Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mam dosyć....

Ile można wytrzymać w związku bez miłości, przyjaźni i życia intymnego?

Polecane posty

Gość Mam dosyć....

Ja właśnie w takim trwam i szukam jakiegoś rozwiązania. Problem w tym, że mam czteroletnią córkę i nie chcę jej skrzywdzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katarina1155
nie wiem, ja bym nie potrafiła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nareszcie lato
Jedno z najdurniejszych tłumaczeń kobiet to" nie chcę skrzywdzić mojego dziecka " a co to jest co ty robisz??????????? Wjakiej rodzinie to dziecko żyje ? Myślę że żal to Ci siebie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sgahhagulka
a ja sie zgodze z autorka, i nie naskakujcie na nia, np w miom malzenstwie jest identycznie ale zal mi synka(3 latka) jak maz przychodzi z pracy jak on tanczy przed nim, spiewa, krzyczy, skacze tak sie ieszy, wogole jak maz wychodzi do pracy on go szuka po pokojach, jest bardzo przywiazany i go kocha, napewno tak jak autorka mysle ze bym go skrzywdzila pozbawiajac go ojca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oszalejejeslinicsieniewydarzy
Rozumiem, ze to Ty nie kochasz i on Cię już nie pociąga w żaden sposób? Czy też czujesz się niekochana?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ejbisi1986
Tak tylko że ten synek kiedyś dorośnie, szybciej niż się tego spodziewasz, a Ty zostaniesz z tym obcym Ci człowiekiem sama - i co wtedy? A tak masz jeszcze szansę ułożyć sobie życie na nowo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość siri
To zależy jaki jest ten Twój partner...co nazywasz miłością?! Nie wiem jak można trwać w związku ,który praktycznie nie istnieje (wg.tego co piszesz!)Co on ofiaruje dziecku w takiej sytuacji, jakim jest ojcem...Czego masz się obawiać po rozwodzie?!Ja tkwiłam w chorym związku 25 lat, on był złym przykładem dla dziecka....dziś żałuję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość arz
Przydałaby Ci się czysta chemia,zauroczenie innym :) Mam to za sobą, było miło, krótko, bez łóżka. Uwierz, tak się da! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjghkgh
po choooj ci taki związek A może spróbujecie szczerze pogadać??? Najwyraźniej macie kryzys.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a dlaczego jesteś w takim
związku? Zmusili cię żebyś spała z chłopakiem i urodziła mu dziecko? Ktoś ci kazał? Bo widzisz, on był taki zawsze, ale tobie nie przeszkadzało wtedy zaciągnąć go do łóżka, teraz co się to nie podoba? Pogadaj z facetem o swoim problemie, a nie wyżalasz się publicznie a facet nie jest niczego świadomy. Tylko nie szukaj tzw. przyjaciela bo to na pewno nie pomoże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mam dosyć....
Co cie to obchodzi mocherze, kazdy ma potrzeby sexualne. Poszlam z nim bo mialam taka ochote, z poczatku bylo nam dobrze, super seks, zaszlam w ciąże, potem zaczely sie problemy. Przestal mnie pociagac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hipis2
przestał sie myć??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sunn_82
Nie wiem dlaczego niektorzy wypowiadaja sie na tym forum. Jesli macie ochote tylko krytykowac, nie odzywajcie sie wcale! Kazdy zwiazek to na poczatku zauroczenie, a pozniej kazdy odkrywa powoli swoje niedociagniecia, wady itp. Ja mam bardzo podobnie, tzn. moj narzeczony caly czas pociaga mnie fizycznie, ale jest okropny, jeszcze nigdy nie bylam tak zeczona psychicznie. Mamy synka (rok i 3 m-ce), tez nie chcialam odejsc, zeby go nie ranic, ojciec jest bardzo wazny, szczegolnie dla chlopca. Ostatnio myslalam, ze jestem w ciazy i bylam zalamana, takie ogromne problemy, a tu drugie dziecko. Cale szczescie okres przyszedl i teraz mysle, ze samotna kobieta z dzieckiem, to zaden problem. Dziecko moze byc szczesliwsze boez ojca (bo widze po nim, jaki jest nerwowy w domu a jaki spokojny jak wyjechalam odpoczac do rodzicow, widze jak reaguje na nasze klotnie, staram sie nie klocic, ale on caly czas podnosi glos...), ale nie napisze teraz, ze odeszla i jestem szczesliwa. Caly czas waham sie i nadal tkwie w tym zwiazku, nieszczesliwa, bez sily do zycia, nie potrafie sie juz usmiechac itd. Skad klikasz i ile masz lat"mam dosyc...."?Jesli moge zapytac. Sunn.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie ma sensu w nim tkwić. Fakt dziecko potrzebuje rodziny,ojca...lecz wy juz rodziny wspolnie nie tworzycie....dziecko ktore wychowuje sie w takim domu nie jest w stanie prawidlowo sie rozwijac,zwykle jest swiadkiem sytuacji,ktore zle wplywaja na jego rozwoj. Brak milosci miedzy mama a tata nie wplywa korzystnie,poniewaz dziecko dostaje blędny wzorzec rodziny,co pozniej moze wplynać negatywnie na jego charakter...mam tu na mysli,bunt przeciwko drugiemu z rodzicowi.Zwykle takie dzieci są zbyt rozpieszczane,poza tym jest ono rozdarte pomiedzy Matka,a ojcem co przyczynia sie do tego ze nie znajduje autorytetu w rodzicach. Dziecko swiadkiem niezgodnosci rodzicow,szuka pomocy poza domem,na wszelakie sposoby...co przyczynia sie do tego,ze rodzice nie maja kontroli nad wlasnym dzieckiem. Pisze z wlasnego doswiadczenia,poniewaz sama sie wychowalam w takie rodzinie. Dziecko wychowujące się w rodzinie bez miłości,moze miec problem z okazywaniem uczuc....Co moze wplynać na jego przyszłe zycie....rodzine.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oj sylia-89, jak dobrze się radzi komuś innemu ;) przeczytaj swoją historię, jakby pisala to obca osoba i sama sobie odpowiedz radzisz odejśc dziewczynie, ktora ma dziecko a z tym się wiążą inne konsekwencje, zaś sama tkwisz w martwym związku i biegasz za zajętym facetem z którym nie łączy cię absolutnie nic :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
autorko - nie ma idealnego rozwiązania, obawiam się, że córkę skrzywdzisz zarówno odchodząc jak i zostając odchodząc pozbawisz ją ojca i pełnej rodziny - zostając, stworzysz jej wizerunek rodziny bez miłości i bliskosci, jest duża szansa, że corka może w przyszłości powielic ten model budując własną rodzinę musisz wybrac mniejsze zło zastanów się jak długo w takim związku wytrzymasz, bo jeśli nie ma szans na poprawę, to w pewnym momencie nie będziesz już w stanie udawac i odejdziesz chyba lepiej teraz niż za parę lat dziecko przeżyje rozstanie rodzicow, ale jeśli będzie dorastac w świecie, w którym rodzice nie mieszkają razem, będzie to dla niej naturalna rzeczywistośc, jeśli poczekasz kilka lat, przyzwyczaisz ją do normalnej rodziny a potem, odchodząc, ten świat jej zburzsz male dzieci, których rodzice rozstają się maja o wiele mniejszą traumę, warto wziąc to pod uwagę podejmując decyzję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A może autorka albo każda inna zacznie okazywać miłość swojemu mężowi zamiast wciąż krytykować i czepiać się? Wciąż narzekacie, krytykujecie, stawiacie wymagania. Ten facet oczekuje miłości a wy jej nie dajecie. Nie wolno wam krzywdzić dzieci pozbawiając je ojca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość boogusiu,
jak można "okazywać" miłość, skoro się jej nie czuje? Do czego Ty dziewczyny namawiasz? A jeśli masz na to receptę, jak wskrzesić w sobie prawdziwe uczucie do kogoś, to podziel się... Po co teatry odstawiać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do "a ja uważam" krytykujesz moją wypowiedz a w podobny sposob doradzasz autorce,ujmując jedynie w inne slowa....roznica pomiedzy moja a Twoja wypowiedzia jest taka,ze moja byla jednostronna. Uwazam ze,rozejscie sie nigdy nie jest dobre...bo ja zawsze chcialam miec dwoje rodzicow. Rostanie się choc nie jest najlepszym pomyslem,pozwala kazdemu z rodzicow zaznac spokoju oraz na nowo zaczac ukladac sobie zycie...Mam kolezanke ktorej rodzice sie rozstali gdy byla bardzo mala,ale oboje dawali jej tyle milosci ze w obojgu ma autorytet. W matce,ze dala sobie sama rade i byla zawsze przy niej....a w ojcu,ze nie zachowal sie jak wiekszosc i nie ograniczyl sie do spotkan raz na tydzien i alimentow. Miala rodzicow porowno,choc nie byli razem i mieli rozne podejscia zawsze mogla sie zglosic do nich z problemem,majac swiadomosc ze kazde bedzie chcialo jej pomoc,a nie buntowac sie na partnerze. Badz co gorsza licytowac,kto jest lepszym rodzicem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sylia - nie krytykuję twojej wypowiedzi, przeciwnie, zgadzam się z tym co radzisz autorce i uważam, że piszesz bardzo rozsądnie napisalam jedynie, żebyś postarala spojrzec się z boku na własny problem (w twoim topiku) bo jestem pewna, że patrząc na niego z dystansu byłabys w stanie sobie całkiem nieźle poradzic, tak jak poradziłas autorce tego tematu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiem co masz na mysli....zawsze bylam lepsza pomaganiu i radzeniu innym...co wazniejsze wiele ludzi mnie slucha i dziekuja mi za to ze im pomoglam,a inni zaluja ze nie postapili tak jak im radzilam...Zawsze trafnie udalo mi sie ocenic sytuacje innych,jesli chodzi o moja nikt nie wie jak mi pomoc,nawet moj chlopak,ktorego tak bardzo kocham....(pomoc-bym nie cierpiala)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość można dłuugo
Tylko co to za określenia że bez miłości czy przyjaźni? A do tego co rozumiesz przez życie intymne ? (każdy rozumie po swojemu) Owszem, może minąć uczucie do męża jeśli się sobie na to pozwoliło(to twoja wina), lub mąż zawiódł w tym co kryje się pod pojęciem "miłość , wierność i uczciwość małżeńska" i w rezultacie niszczy się w sobie uczucia które były do męża(aby nie bolało) Ale dlaczego uważacie że muszą być kłótnie czy inne patologie? w rodzinie pełnej ze względu na dobro dzieci? Nawet jak zaniknie "małżeństwo z miłości (czystej i wzajemnej), to jeszcze mozna oprzeć się na udanej "instytucji małżeńskiej" i wcale nie musi brakować miłej autentycznej atmosfery i przyjaźni, tak to bywa w "przedsiębiorstwie małżeńskim" będącym podstawą udanej rodziny dla dzieci....lepsze to dla dzieci niż utrata jednego z rodziców, bo to zawsze jest utrata choćby ten co odszedł wykazywał jakieś zaangażowanie do dziecka, ale nie ma go w codzienności, a to zawsze jest gorsze od pełnej rodziny. Może nie z każdym EX mężem da się stworzyć przedsiębiorstwo małżeńskie dla dobra dzieci, ale takie małżeństwo dla dobra rodziny może być wyjątkowo udaną instytucją Zresztą....miłość to jest postawa wobec partnera ...a nie motylki w brzuchu i jakieś wyobrażone romantyczne utopie...o bliskość trzeba zadbać...bez kłótni i fochów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorka napisala,ze w jej zwiazku nie ma nawet przyjazni..wiec oczywiste jest ze normalnie nie bedzie,pewnie jej druga polowa,kiedys bedzie chciala poznac kogos nowego,badz ona sama...a wtedy dziecko jest swiadkiem,dziwnych sytuacji...jak tatus pachnie inna kobieta niz mama etc,nie bede sie rozpisywala tutaj....dzieci choc male,sa dosc spostrzegawcze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorka napisała że poszła
z facetem tylko dla seksu. To przecież nazywa się .... no, sami to nazwijcie. Takim sukom powinno się odbierać prawa do wychowywania dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja uwazam, ze milosci nie ma. Zycie jest prostsze - spotykaja sie dwoje ludzi i jak sa mlodzi to jest super, chemia dziala (po to, zeby powstalaly nowe pokolenia-natura jest sprytna) i nazywa sie to miloscia ale kiedy po latach jest im wciaz ze soba dobrze to wciaz nazywaja to miloscia, a jak maja pecha i zle im sie razem zyje to juz tej "milosci" nie ma :) ha ha Nie ma milosci jest szczescie lub pech.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
eh, Ania, gdyby to było takie proste ;) niestety motylki czują nie tylko młodzi a czasem i bez motylków ludzie czują, że się kochają cała gama uczuc i podobieństw może łączyć dwoje ludzi, można mieć wspolne zainteresowania, wspólne pomysły na spędzanie czasu, można na sobie nawzajem polegac, można ufać sobie nawzajem, można się podziwiać, radzić, śmiać się..tylko czy to wszystko wystarczy, żeby być szczęśliwą rodziną? paradoksalnie, te wszystkie rzeczy bledną w porównaniu z tym jednym niedefiniowalnym uczuciem, które odróżnia miłość od zwykłej przyjaźni gdyby to było takie proste, wszystkie brałybyśmy ślub z najlepszymi kumplami i nasze małżeństwa byłyby dużo, dużo szczęśliwsze ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja wytrzymałam przez 5 lat.. potem 2 lata to była męka.. aż w końcu się wyprowadziłam i jestem szczęśliwa.. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×