Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Marta:(

Nie wierze juz w lepszy los.

Polecane posty

Gość Marta:(

Nie oczekuje wspolczucia, pouczania, chcialam sie tylko wyzalic... Od dziecka nie mialam latwo. Wychowywana w awanturach, biciu, bez szacunku, gorsza od innych "bogatszych" dzieci. Wysmiewana za siniaki na rekach, za brak warunkow w domu zeby moc milo spedziec czas z kolezankami, za to, ze nigdy nie jezdzilam na wakacje. Tak wygladalo moje dziecinstwo. Smutne chociaz wiem, ze inni maja jeszcze gorzej. Najgorsze w tym wszystkim bylo zycie w strachu. Pamietam jak plakalam nocami, bo znowu dostalam za to, ze jestem, za to, ze zyje, istnieje. Nie prosilam sie na swiat, ale skoro jestem to widocznie jest w tym jakis sens. Patrzylam jak moje kolezanki z usmiechem biegna po szkole do domu. Ja balam sie wracac, moj los byl niepewny. Moze kolejna noc spedzona na dworze, bo nie bedzie wolno mi wiejsc do "nieswojego domu". Dzis jestem dorosla kobieta, chco czasem zachowuje sie jak dziecko, moze dlatego, ze nigdy tego dziecinstwa nie mialam. Jestem czlowiekiem zaleknionym, nie potrafie sobie ulozyc zycia, nie umiem normalnie funkcjonowac w rodzinie. Nie radze sobie w zyciu, tak czesto bylam krytykowana, ze nie wierze w to, ze moze mi sie cos udac. Czuje sie jak nieudacznik zyciowy, nic nie umiem, nic nie potrafie, z niczym sobie nie poradze. Przestalam wierzyc, ze cos sie kiedys zmieni, moze komus innemu, ale nie mi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale zaorałaś
:(:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Steella
rozumiem Cię...mam tak samo, taka sama sytuacja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marta:(
Steela przykre jest, ze czasem taki los funduja nam wlasni rodzice.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieładnie
Jedynym wyjsciem dla Ciebie to dobra terapia. Inaczej już zawsze będziesz czuć się jak śmieć. Nawet gdybyś nie dojadała i ubierała się w lumpeksach, idż do dobrego psychologa. Pozdrawiam 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marta:(
Dziekuje za rade. Myslalam o pojsciu do psychologa, ale boje sie, ze nie poradze sobie, nie bede umiala z nim rozmawiac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Steella
U mnie w domu ojciec pił. Też wiecznie chodziłam przestraszona, wracając ze szkoły pamiętam że zawsze zastanawiałam się co zastanę w domu. Bałam się nie tylko o siebie ale i o mamę (i to głównie o nią). Że któregoś dnia nas po prostu pozabija. A dziś...tez jestem już dorosłą kobietą ale mam wypaczony charakter, podejrzewam ze mam fobię społeczną. Boję się ludzi, boję się zmian...właściwie to wszystkiego się boję. I zawsze czuję się gorsza od innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieładnie
Będziesz. :) Idź koniecznie, ratuj swoje życie, masz tylko jedno. Początki być może nie bedą łatwe, może rozpłaczesz się na pierwszej wizycie, ale z czasem będzie coraz lepiej. Dasz radę, masz prawo być szczęśliwa, mimo tego co zrobili Ci rodzice. To nie Twoja wina, że miałaż życie jakie miałaś ale jeśli teraz nic z tym nie zrobisz, już sama będziesz za nie odpowiedzialna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tez mialam takie dziecinstwo ojciec alkoholik matka za granica.wkoncu wyrwalam sie z tego wyjechalam za granice myslalam ze wszytko sie ulozy a tu rozczarowanie.poznalam faceta ktory tak samo jak moj ojciec znecal sie nademna odeszlam.w miedzyczasie poznalam kolejnego ktory byl przyjacielem i dawal znaki ze mu na mnie zalezy a gdy rozeszlam sie z tamtym okazalo sie ze ma mnie gleboko w dupie juz nigdy nie zaufam facetowi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marta:(
Steella utrzymujesz kontakt z ojcem? Nieladnie-masz racje, zycie mam jedno, szkoda tylko , ze takie trudne:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marta:(
millutka ja mam dobrego faceta tylko nie umiem z nim stworzyc rodziny:( wydaje mi sie, ze nie moze byc dobrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Steella
tak, teraz się leczy, niby nie pije od roku ale tyle razy już z tym niby kończył że przestałam wierzyc- chociaż nadzieję zawsze mam-może naiwnie ale mam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miałam podobnie ale
tylko może bez tego bicia jest ciężko ale walcze i czasami udaje mi się coś wyciągnąc z życia. Łatwo nie jest, bo przy najmniejszych problemach wszystko wraca, wspomnienia i trudno sobie poradzić, bo tamto przygniata jeszcze bardziej, ale nie poddaje się. Też złoszcze się czasami, ze to niesprawiedliwe, bo innych to nie spotyka, mają łatwiej, lżej w życiu. Czasu nie cofnę, zapomnieć się nie da, moge tylko iśc do przodu i próbowac zyć normalnie. Myślę, ż ezapewniam normalne dzieciństwo dziecku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marta:(
Czasem zastanawiam sie kim bym teraz byla, gdybym wychowywala sie w normalnej rodzinie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na pewno nie bylabys wrazliwa
jw

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ^^^^Lenka^^^^*
Czesc Marta:) Mialam podobne dziecinstwo do Twojego,wiem,ze jest Ci ciezko,ale musisz zyc dalej.Wybierz sie do specjalisty,nie martw sie ze nie bedziesz umiala z nim rozmawiac...slowa same poplyna.... Ja nie bylam,mysle ze mam twardszy charakter.Ale kto wie jak sie zycie jeszcze potoczy.. Nie boj sie stworzyc wlasnego domu,wlasnej rodziny.Jestes wartosciowym czlowiekiem,dobrym i wrazliwym. Musisz to sobie powtarzac. Tez mam niska samoocene,wiem jakie to uczucie.Ale musisz w siebie uwierzyc. Gdy bedziesz miala dzieci,z pewnoscia nie zgotujesz im takiego losu jak Twoi rodzice Tobie...Beda sensem Twojego zycia,a Ty najwspanilsza mama na swiecie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marta:(
Lenko dziekuje za mile slowa , mam nadzieje, ze kiedys sie spelni to co mowisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stara prawda,ze co nas
nie zabije , to nas wzmocni. Poczytajcie sobie o znanych ludziach, ktorzy mieli bardzo ciezkie dziecinstwo, domy dziecka, sieroctwo, nedzem, patologe w rodzinie itp - z pamieci trudno mi teraz wymienic, ale np Madonna, Pierce Brosnan, Chaplin,Coco Chanel. Polanski , czy chocby Michal Wisniewski Trzeba isc do przodu mimo wszystko!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miałam podobnie ale
ja byłam kiedyś przekonana, że nie nadaje się na matkę, późnio zdecydowałam się na dziecko ale warto było, jestem innym człowiekiem niż rodzice i moje obawy się nie spełniły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marta:(
To tez mnie hamuje przed macierzynstwem, wlasnie tego sie boje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miałam podobnie ale
,, nie zabije to nas wzmocni" ja akurat w to zupełnie nie wierzę, cierpienie mnie nie wzmacnia, przeciwnie jeszcze bardziej przytłacza i jeśłi są trudne chwile to tym bardziej jest ciężko, bo wszystko wraca. Ja chyba nauczyłam się już z tym żyć, wiem czego się spodziewać w przypadku niepowodzeń, trudnych chwil, ale nie sądzę, żebym z kolejnego traumatycznego przeżycia wychodziła mocniejsza, przynajmniej ja tak mam a co kilka lat przydarza mi się coś przykrego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ^^^^Lenka^^^^*
Dziewczyny,ale dlaczego twierdzicie,ze nie nadajecie sie na matke? Bo co,bo matka czy ojciec tak wam wmowili???Prawda jest taka Marta,ze to twoi rodzice nie potrafili byc rodzicami! Nie nadawali sie na ojca,na matke! Nie wierzysz w siebie,-to pomysl logocznie. Maja corke,ktora jest nieszczesliwa,wlasnie przez swoich rodzicow-bo nie ma w nich oparcia! Nie miala domu-ktory rodzice musza zapewnic! Nie ma milosci! To oni nie nadawali sie na rodzicow a nie wy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miałam podobnie ale
dla mnie macierzyństwo okazała się błogosławieństwem, zupełnie inaczej postrzegam wiele spraw, sytuacji, inaczej przeżywam święta np, wcześniej to był dla mnie smutny okres. Macierzyństwo pomogło mi uporać się z wieloma sprawami, pogodzić się, zaakceptować, mnie pomogło i przekonałam się, że jestem właśnie inna i potrafię dziecku stworzyć szczęśliwe dzieciństwo, z tym nie mam żadnych problemów, wszystko odbywa się tak naturalnie i prosto

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ^^^^Lenka^^^^*
Madre slowa pisze kolezanka wyzej... Dziecko przewraca postrzeganie zycia o 360 stopni... Nie ma chyba nic wspanialszego od dzieci....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stara prawda,ze co nas
do mialam podobnie - Ale widzisz, tak myslisz ty, ale nie wszyscy, niektorym sie udaje z tego wyjsc . Poniewaz nie zmienisz przeszlosci, zeby dobrze egzystowac musisz zmienic siebie i swoje podejscie -innego wyjscia nie masz- moze psycholog, moze pomoc innym, tez pokrzywdzonym, a moze jakies marzenie, plan, do ktorego bedzisz z uporem dążyć . Zycie jest jedno i niesie naprawde ciekawe niespodzianki - ne marnuj ani chwili - działaj!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stara prawda,ze co nas
aa, dopiero przeczytalam, ze lekarstwem bylo dla ciebie macierzynstwo - no i swietnie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miałam podobnie ale
ja pisze o sobie, jak ja sobie radzę, akurat nie szukam psychologa, bo mimo jakiś chwil buntu zaakceptowałam pewne sprawy, to czego zmienić już nie mogę, i siebie , że jestem taka a nie inna i że jakoś radykalnie siebie też nie zmienię, bo w czym mi pomoże psycholog, kasę tylko stracę, czytałam trochę, wiem dlaczego jestem jaka jestem, co wpłynęło na mooje życie, że tak postrzegam świat a nie inaczej. Tego już nie zmienię, bo przeszłości nie da się zmienić, mogę tylko żeć dalej i próbowąc być szczęśliwą i czasmi mi się to udaje. Po jednym z ciosów jakie zafundowało mi życie kilka lat temu brałam leki na uspokojenie, pomogły mi, ale to nie byłam ja, ten spokój , który mi dawały był straszny, sztuczny, nienaturalny, nie chciałabym tak ciągle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieładnie
Max .. cos tam cos tam Ty nie jesteś nieudacznikiem, Ty jesteś forumowym idiotą. :D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ^^^^Lenka^^^^*
Czesc Martucha:) Wyspana???Jak sie dzis czujesz? Tak sobie myslalam o tobie w nocy-spac nie moglam...:( Ciekawa jestem skad jestes....?Czy masz przyjaciol...?Moze jakmieszkasz niedaleko...-moze moglybysmy sie spotkac....?Na kawuche jakas??? Mysle ,ze jestem w stanie Ci pomoc,chociazby zwykla rozmowa...?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×