Zawaliłam studia...

Byłam już prawie na ostatnim roku, tak niewiele brakowało... Ale coś się ze mną stało... Zlamałam się psychicznie, zwątpiłam i tak po prostu sobie odpuściłam, bo zabrakło mi woli walki, wiary w siebie... Stałam się cieniem samej siebie. No i stało się. Zawaliłam studia. Trudno, będę szukać pracy, ale kurcze...smutno mi jakoś...

a nie masz już szansy na jakieś poprawki, warunki, powtarzanie roku? skoro to ostatni rok, to szkoda tak odpuszczać...

to nie szukaj pracy tylko spobuj jeszcze raz bo jak ja zaczelem pracowac to olalem szkole hee:(

Właśnie nie, bo wszystkie okazje zaprzepaściłam. Inna sprawa, że nienawidziłam tego kierunku i to w dużej mierze tak kiepsko mi szło...

Dziwnie się czuję z tym, co się stało. Z jednej strony męczyłam się tam z moją deprechą, z drugiej - boję się co teraz ze mną będzie. Chcialabym za rok próbować iść na wymarzone studia i przez ten czas nieco zarobić, ale zarazem jestem taka bezsilna, chora.

Skończ te, a drugie zrób jako drugi fakultet. To rozsądniejsze niż zaczynanie zupełnie od nowa.

Jak mam je skonczyć, skoro nie umiem już walczyć? Skoro mam poteżną fobię społeczną i studia mnie dobijają? Wolę iść do pracy (chociaż tam też będą ludzie), zarobić, wyjechać, bo nienawidzę siebie i takiego życia, w jakim tkwiłam do tej pory...

nie martw się :) uporządkuj swe życie, znajdź równowagę studia skończysz za rok :) zawaliłas ostatni rok? rozwiązanie : za rok zgłos sie do dzikanatu powiedz że chcesz byc przyjeta na 2 stopien, ale z zaliczeneim przedmiotów któe masz juz zaliczone, indywidualny tok czy jakos tak (zapytaj pań w dziekanacie), bedizesz chodizc na 2. rok, pisac prace i zrobisz mgr. do mnie w tym roku dołączyły takie osoby po przerwie rocznej.

Nie powiedziałam, że się nie nadaję. Po prostu wybrałam zły kierunek i tyle.