Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość *kafeterianka**

Nie potrafie odnalezc sie w zyciu.

Polecane posty

Gość *kafeterianka**

Szukam swojej drogi, jestem w zwiazku. Ale nie wiem czy jestem szczesliwa, czy kocham. Staram sie byc dobra patnerka, ale ciagnie mnie do innych mezczyzn. Nic do nich nie czuje, juz nic nie czuje nawet do swojego partnera. Moje emocje gdzies znikly, a umiejetnosc ich odczuwania zanikla po wielu przejsciach. Nie potrafie dokonac wyboru, nie wiem co zdecydowac. Zycia zmusza mnie do wyborow na ktore nie jestem gotowa. Mam przed soba wiele pytan na ktore nie znam odpowiedzi. Po omacku poszukuje jkaiegos wyjscia, ale kazde wybrane przezemnie wzbudza coraz wieksze watpliwosci w siebie. Niewiem czy jestem wyprana z uczuc bo tak juz mialam, czy to inni mi to zrobili czy zrobilam to sobie sama. Jedyne co czuje to wyrzuty sumienia i zwatpienie. Nie jestem malolata, a czuje sie jak malolata. Zycie mnie przerasta. Moj partner mnie kocha, a tak przynajmniej twierdzi, a czy ja kocham jego? Nie wiem. To pracoholik, trudny we wespolzyciu, czasem krew mnie zalewa, kiedy jestem daleko nie czuje nic, nie tesknie. Robie glupoty a potem zzera mnie sumienie. Szukam wad w nim, a to ja powinnam udac sie do psyhologa, tylko co jesli ze mna wszystko jest OK, a doszukuje sie problemow na sile zeby wytlumaczyc swoje idiotyczne postepowanie? Spotkalo mnie w zyciu wiele, mysle, ze za wiele. Mam caly natlok spraw niepozalatwianych. Moj sposob na radzenie sobie z bole to zapomniec. Z tego zapominania wychodzi mi nie mniej nie wiecej jak to, ze zaczynam zapominac cale etapy swojego zycia, a to co boli nadal pamietam. Zachowuje sie jak osoba niedojrzala emocjonalnie, moze taka jestem nie wiem. A moze poprostu nie umiem juz okazywac uczuc, moze nie umiem juz nic czuc. Rozwazalam odejscia od partnera, on nie chce pomoc mi w mojej walce ze soba, niektorzy nazywaja to demonami przeszlosci, ja wole nazwac nieodpowiedzialnoscia za ktora zawsze trzeba zaplacic. On sie od tego odcina, mi nie daje to zyc. W naszym zwiazku pietrza sie problemy, odsowamy sie od siebie, ja uciakam sie w relacje z innymi, ale to tylko powoduje, ze czuje sie gorzej. Nie potrafie naprawic ani swojego zycia ani zwiazku, chociaz zwiazek wydawal by sie latwiejszy do naprawiania, to wcale tak nie jest. Juz probowalam, mowilam, plakalam, krzyczalam, szukalam rozwiazan a wydaje mi sie, ze jest ciagle gorzej. Zgubilam sie gdzies we wlasnym zyciu i nie umiem wyjsc na prosta, dzisiaj nie jestem juz niczego pewna. Nie umiem zrobic juz nic. Z przeciez zrobilam tak wiele... Zlego. Sa ludzie poprostu zli? Moze taka jestem? Nawet wypowiadam sie chaotycznie bo nie potrafie mysli poskladac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mnie kilka razy
a kiedy kolwiek potrafiłas? bo ja nie :P ale musze3 sie wiecznie dostosowywac lub walczyc co jest meczac ale na tym polega to całe zafajdane zycie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość *kafeterianka**
Chcialam bym nawt jesli sie nie odnalezc, to cos ulozyc, zaplanowac, zrealizowac. Naprawic to co spieprzylam, uwolnic sie od wyrzutow sumienia i poczucia winy. Chcialam bym dzialac bardziej rozwaznie i racjonalnie, mniej egoistycznie. Przeciez nie przezywam zycia sama, nie krzywdzie tylko siebie. Chociaz chyba najbardziej siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×