Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Kurcze... No... Frrr

W tych czasach tak łatwo o depresje...

Polecane posty

Gość Kurcze... No... Frrr

O pracę coraz trudniej... Naprawdę. Od 1 kwietnie nie mam pracy. Przytłacza mnie to. Dodatkowo nie idę na wymarzone studia ze względów zdrowotnych. Uczę się w liceum zaocznym uzupelniajacym. Z poprzedniej pracy zrezygnowalam sama, bo pracodawcy ukladali mi grafik tak, ze nie mialo mnie byc na wiekszosci egzaminow, a umawialismy sie zupelnie inaczej. W zawodzie juz nie szukam pracy, bo na kuchni sa glownie weekendy. Szukalam w innych firmach, wysylalam tysiące CV, ale jak doszłó do rozmowy, wszystko było niby ok to jak chcialam być szczera i powiedzieć o szkole to nagle problem... Dom mnie przytlacza. Chce do pracy, pieniądze powoli mi się kończą, zostało mi 350zł... Strasznie to dobija... Na początku nie było tak źle, ale z czasem to narasta i narasta. Jak doszła sprawa studiów to przeważyło szalę... Załamałam się... Co to są za chore czasy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może moje pytanie będzie niezręczne, ale: dlaczego dom Cię przytłacza? Masz jakąś nieciekawą sytuację w domu (np. pijący ojciec)?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kurcze... No... Frrr
Wiesz dlaczego? Bo codziennie jest to samo. Wstaje o ósmej, idę do łazienki, o dziewiątej jem śniadanie i piję kawę, w tym czasie sprawdzam akualne oferty pracy. Potem sprzątam kuchnię, zmywam naczynia po kolacji, odkurzam, sprzątam, piorę itp... Potem chodzę po mieście i patrzę czy czasem nie ma nowych ogłoszeń na witrynach. Wracam po drodze robiąc zakupy. Robię obiad, a potem się uczę. Wcześniej jeszcze spotykałam się ze znajomymi. Teraz stałam się zamknięta w sobie. Już mam naprawdę dosyć tej sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a w wielu pracach też robi się codziennie to samo i monotonia jest większa, niż w domu. Wiem, bo sam miałem okresy bez pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Adonis*
Miałem to samo też zapewniali mnie, że ze szkołą nie będzie problemu a jak co do czego to na głowie musiałem stanąć, żeby mieć wolne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kurcze... No... Frrr
Tylko, że coraz bardziej się izoluje. Przytlacza mnie juz wszystko. W pracy zawsze byłam dobrym pracownikiem, darzono mnie szacunkiem, zawsze potrafiłam wszystko z szefostwem załatwić dla pracowników. Teraz tego nie ma. Nie chodzi o to, że nie mam znajomych tylko już nawet nie mam ochoty się z nikim spotykać. Czasem mam dosyć już wzystkiego... Na studia nie pójdę na wymarzony kierunek, a na byle co iść to nie ma sensu... Chodzenie i proszenie sie o prace nie jest przyjemne, szczegolnie gdy slyszysz, ze ogolnie nadajesz sie na to stanowisko, ale to, ze co drugi weekend jestes w szkole dyskwalifikuje Cię jako pracownika

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kurcze... No... Frrr
Nie zdarzyła mi się monotonia w pracy. Szanowano mnie jako pracownika zawsze. Tylko z tymi weekendami byl problem. Pokazywalam, ze umiem pracowac. Umialam sama gospodarowac swoim czasem. Zawsze robilam wszystko naprzod, na zapas. Wtedy w pracy moglam sie np uczyc... Nikt nie mial nic przeciwko. W pracy masz calutki czas kontakt z ludzmi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rozumiem, sam miałem inną sytuację.Pracowałem w tygodniu, a studiowałem zaocznie w weekendy i nie było z tym problemu. Nie miałem też problemów zdrowotnych. Były jednak kilkumiesięczne okresy bez pracy i nie było zbyt łatwo, ale bez przesady. W depresję nie wpadałem, na spotkania koleżeńskie miałem ochotę, dziewczyna nie zostawiła mnie z powodu tych przerw w pracy. Dało się przeżyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Adonis*
Ja studia kompletnie zawaliłem poszedłem drugi raz na inny kierunek i to samo. Znajomych to całkowicie nie mam, a jak już kogoś widzę to tylko cześć cześć i to wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Adonis: ale też nic chyba nie stoi na przeszkodzie, żeby z tymi znajomymi zamienić trochę więcej słów, niż tylko cześć cześć. To zależy tylko od nas samych. Też mam takich znajomych, ale mam też grupkę naprawdę fajnych kumpli, z którymi spotykamy się conajmniej raz na tydzień, a często i w tygodniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kurcze... No... Frrr
Utrzymywali Cię rodzice? Mnie nikt nie utrzymuje. Opiekuję się dodatkowo 16letnią siostrą. A mam 350zl... Opieka nam pomaga, wiec to starcza na oplaty wszystkie, ale na jedzienie, kosmetyki itp nie zostaje. Czasem babcia podrzuci obiadki, bo wie ze Nam teraz ciezko. Ja juz mam dosyc zycia. Wiem, ze jak nie znajde pracy do konca pazdziernika to rzucam szkole i ide gdziekolwiek na kuchnie. Do konca pazdziernika babcia zoobowiazala sie pomoc... Gdybym chociaz miala te prace...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no ja miałem jeszcze to szczęście, że miałem to wsparcie ze strony rodziców. Nie mówię o jakichś luksusach, ale mieszkając z nimi, nie musiałem płacić za media, jedzenie. Żadne luksusy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Adonis*
Masz rację trochę też w tym i mojej winy bo specjalnie zerwałem z nimi kontakty już byłem w takim stanie, że nie chciałem nikogo znać, a teraz całymi dniami siedzę sam w domu jak palant i tak dzień w dzień

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Adonis: z niektórymi też tak miałem, ale przecież nie ze wszystkimi. Bez kumpli to dopiero bym zwariował. Nie jestem jakimś typem balangowicza, ale lubię się spotkać, pogadać, pójść na imprezę, ale nie mam przez to na myśli upijania się. To zupełnie nie mój styl.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×