Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość meganka00009

czy warto być dalej z facetem jeżeli po 5 latach się nie oświacdczył?

Polecane posty

Gość meganka00009

Jestem z facetem 5 lat (oboje mamy po 24 lata). 4 lata mieszkalismy ze soba, teraz mieskzamy oddaleni o jakies 100 km, poniewaz pracujemy w roznych miastach, ale w weekendy sie wydajemy. Wczoraj przypadkiem przeczytalam jego rozmowe z jego kolezanka, z ktorej wynikalo, ze jest mu ze mna dobrze, ale nie ma w nim czegos takiego zeby sie oswiadczyc, ze nie wie czy na pewno bedzie ze mna na zawsze itd. Ogolnie bylam w szoku, dzownilam do niego i powidzialam ze od pewnej osoby sie dowiedzialam, ze nie jest pewien czy chce ze mna byc... On twierdzi ze jest pewien, ale nie chce brac slubu, bo tego nie jest pewien.... Powiedzcie, czy jezeli facet po 5 latach ma watpliwosci, to czy one kiedys znikna??? Mam wrazenie ze ten zwiazke nie ma sensu... i to tylko kwestia czasu, poniewaz nigdy nie bedzie na tyle pewien ze chce ozenic sie ze mna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość youtubkaa
On ma chetke ale na kolezanke.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zacznijmy od tego że
jesteście bardzo młodzi,ja sama nie wiedziałam czy chcę brać ślub z chłopakiem w jego wieku po 4 latach mimo,że go kochałam więc on jako facet tym bardziej może tego nie wiedzieć jeszcze.Jak pobędzie tak daleko sam, a z Tobą tylko w weekendy to powinien zatęsknić i pewne rzeczy mu się poukładają.Albo wtedy poczuje,że tego chce albo nie ale to jest bardzo młody wiek na takie kroki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
taa zostaw go tylko dlatego ze nie chce sie z toba ozenic, w sumie jak my was lejemy ze zupa jest zaslona to czemu wy nie macie zostawiac waszych ukochanych tylko dlatego ze nie chca/nie sa gotowi jeszcze sie zaobraczkowac.... :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fortuna24
Ja rowniez jestem z facetem dlugo bo 6 lat, mieszkamy razem od 5 lat, mamy razem dziecko ale o slubie ani mowy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość meganka00009
Chodzi o to ze mi sie wydaje ze on nigdy nie bedzie gotowy, a ja tez chce ulozyc sobie zycie, chcialabym z nim, ale wydaje mi sie ze nigdy na tyle mnie nie pokocha, nigdy nie bedzie juz takiego silnego uczucia.... Nie chce za rok czy 2 sie dowiedziec, ze nic z tego nie bedzie. Poza tym wszyscy znajomi sie zareczaja, biora sluby dzieci i wszyscy mniie pytaja: no a Wy tez pewnie zareczeni.... a ja nie wiem co mam powiedziec....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fortuna24
w naszym przypadku jest podobnie, wszyscy znajomi sa zaobraczkowani i tylko czekaja kiedy napija sie wodki na naszym weselu.. Moj odpowiada wtedy , ze to nigdy nie nastapi albo kiedy wygra w totka... zalosne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Nie chce za rok czy 2 sie dowiedziec, ze nic z tego nie bedzie. Poza tym wszyscy znajomi sie zareczaja, biora sluby dzieci i wszyscy mniie pytaja: no a Wy tez pewnie zareczeni.... a ja nie wiem co mam powiedziec...." hahaha mialkie baby ulegajace presji otoczenia to ze marta ma bmw to znaczy ze ja tez musze to ze iska ma nowa fryzure oznacza ze musze miec lepsza a beata ma 2 dzieci i meza to ja sie ozenie i zrobie sobie trojke :D macie slabe i chwiejne umysly... jak tak nie wytrzymujesz presji i chcesz koniecznie sie ozenic i miec dzieci to faktycznie zkapituluj zostaw go i znajdz sobie kogos kto sie odrazu z toba orzeni, ozen sie z typem ktory zgodzi sie na to po miesiacu a potem zakladaj posty ze chyba go nie kochasz ale macie dzieci itp albo ze on pije i sie wami juz nie interesuje... twoje zycie Sieemaaaaa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość meganka00009
problem w tym, ze ja wlasnie chce pogadac, a on wszystkie problemy bagetlizuje, zawsze mowi ze cos wymyslam....A potem z jego rozmow z innymi sie dowiaduje o jego problmeach... ;/ Chcialam jeszcze dodac ze jak ja mialam kolegow keidy i przyjaciol z ktorymi gadalm na rozne tematy, to on byl zazdorsny i mowil ze nei wierzy a damsko-meska przyjazn, wiec tym badziej jego dluuuga rozmowa z koleznaka jeszcze an temat naszego zwiazku bardzo mnei zdizwila....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do meganki podobnie
jestem na minute ale za godzinke bede to mozemy pipisac. ja bylam w podobnej sytuacji. po 6 latach mnie zostawil.po miesiacu wrocil placzac.obecnie jestesmy 8 lat i od pol roku jestesmy zareczeni i ciagle sie boi ze teraz ja odejde. mozemy pogadac jak wroce. zycie zaskakuje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość meganka00009
do meganki podobnie: ja z kolei za godzine wychodze, ale ok 22:30 powinnam byc:) Chetnie pogadam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do meganki podobnie
oj to ttroche pozno. moge spac bo jutro rano wstaje. ale jutro zagladne. wierz mi .. mam duzo do powiedzenia na ten temat. oj dobrze cie rozumiem, i wiem ze nie tylko o ozenek tu chodzi ale wreszcie o ta pewnosc ze on cie chce. niestety niektorym trudno mowic co czuja. oj mozna by dyskutowac wiecznosc..pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sweet home alabama
Bardziej by mnie martwiło, że takie wyznania masz z pobocznych źródeł, a nie od samego zainteresowanego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość meganka00009
No dokladnie, chcialabym wiedziec czy ten zwiazek ma przyszlosc. Bo na temat przyslosci nigdy nie rozmawiamy... Nigdy nie wiadomo czy bedzie sie z kims do konca zycia, bo przeciez roznie bywa, ludzie sie rozwodza. Ale chodzi o te pewnosc, ze ta osoba z ktora obecnie jestem wie ze chce byc ze mna....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moj sie oswiadczyl po dwoch latach bycia razem...i mieszkania razem...6 lat na pewno bym nie czekala z ta jednak roznica ze ja mam 40stke i nie mam czasu a w wieku 24 lat ma sie go baaardzo duzo -jednakze skoro on nie ma zamiaru sie zwiazac to mysle ze szkoda czasu dla takiego faceta bo byle spodniczka i podejmie szybka decyzje..tak bardzo czesto bywa ze zwleka z nami ale z kim innym decyduje sie szybko.. [URL=http://imageshack.us/photo/my-images/687/img0038xt.jpg/]http://img687.imageshack.us/img687/4884/img0038xt.jpg

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość meganka00009
No wlasnie... Mialam znoajmych, ktorzy byli 7 lat, i w koncu dziewczyna sie wkurzyla i go zostawila. Nawet nie chcial z nia zamieszkac, nie mowiac o oswiadczynach.....2 mies poznal nowa dziewczyne i po pol roku razem zamieszkali.... I nie zdziwie sie jak za chwile wezma slub....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do meganki podobnie
no ja tez tak myslalm, ze jak mnie zostawil to sie zakocha i oswiadczy szybko sie ozeni, ale szczerze to juz wtedy bylam kompletnie zobojetniala bo mialam wrazenie ze nisko upadalm. ale tak nie bylo. niektorzy potrzebuja czasu. jedni rok drudzy 3 a inni 7. roznie bywa. tym bardziej, ze kiedy zaczelismy chodzic ze soba to slub byl dla nas abstrakcja :P mam wrazenie ze dopiero teraz go poznaje. poznalam go gdy byl chlocem. mial 22 lata. teraz ma 30 i jest mezczyzna. przeszlismy obje wiele zmian i charakteru i pogladow. wydoroslelismy. mamy inne podejscie do zwiazku i zycia. dojrzewamy razem i ma wrazenie ze wlasciwie dopiero teraz sie docieramy a i ja potrafie patrzec na nas z dystansem. :) nie mam pojecia jak wygladalo by nasze zycie gdybysmy mieli taka PEWNOSC wczesniej, moze mnie bysmy sie starali, moze nie. roznie bywa... przelsismy wiele i gdy uslyszalam pytanie czy za niego wyjde, to myslalm ze zartuje bo zrobil to przy przyjaciolach i strasznei spontanicznie, chociaz byl przygotowany( pierscione itd) ale nie spodziewalam sie. zawsze mial problem z powiedzeniem kocham. on bardzo szanuje to slowo. duzo mnie kosztowala ta niepewnosc. oj duzo . a czy bylo warto? zobaczymy :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dsdssdsdfsdfdfdfdf
no a sama pomysl po co on ma ci osiwadczac jak mu dupska dajesz na kocią lape, na akzde zawolanie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do meganki podobnie
ostatnia wypowiedz.. po slubie tez bedzie wedlug kosciola na kocia lape bo koscielnego slubu nie chce :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do meganki podobnie
no przynajmniej ja. meganka moze chce koscielny . niewazne zreszta. poiwnnysmy trzymac swoj wianek :P:P:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fiutek46
Ja miałem znajomą która się swojemy przyszłemu mężowi oświadczyła. Zrób to samo, przecież jest równouprawnienie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie migotka
Z tym to różnie w życiu bywa. Ja ze swoim poznaliśmy się jak mieliśmy po 18 i 19 lat. Teraz mamy 24 i 25. Ogólnie funkcjonujemy na odległość, chociaż mieliśmy epizod 6-miesięcznego życia i mieszkania razem. Oświadczył mi się po 5 latach znajomości, dokładnie w moje urodziny. Dlaczego tak późno? Bo jak się okazało...wyznawał zasadę, jakoby od momentu zaręczyn, a przed upływem roku wypadałoby wziąć ślub, poza tym zbierał przez jakiś czas na 'porządny' pierścionek...Ja takich zasad nie wyznawałam i już wcześniej chciałam zaręczyn, szczerze, to nawet zazdrościłam np. koleżankom, które były zakochane i właśnie się zaręczyły. Np. jego brat poznał się z dziewczyną, wiosną 2008 r., wtedy jeszcze była tylko koleżanką, szybko awansowała na dziewczynę/kochankę, w wakacje już planował zaręczyny, na początku września się oświadczył a na początku lutego już był ślub. Nawet nie po roku 'chodzenia'. Mnie te moje zaręczyny wcale bardzo nie cieszyły, pierścionka nie noszę i wcale nie chcę w najbliższym czasie małżeństwa.Myślę, że jest coś w tym, że takie długie chodzenie/narzeczeństwo może prowadzić do rozstania a nie ślubu. Jak to się mówi 'związek przechodzony'. W to, że M. mnie kocha nigdy nie wątpiłam, o ślubie też coś przegaduje. Chciałby wziąć, choćby i skromny cywilny na razie, ale zawsze go zgaszam. Ja teraz nie jestem pewna swoich uczuć i ślub/małżeństwo to jest jedna z ostatnich rzeczy jakich bym teraz pragnęła. Może nawet się rozstaniemy. Pomijając kwestie moich uczuć, są też i inne powody, dla których tego ślubu nie chcę. Z obserwacji i doświadczeń moich i innych, wynika, że wspólne mieszkanie, z jednej strony pozwala poznać partnera i jego nawyki, z drugiej może być gwoździem do trumny...dla związku. Ile jest takich par, gdzie szybko zamieszkują razem, szybko jest seks, wspólna kasa, stół i wszystko inne, ogólnie życie jak w małżeństwie, tylko bez formalności. I takie życie ciągnie się kilka lat albo i kilkanaście, a facet do małżeństwa się nie garnie, albo wręcz gdy słyszy jakieś słowa o tym, szczególnie z ust partnerki, zachowuje się jak oparzony.Na co mu ślub? W praktyce ma przecież żonę, która tylko w teorii nią nie jest. Ma uprane, ugotowane, posprzątane, załatwione to czy tamto a do tego i seks. Facetowi dobrze tak, wygodnie, bez formalnych zobowiązań. W każdej chwili może się z kobietą rozstać i znaleźć inną. U mnie, jak mieszkaliśmy razem tak nie było, nie łączyło nas wszystko. Nie byłam w pełni dla niego i nie miał mnie całej. I wcale tego nie żałuję, myślę, że na dobre nam to wyszło. Nie wiem, jak jest autorko tematu, w Twoim przypadku. Niektórzy faceci potrzebują od kilku do nawet kilkunastu lat, na dojrzenie do ślubu, np. poznają się jako nastolatkowie a ślub biorą po 30. Inni oświadczają się po kilku tygodniach czy nawet dniach! znajomości i wkrótce potem zawierają małżeństwa, niekiedy na całe życie. Inni potrzebują jakiegoś szczególnego bodźca, czasami jest to ciąża lub dziecko itd. itp. To, że facet jeszcze Ci się nie oświadczył nie znaczy, że Cię nie kocha i że tego nie zrobi, bo kto wie, może Ci się jeszcze w tym roku oświadczy??? :) Rozumiem Cię, mi też głupio było pytać wprost, tak na poważnie, nawet nigdy mu nie powiedziałam, że chciałabym zaręczyn, tak serio. Jeśli o to pytałam, albo o tym mówiłam to zawsze w żartach lub w aluzjach, ale on rozumiał i mi odpowiadał, a nieraz i sam gadał. Pytanie w stylu: Kiedy mi się oświadczysz? przez gardło by mi nie przeszło. Ty też możesz o tym ze swoim porozmawiać, choćby właśnie i w żartach. Zobaczysz co odpowie. W każdym bądź razie nie daj się 'zaciągnąć w lata', czyli żyć tak dalej, bez deklaracji faceta co do małżeństwa, kiedy Ty tego małżeństwa pragniesz.No chyba, że sama będziesz tak chciała żyć. Ja ogólnie jestem za małżeństwem a nie konkubinatem i myślę, że każdy, poważnie myślący o swojej kobiecie facet, powinien zaproponować jej małżeństwo, choćby i tylko cywilne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość meganka00009
U nas jest tak, że też pewne rzeczy były oddzielnie jak mieskzlaismy razem. Poza tym nie dalam sie az tak zdominowac, nie zgadzalam sie na bycie w pelni tzw. kura domowa. Nie bylo tak ze ja za niego wszystko pralam, sprzatlaam , gotowalam, zmywlalam a on siedzial przed tv. Zawsze twierdzilam, ze jest rownouprawnienie. Po prostu zaczyna mi byc zle z takim czekaniem, az nadejdzie dzien, kiedy on bedzie pewny... Nie potrafie byc w pelni przez to szczesilwa, a co jakis czas we mnie wzbiera zlosc, ze ile mozna byc ze soba... Do tego ta rozmowa z kolezanka (jego dobra kolezanka z liceum), ktora przeczytalam, do ktorej zwracal sie "Majeczko"....i której to mówil, że nie jest pewny ze chce byc ze mna tak na azwsze, ze brakuje mu takiego czegos szalenczego zeby sie oswiadczyc i ze zdaje sobie sprawe z tego jak dlugo jestesmy ze soba.... A kiedy go spytalam, z kim rozmawia o naszym zwiazku to mowi ze tylko z kumplem. I rzekomo zawsze mowil ze nie wierzy w przyjazn damsko-meska.... NAjgorsze jest to ze nie wiem czy mam mu powiedziec, o tej rozmowie bo glupio mi ze przeczytalam jego rozmowe, ale on zawsze twierdzil ze nie utrzymuje kontaktow z dziewczynami., wiec jak zobaczylam te rozmowe to bardzo mnie zdiwilo...... Przez to czuje sie oklamana....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moim zdaniem nie warto tracic czasu na niego. Wciaga cie w lata i nic ci nie da w zamian.Z toba bedzie pare lat a za jakis czas jakas inna sie napatoczy i z nia sie ożeni po 2 tygodniach.Po 5 latach to ludzie sie juz rozstaja a nie zastanawiaja czy sie oswiadczyc lub wziac slub. Jka moj mnie chcial to po 3 m-cach znajomosci sie oswiadczyl a slub zaraz za m-c byl.Wiec zastanow sie czy chcesz byc tylko z kims z przyzwyczajenia i czekac na cos co moze nie zdarzyc sie czy chcesz normalnie zyc.Lat straconych nikt ci nie zwroci..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość meganka00009
Poczatek naszej zajomosci byl cudowny, pierwszy rok. Wydaje mi sie ze gdybysmy wtedy mieli po te 24 lata, to by mi się oswiadczyl wtedy.... A po tak dlugim okresie i tak nie bedzie juz nigdy takiej chemii jak kiedys.... i wydaje mi sie ze wlasnie nic juz sie nie zmieni....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość actonic
Ja inaczej zastanpowiłabym się nad sprawą, bo wspólne życie to nie kwestia oświadczyn Moje pytanie brzmi: jakie wspólne plany macie na przyszłość? jakie wspólne cele? czy rozmawiacie o nich?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość meganka00009
On raczej unika rozmów o przyszłosci... Jak zaczelam teamt np kiedy chcialby miec dzieci itd, to na wsystko odpowiadal "nie wiem". A potem stwiedzil ze na tym etapie zwiazku to co by powiedziiał byloby to wiazace. Tak naprawde o wiekszosci jego zycia i tak decyduja jego rodzice. Np to ze wraca do swojego odiznnego miasta po studiach tez uzgadnial z rodzicami, a mnie laskawie obwiecil te nowine...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja nie rozumiem chyba
A potem stwiedzil ze na tym etapie zwiazku to co by powiedziiał byloby to wiazace. Wiesz co, po tylu latach związku to może najwyższy czas, żeby powiedział coś, co byłoby wiążące, nie uważasz? 5 lat to długo... Wystarczająco długo, żeby wiedzieć, czy się chce być ze sobą. I nie mówię, że ma Ci się oświadczać, czy coś. Ja bym się raczej zastanowiła nad samą kwestią czy chce, skoro tamtej koleżance powiedział, że sam nie wie... Skoro ma wątpliwości, to nie jest dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×