Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Macocha 12345

Macochy łączmy się!!!!!!

Polecane posty

Gość ola37
A dziś gówniarz zacisnął pieści i chciał mnie bić( ma 12 lat)po tym jak został poproszony o posprzątanie po sobie toalety ( brudnej od spermy), potem uslyszlam od niego ze jestem psychiczna. Jak to wszystko znieść

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A gdzie Wasi partnerzy ?
Nie potrafia zajac sie swoimi dziecmi ?Ustawic je tak ,zeby Wam dzieciaki nie szkodzily ? Problem w tym ,w Waszych partnerach ,nie dzieciakach .Wasi p[artnerzy sa winni .Relacje dorosly a dziecko ustala sie tak ,zeby w swoje zycie nie ingerowac zbyt mocno ,w zaleznosci od wieku . Pozwalacie Waszym partnerom na spychanie obowiazkow na Was .Dlaczego ? Przychodzi dziecko i to ojciec/matka ma sie nim zajmowac od a do z . Stad te frustracje .Przejmujecie obowiazki ze strachu ze odejdzie ? A po grzyba Wam taki cienias ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ola37
Maz tak faktycznie to ma gdzies co robi jego syn,dopiero jsk cis zaczyna sie dziec np w szkole to bierze sie za syna. Mnie oczywiscie nie wolno nigdy nic powiedziec bo synek jest swiety, to ze notorycznie klamie , oszukuje tego sie nie widzi. Porno wg mojego meza to dla 12 latka jest normalne . Syn ma przyzwolenie od taty na onanizowanie sie w toalecie podczas ohladania porno na tel. Wiec czego tu oczekiwac.!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A mi do tej pory nie wyszło i jest wręcz jeszcze gorzej bo w tym roku kończy sie 18 lat i można pokazać MI gdzie raki zimują :( :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Obie dziewczyny Ola 37 i A gdzie wasi partnerzy macie 1000000% racje ja zrobiłam błąd z miłości do faceta którego poznałam - pozwoliłam na "ZA DUŻO" on i on do tego przywykli bardzo szybko i nie ma siły żeby teraz to zmienić - jedyne co - jak już do dna wyczerpie się moja cierpliwość i ostatnia iskierka która na dzień dzisiejszy ledwie zipie będę z nimi ale jak zgaśnie - to będzie królowa śniegu - :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też Macocha
cięzkie jest życie Macochy. Ja moich pasierbów nie umiem zaakceptować. Boli mnie nawet jak mój mąż mówi, że bardzo kocha swoich synków. Wiem, że to dziecinne ale tak jest. Wolałabym żeby zachował te mysli dla siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 848484
nie potrafie zaakceptowac dziecka mojego faceta,jestesmy razem 4 lata,z poczatku bylam do niej przyjaznie nastawiona,ale ona (15 lat)pokazala swoje fochy i wiecznie cos jej nie pasowalo,a to tego nie zje,a to tamtego nie ruszy,tego nie ubierze,a ojca traktowala i traktuje jak bankomat ,majac dwie lewe rece do pracy,bo nawet szklanki nie umyje po sobie,jak zwrocilam jej deikatnie uwage to skoczyla do mnie z buzia...nie jeden raz...kocham mojego faceta jest cudowny choc troche zagubiony,planuje z nim slub,ale nic z tego nie wychodzi,bo dziadkowie steruja wnuczka a ona jest przeciwko nam,on dwoi sie i troi by bylo dobrze,ale i tak zawsze jest wszystko zle,rozstac sie nie umiemy bo tesknimy za soba strasznie,a na slub sie nie zanosi,zle mi juz z tym cholernie,bo lata leca a nic sie nie zmienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 848484
ostatnio czesto klocimy sie z partnerem tylko o corke,bo ja nie chce z nia sie widywac a on chce bysmy wszedzie jezdzili razem,ja sie po prostu wkurzam ciagle na nia,a ona tez mnie nie lubi wiec jaki sens?xchcialam sie tylko wygadac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marika...
ciezki orzech do zrygiezienia, ale to nie tylko zalezy od ojca, ale od matki takze, czy np nie gra/grala dziecmi. moj maz ma corke w wieku juz 17 lat. poznalam ja 10 lat temu. grzeczne dziecko i nigdy nie bylo problemow. oczywiscie byly przykre i trudne sytuacje dla nas wszystich, ale musze przyznac, ze byla nigdy nie grala dzieckiem i dobrze ja wychowala. Corka meza bardzo mnie lubi, rozmawiamy ze soba, spedzamy czas razem, zdarza sie, ze tylko we dwojke lub takze cala 'rodzina', bo ma przyrodnie rodzenstwo, ktore pokochala. nie przechodzila (jeszcze) zadnego buntu i nie ma z nia problemow... co wazne mamy zdrowe relacje z byla i jej nowa rodzina. Corka meza to widzi i tez z pewnoscia dziala to na korzysc wszystkich relacji. Na poczatku bylo mi ciezko ze wzgledu chyba na zazdrosc, choc nie umialam tego przyznac przed soba i nikim. Ale ja bylam dorosla biorac sobie faceta z bagazem, wiec jakies gierki nie byly mi w glowie. Dziecko nie umie sobie tak latwo tego ulozyc w glowie. Nigdy mnie nie winila za rozpad, bo rodzice rozeszli sie jak byla malutka i to na pewno tez dzialalo, ze tak powiem na moja korzysc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
848484 nie masz nic do powiedzenia w waszym związku? Jeśli masz jakiś problem w kwesti jeźdzenia razem, we 3, to mówisz że nie chcesz i twój facet powinien to w pełni zaakceptować. Jedzie sam ty sobie odpoczywasz. Poza tym 15- to nie małe dziecko to już panna prawie dorosła. A Twój facet ją rozpieszcza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 8484848
ja mowie mu ze nie chce jechac ,a on sie denerwuje:( wiem,ze jest mu przykro,bo chcialby zeby bylo dobrze,ale ja teraz tez patrze na siebie i nie bede sie ciagle wkurzac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To mu to jakoś przetłumacz. Nie powinien się na Ciebie o to denerwować jeśli nie czujesz potrzeby tam jeździć. Ja miałam prawo wyboru. I mój mąż na nic nie naciskał. Ewentualnie proponował. Bo nie chciał się ze mną rozstawać a dziecko i tak o mnie pytało. I dzięki temu, i upływowi czasu, trochę zmieniłam podejście. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 848484
wiesz,mowilam to juz mu setki razy,on niby przytakuje ale wiem ze mu przykro,ja nie potrafie zmienic podejscia,zbyt wiele przykrosci spotkalo mnie ze strony tego dziecka,moze gdyby byl moim mezem..a tak..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 848484
a jak xxx79 wygladaja Twe kontakty z tym dzieckiem?lubicie sie?pamietasz o imieninach czy mikolaju?jezdzicie gdzies razem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tja xxx79
Nazywa dzieci bachorkami :D i cieszy się że jej mąż nie kontaktuje się z dzieckiem często i że nigdy nie wspomniałby o mieszkaniu z tym dzieckiem bo przecież - nie musi. Poczytaj wypowiedzi xxx79 na innych tematach to zobaczysz jaki to człowiek jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko forum:mam podobnie, nie lubię dzieci mojego męża.Przyjeżdzają co 2 tyg.i zawsze ja sobie cos znajdę żeby ich tylko nie oglądać! Wolę nawet spać poza domem żeby tylko fakt że sa nie niszczył mi humoru.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
rozwalam małżeństwo- dziecko cierpi biorę faceta po przejściach z dzieckiem- dziecko cierpi jestem zła na faceta,że ma wogóle dzieci- dziecko cierpi Jesteście WALNIĘTE, OGOISTYCZNE I NIEDOJRZAŁE Brrr nigdy takiej kobiety

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cyberiada
Zwykle jest kilka powodów sytuacji, gdy kobieta jest zazdrosna o dziecko partnera. Skąd się to bierze? Ze źle ustawionej relacji między partnerami. Muszą nad sobą pracować obydwoje partnerzy w atmosferze zaufania i szczerości. Budowanie relacji to praca, trwa długo, ale się opłaca. Jestem z mężczyzną z 8-letnią córką z poprzedniego małżeństwa. Mała mieszka z matką. Jesteśmy parą od 5 lat. Mąż widuje dziecko średnio co tydzień, w zależności od humorów byłej. Przeszłam wszystkie etapy uczuć do jego dziecka i wiecie co - łatwiej mi z dobrymi emocjami. Zła relacja psuje nerwy przede wszystkim nam samym. Macochy, warto się starać o relacje z dzieckiem. Jak nie wyjdzie dzisiaj, dajcie sobie szansę jutro... Pamiętajcie jednak, że najważniejsza jest Wasza godność! Szanujcie siebie i swoje uczucia, postarajcie się je zrozumieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cyberiada
Pokażę Wam na przykładach z życia, co mi przeszkadza i skąd u mnie bierze (brała) się zazdrość o jego dziecko. 1. Przesadnie wyjątkowe traktowanie dziecka. Mąż oraz jego rodzina mają dziwaczne podejście do małej. Przy każdej okazji spotkania kupują jej duże prezenty. Co tydzień wychodzi od nas obładowana siatami. A podczas rodzinnych uroczystości potrafią gotować dla niej osobne dania (nie jest na diecie), bo np. lubi rosołek, a ja akurat zrobiłam pomidorową. RADY DLA TATY: dawać dziecku prezenty, kiedy jest okazja (urodziny, imieniny, dzień dziecka) i zapytać żonę o to, jakie ma zdanie - jaki prezent powinni RAZEM dziecku kupić. Przy okazji kupić i żonie drobniutki prezent, biżuteria, kwiaty i dać wieczorem, przytulić, powiedzieć, że docenia jej starania. W czasie rodzinnych spotkań podkreślać, że są rodziną i wszyscy jedzą to, co akurat jest ugotowane. Rozmawiać szczerze z rodzicami, niech pomogą w budowaniu nowej rodziny. Nie wyłączać swojej drugiej żony z relacji z dzieckiem, bo może pojawić się uczucie, że mężczyzna ma dwa życia, dwie rodziny. Robimy wszystko razem! 2. Okazywanie zbytniej czułości wobec dziecka. Przy mnie mąż potrafi nosić córkę na rękach, obcałowywać, nawet po brudnych stopach, "kitłasić" się w łóżku. Podczas jej wizyt wygląda, jakby oszalał z miłości. Wyznania miłości między nimi następują publicznie po kilka-kilkanaście razy na godzinę. Dodatkowo mąż zwraca się do córki słowami czułości, jakie do mnie mówi w chwilach intymnych. Miłość się z niego wylewa.... To wyjątkowo przykre dla żony, bo ma poczucie, że jest gorsza, jest tą drugą, mniej ważną i że...... ma rywalkę, (a zdaje sobie sprawę, że konkurowanie z dzieckiem jest bez sensu, bo to inna miłość. Gdy jednak mąż zachowuje się wobec córki, jakby się zakochał na zabój.... Pojawia się uczucie bycia zdradzoną i tego, że nie można złego słowa powiedzieć, obronić się przed tym, bo to przecież córka. I w tej bezradności pojawia się u kobiety nienawiść do dziecka, obwinianie dziecka o głupie zachowanie ojca). RADY DLA TATY: Uruchomienie wyobraźni i empatii. Staraj się opanować w emocjach wobec dziecka - miłość nie polega na stałym fizycznym udowadnianiu miłości. Wyobraź sobie, jakbyś się czuł, gdyby żona całowała komuś stopy (błe! Na pewno nie miałbyś ochoty potem całować ją w usta) i wymieniała obślinione pocałunki z kimkolwiek? Nie używaj tych samych słów wobec żony i córki. Oddzielaj to całkowicie. Bo nie ma nic bardziej przykrego, Wasze łóżko, kanapa należą do Was i nie "kitłaś" się na nich z dzieckiem.Miłość do dziecka jest inna niż do kobiety, więc okazuj ją inaczej! Druga sprawa: Dziecko z byłą to dla twojej partnerki nowy człowiek do poznania. Czasem to poznanie trwa wiele lat. Daj szansę, aby żona zobaczyła w córce człowieka, a nie przyklejonego do ciebie małża. Żona jest zmuszona do tej sytuacji - gdyby nie miłość do ciebie, zapewne nie chciałaby przebywać z twoim dzieckiem. Doceń, jeśli się stara porozmawiać, pobawić. Zostaw panie czasem sam na sam, zrób jakiś obiad (zapytaj żony przy córce, co ma ochotę zjeść i zrób). Mów publicznie przy żonie i córce, że żona to Twoja ukochana kobieta, a córka to ukochane dziecko. Pokaż, że wyraźnie oddzielasz uczucia do nich. Może razem z córką przygotuj imprezę urodzinową dla macochy? Naucz dziecko, aby dbało o macochę, może powstać cudna relacja na całe życie. Relacja macocha-pasierbica to proces oswojenia, nie wybuch miłości. Trzecie sprawa: Jeśli córka ciągle opowiada przy twojej nowej partnerce o matce, zwróć dziecku uwagę - spokojnie, publicznie - że nie jesteście zainteresowani. Porozmawiaj też z córką na osobności, że to chwile dla Waszej rodziny i nikt nie chce słuchać o jej mamie (jeśli zachowuje się wobec Was źle. Inna sprawa, jeśli relacje z byłą są dobre). Na pewno nie należy mówić o byłej źle przy dziecku, w ogóle nie trzeba o niej mówić. Jest, bo musi, ale jakby nie istniała. Nowa żona na pewno nie chce żyć życiem byłej i mieć informacje z pierwszej ręki, co akurat się u niej dzieje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cyberiada
3. Była żona oraz jej rodzina. Zawistni, że mój mąż ułożył sobie życie (była żona pozostaje sama, choć powodem rozwodu były jej zdrady), chciwi na pieniądze, próbujący od lat zepsuć nasz związek i moje relacje z małą. Nastawiali dziecko przeciwko nam, wymuszali na małej, żeby nie jadła u nas, wyzywała od głupich itp. Oskarżali mnie o pobicie dziecka, zastraszali wydzwaniając, nachodzili. Była żona wymyślała choroby dziecka, aby ściągnąć męża do siebie i pobyć z nim sam na sam (co im się wiele razy udało i co wywoływało mój wielki niepokój oraz strach przed zdradą). RADY DLA TATY: jeśli Twoja była lub jej rodzina jest nienormalna, urwij kontakt osobisty. Spotykaj się wyłącznie po odbiór dziecka albo niech przez jakiś czas odbiera ktoś z twojej rodziny. Czas może ostudzi emocje tych dziwnych ludzi? Zawsze można porozumiewać się pisemnie - mailem, sms na każdy temat. Daje to gwarancję kultury wypowiedzi. I nie zostawaj z byłą sam na sam, bo to powoduje zazdrość obecnej żony. Też byś nie chciał, żeby Twoja kobieta chodziła do mieszkania byłego... Użyj znowu wyobraźni. Nie daj się manipulować byłej, dbaj tylko o widzenie dziecka, choć nie za wszelką cenę. Dziecko rośnie i niedługo samo będzie chciało się z Tobą widywać, swoją matkę zostawi w tle. 4. Brak mojego ojca. Trudniej jest zrozumieć sytuację kobietom, które wychowały się bez ojca. Mój tata zmarł, nie zaznałam jego miłości. Na to się nie da nic zrobić. Trudno mi zrozumieć relacje ojciec-córka. Wiele rzeczy akceptuję w tej relacji i staram się czasem nie patrzeć, po prostu nie patrzeć, na przytulanki mojego męża z córką wedle zasady, że czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój mąż na początku miał podobne zachowanie, czyli kupowanie co tylko chcieli, drogie wakacje, ciągłe gadki co u mamusi, zachowanie w stosunku do 12letniego syna jak do niemowlaka (to akurat się nie zmieniło) itp. normalnie maskara.Miałam tego serdecznie dość. Dziś do wakacji się tylko dokłada, dzieci mają zakaz mówienia u nas o matce i kupuje coś raz na jakiś czas(oczywiście w święta zawsze). Tak czy inaczej w moich odczuciach nic się nie zmieniło, nie lubię i nie akceptuję tych dzieci.Na samą myśl o jego byłej jest mi niedobrze .Wiecznie coś jeszcze z ich przeszłości wychodzi, coś zostaje...jakieś stare umowy, zobowiązania itp.Więc są wieczne awantury.Myślę, że on powoli też ma tego dość. Co to za życie, skoro wiem że zawsze ta jego przeszłość wiecznie jest koło nas... Teraz ja jestem w ciąży i chyba niebawem będę samotną matką bo już sie zastanawiam jak uciec! Dziewczyny nigdy facetów po przejściach!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tezmacocha
Cyberia- świetna wypowiedz. Co do relacji ojciec - córka to mam podobnie. Mój mąż kocha swoją córkę całym sercem i czasem wynikają z tego klutnie miedzy nami. I to nie dlatego ze jestem zazdrosna ale dlatego ze widzę błędy wychowawcze męża. I tak np. Denerwuje mnie kiedy mała niedojada śniadania " bo już nie może " ale paczka chrupek pochłaniana jest w 5 min. Generalnie gdy mała jest u nas to nasze życie obraca się w około jej chęci do zabawy, jazdy na rowerze itp. I tez mnie to zloscilo, do momentu aż zauwazylam ze po tych zabawach ona tuli się do mnie i mówi dziękuje. Jak zawsze podkreśla ze dziękuje za pisiwcony jej czas. Widać radość w jej oczach i w tym właśnie momencie wiem ze zrobiłam cos dobrego. Wiec chyba warto czasem poświęcić swoj czas bo w końcu te dzieci nie są z nami codziennie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość macocha85
Postanowiłam się też trochę wyżalić. Mój mąż ma dwoje synów (13 i 15). Mieszkają z nami, matka powiedzmy że nie istnieje. Jesteśmy małżeństwem 2 lata. Kocham jego synów bo bardzo kocham mojego męża ale jest mi strasznie ciężko. Rzadko mamy z mężem czas dla siebie a nawet jak coś się znajdzie to potem są żale nie ma czasu dla chłopców. Jestem po części zazdrosna bo od początku małżeństwa nie miałam okazji poczuć się szczęśliwą żoną. Wpadłam w rytm gotowania, prania itd. Na początku mnie to cieszyło ale teraz wkurza mnie jak muszę sprzątać po wszystkich gotować i patrzeć jak wybrzydzają. Dają nam też w kość bo często są problemy w szkole. Wiem że oni też to przeżywają ale boli jak daje się z siebie wszystko nie otrzymując w zamian prawie nic. Czasem mam wrażenie że jestem tylko po to żeby pozałatwiać różne sprawy, ugotować itp.bo za bardzo szacunku dla mnie nie mają. Jestem po prostu strasznie zmęczona. Chodzę wiecznie wkurzona a kiedyś byłam wiecznie uśmiechniętą osobą. Taką poznał mnie mój mąż a teraz... Czasem boje się bardzo co będzie z naszym małżeństwem. Dzieci kiedyś pójdą na swoje a my zostaniemy sami. Mój mąż stara się mnie wspierać ale nie rozumie moich uczuć. Wiedziałam że będzie ciężko ale nie spodziewałam się że aż tak, mam czasem ochotę to wszystko rzucić w cholerę ale za bardzo kocham męża. Ciężko jest być zawsze na drugim planie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a czy Wy
w ogóle rozmawiacie ze sobą? Czy to o czym tutaj napisałaś wie Twój mąż? Trzeba się komunikować i walczyć o swoje. Jeżeli Twoje prawa się nie liczą to po co taki związek. Wracając do dzieci. Znam to uczucie: zazdrość o dziecko. Musieliśmy z mężem ustalić jak to wszystko ma wyglądać aby nikt nie czuł się poszkodowany. Przede wszystkim nie dziecko, tatuś i "ciocia" ale "MY". Zaczęliśmy czas spędzać we trójkę. Nie ma nadmiernego przesładzania dziecka, jak to czynią nadopiekuńczy rodzice. Na takich spotkaniach staramy się traktować siebie równo. Nie ma robienia tego tylko na co dziecko ma ochotę, czasami musi mieć świadomość, że nie jest sama ale z NAMI i musi się dostosować. O to głównie mąż musi się postarać żeby na takim spotkaniu nikt nie był stratny. Od tamtej pory zazdrość stopniowo malała, teraz już jej nie ma ale na wszystko potrzeba czasu. Nie można robić z siebie cierpiętnicy i ignorować swoje potrzeby czy samopoczucie bo przez to narasta frustracja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość macocha85
Mamy mało czasy na rozmowy, a czasem po całym dniu padamy ze zmęczenia i już nawet się nie chce rozmawiać. Nie wiem może trochę przesadzam. Staram się żeby mój mąż miał czas sam na sam z dziećmi bo chłopaki bardzo go potrzebują i czasem też nie mam ochoty siedzieć z nimi w czwórkę. Nie umiem się odnaleźć. Mój mąż się stara, chce żebyśmy się dogadywali wszyscy ale mi brakuje też takiego małżeńskiego życia nie tylko rodzinnego. Jestem jeszcze młoda a mąż jest 11 lat starszy i ceni sobie taką rodzinną sielankę. Staram się być miła i dobra dla dzieci. Zabieram do lekarza, chodzę do szkoły, jak coś potrzebują to staram się żeby zawsze mieli. Zwracam się do nich miło, a jak coś mnie wkurzy to wolę chwile się zamknąć w pokoju i poczekać jak ochłonę. Ale czasem emocje i nerwy biorą górę. Sama nie wiem, może zbyt emocjonalnie do tego podchodzę. Są też miłe i fajne chwile, które dużo potrafią zrekompensować. To chyba takie bolączki życia w takiej połączonej rodzinie. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Szok w trampkach
Tak czytam i czytam.... Po co wy w ogóle zajmujecie się tymi dziećmi? Lepiej pozbyć się kłopotu. Mieć faceta tylko dla siebie. Jakie wy biedne, szok. A może tak spójrzcie jak te dzieci na was patrzą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szoku w trampkach , faktycznie szokujesz trampkami, nic wiecej nie wynika z twojego wpisu. Do szkoły , uczyc się i dawac powody do dumy rodzicom, a nie zajmowac sie sprawami , o których nie masz zielonego pojecia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AnkaMACOSZKA
witam, mój problem (bo chyba tylko mój w zwiazku )polega na tym ze zawsze sie zastanawiam czym mnie zszokuje pasierbica i tez partner.Pasierbica ma 11 lat a zachowuje sie jakby miała 18 lat ,zresztą wszystko praktycznie jej wolno było i jest oczywiscie partner uwaza zupełnie inaczej,chwali ja za bardzo dobre oceny w szkole wogole wiecznie ja chwali , a jakas krytyka kara cookolwiek niepamietam ...pare razy jakies straszenie ze cos zabroni a nic niezabronił.Ostatnio wyszła sobie z domu o 19mówiac :"wychodze niewiem o której bedę".no byłam w szoku gdyby syn mi tak powiedział odrazy bym zareagowała i powiedziała w tył zwrot niewychodzisz nigdzie i zastanów sie czemu.Ale ja juz nie mówie nic jak mnie szokuje nie odzywam sie bo nigdy to nic niedawło zadnego skutku .słyszałam od faceta ze przesadzam .. ze czepiam sie o byle co...a jej to pasowało bo wiedziała i uswiadamiała sobie coraz bardziej ze wszystko moze.ze skoro sie dobrze uczy to to jest najwazniejsze i wszystko jej wolno tak zauwazyłam .Jak robie zazwyczaj obiad to jej niesmakuje wybrzydza głosno komentuje ze to fuj ze dziwne jedzenie robie ze niebedzie jadła do taty ..oh jak mi sie wtedy juz nawet jesc odechciewa .na obiad robie zazwyczaj schaby piersniki spagetti rosół i nic ona nielubi i nieje !a jak kolezanki przyjda i jedza obiad az sie oblizuja to ona tez chce odrazu az mam chec powiedziec nie przeciez to jest fuj niedobre dla ciebie przeciesz to jest dziwny obiad.Tatus oczywiscie jak jej niesmakuje robi jej inny obiad ... na co no niemoge patrzyc ale staram sie nic niemówic niechce sie kłucic.Ogolnie ze sklepu kupuje sobie co chce jak ma ochote kupic sobie 3 napoje to ona kupuje.na rozpoczecie roku kupiła wszystko nowe co z tego ze 5 ekierka w domu jest ful kredek farby itd.oczywiscie wymówka bedzie ze to stare farby i jeden najwazniejszy kolor sie skonczył ,zeszyty jakby na studia szła a nie do podstawówki zero ograniczenia .a pamietam jak zwróciłam jej uwage o zeszyty zeby połowe mniej kupiła to uciekła do toalety wykrzykujac i tak sobie kupie obrazona a tatko jak to tatko ona smutna to juz ajtam kup sobie te zeszyty i tak na pozniej sie przydadza.maskra ,to ze ja cos mówiłam to juz niewazne chyba było.ogólnie powiem jest ciężko ..jak były wakacje paznokcie malowała farbe do włosów kupowała (stała) .jak idziemy na jakos wieksza imp.(urodziny)musi koniecznie isc do fryzjera i idzie .A z tatą zyje jak z kumplem a nie z rodzicem...takie odnosze wrazenie .a co wy sadzicie ? PRZESADZAM ?moze cos ze mna nie tak ?moze 11 latki wszystkie w tych czasach tak robia ? smiało piszcie nawet na moja niekorzysvc ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AnkaMACOSZKA
aha musze to napisac najwazniejsze, czasem jest mi tak holernie przykro z tego powodu z jej charakteru ze nieraz sie zastanawim kiedy eksploduje i powiem cos ... ale juz za duzo chyba tego az sie boje ,ostatno wyprawiałam urodziny jej i zawsze robie sernik bo zawsze znika ze stołu najszybciej a ona do mnie przed urodzinami ze babci powie ze ma sernik zrobic bo jej bardziej babci sernik smakuje a ja niemam robic.to ja juz niewytrzymałam i powiedziałm czy chciałaby słyszec ze mi tez bardziej smakuje jak ciocia sałtke robi a twoja niesmakuje. Niewiem moze faktycznie przesadzam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
AnkaMACOSZKA - nie rozumiem dlaczego się z tą dziewczyną jeszcze cackasz? po co gotujesz? po co gryziesz się z język? jeśli tatuś ma ochotę skakac wokół niej to proszę bardzo, jego wybór, ale ty?? gotujsze obiad dla wszystkich - przed podaniem oznajmiasz co ugotowałaś I pytasz kto będzie adł - młoda nie chce poprostu jej nei nakladasz następnym razem gotując to samo już nie proponujesz, a jeśli młoda się dziwi mówisz, że przecież jej to nie smakuje przy koleżankach jak najbardziej nie gryźc się w język tylko powiedziec dokładnie tak jak napisałaś - przecież przed chwilą mówiłaś, że to jest fuj I nie dobre, niech się zawstydzi, może następnym razem pomyśli, zanim coś powie nie chce sernika? nie rób! bez łaski, w przyszłym roku nawet nei propnuj narzekasz na męża, a sama skaczesz wokół tego dziecka tak samo jak, nic dziwnego, że ona nie ma ani do niego ani do ciebei żadnego szacunku zrób krok do tyłu, zajmij się swoim synem, a jej powiedz, że nie potrzebnie się wtrącałaś do tej pory I nadskakiwałaś, skoro ona nei potrafi tego doecnic to już nie będziesz szanuj się kobieto, bo żal czytac jak jeszcze się zastanawiasz czy przesadzasz.. swojemu dziecku nei dałabyś wejśc na głowę - obcemu tym bardziej nie powinnas!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×