Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Moe_moe

Była kobieta mojego faceta.

Polecane posty

Gość jakobbps
Cytat: -ilona z bydzi Wiesz raczej byli partnerzy niespotykaja sie z soba po to zeby isc do lozka,poprostu facet chce czasami pogadac np o swoich problemach nie tylko z partnerka. Odp. Nie do końca to w porządku zwierzać się byłej a nie obecnej partnerce. Szczerze mówiąc, z dwojga złego chyba jednak bym wolała żeby mój partner raz poszedł z kimś do łóżka i zapomniał o sprawie, niż żyć w nieskończoność w jakimś takim chorym, emocjonalnym trójkącie. A jako ciekawostkę z obserwacji i doświadczenia mogę powiedzieć, że często te byłe partnerki tak usilnie dążące do potrzymania kontaktu ze swoimi eks, zachowują się tak jakby były na równych prawach jak ich obecne partnerki. I to jest dopiero chore.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakaś nazwa
Zapomniałam jaki miałam nick, czyli uważasz, że koleżeństwo z eksem jest jakimś wypaczeniem, tak ? Nawet jeśli jest tylko jedną z wielu znajomości które posiada nasz partner i nawet jeśli nie odbywa się to kosztem obecnego związku ? To już esk na zawsze pozostanie eksem, tak ? Nie może być po prostu wartościowym człowiekiem z którym szkoda by było zerwać wszystkie kontakty ? Nie może być kimś z kim pójdziemy w góry lub porozmawiamy o literaturze iberoamerykańskiej której nasz obecny partner nie lubi ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakaś nazwa
Po długoletnim związku miłość i pożądanie może się wypalić ale zostaje fajna przyjaźń którą szkoda tracić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zapomniałam jaki mam nick
Uważam, że nie jest możliwe wejście w taką relację z kimś, z kim kiedyś łączyło nas tak wiele. Uważasz, że w porządku by było pojechać sobie w góry ze swoją eks? A co z obecną partnerką? Można ja łaskawie zabrać na trzecią, czy ona też ma w tym czasie pojechać gdzieś ze swoim eks, np nad morze, bo przecież to też na pewno taki wartościowy człowiek i tak świetnie się z nim pływa? Wiadomo, że nigdy nie jest tak, ze partner w 100 % zaspokaja absolutnie wszystkie nasze potrzeby, ale to jeszcze nie powód, by szukać tego u eks. Można mieć jakiś tam sporadyczny kontakt, ale takie stawianie na piedestale byłego związku jest jednak nie na miejscu. Skoro ten człowiek jest taki wartościowy, że żyć bez niego nie umiemy, tak świetnie nam się z nim romawia i jest takim wspaniałym kompanem w góry, to czemu ten związek się w ogóle skończył? Jeżeli się skończył to widocznie był jakiś powód ku temu. I gdy się związek kończy, trzeba umieć się pożegnać i pójść każde w swoją stronę. Dać sobie wzajemnie wolność. Zabrać ze sobą bagaż doświadczeń, to co przeszkadza wyrzucić, wyciągnąć jakąś lekcję na przyszłość i w drogę... budować swoje szczęście z kimś innym i zupełnie inaczej. Na pewno były w tym związku miłe i fajne chwile, ale jaki jest sens wnosić je nowego związku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zapomniałam jaki mam nick
A jeśli już ktoś z jakiś powodów utrzymuje taki kontakt, to nie ma prawa ukrywać tego przed swoim obecnym partnerem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zapomniałam jaki mam nick
A jeśli już ktoś z jakiś powodów utrzymuje taki kontakt, to nie ma prawa ukrywać tego przed swoim obecnym partnerem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakaś nazwa
Z górami to był tylko przykład. Ale oczywiście można wybrać się w góry we trójkę lub całą paczką. Jak pokazuje przykład innej naszej dyskutantki można przyjaźnić się z byłą partnera, albo robić interesy z byłym partnerki. Widać po tym temacie że są ludzie którzy nie dostają białej gorączki na sam dźwięk słowa była. Z byłym można dzielić te same zainteresowania, można z nim dzielić też paczkę znajomych ale jest jeszcze mnóstwo obszarów konfliktogennych, i mnóstwo innych powodów dla których mogło się zerwać. Były partner mógł być np. ateistą a partnerka katoliczką i na tym tle dochodziło do konfliktów, aż w końcu oboje stwierdzili że nie dojdą na tym polu do porozumienia. Mogło być też tak że jedno chciało mieć dziecko a drugie absolutnie nie. To bardzo ważne życiowe kwestie, rozstanie z ich powodu nie sprawia że partner nagle przestaje być fajnym kompanem do squasha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakaś nazwa
"A jeśli już ktoś z jakiś powodów utrzymuje taki kontakt, to nie ma prawa ukrywać tego przed swoim obecnym partnerem." Jeśli partner robi jazdy o byle co to ja się nie dziwię że dla świętego spokoju ktoś woli nic nie mówić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakaś nazwa
I nigdy nie mówiłam o stawianiu na piedestale byłego partnera, jeśli tak się dzieje to jest to niepokojący znak, ale jeśli znajomość z byłym jest tylko jedną z wielu takich znajomości i nie zabiera czasu naszemu związkowi to wszystko jest ok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zapomniałam jaki mam nick
Skoro to tylko przykład, powiedz jak dokładnie wyobrażasz sobie taką relację. Gdzie Twoim zdaniem powinna być granica w tych kontaktach? Czy np dopuszczalne by były wyjazdy tylko we dwoje z ex, czy nie? Wiesz... wyjazd w góry w takim trójkącie chyba jednak byłby niezręczną sytuacją. Co innego w czwórkę:...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zapomniałam jaki mam nick
Skoro to tylko przykład, powiedz jak dokładnie wyobrażasz sobie taką relację. Gdzie Twoim zdaniem powinna być granica w tych kontaktach? Czy np dopuszczalne by były wyjazdy tylko we dwoje z ex, czy nie? Wiesz... wyjazd w góry w takim trójkącie chyba jednak byłby niezręczną sytuacją. Co innego w czwórkę:...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do jakas nazwa
chocbyscie dyskutowali na ten temat na nastepnych 10 - ciu tysiacach stron to i tak nie dojdziecie do porozumienia. Kazdy ma prawo zyc jak chce (oczywiscie w granicach prawa), i nasz partner ma prawo utrzymywac sobie znajomosci z kimkolwiem mu sie podoba, ale tak samo my mamy prawo zdecydowac czy chcemy z takim partnerem byc i czy odpowiadaja nam jego zachowanie. Sa kobiety ktore nie maja nic przeciwko nawet bardzo zazylym kontaktom ich facetow z innymi kobietami, w tym z bylymi kobietami, a sa takie, ktorym to przeszkadza. Jesli nie jestesmy w zwiazku szczesliwe, to mamy prawo chciec i probowac to zmienic. Jesli przeszkadza nam kontakt naszego faceta z jego eks, to nalezy jak najszybciej mu o tym powiedziec, oczywiscie w dyplomatyczny i spokojny sposob, uzywajac racjonalnych argumentow zamiast histerycznego lamentu. Nasz facet natomiast ma prawo zrobic z tym co chce. Jeden bez zmruzenia oka zrobi wszystko zebysmy byly szczesliwe i zeby zachowac harmonie w zwiazku, a drugi ze znanych tylko sobie powodow bedzie sie upieral przy swoich racjach, niezwazajac na nasze samopoczucie i nie zerwie nawet pod grozba rozstania kontaktow z eks. A wtedy my mamy do wyboru, albo zaczac udawac ze nam to nie przeszkadza, liczac na to ze z czasem nam przejdzie zal o to, albo zadbac o swoje zdrowie psychiczne, spojrzec chlodno i racjonalnie na nas i nasz zwiazek w takiej atmosferze, wyobrazajac sobie taki stan rzeczy i naszego niezadowolenia utrzymujacy sie przez nastepnych np kilkanascie lat trwania naszego zwiazku i po prostu go zakonczyc....Zwiazki miedzyludzkie nie sa proste, a najwiekszy problem polega wlasnie na tym, zeby spotkac osobe, ktora nam odpowiada, zarowno pod wzgledem fizycznym jak i pod wzgledem wyznawanych pogladow na zycie, prezentowanych wartosci i wrazliwosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakaś nazwa
"Skoro to tylko przykład, powiedz jak dokładnie wyobrażasz sobie taką relację. Gdzie Twoim zdaniem powinna być granica w tych kontaktach? " Pisałam o tym już chyba z pięć razy. Granicą jest to że to my ciągle jesteśmy najważniejsze, że to nasz związek jest priorytetem. Że partner nie daje sobie wchodzić na głowę i nie leci na łeb na szyję pomagać swojej byłej w każdej sytuacji. ( Zresztą rozsądna eks by tego nie wymagała ) Że relacja z byłą nie zabiera czasu naszemu związkowi, że jest tylko jedną z relacji koleżeńskich jakie nasz partner utrzymuje a nie jedyną czy najważniejszą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakaś nazwa
"Jeden bez zmruzenia oka zrobi wszystko zebysmy byly szczesliwe i zeby zachowac harmonie w zwiazku, a drugi ze znanych tylko sobie powodow bedzie sie upieral przy swoich racjach, niezwazajac na nasze samopoczucie i nie zerwie nawet pod grozba rozstania kontaktow z eks" To nie partner jest odpowiedzialny za nasze szczęście i dobre samopoczucie Tylko my same ! Dlaczego ma zrywać kontakt z ciekawym człowiekiem bo my mamy takie widzimisie ? Dlatego że MY boimy się zdrady, dlatego że MY czujemy dyskomfort to ON ma te niechciane uczucia zniwelować ? Przecież to nie on jest bezpośrednią przyczyną tego, że cierpimy tylko nasze lęki że nas zdradzi wynikające z niskiej samooceny. On ma płacić za nasze paranoje nawet jeśli mu przez myśl nie przeszedł seks z eks ? Pisałaś o unikaniu lamentowania i histerii, a przepraszam czym innym jest szantażowanie rozstaniem ? Nie sztuka znaleźć sobie pantoflarza który pozrywa dla nas kontakty z wszystkimi nieodpowiadającymi nam kobietami, sztuka to tak popracować nad pewnością siebie żeby nie bać się wyimaginowanej konkurencji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do jakas nazwa
tak jak pisalam, dyskusja na ten temat jest zupelnie bezcelowa, bo to co komu pasuje jest sprawa bardzo indywidualna. Na koniec dodam tylko, ze naprawde wydaje mi sie ze nie do konca rozumiesz na czym polega problem, jesli ciagle w twoich wypowiedziach przewija sie motyw domniemanej zdrady, zaufania, wolnosci itd. To zupelnie nie o to w tym chodzi, ale skoro na tym etapie nie wykazujesz zupelnie zrozumienia dla istoty problemu, to ja sie nie podejme wytlumaczenia ci, bo zajeloby to godziny cale a poza tym, to uwazam podane juz przez siebie i innych argumenty za wystarczajace, albo wystarczajace dla osoby ktora potrafi rozpatrywac problemy z otwartym umysle, biorac pod uwage rozne perpektywy. Ty, nie ublizajac bynajmniej, chyba do takich sie nie zalczasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakaś nazwa
Ależ ja doskonale rozumiem o co wam chodzi, o to że w imię miłości facet może poświęcić przyjaźń czy znajomość z kimś. Że nie powinien robić tego co was rani, choć by nawet uważał że nie ma w jego zachowaniu niczego raniącego. Że miłość wymaga poświęceń, kompromisów i ustalenia pewnych priorytetów. Rozumiem ten tok rozumowania ale kompletnie się z nim nie zgadzam. Moim zdaniem niedojrzałe jest przerzucanie odpowiedzialności za moją zazdrość, za uczucie które jest WE MNIE, na osoby trzecie. Moja zazdrość jest tylko moim problemem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do jakas nazwa
"moja zazdrosc jest moim problelem" - to bardzo niedojrzala postawa, ktora sprawdza sie wylacznie w sytuacji kiedy jestesmy singlami. Kiedy dwie osoby chca dobrowolnie budowac dojrzaly zwiazek, to nie ma w takim ukladzie miejsca na podejscie typu "moj problem" i "twoj problem", bo w zwiazku, problemy jednej osoby staja sie automatycznie problemem drugiej, i jesli jedna ze stron jest nieszczesliwa, to na pewno odbije sie to i na tej drugiej, a w efekcie na calym zwiazku. Jakosc zwiazku zalezy od dwoch osob i ich wkladu w niego. Ty proponujesz taktyke "ty masz roblem a nie ja, wiec gowno mnie to obchodzi, radz ze sama". chyba nie myslisz naprawde ze z taka postawa mozna cokolwiek razem zbudowac?......Nie bede kontynuowac juz tej dyskusji bo zmierza to do nikad, o czym juz pisalam. Nie da sie nikogo do tego przekonac, ale wierze, ze przekonasz sie kiedys sama, jesli dane bedzie ci znalezc sie w takiej sytuacji. W teorii to wyglada prosto, ale jak sama tego doswiadczysz, to ze zdumieniem odkryjesz jak bardzo zmienilo ci sie nastawienie do problemu. Ale jednoczesnie, nie zycze ci zebys kiedykolwiek znalazla sie w tego typu sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakaś nazwa
Tak, problemy związku powinny być naszymi wspólnymi problemami ( oczywiście w granicach rozsądku ). Dlatego ja będąc na miejscu faceta zaproponowałabym zazdrosnej dziewczynie wspólną wizytę u psychologa lub wspólne spędzanie czasu z byłą żeby miała okazje dostrzec w niej to co i ja dostrzegam i być może się z nią zaprzyjaźnić. Tak jak to się udało np. dwóm żonom boksera Przemysława Salety. Niestety chyba większość dziewczyn zaaregowałaby oburzeniem na taką propozycję bo wg nich wyjście jest tylko jedno ( podczas gdy ja już naliczyłam trzy ) - zerwać całkowicie znajomość z eks. I kto tu jest skłonny pójść na kompromis ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakaś nazwa
"W teorii to wyglada prosto, ale jak sama tego doswiadczysz, to ze zdumieniem odkryjesz jak bardzo zmienilo ci sie nastawienie do problemu" Ale ja tego doświadczam, sama byłam długo zazdrośnicą i nie lubiłam siebie z tego powodu. Teraz nie jestem bo mój facet nie daje mi powodów ale to wcale nie znaczy że problem znikł, nadal jestem mało pewna siebie, jak chyba wszystkie zazdrośnice. Problemem nie jest zachowanie mojego faceta tylko to jak ja je odbieram. Gdybym była pewna siebie nie odbierałabym je jako raniące. Bo obiektywnie rzecz biorać, patrzać na to z boku nic takiego nie robił. To Tu jest pies pogrzebany, jeśli chodzi i o mnie i o was.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olusia790
witam Od prawie dwoch lat jestem mezatka od 8 lat jestesmy razem.mamy 3 letnie dziecko. Rok temu maz zwiazal sie z kobieta.Rozstalislmy sie. Ja z dzieckiem wyprowadzilam sie. Po 2 miesiacach od rozstania wrucilam do meza...Zakonczyl znajomosc z tamta kobieta..Minelo pol roku od mojego powroty.Wszystko bylo w miare ok ale on byl na imprezie z pracy.Spotkal ja...Poszli na herbate..Musial jej cos wyjasnic...Gdyby nie to ze nieodlozyl sluchawki po rozmowie ze mna niewiem czy wiedzialabym o ich spotkaniu..W desperacji szukalam ich po klubach..Znalazlam...Siedzieli i rozmawiali...Problem jest taki ze niewierze ze to bylo przypadkowe spotkanie..Mam obsesje ze ma drugi telefon ze jak jestem w pracy to sie z nia spotyka..Niepotrafie przestac o tym mysles...Powoli mnie to wykancza..Maz sie stara..Ale ja i tak widze w tym podstep..Stara sie zeby uspic moja czujnosc...Co mam zrobic????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×