Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Amlka-chan

Komplikacje uczuciowe Polska-Japonia

Polecane posty

Niewiem jak zacząć. W sumie historia jest dosyć długa, no bo trwa już od mojej wczesnej młodości. Taka trochę międzynarodowa ta historia. Otóż będąc w liceum na moje osiedle wprowadziła się rodzinka. Ale nie byle jaka, była to japońska(w większej części) rodzinka. Oczywiście budzili we mnie duże zaciekawienie, chociaż była neutralnie nastawiona. No i się stało. Takeru po prostu skradł moje serce. Nie był zbyt wysoki w porównaniu do europejskich chłopaków, ale za to był tak czarujący, a przy tym wspaniały z charakteru, że to tak musiało się skończyć. W sumie jego rodzinka miała ciekawe zawirowania. W moim mieście w miarę dużo jest tych azjatów, ale nie podejrzewałam, że się w którymś zakocham. Na całe szczęście chodziliśmy do tego samego liceum, ale postanowiliśmy zacząć się umawiać dopiero w drugiej klasie, chociaż jak mi później powiedział Takeru, zakochał się we mnie znacznie wcześniej. Na studiówce oczywiście byliśmy w parze, co budziło pewne zaciekawienie, jako że mój partner, nie ma co ukrywać jest bardzo przystojny (chociaż, bardziej uprzedzeni uczniowe ponoć z niego szydzili, ale nie było to na tyle poważne, żeby z tego robić aferę). Może ominę całą tą sielankę i od razy przejdę do problemu. Otóż chodzi o to, że Takeru w trakcie studiów postanowił wrócić do Japonii do swojego ojca (jego matka była rozwiedziona, poznała Polaka i się przeprowadzili do Polski), bo jak twierdzi, nie może sobie tutaj życia ułożyć, w Polsce na prawdę mu nie odpowieda, tęskni za swoim krajem i nie widzi siebie tutaj. Nie ukrywam, że staram się go zrozumieć. Zaproponował mi wyjazd do Japonii, ale ja nie mogę tego zrobić. Jestem nadal zbyt młoda,w dodatku nie przekonuje mnie wizja wyjazdu za granice - do AZJI! Nie wyobrażam sobie tego, ale z drugiej storny nie wyobrażam sobie zerwać z Takeru. Mój chłopak trochę to rozumie, obiecał utrzmywać ze mną kontakt, ale przez internet to nie tocsamo. Pozostaje mi albo wyjechać z nim, albo pogodzić się z rozstaniem, chociaż wydaje mi się to nieprawdopodobne. Od czasu tej naszej rozmowy jestem cały czas podenerwowana, po tylu latach zostawić Takeru, jestem w depresji, cierpię na bezsenność i cały czas rozważam rózne scenariusze. Jak myślicie co powinnam zrobić? Jak go przy sobie zatrzymać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pasażer !!!!
Nie znam odpowiedzi, ale chcialbym zaznaczyc ze jestes bardzo ale to bardzo odwazna dziewczyna, i bardzo trudna decyzja przed toba stoi :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Żadne prowo, to Ty tak uważasz. Może i bogaty, ale chory.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee tamm...
tez mysle, ze to prowo. Moim marzeniem jest wyjechac do Japonii i wiem, ze nie tylko ja tego pragne ale mnostwo osob. Takiej okazji nigdy bym nie przepuscila nawet jesli by mnie tam zaprosil nie lubiany adorator :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asgfh
hehe ja też marze o wyjezdzie do Japonii, ale rozumiem dziewczyne, zostawic wszystko co zna, wsdzystkich ktorych kocha i wyjechać tak daleko. Autorko- a może spróbuj wyjechać tam chociaż na jakis czas, na rok, na dwa miesiace- zobacz jak Ci tam jest, jak Wam sie układa. a później sie pomyśli;) Może być tak, że potem już nei bedziesz chciała wracać. Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Prowokacja? Dobre sobie, czy dla Was ta cała sytuacja jest taka oczywista? Bo dla mnie nie. Decyzja nie należy do łatwych i mam zarówno dużo do stracenia jak i zyskania. Pierwotnie nie chciałam się zgodzić na wyjazd, teraz gdy zbliża się dzień jego przeprowadzki zaczynam się wahać. Dobrze, Japonia to czarujący, bogaty kraj, z mnogością perspektyw... perspektyw dla azjaty (azjaci są czasami bardzo rasistowscy w stosunku do obcych). Sytuacja białej kobiety, wcale nie jest, aż tak dobra. Tutaj, w Polsce nie żyje mi się wcale tak źle, oczywiście jest wiele rzeczy na które można narzekać, ale ja czuję się po prostu zadowolona, dzięki studiom się spełniam, mam własne mieszkanie i w miarę stabilne życie, w dodatku szkoda by mi było moich przyjaciół i rodziny. Właśnie, gdybym wyjechała do Japonii, to moja sytuacja całkowicie by się odwróciła, byłabym kompletną analfabetką, bez większych perspektyw na zatrudnienie w moim zawodzie, który jakby nie patrzeć wymaga kontaktu z drugim człowiekiem, a jak to zrobić, kiedy nie zna się języka. Mój angielski jest bardzo dobry (z Takeru to właśnie w większości porozumiewaliśmy się po ang.), ale co z tego jeśli większość Japończyków, pomimo pewnego obycia z tym językiem w szkołach, nijak nie potrafi komunikować. Zatem byłabym zdana tylko na Takeru - ta zależność na pewno by mnie obciążała. Może gdyby przeprowadzka zakładała jakiś kraj europejski mogłabym zaryzykować, ale w takiej sytuacji jest mi na prawdę ciężko. Mam wszystko co mam poświęcić w imię takiego uczucia(które przecież może kiedyś wygasnąć)? W dodatku moja rodzina, z którą jestem bardzo związana cały czas na mnie naciska, są kompletnie przeciwko mojemu wyjazdowi, ojciec grozi zerwaniem więzi (nie są rasistami, na początku lubili Takeru, ale widocznie boją się o mnie, nie ufają). Nie wiem, może jakieś relacje Polek mieszkających w Japonii pomogły by mi w rozwiązaniu wątpliwości, więc proszę dzielcie się doświadczeniami. A co do fanatyczek Japonii - proszę na to spojrzeć z innego pkt. - ja jestem wstępnie ustosunkowana neutralnie, bo nigdy tam nie była, pewnie kraj ciekawy, ale ma swoje negatywy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Japończycy są największymi rasistami. Wiem, bo uczyłam się tego języka, mam znajomych w Japonii (tragedia) i Japończyków po za granicami ich ojczyzny - wspaniali, otwarci ludzie. Obcokrajowiec ma przerąbane w Japonii. Oczywiście ten, który chce tam zamieszkać. Turystów traktują wspaniale i na tym się kończy ich uśmiech i dobroduszność. Autorko, mocno ale to mocno się zastanów nad tym, co zrobić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×