Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

marzeniasięspełniają

Niepoprawna romantyczka szuka wyjścia z sytuacji... bez wyjścia?

Polecane posty

Pieniądze szczęścia nie dają. A jednak zdobycie ich wydaje się być jedynym rozwiązaniem mojego problemu. To takie... nieromantyczne (porównajcie to z tym, co w temacie, a być może choć trochę usprawiedliwi to moją subiektywną ocenę sytuacji - czyli jakie to dla mnie trudne). Cześć. Jestem tu nowa. A w związku z tym należy się Wam wszystkim krótka instrukcja obsługi mojej osoby. Nieuleczalna marzycielka chorująca na szczerość tak, ten model to właśnie ja. A jeśli już przyznałam, że jestem chorobliwie szczera, to muszę też wyjaśnić, że postanowiłam dołączyć do społeczności Kafeterii, bo mam problem, który mnie przerasta choć doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że nie jestem jedyną osobą znajdującą się w takiej sytuacji i jestem przygotowana na to, że usłyszę (przeczytam), że przesadzam. Od pół roku spotykam się z najcudowniejszym facetem pod słońcem. Może nie jest pozbawiony wad i z jego przeszłością (czyt. byłymi) też swoje przeszłam, ale nie zmienia to faktu, że nigdy nie spotkałam nikogo takiego. Jestem szczęśliwa i strasznie mi na nim zależy. Wiem, że jemu też, bo myśli, że mogę być tą na całe życie a nie jest to facet, który rzuca słowa na wiatr. Przeciwnie nigdy nie mówi czegoś tylko dlatego, że ktoś chce to usłyszeć, a i jeśli chodzi o deklaracje, to tu również jest oszczędny w słowach. Tyle tylko, że sytuacja się skomplikowała. Strasznie ciężko jest mi o tym pisać, ale szczerze mówiąc, chyba potrzebuję obiektywnej oceny sytuacji, a sama nie jestem niestety do tego zdolna. Sytuacja wygląda w ten sposób, że on potrzebuje zdobyć dużą sumę pieniędzy w krótkim czasie i jest to konieczne. A w związku z tym coraz realniejsza staje się opcja jego wyjazdu do pracy za granicę na 1,5 roku. Ja sobie tego nie wyobrażam. Przez ostatnie trzy dni właściwie ciągle płakałam. A jeśli nie płakałam, to szukałam wyjścia z tej sytuacji, przecież musi jakieś istnieć. Nawet nie pytajcie o to, co przychodziło mi do głowy. Bo prawda jest taka, że nie wyobrażam sobie tego, żeby wyjechał na tak długo. By nie czuć jego dotyku, ciepła i oddechu na szyi, gdy razem zasypiamy i się budzimy. By nie móc się do niego przytulić, gdy będzie źle. By nie móc porozmawiać twarzą w twarz, nawet o niczym. Wiem, że on by mnie nie zdardził i chciałby ze mną być, nawet gdybym była daleko. Powiedział, że nigdy by mnie nie zostawił. To okropne, co zrobiłam, ale ośmieliłam się nawet zaryzykować pytanie, co by zrobił, gdybym kazała mu wybierać: wyjazd albo ja. Powiedział, że wybrałby mnie. Przyjaciółka stwierdziła, że jeśli nie będzie już żadnej innej opcji, to mam kazać mu wybierać. Ale ja nie wiem, czy chcę to zrobić. Bo wiem, że to niekoniecznie byłoby lepszym rozwiązaniem prawdopodobnie musiałby wziąć wtedy kredyt, który spłacałby dwadzieścia lat. Wyjechałabym z nim, ale on nie chce się na to zgodzić, bo mam studia. Ja też nie jestem pewna, czy w przyszłości nie żałowałabym tej decyzji, bo całe życie pracowałam na to, by się na nie dostać. Ale mam wrażenie, że jeśli on wyjedzie, to ja sobie z tym nie poradzę. Że i tak wszystko zawalę, bo będzie mi tak strasznie źle, będę tęsknić i ciągle o nim myśleć, a zamiast w książkę patrzeć na telefon w nadziei, że może zadzwoni. A na końcu pożałuję tego, że zmarnowałam ten rok, bo nie dość, że go nie zaliczyłam, to byłam z dala od niego. A mogłam być z nim i wyszłoby na to samo a przynajmniej byłabym szczęśliwsza. On też powiedział, że nie jest mu łatwo. Że nie chce jechać. I że chciałby być ze mną. Rozważał różne opcje. Powiedział mi o tym, bo ja sądziłam, że dla niego to takie proste. Myślał już o tym wszystkim, co ja. No dobra, może nie o wszystkim, bo większość moich pomysłów była co tu dużo mówić po prostu absurdalna. Choć dalej myślę o tym, jak zdobyć te pieniądze. Dałabym mu je, gdybym miała. I zrobiłabym wszystko, prawie wszystko na świecie, by je zdobyć. Dobra, wiem, że dużo tego wyszło, i szczerze mówiąc wątpię, by udało się komuś przez to przebrnąć. Ale ja szukam zrozumienia. Bo nie mam zbyt wielu osób, którym chciałabym o tym opowiedzieć. Pytania do osób, które jednak przeczytały to do końca i mają ochotę podzielić się ze mną swoim zdaniem. Postawcie się na chwilę na moim miejscu. Co myślicie o tej sytuacji? Co mam zrobić, jak się zachować? Czy jest jakieś wyjście z tej sytuacji? I czy macie może pomysły na to, jak w krótkim czasie zdobyć dużą sumę pieniędzy? Tak, wiem, że nie jestem jedyną osobą w takiej sytuacji i że nie jest to koniec świata. Że ludzie mają gorsze problemy, a ja jestem być może niedojrzałą egoistką. Ale ta sytuacja mnie przerasta. On jest najlepszym, co przytrafiło mi się w życiu. Z góry dziękuję za sensowne i konstruktywne wypowiedzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Za długie. Ale powiem ci bez czytania : -zdecyduj czego chcesz -poinformuj wszystkie osoby zainteresowane o twojej decyzji -licz się z tym, że coś stracisz. Myśl o sobie. Ktoś ucierpi, ale dlaczego masz to być ty?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×