownie... i to są nasze jedyne pamiątki z Lichenia... coraz bardziej robię się zła :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kup sobie książkę i zamów bilety, nic nie poradzisz, a tak chociaż będziesz miała to co chciałaś. Może to źle zabrzmi, ale ja bym wprost powiedziała, że mam w dupie wyjazd do Lichenia i takie pomysły niech zachowa dla siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A jesteś religijna? Może często chodzisz do kościoła i mąż dlatego zrobił Ci taką niespodziankę. Są gorsze prezenty. Ja ostatnio dostałam od narzeczonego szampon 🖐️.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mężatka a smutna
to wcale nie brzmi źle, jak tylko wróci zamierzam mu wszystko wygarnąć. Nie ma bata. A o podróży do Lichenia to od dwóch lat słyszałam, że kiedyś się wybierzemy. No, ale żeby tak na 1 rocznicę ślubu... jestem załamana:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiedyś byli niedomyślni, teraz
do tego chyba jeszcze doszła głuchota :/ kobieta powiedziała, co by chciała dostać na rocznicę, nie robiła jakichś podchodów, aluzji i nie kazała się domyślać, a i tak facet nie załapał. wy naprawdę panowie aż tak macie w dupie, co się do was mówi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dziewczyna..
Wiesz co... przesadzasz.... uwazasz ze prezenty, to jest to co da Ci szczescie? Plytnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mężatka a smutna
nie chodzę do kościoła, specjalnie religijna nie jestem. Owszem wierzę w Boga, ale nie obnoszę się z tym. Ale przez ten pryzmat zawiedzionych marzeń (przecież po to jasno mu powiedziałam o czym marzę) i mój zły humor, po prostu nie umiałam docenić walorów tego miejsca. Wiecie co mi powiedział, jak piszcząc powiedziałam mu, że właśnie spełniło się moje marzenie, jeszcze z czasów liceum, bo Bryan Adams będzie w Polsce i są bilety w dwóch cenach i podałam ich wartość. Że DROGO!!! Rozumiecie, DROGO!!! Jego komplet kluczy kosztował mnie ponad 500zł, piła Makita 800zł w promocji... a bilety za 200zł - do DROGO!!! Więc pokazałam mu książkę, o jakiej marzyłam jeszcze od czasów podstawówki - jest dostępna w Empiku - sprowadzają z USA - spojrzał i nic - zero reakcji. tylko - ACHA... Już mnie nosi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość billyy
Ja na twoim miejscu więcej bym mu nie robiła fajnych prezentów, niech się wypcha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja w sumie nie wiem czym się kierują mężczyźni robiąc prezenty. Nie lubię koloru brązowego, dostałam brązowy wazon. Prowadzę go do sklepu pokazuję co mi się podoba a on kupuje kompletnie co innego. Twój mąż nie jest wyjątkiem. Faceci są dziwni,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mężatka a smutna
nie, prezenty szczęście nie dają, dają je ludzie z którymi się obcuje, którzy są Ci bliscy, za którymi skoczyłoby się w ogień, dla których warto odmówić sobie, by pomóc zrealizować ich marzenia... ja dawanie prezentów postrzegam przez pryzmat chęci zrobienia komuś przyjemność, spełnienia jego marzeń, czasem kupienia rzeczy, których samemu taka osoba by sobie nie kupiła, a o której marzy... dawanie prezentów przez najbliższych, a w szczególności obdarowywanie małżonka, traktuję jako próbę spełnienia jego marzeń, czasem prostych z dzieciństwa, czasem wymagających poświęcenia z mojej strony - bo to moje poświęcenie i ta jego radość w oczach, świadczą, że mi zależy, by był szczęśliwy i prezenty nie muszą być drogie - można spełnić marzenie z dzeiciństwa - np. kupić model jakiegoś samochodzika o którym marzył jak był mały, albo zamówić przez internet np. dodatek do gazety z artykułem o nim... trzeba tylko ruszyć głową, wysilić się i postać, a można kogoś nieziemsko zaskoczyć... i to mnie boli, że ja się staram go zaskakiwać, staram się by moje prezenty mu się podobał, były wyjątkowe, a on nie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawdziwy facet a nie beksa
z takim podejściem to ty ksiecia z bajki potrzebujesz a nie faceta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie bardzo rozumiem
To była chyba rocznica Waszego ślubu? A nie Twoje urodziny czy imieniny? Więc nie bardzo rozumiem, dlaczego masz do niego pretensje - trzeba było wziąć sprawy we własne ręce i albo wspólnie z nim zaplanować ten dzień, albo wręcz kupić dwa bilety na koncert i go zaprosić z okazji rocznicy, a książkę sobie zamówić. Ja w ogóle się dziwię takiemu podejściu, ale my np. wcale nie obchodzimy rocznicy ślubu, pierwsza obchodzona to będzie 5, bo będzie to swego rodzaju osiągnięcie :p A co do tej książki to powiem Ci zamów sobie sama, ja to przerabiałam na ostatnią wigilię - najpierw się mnie pytał co bym chciała, to mu powiedziałam, że takie i takie książki (konkretne tytuły), akurat się ukazały i bardzo mi zależało, żeby je mieć bo kocham książki. I co? Kupił, ale zupełnie inne :D Moja mina po otwarciu prezentu bezcenna, ale w sumie na dobre wyszło, bo okazało się że też dobrze trafił. A te, które chciałam, kupiłam sobie sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mężatka a smutna
kochana miałabyś rację i zgodziłabym się z Tobą całkowicie, gdyby nie to, że obojętnie czy to są moje urodziny, imieniny, rocznica ślubu, związku... to zawsze wygląda tak samo. Teraz po prostu przelała się czara goryczy, bo najpierw nieśmiało sugerowałam, potem sugerowałam już bardziej kierunkowo, w końcu powiedziałam o czym marzę i co nic... dupa... każda okazja kończy się, albo dupnym prezentem, albo zabraniem mnie do sklepu z tekstem wybierz coś sobie w ramach - urodzin, imienin, walentynek/wstaw co Ci pasuję... a tu nie chodzi o koszty, ale o wysiłek włożony w zakup/zrobienie/wybranie prezentu... rozchodzi się o to, że po 7 latach znajomości, po rożnych zabiegach z mojej strony, ja robię mu prezenty o których marzył, które chciał dostać lub sobie kupić, a sama dostaję, no właśnie, byle co, kupione tak na odczep

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie bardzo rozumiem
Hm, wiesz jakby Ci to powiedzieć - trochę Cię rozumiem. Nie wiem jaki macie staż i w ogóle, to w sumie nie istotne, ale powiem Ci jeszcze jedną historyjkę. Są dwie rzeczy, których nie znoszę dostawać w prezencie: ubrania - bo wychodzę z założenia, że muszę sama iść do sklepu i wybrać, przymierzyć itp. i biżuteria - bo poza obrączką i pierścionkiem zaręczynowym nie noszę żadnej. Jeden z pierwszych prezentów jakie dostałam od mojego obecnego męża, a chodziliśmy wtedy ze sobą 2 miesiące, to był prezent gwiazdkowy - kupił mi bluzkę :D Okazało się, że trafił idealnie z fasonem, rozmiarem i kolorem i wszystko super, ale ja przecież nie znoszę dostawać ubrań! Potem jeszcze kilka razy kupił mi ciuchy, za każdym razem równie trafione pod każdym względem - ale nie o to chodzi, wiedział przecież doskonale, że nie lubię dostawać ubrań, a i tak szedł i kupował. Złośliwie? Nie sądzę. Po serii ubrań, jak wreszcie chyba dotarło do niego, że ubrania nie sprawiają mi tak wielkiej radości, zaczął się "sezon" na biżuterię. Na szczęście ma wyczucie i oko i też trafiał w dziesiątkę (zresztą pierścionek zaręczynowy też wybrał sam i jest piękny, idealnie trafiony dla mnie:) )- dzięki temu teraz mam zawsze co założyć na wielkie wyjścia, ale przecież wiedział, że biżuteria nie jest moim wymarzonym prezentem. Tak więc może nie należy liczyć na to, że faceci będą się starać trafiać akurat w to, o czym marzymy, w końcu nasze mózgi podobno się różnią :o Ja w każdym razie nigdy chyba nie dostałam tego, o czym akurat "marzyłam" ale i tak zawsze wychodzi na dobre i okazuje się, że niespodziewanie trafił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka_jedna_jedyna
ja tam bym się wkurzyła i to mega zajebiście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×