Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość obca we własnym domu

Na ile czujecie się u siebie w domu "jak u siebie" podczas wizyty teściowej?

Polecane posty

Gość obca we własnym domu

Mam taki problem . Od dwóch lat żyję w małżeństwie i od dnia ślubu mąż wszedł na moje mieszkanie co może nie jest bardzo istotne gdyż u nas nie ma czegoś takiego jak "moje i "twoje"...noi właśnie , ta zasada tyczy się naszego małżeństwa i tak jest dobrze i mądrze jednak w naszą "tradycję" weszła matka męża. Jego matka to bardzo otwarta i komunikatywna kobieta jednak do tego bardzo dominująca i lubiąca kiedy uwaga skupia się właśnie na niej. Teściowa świetnie gotuje, jest perfekcjonistką , pięknie wyszywa i ma wiele pasji (literatura, muzyka klasyczna , jazda konno) no poprostu wszechstronna kobieta którą można polubić i zawsze jest o czym pogadać, jest jednak problem z tym by ona wyczuła i zaakceptowała pewną granicę gdzie kończy się jej władza i uwielbienie do "domu otwartego" ...za tą granicą jest moje mieszkanie, mój dom. Ja z kolei osoba bardziej spokojna, ceniąca sobie prywatność i poczucie bezpieczeństwa we własnym domu nie chcę mieć co tydzień kobiety która mi układa drobiazki na meblach, wchodzi do męża gabinetu i sortuje książki (przy tym zawsze wychodzi z kilkoma które bez pytania pożycza . Mąż jest dla niej rodzajem kumpla (zawsze tak było ) i ona czuje prawo by wejść nam do salonu , poszperać w naszych płytach które poukładane tak jak ja chcę przekłada, wybiera te które ją interesują a dokłąda nam swoje których "na pewno" jeszcze nie słyszałamn na uszy, wchodzi mi do kuchni i robi sobie jedzenie , albo nakłąda nam wszystkim to co ja akurat przygotowałam na dwa dni począwszy od dnia jutrzejszego. Kiedyś powiedziała mi że u niej dom stoi dla każdego zawsze otworem i można się czuć u niej jak u siebie ale tego samego wymaga od najbliższych i że dom syna to także dom jego rodziny. Ostatnio niezapowiedziana wpadła ze swoją córką (młodsza i niezamężna) , przyniosły lody i dwa filmy na DVD a my z mężem właśnie planowaliśmy spędzić ten wieczór ze sobą. Jego rodzina taka już jest ale przy tym ja nie czuję się u siebie w domu swobodnie. Ja u teściowej nie przestawiam rzeczy, nie układam jej zdjęć i nie szperam a pamiątkcha czy płytach, poprostu szanuję czyjąś prywatność i czyjąś własność przy okazji. Powiedziałam mężowi że muszę z jego mamą porozmawiać bo nie bardzo mi ta sytuacja pasuje , na to on odparł że jak to zrobię to pewnie stracę sympatię jego matki bo jak dotąd to ona zawsze coś miała do jego partnerek a mnie nareszcie polubiła i zaakceptowała....cóż, jak można niezaakceptować kogoś u kogo można czuć się jak u siebie ...i to dosłownie. Co zrobić, nie chcę robić nikomu przykrości ale też nie chcę żeby mój dom był domem otwartym i żeby teściowa czułą się w nim tak swobodnie jak do tej pory. Ponoć każda teściowa powinna szanować to że w domu jej syna panią jest kobieta męża i że należy liczyć się z zasadami panującymi w tym domu. ehhh, tylko jak to wywalczyć skoro już się pozwoliło na tyle że trudno to odkręcić. Pozwoliłam sobie na to wszytko by nie być tą złą synową i nie mieć w teściowej wroga....okazało się że jest nim niejako choć nieoficjalnie bo ona nic o tym nie wie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
powiedzieć wprost kulturalnie że wolicie by zawsze swoje wizyty zapowiadała bo nie chcesz by was zastała szalejących w łóżku czy np. jak macie romantyczną kolacje i wolisz by nie sprzątała ci w mieszkaniu bo to wasz gniazdko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a o co chodzi
z tym jedzeniem to przesadzasz.Ja tez mam dom otwarty. Jednak jesli chodzi o moje prywatne rzeczy to rzeczywiscie,lepiej jak sie ktos spyta jak chce pozyczyc musisz zrozumiec,ze syn ma fajny kontakt z matka.ie psuj tego,kiedys ta znajomosc moze ci sie przydac..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ramoneska
No mnie to by krew zalła jak by ktos wzią moją płytę lub książkę, u mnie nie ma czegos takiego jak dom otwarty, dom to jest moja przystan gdzie mozna odpocząć,poleżeć do góry brzuchem, owszem wpadają znajomi bez uprzedzenia ale nikt się nie szarogęsi.Ja się u kogoś zachowuję normalnie i tego samego oczekuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To dziwne
że teściowa nie zdaje sobie sprawy z tego że ktoś może byc inny i wcale nie znaczy gorszy czy zły. Dom otwarty dla mnie na przykład, znaczy tyle samo co brak domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LorryBianco
Teściowa bardzo niegrzecznie się zachowuje i skoro to inteligętna kobieta kochająca literaturę to nie ma cienia wątpliwości że dobrze wie jaką sama ma naturę i że nie każdemu musi ona pasować. Twoja teściowa zachowuje się tak by nie stracić dobrego kontaktu z synek , jednak robi to z pobudek egoistycznych bo ty w tej historii jesteś tłem, ważny jest syn i to by mieć wrota otwarte do jego domu. Nieładnie również zabrzmiało stwierdzenie że dom mojego syna to również je dom. Teściowa tkwi w błędzie , gdyż to absolutnie nie jej dom i nie ma żadnego prawa by cokolwiek tam palcem tknąć (chyba że za waszym przyzwoleniem). Podkreślenie "dom mojego syna" wyklucza niejako ciebie autorko . Uwazam że należało by tu określić jasne stanowisko i zarysować granice, ważne żebyście uczynili to razem z mężem . Mężowi nie bedzie przeszkadzać obecna sytuacja gdyż jest to jego mama ale ciakwa jestem jak by zareagował na podobne zachowanie twojej mamy autorko? NIkt nie lubi być nieszanowanym we włąsnym domu. Kolejna sprawa to to nieszczęsne jedzenie. Wiadomo nie od dziś że jedzenie to zazwyczaj "robota" kobiety, pani własnego domu a częstowanie się nim bez pytania i dzielenie na wszystkich przez osobę trzecią jest niedopuszczalne tak samo jak otwieranie czyjejś lodówki poprzedzone powinno być pytaniem "czy mogę się poczęstować?" , świadczy to nie tylko o kulurze osobistej ale także o szacunku wobec synowej. Teściowa o której mowa jest osobą żywiołową i otwartą i ok, wszysko było by w porządku gdyby swojego stylu życia i bycia nie narzucała nieswojemu domowi , ta natomiast wchodzi do domu syna jak do siebie , obsługuje się samodzielnie bez pytania i traktuje synową jak dzieciaka a siebie jak mamę wszystkich wokół zgromadzonych. Ktoś tu pisze o tym by autorka nie psuła stosunków pomiędzy matką a jej mężem - Błąd! W domu pary małżeńskiej liczą się dobre stosunki pomiędzy żoną a mężem , tesciowa tu nie istnieje a raczej powinna figurować tu jako gość zapowiedziany i chciany. Jeżeli autorka nie ureguluje tych toksycznych relacji które psują humor właściewie tylko jej to bedzie musiała to znosić i cierpieć albo wprowadzić na takich samych zasadach tradycję kokoszenia się swojej mamy co wątpię żeby nie przeszkadzało jej mężowi. Tu chodzi o to by m dom autorki był domem przyjaznym domownikom a nie jej teściowej a mąż jest w tym domu przedewszystkim mężem swojej żony a nie synem swojej matki. Wypowiadam się jako teściowa .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość obca we własnym domu
NIe mam w mężu oparcia gdyż on nie widzi problemu. Wiem a właściwie jestem pewna że podobałaby mu się odwrotna sytuacja (gdyby moja mama tak wpadała bez zapowiedzi) bo kiedyś tak było to potem kręcił nosem jak poszła i powiedział że trzeba mamie kupić jakąś fajną nową komórkę albo my zainstalujemy kamerę przed drzwiami wejściowymi (to niby był żart) . Kiedyś chciałam o tym porozmawiać o tym i tak trochę nakresliłam właśnie co mi się nie podoba w takim zachowaniu jego matki a on milczał i na koniec tylko powiedział żebym nie była taką dzikuską . Widze że nic u niego nie zyskam bo jemu zbyt bardzo zależy na takich stosunkach z jego matką jakie ma obecnie. Moi rodzice nieraz chcieli by w sobotę wpaść wieczorem na kawę porozmawiać ale nie ukrywają że wieczorne co tygodniowe wizyty w towarzystwie mojej tesciowej nie skłaniają do spokojnej rozmowy bo tesciowa lubi się głośno śmiać , troszeczkę przerywa jak ktoś mówi, no ogólnie lubi grac pierwsze skrzypce a to moich rodziców męczy. Teściowa jest co piątek wieczór i sobota u nas i traktuje te wizyty jak odwiedziny dobrych znajomych w stylu co u was słychać, co dobrego jemy a może i coś dobrego mam ze sobą itp itp. Piątek po pracy i sobota to przecież mój wolny dzień . Szkoda gadać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kmkdfjkdfj
Twój mąż to taki pierożek swojej mamusi i lubi jak mamcia tak sobie wpadnie i coś przyniesie na ząb ale teściowa tak mawpaść to kamerę chce zakładać :D...niezłe ziółko z twojego męża..taki dzieciuch egoista a ty autorko jesteś bez jaj bo gdybym to ja była w takiej sytuacji .....nie..ja bym w takiej sytuacji ne była bo by do niej nei doszło (ot taki mam charakter) a uwierz mi że moja teściowa mnie lubi i nieraz było starcie które nauczyło ją tego że mój dom to osobna instytucja bo wcześniej teściowa wierzyła w tylko jedną taką instytucję (teściową) :D.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bellino
A wiecie że tylko Polska słynie z takich wścipskich i wrednych teściowych? Przez 15 lat mieszkałam w Stanach i tam poznałam swojego męża (polaka) który się tam urodził a jego mama niejako przejęła tamtejsze tradycje bo wychowała się tam od nastolatki. Ja na swoją teściową mówię po imieniu i nigdy ale to nigdy nie było czegoś takiego z jej strony jak "mój synuś" czy "dom mojego syna to mój dom" , matko to się nie mieści w głowie. Moje znajome z Polski opowiadają mi czasem jakie mają przejścia i zastanawiam się po co te babki (tesciowe) tka chołubią tych synów i dlaczego zaraz w synowej wroga widzą czy też skąd bierze się u nich zazdrość o syna i poczucie że wali im się pod nogami jakiśautorytet czy pozycja. Czy te durne baby nie wiedzą że nie są żonami czy też kochankami swoich synów? Bo serio , na takie dewiacje mi tu czasem zalatuje. Moja tesciowa to jak kumpela i sam mi sie przyznał mąż jak to mama nie chciała po jego stronei stanąć bo obawiała się że on jak się ze mną pogodzi to ona straci moją sympatię i mnie.....gdzi ejeszcze w Polsce są takie normalne osoby bo ja ksłyszę czy czytam o taściowych to mam przed oczami zawistne niepogodzone ze stratą syna starsze kobiety .....ale jaką stratą? To dla mnie pozostanie tajemnicą jak i stwierdzenie kiedyś na forum kobiety (teściowej) ktora użalała się na synową i pisała mi że trzeba mieć syna by zrozumieć ten ból i cierpienie po jego stracie... O szok, jakiej stracie, ja myślałam ze on umarł czy co.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To fakt......
....w Polsce jest coś takiego jak "Kult wiecznego chłopca swojej mamusi" i to obojętne ile chłopiec ma lat ale ja jako tesicowa moge powiedzieć że mnie ta głupota szerokim łukiem ominęła i uwazam że poza jakimiś normalnymi ludzkimi wadami charakteru nie grzeszę tymi typowymi dla teściowej więc nie każda polska matka jest znienawidzona przez synową.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×