Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość juel

też nie radzę sobie z życiem

Polecane posty

Gość juel

nie wiem co się stało, do tej pory jakoś wszystko mi szło, pomimo tego, że nie mam stałej pracy, tylko, umowy o dzieło itp., itd., mąż też pracuje raczej sezonowo, jednak, od mniej więcej marca, wszystko mi się sypie, nie mamy pieniędzy, tzn mamy, ale nie tyle żeby wystarczyło na życie, wiem że nie tylko mi wszystko drożeje, jednak chyba tylko mi tak się pogorszyło, przez to że cały czas się martwię tym, że nie mamy pieniędzy pogarszają mi się strasznie relacje z mężem, ciągle robię mu wyrzuty i awantury o wszystko, do tego mamy trójkę dzieci 7lat, 5lat i 1,5 roku, mieszkamy w piątkę w jednym, przedzielonym meblościanką pokoju, i mamy wspólną kuchnię i łazienkę z teściową i jej matką, (nie pomagają nam w niczym, tylko awanturują się, że dzieci są za głośno), najgorsze jest to, że od września jest już o prostu strasznie, wstaję o 6:30, piję w biegu kawę bo nie wiem jak się nazywam, budzę się, budzę dzieci(te które jeszcze nie wstały) ubieram je, daję jeść i jedno odprowadzam do przedszkola, drugie do szkoły, trzecie idzie ze mną na zakupy, wracam do domu, trochę sprzątam, gotuję obiad, biegnę do szkoły, do przedszkola, potem pilnuję najstarszego żeby zrobił lekcje, potem walczę z nimi bo ciągle się kłócą i biją i tak strasznie głośno wrzeszczą w zabawie, że najchętniej bym uciekła, robię im kolację, kąpię, kładę spać, zawsze są z tym straszne problemy, około 22giej zasypiają i mam wtedy czas dla siebie, co z tego jak jestem już zmęczona tak że nawet nie mam siły przeczytać książki czy obejrzeć jakiegoś filmu i tak w kółko i w kółko, praktycznie nie mam kiedy pracować, rośnie debet na koncie, nie mam możliwości czasowych żeby iść do stałej pracy, już próbowałam, wtedy malutka praktycznie caly czas chorowała, jakby mnie karała za to, że ją zostawiam, ja pracowałam a mąż siedział z małą w domu, i też nie było wtedy lekko, teraz już sama nie wiem, może to we mnie jest problem, że już tego wszystkiego nie ogarniam, ciągle albo płaczę, że już nie mogę tak żyć, albo jestem zła na dzieci, że ciągle krzyczą i bałaganią, nie wiem jak długo jeszcze tak pociągnę, coraz częściej łapię się na tym, że chciałabym najbardziej ze wszystkiego po prostu się nie obudzić, żeby się to wszystko raz na zawsze skończyło, wiem, że nie znajdę pracy na tyle dobrze płatnej, żeby wyjść z tego dołka, wiem, że już nic nie mogę zrobić, po prostu nie mam siły, straciłam całą radość z życia i wiarę w swoje możliwości, moje życie mnie przerosło, dziesięć lat temu przeżyłam epizod depresyjny, ale wtedy nie miałam dzieci, nie byłam za nikogo odpowiedzialna, a teraz dodatkowo się stresuję tym, że mam dzieci, i muszę je utrzymać, kocham je, ale jestem chyba złą matką, że nie umiem zarobić wystarczającej ilości pieniędzy, czuję się jakbym siedziała w jakimś potrzasku, bez możliwości wyjścia, albo jakiejś zmiany na lepsze, jakbym stała na skraju przepaści, nie widzę wyjścia, co mam robić, moja dotychczasowa praca polegała na kontaktach z ludźmi, ale jest coraz gorzej, bo nie mam na to siły...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 151511
musisz wziasc sie w garsc, dla dzieci moze jest ktos z rodziny kto bylby w stanie ci pomoc ogarnac twoje zycie, pomoc z dziecmi... wtedy mialabys wiecej czasu dla siebie, na prace... a jak twoj maz sie zaopatruje na to wszystko? w ogole ci nie pomaga?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Napewno z czasem sie poprawi, dzieci podrosna i bedziecie sie wspierac nawzajem. nie beda juz tak halasowac. poczekaj z pol roku i idz do pracy, coreczka podrosnie moze z babcia zostawac. nie mow ze jestes zla mama, jestes najlepsza dla swoich dzieciaczkow i nie obwiniaj sie o wszystko, mąż jest za dzieci tak samo odpowiedzialny jak Tywiec nie bierz wszyskiego na siebie. trzymaj sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juel
moja mama pracuje, a teściowa jest wredna i nawet palcem nie kiwnie (temat niewarty nerwów) nie ma kto mi pomóc, mąż zajmuje się dziećmi jak ja wychodzę popracować, wtedy kiedy mam zlecenie, mówię sobie, że jakoś się ułoży, ale doskonale wiem, że jest i będzie coraz gorzej, wszystko przez brak kasy i czasu dla siebie... czuję się bezwartościowa i beznadziejna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wszystko przez brak kasy i czasu dla siebie... czuję się bezwartościowa i beznadziejna... ja mam to samo :( pocieszam sei ze moze kiedys los sie odwroci, poki co z dnai na dzien jest gozrej, coraz wiecej awantur i nieporozumien, wszystkos ie sypie i nie wiem co dalej, czasami odnosze wrazenie jakby sie tylko mnie nei wiodlo i to az tak bardzo, mam wrazenie ze wszystko co moze sie wydarzyc przytrafia sie wlasnei mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kra kra kra kra
Nie jesteś bezwartościowa i beznadziejna, jesteś twrdą babką skoro jeszcze trwasz pomimo że ci ciężko. Jak masz ochote to płacz jak jesteś smutna to miej to prawo do smutku , jesteś człowiekiem i takie emocje w takiej sytuacji to norma . Jeżeli chodzi o dzieci to staraj się je trzymać krótko, masz trojkę w nieswoim mieszkaniu a w takiej sytuacji nie trudno o konflikty i kłótnie, musisz zatem wypracować plan wychowania i nie mówią tu o jakichś bezwzględnych metodach poprostu naucz dzieci bawić się ciszej i szanować fakt że nie mieszkacie sami. Siedmiolatek i pięciolatek powinien to zrozumieć. Postaraj się nie wpaść w depresję i kręćka . Poszukaj pracy na umowę (najcięższe ale może się uda?) NIe krzycz na męża tylko pogadaj z nim i uzgodnij jak można by poprawić waszą współpracę , podział obowiązków itp. Wybadaj czy w szkole nie ma możliwości by synowi zapewnić świetlicę włącznie z odrobieniem lekcji? Są szkoły które oferują opiekę wieczorną plus pomoc w odrobieniu lekcji. Myśl pozytywnie ale do tego potrzebna jest chwila by zadbać o siebie bo inaczej się człowiekowi działa i myśli jak jest zadbany , ma świeżo umyte i ładnie ułożone włosy, zadbaną buzię i fajny ubiór (choćby ze sklepu z uzywaną odzieżą). Postaraj się uśmiechać do dzieci (one nie są niczemu winne) a potem na końcu powiedz sobie do lustra że jesteś wspaniałą osobą i że nie zawsze będzie ciężko. Słuchaj....budzić się co rano zawsze jest warto. Ja wielokrotnie nie miałam ochoty się obudzić z rana ale życie bywa zaskakujące i tera zmogę powiedzieć że wtedy kiedy było źle ne uwierzyłabym że może być jak jest obecnie. Życzę ci szczęścia i powodzenia. Pamiętaj , nie kłóć się bo to powoduje szybkie starzenie i nerwicę , zadbaj o siebie a poczujesz inną energię, nie rób nic na zawał i pamiętaj że i dzieci w pewnych sprawach mogą poczekać:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×