Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

inkaanne

mam dość miłości

Polecane posty

Dzień dobry. Nigdy nie spodziewałabym się, że napiszę to na forum. Niestety przyszedł moment w którym zostałam ze swoim problemem zupełnie sama, wykończona i słaba. chodzi o faceta. poznalismy sie dwa lata temu. w momencie kiedy on się pojawił, spotykałam się z kimś. pojawił się dosłownie w momencie kiedy z tamtym facetem popsuło się. niestety gdy już się z nim spotykałam, ten poprzedni próbował naszą znajomość naprawić. i tak oto prze długi czas spotykałąm się z dwoma facetami na raz. na pocztku wciąż miałąm sentyment do porzedniego, ten drugi miał być bardziej odskocznią, czy pocieszeniem. długi czas on był mi obojętny. nie spałam ani z jednym, ani z drugim. Dość długo zresztą czekałąm z decyzją o współżyciu. I w końcu stało się. Poszłąm do łóżka, z tym drugim facetem. Zrobiłam to dziewczyny nie z miłości... zawsze chciałąm przeżyć swój pierwszy raz z mężczyzną do któego nic nie czuję, gdyż bałam się przywiązania. bałam się odrzucenia i cierpienia. wiem, że dla niektórych może to wydawać się idiotyczne, ale zawsze taki miałam pogląd na te sprawy i tyle. to wszystko dziwnie szybko się stało. On kompletnie nie spodziewał się, że nie miałam wcześniej faceta. Nigdy nie żałowałąm tej decyzji ponieważ od początku ten mężczyzna czymś mnie ujął, mimo, że nie było uczuć, wydawał mi się atrakcyjny pod względem intelektualnym i do tego jest nieziemsko przystojny. prawdę mówiąc myślałam, że już nigdy się nie zobaczymy, ale stało się inaczej. z tym porzednim facetem zerwałam znajomość, gdyż okazał się być nieuczciwym prostakiem. a znajomość z "nim" zaczęła się rozwijać. spotykalismy się, ale zawsze w domu, u mnie lub u niego. miło spędzalismy czas na rozmowach, słuchaniu muzyki oglądaniu filmów. codziennie się kontaktowaliśmy. po jakimś czasie kiedy już zupełnie wylaczyłąm się z tej porzedniej znajomości, zaczłęlam odczuwać, żę chyba "on" zaczyna dla mnie coś więcej znaczyć. jednak wciąż ta znajomość opierała się na seksie. było nam razem dobrze w łózku, owszem. ale zaczłęło mnie zastanawiać dlaczego on nigdzie mnie nie zabiera, nie wychodzimy z przyjaciółmi. zaczęłam czuć, ze coś jest tutaj nie tak. spotykalismy się tak przez około pół roku, i w momencie kiedy wydawało mi się , ze wsyztsko ejst na dobrej drodze, on zerwał ze mną, mówiąc, że wiedziałam, ze tak może sie zdarzyć. było to miesiąc przed moją maturą. miałąm wtedy problemy w domu, musiałąm się wyprowadzić, wszytsko zwaliło mi się na głowę, myślałąm, że tego nie przeżyję. nie spałam, nie jadłam, przybrałam dosłownie postać żywego trupa. on od czasu do czasu pisał do mnie, czy ejstem zła, co słychać. ja odpisywałąm, że nie chcę z nim kontaktu i żeby dał mi spokój. kilka miesięcy później poznałam pewnego chłopaka. przespaliśmy się ze sobą, zrobiłam to z frustracji, gdyż łudziłąm się, że jeśli przespię sie z innym, uwolnie się od "niego". stało się tak, że ten chlopak potraktoał mnie poważnie, bylismy ze sobą. gdy wyjechałam z nim w góry "on" napsiał mi smsa z pytaniem, czy kiedyś moglibyśmy spotkać się na noc. gdy wróciłąm z tych gór, zaczęliśmy smsować. bardzo szybko przejrzalam na oczy. powiedziałąm, ze na wszystko się zgadzam(oczywiście to było kłąmstwo), po czym on napisał, żebym pamiętałą, że to ma być tylko kontakt fizyczny i że nei chce związku. pojechałąm do niego, pod pretekstem, tej naszej wspólnej nocy i powiedziałam mu, jak bardzo mnie zranił, że kocham go, że wie o tym bo jakiś czas temu napisałam mu to w smsie w chwili słąbości, po kilku kieliszkach wina. zaznaczam, że nie widziałąm go przez pół roku i było to dla mnie straszne przeżycie, wejść do jego domu, pokoju, gdzie pachniało nim. on powiedział, że to wszytsko nie tak jak myślę, ż eon nie wiedział, ze coś do neigo czuję, że jest w szoku a skończył tą znajomosć, bo też zaczął czuć coś do mnie i się tego przestraszyl. mimo jego tłumaczeń wyszłam, powiedziałąm, że to koniec, że nie stracę szacunku do siebiei pojechałąm do przyjaciółki. znajomość zostałą zerwana i postanowiłąm być dalej z nowym chłopakiem. po 8 miesiącach związku moj nowy chlopak powiedzial, ze wie ze mi na nim nie zalezy i ze to wsyztsko nei ma sensu. zerwalismy z esoba, ale do tej pory spotykamy się, śpimy ze sobą on kupuje mi kwiaty, chce mnie przedstawiac reszcie rodziny (rodzicow juz poznalam), jedziemy razem na wakacje. niestety kiedy ze sobą rzekomo zerwalismy, coś we mnie pękło i na pewnej imprezie, gdy kolezanka zwiezyla mi się, że zdradza swojego faceta ze sowim byłym,napisałam do tego poprzendiego faceta, który tak mocno mnie zranił. skończyło się na tym, że spotykamy się od czasu do czasu na seks. jednocześnie spotykam się z moim "niby: byłym chlopakiem, z ktorym jezdzę na obiady do babci, ktorego moja mam uwielbia, ktory jest najcudwoniejszym mężczyzną jakiego mogłam mieć, ale go nie kocham. kocham tamtego i choc zawsze bylam pewna , ze z kazdej milosci mozna sie wyleczyc, z tej nie potrafie. teraz juz nawet on nie pisze do mnie, nie rozmawiamy. uprawiamy seks. a dzis serce prawei pękło mi na pól, keidy po seksie, gdy zasnelam, obudzilam się po pół godziny, a on już nie spał i zacząl sie ubierac, wyszedl z domu, zostawil mnie samą. nie mogę spać. mam już dość. nie wiem dlaczego się z nim spotykam, zawsze byłam dumna i nie pozwalałam facetom na zle traktownaie. a teraz mam chlopaka, który wiem, że chce z emną byc i nazwałabym go anwet kandydatem na męża, a zdradzam go z "nim". z potworem, który mnie rani, który nawet nie probuje udawac z emu an mnie zalezy. nie wiem czym ja sobie na to zasluzylam, ale tak straszliwie go kocham, z enie potrafie tego opanowac. kazdy moj dzien kreci sie kolo niego, gdy zasypiam przy moim chlopaku, wiem, ze to straszne, ale mysle o nim i czesto placze w poduszke... dlaczego tak jest... czasem mam wrazenie, ze on cos do mnie czuje, ze nie potrafi tego okazac.wiem, ze moglby miec wiele innych kobiet, pieknych kobiet, bo jest pod wzgledem aparycji idealny. kiedy sie kochamy, jest taki czuly i kochany. czuje sie wtedy bezpiecznie,czuje się po porstu szczesliwa. i to jest jedyny moment kiedy sie tak czuje, bo potem kiedy jego nie ma znow odczuwam cholerną samotność, mimo, ż emam przecież chlopaka. cudwonego chlopaka, ktorego tylko ze świecą szukać. ale wciąż kocham tamtego, bezgranicznie, jak jakaś naiwna kretynka. nie wiem nawet za co go kocham, zadaję sobie to pytanie szczególnie po nocy, kiedy po porstu wyszedl do domu, bo nie mógł spać. zostawił mnie , nagą i milczącą. co ja mam do cholery czuć? czy to ma jakiekolwiek znaczenie. proszę niech odpisze mi ktoś kto był kiedyś w takiej sytuacji. co mam robic? jestem już na skraju wytrzymałości, zaczynam czuc obrzydzenie do siebie, nie umiem rpzestac sie z nim spotykac. wiem, z e ranię chlopaka, ale nie chce mu tego mowic, nie chce zeby o tym wiedzial, nei chce go stracic. proszę, niech mi ktoś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chciałam dodać, że żaden z nich nie wie o instnieniu drugiego, oboje są przekonani o tym ,że jestem "wolna". proszę niech ktos mi pomoże. i jeśli ktokolwiek przeczytał mój wipis, bardzo dziękuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieładnie
Ja to przeczytałam, o dziwo, w całości i powiem jedno: pogubiłaś się bardzo. Chyba powinnaś pobyć jakis czas sama, zastanowic się czego/kogo tak naprawdę chcesz. Jest w Tobie jakaś niedojrzałość i nieodpowiedzialność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Keigo
ehhh...nie wiem co bym zrobił gdyby kobieta którą kocham zrobiła coś podobnego bo jest to trudna decyzja. Ten pierwszy cię nie kocha jesteście jakby tylko dla sexu ale ty kochasz go co przeszkadza ci być z tym drugim któremu na tobie zależy chyba nawet bardzo. Nie jest to zapewne rada tylko sugestia która rozważ ale jeśli uznasz ja za "fail" to nawet nie bierz jej po uwagę..."przystopuj" przestań przez jakiś czas spotykać się zarówno z jednym jak i z drugim przemyśl wszystko nie rań obu i poczekaj ten który cie prawdziwie kocha sam przyjdzie w poszukiwaniu wytłumaczenia...a może czas pozwoli że i ty będziesz już mogła dokonać wyboru =/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Naprawdę dziękuję, żę chcieliście to przeczytać, wiem, że może nie zachęcać. tymbardziej miło mi, że opisaliście, to naprawdę wiele znaczy. nie wiem po co to tutaj napisałam, chyba bardziej żeby sobie ulżyć. wiem, że sama muszę sobie poradzić z tą sytuacją, nikt mnie z tego nie wyleczy. ale przyszedł moment, że mam już dosc, nie mam z kim o tym porozmawiać. to uczucie nie przechodzi mi od dwóch lat. mam czasem wrażenie, że zwariuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mondra ja teraz po szkodzie
sama sobie to robisz - i to w kólko. Zrywasz z chłopakiem i spotykasz się z nastepnym, potem znów zerwanie i znów pomiędzy. uporzadkuj siebie, zastanów sie najpierw czego Ty chcesz i pamietaj, ze po seksie u kobity uruchamia sie multum hormonow, wpływających na przywiazanie do faceta, z którym spała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chyba musisz
rozprawić się sama ze sobą. Pomyśleć nad tym wszystkim. Dla mnie nie możliwe jest jedno stronne kochanie, ale jak widać nie dla wszystkich. Może zaboli, ale zatraciłaś się w czymś czego nie ma. Nie myśl o nim i wiem, że to nie takie trudne. Sama się nakręcasz waszymi spotkaniami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiem, że robię to wszystko sama sobie. że ranię przy tym 3 osoby i zaczynam czuć coraz większą frustrację, złość i żal. wiem,że wierzę w coś czego nie ma.najgorsze jest to, że próbowałam oszukać samą siebie. kiedy spotkałam się po zerwaniu z chlopakiem z tamtym facetem, miałam zamiar udowodnić sobie, że to już nie jest ten sam człowiek, któego kochałam (nie widzielismy się wtedy już około roku, z wyjątkiem tej jednej krótkiej rozmowy w jego domu). chciałam, zeby wszytsko było na moich zasadach, co oczywiście jest kompletną bzdurą. po 2 pierwszych spotkaniach poczułam,że to naprawdę mineło, że to już nie jest on. myślałam, że już więcej się nie spotkamy. jednak jest inaczej. nigdy nie miałam szczęscia z facetami, mój pierwszy chłopak zdradził mnie z moją najlepszą przyjaciółką, straciłam wtedy dwie najbliższe mi osoby. czasem myslę, że to ze mną jest problem, ponieważ moi rodzice nie żyją razem. bardzo to przezywalam jako dziecko i do tej pory brakuje mi ojca, który nie interesuje się mną i nie potrafi ze mną rozmawiać. nie wiem, po prostu chcialabym czuc sie przy kims bezpiecznie. nie wspominam już o moich fatalnych relacjach z mama, różnica charakterów, ciągłe awantury, przykre słowa i ostre kłótnie. ja naprawdę nie robię tutaj niczego z premedytacją. wszytskie te blędy popełniłam z niemocy, bo przeciez raz juz na tyle czasu oderwałam się od tego człowieka. wyszłam z sytuacji z twarzą odmawiając mu spotkań "bez zobowiązań", byłam z siebie dumna, po czym po tak dlugim czasie, wszytsko popsulam. najgorsze jest to, że mam problemy w łóżku z moim obecnycm chlopakiem, on uwielbia seks ze mną, wciąż mi to powtarza. a ja niestety nie czuję tego samego, czasem wręcz czuję niechęć i wtedy, to już naprawde jest uczucie nie do opisania... nie wiem, co ktoś, kto to czyta może sobie o mnie pomyśleć i chyba nawet nie chcę się zastanawiać,.. złamałam swoje zasady, wyrządzam im i sobie wielką krzywdę i zaczynam czuć wstręt do siebie. ciężko mi z tym. dziękuję za odpowiedzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozumiemCie---------------
przeczytalam od poczatku, ale powiem szczerze pomylili mi sie faceci chyba bylo ich w tej historii 3ech, z czego 2 ostatnich nadal jest). Uwazam, ze ten chlopak, ktory Cie przedstawia rodzinie nie pociaga Cie, ten drugi pewnie ma wiecej doswiadczenia z kobietami i korzysta z tego. Ty jestes spragniona uczucia i tak zyjesz z obydwoma, Nie masz nawet z kim porozmawiac i kompensujesz sobie ten brak prawdziwego uczucia obecnoscia tych facetow w swoim zyciu. A to, ze pierwszy raz mialas z facetem, do ktorego nic nie czujesz to swiadczy o tym, ze boisz sie bliskosci, to jest lek przed blskoscia i pewnie wynika z relacji w Twojej rodzinie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
milo mi, że ktoś próbuje mnie zrozumieć...dziękuję, na chwilę zrobiło mi się lżej. rzeczywiście mój chłopak mnie nie pociąga. bardzo mi z tym źle. jest dobrym kochankiem, zawsze dba o moje potrzeby, robi co może, ale z mojej strony nie ma chemii. nigdy nie sądziłam, że będę miała z tym problem. niestety ten jeden mężczyzna totalnie mnie omotał. i o dziwo myślę, że ten obecny jest naprawdę dobrym kochaniem, ale nie dla mnie. ja wciąż mam przed oczami kogoś innego. zastanawiam się czy nie powinnam urwać kontaktu z obojgiem. chciałabym być ze swoim chlopakiem, ale byłabym egoistką, zostając z nim, skro nigdy nie będę potrafiła podarować mu uczuć. nie wiem co robić, już nie mam siły na racjonalne przemyślenia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Keigo
Na jakiś czas "odstaw" obu w kont i po prostu poczekaj na to co oni będą robić (tak wiem trochę mrocznie to brzmi i chyba trzeba być na to przygotowanym).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powiem prosto - jesteś głupią, naiwną kurwą :P " Ty nie kochasz tego kolesia. Nie możesz znieść, że on cie nie chce! On takich jak Ty ma pewnie na pęczki, a to, że jest czuły i słodki podczas sexu - facet, który wie o co mu chodzi. Nie mogę pojąć jak możesz być taka tępa strzała. Biorąc pod uwagę Twoje zdrady założę się, że nie będziesz z ani jednym, ani drugim. Więc spokojnie możemy przyjąć, że problemu nie ma. Nie wiem, jak możesz patrzeć na siebie w lustrze. Postaw się na miejscu faceta, który Cię podobno kocha - powinnaś się przyznać i zakończyć ten związek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Siedzisz na tym forum, żeby nazywać ludzi, których nie znasz i nie widzisz "kurwami" - to już świadczy o tym jakim jesteś człowiekiem. Wylej swoją frustrację gdzieś indziej. Ciekawe czego tutaj szukasz, ale po poziomie wypowiedzi, widać, że mało wiesz o życiu. Nie będę w Ciebie pluć jadem, na pewno zrobi to za mnie ktoś na Twoim poziomie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem nic o życiu... hm to ciekawe. Skoro Ty jesteś taka wszechwiedząca to po co Ty tu siedzisz?? Wiem co myślą faceci - dlatego patrz powyżej :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Misiek555486225962
Wszystkie jesteście takie same! Ciągle wam k... czegoś mało! I każda w końcu zrobi kiedyś to samo! Więc nie mówcie nic o miłości!!! Dobranoc!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×