Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Stomatoloszka z powołania

NIE DLA MIESZKANIA WSPÓLNEGO PRZED ŚLUBEM

Polecane posty

Mieszkanie przed ślubem NIGDY do niczego dobrego nie prowadzi. Widzę to po moich koleżankach, które dzisiaj dobijają do 35, żyją w konkubinacie i są słusznie poniewierane. No bo jak taka zamieszka z facetem to co? Zabawa w dom, pranie, gotowanie, prasowanie. I dla mężczyzny to super układ-ma sprzątaczkę, a zero zobowiązań. I potem zaczynają się problemy, bo dziewczyna chce białą sukienkę, pierścionek, a on się wykręca. I trudno mu się dziwić! Nie dajcie się w to zapędzić, szanujcie się! Nie mówię o seksie, bo nie chcę udawać bogobojnej dziewicy, bo nie o to chodzi. Mówię o mieszkaniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ......456
bzdury legalizacja nie oducza chamstwa, jest jeszcze gorzej bo strach przed rozwodem bierze górę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ......456
a co on nie może sprzątac przed ślubem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vdsvdf bdvd
Chyba jestes chora psychicznie, jesli uwazasz, ze wzamian za wsparcie i dzielenie z kims zycia nalezy go poniewierac. Masz tez jakies dziwne wzorce. I meskie i damskie. W moim otoczeniu kobiety zamieszkuja z facetem, zeby WSPOLNIE i PARTNERSKO dzielic sie obowiazkami domowymi, regulowac sprawy finansowe, szczesliwie zyc. Wybacz, ale jesli kobieta wiaze sie z facetem ktory poszukuje sluzacej i sama sie w role sluzacej wciela, to czy ten facet sie ozeni z nia czy nie, i tak ma przesrane zycie. Chyba, ze Twoim zdaniem warto wiazac sie z takim facetem, bo na tym polega caly uklad, ze trzeba miec meza, chocby skurvvysyna, a wzamian trzeba mu gotowac, prac i sprzatac, podczas, gdy on pierdzi w stolek.'

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mowie NIE dla mieszkania wspolnego PO slubie. jesli juz nawet to osobne lozka itp. porzadek musi byc! ps. ja widze po kolezanka ze to slub nie prowadzi do nieczego dobrego a nie wspolne mieszkanie ale to taki szczegol..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kapsaicybaaaa
po slubie to jest dopiero rodzdzielnść łóżkowa, majatkowa i obowiązkowa....każdy ktto się na to decyduje ma plus do poziomu hardcore

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Stomatoloszka kazdy ma prawo do swego zdania. My mieszkalismy 3 lata przed slubem wspolnie i ja tej decyzji nie zaluje. U nas nie bylo "zabawy" w dom bo nasz zwiazek byl od samego poczatku powazny. Teraz jestesmy po slubie i nic sie nie zmienilo-jedynie nazwisko i obraczka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość domminiika
Ja zawsze chciałam zamieszkać przed ślubem razem jednak los zadecydował za nas. Po zaręczynach straciłam pracę i było to fizycznie nie możliwe. Jednak ślub nadal planowaliśmy w nadziei, że sytuacja się poprawi. I tym sposobem siłą rzeczy nie mogliśmy zamieszkać razem przed ślubem. Mimo, że chcieliśmy. Zrobiliśmy to po ślubie i na dobre nam wyszło. I nie żałuję, że tak się stało. Źle na nas to nie wpłynęło. Bo może ludzie, którzy decydują się po kilku miesiącach bycia razem na ślub lub po roku chociaż się nie znają, ale my byliśmy razem 5 lat. I naprawdę dało się poznać bardzo dobrze, wręcz na wylot. Wszystkie wady i zalety wyszły w ciągu tych lat. I mimo wszystko uważam, że mimo, że to był ciężki dla mnie okres w związku z utratą pracy to niczego nie żałuję. Stało się myślę bardzo dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a kto ci każe sprzątać?
Mieszkanie razem, nie oznacza, że kobieta pierze, sprząta, gotuje i daje dupy. ;) Równie dobrze może leżeć i czekać aż mąż/konkubent to zrobi. Wszystko zależy od umowy między dwojgiem, a jeśli nie potrafią dojść do kompromisu to ślub niestety niewiele pomoże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dominika, no właśnie, wady i zalety można poznać nie mieszkajac razem. Trzeba obserwować zachowanie, traktowanie w rodzinnym domu wszystko. I nie będzie niespodzianki. To znaczy zawsze może być, aczkolwiek ostatnia moda na mieszkanie przed ślubem nie przekłada się jakoś na zmniejszenie liczby rozwodów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mogę tylko z własnego
doświadczenia powiedzieć: byłam w życiu w jednym związku, zamieszkaliśmy razem tak z rok przed planowanym ślubem niespełna. I pomieszkaliśmy razem 3 miesiące po 9 letnim związku. Okazało się, że w ogóle były narzeczony był inny niż się przez te lata "chodzenia" wydawał. A teoretycznie ślub zamówiony, sala i sukienka też, wszystko cacy. A w mieszkaniu razem: pierwsze dwa tygodnie ok, potem równia ostro pochyła i zjeżdżanie na dno w bardzo szybkim tempie. Nie wiem, gdybym wzięła ślub a potem razem zamieszkała z nim, dziś pewnie siedziałabym dożywocie za mężobójstwo, albo zbierała kasę na unieważnienie małżeństwa. Słowa, wzniosłe ideały, dużo gadania, a w praktyce kiła z mogiłą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak sobie myslemmm
ale bzdury- ja jestem z moim facetem ponad 13 lat, zamieszkalismy ze soba po ok. pol roku spotykania sie. Zrobilismy to, poniewaz bardzo sie kochalismy i chcielismy spedzac ze soba jak najwiecej czasu. No i tak czy inaczej bylismy ze soba ciagle, wiec to byla naturalna kolej rzeczy. Mieszkamy ze soba do dzis, wciaz jestesmy bardzo szczesliwi, a moj maz bardzo mnie kocha i szanuje wiec twoje teorie sa o kant dupy rozbic :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaac
Ja też nie mieszkam z moim narzeczonym slub dopiero w 2012 w czerwcu i od roku juz slucham jaka to ja glupia, jak to ja sie zawiode. Wkurza mnie takie gadanie:O Bo oczywiscie przez tyle lat nie poznalam mojego faceta. Weekendy zawsze razem, po pracy zawsze razem, wyjazdy razem. Znamy sie. Akceptujemy. Ale ludzie sa madrzejsi, ze na pewno cos bedzie nie tak. 7 lat zwiazku i oczywiscie my sie nie znamy. A jesli nawet okaze sie. Kiedys ludzie normalnie sie zachowywali teraz weszla jakas moda na mieszkanie przed slubem, a wszyscy ktorzy chca wedlug sieibe zrobic wedlug tradycji sa nienormalni - takie zdanie innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaac
ja mogę tylko z własnego, a co ten Twoj facet takiego wyprawial, ze nie wytrzymalas?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak sobie myslemmm
slub wizelismy po jakich 2 latach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak sobie myslemmm
No wlasnie, przy okazji zycie weryfikuje czy do siebie pasujecie czy nie, bo jednak mieszkajac razem, spedza sie wiecej razem czasu i co wazne dochodza obowiazki- co nie watpiliwie moze wplynac na jakosc zwiazku :) Bo jak ktos kto lubi miec w domu bardzo czystko zamieszka z kims, komu balagan nie przeskadza to maja problem czasem ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak sobie myslemmm
Nie wiem jak twoj, ale moj facet nie traktuje mnie jak sprzataczki i nigdy nie traktowal , daje mi odczuc, ze jestem najwazniejsza osoba i przyjacielem w jego zyciu. Nigdy sie na nim nie zawiodlam, ani on na mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie historia byla taka ze moj narzeczony zamieszkal ze mna i moja rodzina JUZ 2 tygodnie po oficjalnym byciu ze soba ;) mieszkal z nami niecaly rok, po 7 miesiacach zareczyl sie ze mna, 3 miesiace pozniej wyjechalam z nim do jego rodzinnego kraju wiec tak jakby mieszkamy ze soba od poczatku naszego zwiazku slub w toku ;) na nic nie musialam czekac, nie jestem tez kura domowa, obydwoje znamy swoje obowiazki . nasz zwiazek to idealne partnerstwo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mogę tylko z własnego
oj dużo by mówić, ale m.in. zgłosił się przy redukcji zatrudnienia na ochotnika do zwolnienia, nie szukał nowej pracy, choć miał wypowiedzenie, wiedział, że pracę straci, jednak czas wolał spędzać na 12 godzinnym dziennie graniu w gry komputerowe; przylatywałam z pracy i robiłam obiady, kolacje, bo ukochany nie miał czasu w swym bardzo zaganianym bezrobotnym życiu, zmywanie, sprzątanie - wszystko to na mojej głowie. Święta spędziłam śpiąc, bo nie raczył przez 2 dni odejść choć na chwilę od swych gierek, chyba , że do WC; ponadto miałam wziąć kredyt na kilkadziesiąt tysiaków na organizację "naszego" wesela, bo on wiadomo, nie pracował. Aha i miałam fantastyczną perspektywę : po ślubie zamieszkać z jego rodzicami, w jego dotychczasowym pokoju 10m2 i pomagać spłacać jego rodzicom kredyt 40-letni hipoteczny. O obrażaniu, pomniejszaniu wartości tekstami : nie odzywaj się, boś głupia i nikt Cię nie chce słuchać, wstyd robisz jak się odzywasz etc. Do tego kłamstwa: że jest na uczelni, a był np. u rodziców, co przez przypadek yszło - ich okłamywał, że jest po zajęciach, mnie, że był na uczelni, podczas, gdy już się z tej uczelni wypisał, bo mu przestała odpowiadać. Kontrolowanie ilości wody, w jakiej się myję, stopnia odkręcenia kurka z wodą przy myciu zębów oraz mego osobistego stanu konta co dzien, czy aby przypadkiem nie wydaję za dużo (swego konta mi nie pokazywał, zresztą nie miałam potrzeby kontrolować pieniędzy na jego koncie). Obrażanie, że jestem brzydka i gruba, pretensje, że siedzę w dresach w domu np. w niedzielę, a powinnam w seksownej mini (sam w kalesonach i dziurawym podkoszulku jak żul ..) Itp. itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wspolne mieszkanie to wcale nie sex a codziennosc pelna wspolnych zmartwien , problemow i obowiazkow , ktorych nie ma w sytuacji gdy partnerzy z soba nie mieszkaja. U jednych funkcjonuje u innych nie-nie ma przepisu na udany zwiazek. Sa zwiazki ,ktore sie rozpadaja pomimo wspolnego mieszkania a i pewnie sa malzenstwa ktore funkcjonuja 20 lat bez wczesniejszego mieszkania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mogę tylko z własnego
i owszem, nie doprowadziło to mieszkanie wspólne do ślubu, ale czy to w tym przypadku coś złego było ? Z perspektywy długiego już czasu od tamtych wydarzeń, uważam, że to zamieszkanie wspólne, to mimo wszystko była bardzo dobra decyzja, która w dużej mierze uchroniła mnie od tzw "kubła zimnej wody na głowie" już po ślubie. Bo po tym ślubie zostałabym z długami, oczywiście na moje nazwisko, moja przyszłość mieszkaniowa również nie byłaby świetlana, a na dodatek miałabym małżonka, który miałby mnie kompletnie za nic, bo co potrafi, pokazał już przed ślubem, a wiadomo, że mężczyzna może się zmienić jedynie na gorsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też mieszkałam z moim mężem przed ślubem i nic się nie zmieniło, poza obrączką i nowym nazwiskiem,tak jak już to ktoś przedemną napisał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×