Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mała Marysia

Problem z psychicznymi sąsiadami.

Polecane posty

Gość Mała Marysia

Witajcie, Mam problem z sąsiadami z góry i z dołu. Zacznę od początku .. Zanosi się na długą opowieść. Nie zawsze tu mieszkaliśmy, wcześniej mieszkaliśmy w innym mieście, starszym bloku, w wieżowcu, w kawalerce ze starymi ludźmi na piętrze, często przychodzili do nas znajomi, drzwi były cienkie, żyliśmy jak zwykli młodzi ludzie, jednak staraliśmy się być cicho. Nigdy nie mieliśmy problemu z sąsiadami, nikt się nie skarżył, wręcz przeciwnie, ze wszystkim bardzo dobrze żyliśmy. W tym czasie w Warszawie remontowaliśmy mieszkanie. Remont zaczynaliśmy z 'myślą' o innych, mniej więcej od 10, 11 do 18, 19, by inni mogli wyspać się, wypocząć. Nie było to codziennie, bo cyklicznie, co 3,4 dni. Mimo wszystko od początku remontu były problemy, że za głośno, że borowanie, że stukanie, że pukanie, że małe dzieci. Prosiliśmy o wyrozumiałość, bo mieszkanie nie było remontowane od 30 lat. Mimo to o 17:00 pukania do drzwi, uciszania etc. Przemilczeliśmy to, bo faktycznie było głośno. Odkąd pamiętam (mieszkanie po dziadkach) jako małe dzieci nie mogliśmy wieczorem po 21:00 spuszczać wody, kąpać się, bawić się na podłodze, chodzić boso, biegać, bawić się, krzyczeć, bo sąsiadom na dole przeszkadzało i trzeba być cicho. To była istna paranoja. Dziadkowie byli więźniami we własnym mieszkaniu, i nagabywali i uciszali do tego nas. Pod moimi dziadkami mieszają (niestety) ludzie starzy, którzy mają córkę, która to posiada żółte papiery, jednak nie jest najważniejsze. Najistotniejsze jest to, że rodzice tej dziewczyny (w tej chwili dorosłej kobiety) nie radzili sobie z nią, i wyła po nocach, darła się, wpadała w histerie, latała po mieszkaniu, hałasy, karetki, lekarze, sceny. Każdy milczał, rozumiał, choć jak wspomina moja mama, sąsiedzi i znajomi, nie było łatwo i fajnie. Dziś mieszkamy tu my (ja i mój narzeczony), i prócz zwracania nam uwagi, że REMONTUJEMY WŁASNE MIESZKANIE W GODZINACH DO TEGO ODPOWIEDNICH było cicho, spokojnie i bez większych awantur. Pewnego ciepłego dnia przyjechała do mnie znajoma, siedziałyśmy same przy włączonym telewizorze i rozmawiałyśmy. Za każdym razem jak się zaśmiałyśmy było walenie w ścianę pięścią, lub szczotką. Byłam w szoku, ale to szybko o tym zapomniałam. Potem zwracanie nam uwagi, że u nas sie woda leje do wanny i u nich słychać i im to przeszkadza, że następnym razem przyjdą i zwrócą nam uwagę. Miesiąc po tym zaprosiliśmy znajomych na kolację i oglądaliśmy walkę, już nie pamiętam jakiego boksera. Było nas kilka osób, może 8. Siedzieliśmy przy stole, jedliśmy i komentowaliśmy pojedynek. 22:10 pukanie do drzwi - policja, że sąsiedzi się skarżą, że jest głośna libacja i nie da się wytrzymać. Zdębiałam. Zaprosiłam policjantów do środka, pokazała do czego zostali wezwani. Zobaczyli grupkę starych koni, jedzących kolację i wpatrzonych w telewizor. Poprosił mnie tylko, abym zamknęła okno, aby nie niosło odgłosów. Zupełnie zgłupiał. Potem cyklicznie było walenie w ściany. Aż w ostatnie wakacje nasze kafelki w łazience 'zaniemogły' (nie remontowaliśmy po dziadkach łazienki) i na dole u sąsiadów pojawił się mały zaciek. Szybko błąd naprawiliśmy, (przeprosiliśmy, zadeklarowaliśmy się do remontu i malowania, ale nas spławili) jednak regularne pukanie, nachodzenia, i przy okazji zaczęło się zwracanie uwagi. "Proszę inaczej żyć" " Kupić sobie dywany" "Nie chodzić w butach po mieszkaniu" " Bo nam pukacie i stukacie" - Więc tłumacze ludziom, że to są takie bloki, że staramy się być cicho, jednak wszyscy wiemy jak tu jest i się zdecydowaliśmy na mieszkanie tu. Że ja mam dokładnie to samo, że słyszę szczekanie i wycie psa, bicie zegara, kąpiele, i rozmowy, ale żyje swoim życiem i do głowy mi nie przyszło im zwracać uwagę. Tłumaczę, że słyszę sąsiadów jak się kąpią, jak rozmawiają, jak chodzą w klapkach, jak ścielą łóżka, ale nie będę nikomu mówić jak ma żyć w swoim mieszkaniu. Rozmowa była kulturalna, ale starzy ludzie z dołu i tak mnie nachodzili, nagabywali, zaczepiali, że wszystko im za głośno - chodzenie po klatce, zamykanie drzwi, że woda leci, że im stuka i puka. Trzymałam język za zębami, w pamięci mając występy całodobowe ich córki, i życie wedle kodeksu moich dziadków. Zwracanie uwagi na klatce naszym gościom, jak od nas wychodzili, że tu nie wolno chodzić, że tu się nie chodzi, to już szczyty chamstwa były. Aż wstyd kogoś zaprosić, bo wezwą policję, walną w ścianę i jeszcze na klatce zaczepią. Tydzień temu robię pranie, poszłam się kąpać i 15 minutowe dzwonienie dzwonkiem, walenie w drzwi, pięściami, rękami. Przestraszyłam się, zadzwoniłam po narzeczonego, przyjechał ze znajomym policjantem. Okazało się, że (złośliwy pech) zalaliśmy ich. Starzy ludzie z dołu porwali narzeczonego z klatki i pokazali mu zalanie. Przyszedł do domu, a za nim stara kobieta. Ja w tym czasie już się domyśliłam o co chodzi, i już prawie posprzątałam (spieszyłam się do pracy, a wiedziałam, że będzie przeprawa z nimi). Stara kobieta zaczęła walić w drzwi, łapać za klamkę, otworzyłam jej, oczywiście (bo To nie ma zachowania) weszła bez 'Dzień dobry, ani pocałuj mnie w d' sama do domu, przepychając jeszcze mnie. I zaczęło się rozstawianie nas po kątach. Byłam gotowa ją przeprosić za zaistniałą sytuację, i załatwić to bez awantury, ale gdy zaczęła się panoszyć ! Do narzeczonego mówi "Sprawdzaj to pan, co pan robisz ? Sprawdzasz czy nie ?" - Do mnie " A pani jednak była, i dlaczego mi pani nie otwierała drzwi ? Jak dzwonie to proszę mi otwierać" - Zwróciłam jej uwagę, że się kąpałam, i przywołałam do kultury, że jeśli ktoś nie otwiera, to trzeba próbować później, a nie walić pięściami przez 15 minut. Ale jak powiedziała do mnie bezczelnie i ostentacyjnie - "I proszę w tej chwili zmienić tryb życia!" - To myślałam, że wyjdę z siebie i stanę obok! Narzeczony zdębiał, znajomy policjant twarz w ręce schował (załamany). Kłóciłam się z ta starą kobietą do oporu, wypomniałam jej prawie wszystko. Na co ona, zaczęła mi sypać hasłami typu "Bo ja słyszałam, że u Was była policja." Więc wpędziła mnie w jeszcze większe nerwy i mówię, że jak sama wezwała to nie miała od kogo słyszeć, że wezwała do kolacji i telewizji, i że nie życzę sobie robienia meliny i 'melanżowni' mi z domu, bo to się inaczej skończy, a jak się postara to i do niej przyjedzie policja za to nagabywanie i nachodzenie, bo to jest karalne. Teksty typu "Cały blok ma do was problem" "Walicie między 1 a 4" (pracujemy po 12 godzin, i w tych godzinach śpimy głębokim snem) "Sąsiedzi na górze Wam pukają, bo was nie lubią i wam na złość robią." Ręce mi opadły, jeszcze kilka ostrych wymian zdań i pogoniłam ją. Dziś jej szanowny mąż na klatce (ludzie po 80 lat) zaszedł mi drogę, zatarasował, i bezczelnie nie chciał się odsunąć, więc go przepchnęłam udając, że ustępuje mi miejsca, bym przeszła. I słyszę "Ja bym wolał abyście nie pukali" - myślę sobie, zaraz ja Ciebie starcze puknę, i kiedy przeszliśmy na TY ? - "Ja bym wolała normalnie żyć.", "Nie będziecie żyli normalnie, bo nienormalnie się zachowujecie." "Nie, mamy do czynienia z nienormalnymi sąsiadami, do widzenia!" Z ciekawości poszłam zaraz po tym do sąsiadów na górę zapytać czy jesteśmy głośno. Dodam,że dorastałam tu, mieszkam 2 lata, prawie 3 lata temu zaczęliśmy się wprowadzać i remontować, a nigdy tych ludzi nie widziałam. Więc przedstawiłam się grzecznie sąsiadowi (sąsiedzi młodzi, uśmiechnięci) z imienia i nazwiska, przeprosiłam, że nachodzę i zadałam pytanie - czy jesteśmy głośno ? Zaczął kręcić, mówić na około, na co uaktywniła się (bezczelna) żona z pokoju, zza zamkniętych drzwi, bez powitania, i krzty kultury osobistej dogadując, a w zasadzie doszczekując co drugie słowo do mnie. Pytam - Przepraszam bardzo, Pan mieszka z kimś ? Z żoną, z mamą, z dziewczyna ? - Z żoną ... Dopiero mnie zaprosił do mieszkania, minę miał tak samo głupią jak na początku. Przedstawiłam się żonie szczekającej, przywitałam i zaczęłam od nowa. Byłam tak zdziwiona, że nie wiedziałam co ze sobą zrobić, jak usłyszałam od ludzi, których nie znam i nigdy nie widziałam, te same teksty i dialogi co od starych ludzi to języka w buzi zapomniałam. I na początek "Ja już rozmawiałem z tym panem na dole pod Państwem i on jest chory, nie można mu stukać, bo to stary człowiek jest." - Mówieee o nie! "Między 1 a 4 głośno" " Stukanie i pukanie" " Głośne rozmowy" "Wchodzenie i wychodzenie z domu" "Hałasy w łazience" - Żona jak bezczelna była tak została, ale z równowagi mnie nie wytrąciła, musiała by się bardziej postarać, pozostałam grzeczna, przepraszałam, ale zdziwiona byłam prawdziwie. Jakkolwiek teraz byśmy byli cicho, zawsze głośno będzie u nas, i to my będziemy źli. Ale zgadali się i już tego nie cofnę, nie zmienię ... I teraz nasuwa się pytanie - mieszkanie jest własnościowe, zawsze marzyłam, aby tu mieszkać, wyremontowaliśmy je, urządziliśmy, uwielbiam je - co robić ? Mama radzi je sprzedać, i kupić w normalnym bloku w normalnej dzielnicy. Sprzedać i uciekać stąd ? Nie oglądać się na nich, a najlepiej sprzedać świrom, którzy dadzą im popalić ? Czy żyć w zgodzie z sumieniem, nie zwracać uwagi, ale regularnie mieć psute nerwy przez psycholi ? Pozostać złym i najgorszym ? II jak sobie poradzić z takimi ludźmi ? Jak im dopiec ? Jak z nimi żyć ? Powiedzcie proszę czy mieliście podobną sytuację, lub słyszeliście ? Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trafnę cię zaraz
przecież oni umrą niedługo, olej te stare capy, żyj tak jak lubisz:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość desca 529630
ja bym tego nie zniosła, nie daj sobie wejść na głowę, matko co za jebnięci ludzie:( też mieszkam w w-wie w bloku z lat 2000, jak robiłam rfemont to taki jeden z dołu wiecznie miał pretensje ale teraz jest spokój, żyję sobie normalnie, nie wiem co ci radzić, na pewno nie daj się zastraszyć, ale bycie w konflikcie tez nie jest dobre, pewnie to stary blok? u mnie w ogóle nie słyszę że ktoś mieszka oprócz mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mała Marysia
To jest blok, który ma 35, 40 lat. Moi dziadkowie byli pierwszymi i ostatnimi mieszkańcami. Ze wszystkimi w bloku znam się od dziecka, ja i moja mama, wraz z tatą. Wszyscy jesteśmy przyjaźnie do siebie nastawieni, tylko nie ta stara kobieta (taka moherowa 'wszystko mi się należy'), która wszystkich rozstawia po katach i nagabuje innych. Mam dziś wolne, więc posprzątałam całe mieszkanie, z chwilą jak skończyłam zaczęła sąsiadka na górze i to KONKRETNIE ! (godz 19:00) - już mam urojenia, czy oni są w aż takiej komitywie, czy nie ? I chcą mi dokuczyć ? Kuźwa ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mała Marysia
desca 529630 Ja mieszkam na Sadybie, niedaleko Sadyba Best Mall w takich starych, niskich blokach. Bloki z 2000 roku to jeszcze luksus ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no jak tak mozn
zglosilabym na policje nekanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no jak tak mozn
a jesli to ci z gory halasuja (bo piszesz tak chaotycznie, ze juz nie wiem) to na nich mozesz do spoldzielni skarge zglosic pisemnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość waszpsychiatra111
MałaMarysia to jest nagminny problem ludzi mieszkajacych w blokach, zawsze kazdemu cos nie spasuje, jednego trzeba przestrzegac zawsze mianowicie ciszy nocnej, bo wtedy w razie jakichs imprez czy przeszkadzania sasiadom kazdy ma prawo wezwac policje lub sporzadzic raport do spoldzielni z zadaniem eksmisji tych ktorzy naruszają cisze nocną

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mała Marysia
O masz, starałam się jak najbardziej obrazowo, i dokładnie pisząc w nawiasach. I chyba tak zrobię, zgłoszę na policję za nękanie ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nosem w kałuże
hej my wynajmujemy mieszkanie, jesteśmy studentami. często słysze jak u sąsiadów na gorze woda sie leje do wanny , drzwi skrzypią od łazienki, jak babka chodzi w szpilach, ale problemu z tego nie robię. ogólnie mamy dość głośnych sąsiadów na górze. trafiliście na niewyrozumiałych starych ludzi. ale Ci co sa nad wami nie wiem czemu się tak burzą, aż tak was u nich słychać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mała Marysia
Zalewanie to jest najmniejszy (chyba) problem i dla nich i dla nas. Mamy ubezpieczone mieszkanie, sami oferowaliśmy pomoc, w porządkach i odnawianiu, dopłatę. Niestety plamy, które powstały na ich suficie przez nasze zlanie to najczystsze rzeczy w ich domu ... Nie jesteśmy kłótliwi, imprezowi, głośni, nie mamy psa (mamy kota śpiocha) pracujemy po 12 godzin, wracamy po 14, i nawet gdybym chciała być głośno, to nie mam kiedy i nie mam siły ... ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezzębna Mariola
Maryśka- nie pieprz farmazonów tylko się ciszej zachowuj w mieszkaniu i tyle- bo teraz wydaje ci się tylko ,że wszystko po cichutku robicie:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mała Marysia
nosem w kałuże Nawet jeśli faktycznie słychać to przeszkadzają im "Rozmowy, rozmowy w łazience, (twierdzą, że to są głośne rozmowy), jak u nas są znajomi i rozmawiamy (!) muzyka w ciągu dnia (? chyba kot puszcza Myszkę Miki ... ) otwieranie i zamykanie drzwi, stukanie, pukanie" - takie nonsensowe rzeczy, że aż się wierzyć nie chce, i jest to nierealne. Żebyśmy my naprawdę robili imprezy, słuchali głośno muzyki, spraszali gromady znajomych ... A nawet jeśli zapraszamy, to są to dorośli ludzie, i nie w głowach nam tańce, muzyka, melanżyki, darcie mordy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mała Marysia
bezzębna Mariola Mariolka - nie chcę się wybielać, ale widzę jak znajomi żyją, w różnych rejonach Polski (nie tylko Wawa), że u nich jest bez skrępowania wszystko, sąsiadom nie przyjdzie do głowy zwracać im uwagę, by kupili dywany dla zagłuszenia chodzenia po mieszkaniu. To się tak tylko wydaje, że marudzę ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mała Marysia
sąsiadMalejMarysi Uwielbiam Cię mój kreatywny sąsiedzie :) PS. Nie noszę żadnych tipsiorów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Naprawdę olałabym ich. Starzy ludzie jak sobie coś ubzdurają to to słyszą :O Nic ci nie mogą zrobić, jak babsko by mi się dobijało do drzwi, to sama zadzwoniłabym po policję. Nagrała to na dyktafon,a potem pokazała policjantowi. Napisałabym skargę, żeby nie było, że to wy jesteście jacyś okropni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezzębna Mariola
no ja mam sąsiadkę co w butach na korku chodzi od samego rana po mieszkaniu w te i spowrotem:D jakby se nie mogła kapci ubrać albo fakt:D dywanów kupić .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kociara1
Nie wiem ja bym chyba nie wytrzymała. tez mieszkałam w wierzowcu na pierwszym pietrze. skarga była tylko raz jak się wprowadzalismy 12 lat temu. Ze smierdzi swieżo pomalowany parkiet. Fakt to naprawde smierdzi :(. Skarg generalnie nie było ale blok pełen starych ludzu i emerytów którzy z nudów rzyja toba i potem dupe myja. Sasiadzi z góry potrafili stac pod drzwiami i podsłuchiwac jak sie kłóciliśmy. Jak przyjezdzalismy pod blok z zakupami tu dwóch takich z któregos pietra z góry ( nawet nie wiem z którego ) zawsze zjezdzali na dół zeby zobaczyc co tam niose :P Sasiadka z parteru stara babka zawsze paliła papierosy i smierdziało u mnie w domu bo to idzie w góre no i siedziała całymi dniami na balkonie a wiecie jak to jest w lecie balkon otwarty i wszystko słychac :) Nareszcie uwolniłam się z tego ula. Wybudowalismy domek. azyl jestem bardzo zadowolona . ale nie do konca jest tak pieknie nawet tutaj. Otórz mam młodych sasiadów po ubu stronach. Poniewasz działka jest jeszcze pusta ( dopiero zaczne obsadzac ogródek) nie ma prywatnosci kompletnie. jak tylko zapalilismy grila sasiadka juz była w ogródku . Kiełbasa nam z ust wypadała. Sasiad lata zaglada ciagle o cos pyta. Co tam kupilismy i za ile. Analiza finansowa. Ja jestem taka osoba co sie mało interesuje innymi oczywiscie w granicach rozsadku. Wczoraj przyszła do mnie sasiadka z drugiej strony zeby zwrócic mi uwage dlaczego robotnicy którzy wlasnie u mnie cos tam robili w domu rzucili puszke za jej ogrodzenie ? A czy ja im kazalam tak zrobic ? Ale zeby u niej jakis ogrodek juz był a tam obraz ksiezycowy jeszcze . :):):):) Wniosek jest taki. Trzeba zyc wlasnym zyciem i nie przejmowac sie bo w przeciwnym razie trzebaby sie wyprowadzic pod las zeby nikogo w koło nie było :) tylko cisza i spokój :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kociara1
żyja miało byc .Przepraszam za błedy ale szybko pisze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pieprzycie się pewnie jak ryjó
wki więc nic dziwnego że starszym ludziom przeszkadza... :o ,, bezzębna Mariola Maryśka-nie pieprz farmazonów tylko się ciszej zachowuj w mieszkaniu i tyle-bo teraz wydaje ci się tylko,że wszystko po cichutku robicie,,dokładnie!Ty też będziesz stara-Maryśka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BrzydkaSkarpetka
Ta sprawa jest delikatna. Z tego co czytam wynika, że mieszkacie w budynku który ma bardzo chude ściany. To jest główny problem który nie tak łatwo rozwiązać, bo tu albo trzeba się przeprowadzić, albo cały czas chodzić na paluszkach. Jak się tak na to spojrzy, to reakcja starców jest logiczna. W końcu chyba wszyscy lubimy ciszę w domu. Poza domem - nie jest to konieczne. Ale gdy nawet w domu nie możemy sobie pozwolić na ciszę, to to potrafi być bardzo męczące. A zapotrzebowanie na ciszę i spokój starców zmęczonych życiem i szukającym odpoczynku na stare lata jest większe niż dorosłych czy młodych (szczególnie!). Jak blok ma grube ściany to nikt nie ma problemów. Jeżeli jednak blok jest jakiś z dupy i wystarczy drzwi otworzyć i słychać to u sąsiadów wokół to takie burzliwe reakcje są logiczne. Co należy zrobić? Ciężkie pytanie. Bowiem etyka chyba by powiedziała tak: wprowadzały się staruchy do bloku z dupy, muszą ponieść tego konsekwencje. Ale znowu: w PRLu się nie wybrzydzało, dostawało się blok po 20 latach czekania to się brało. Musisz więc zrobić tyle ile możesz: zachowywać się jak cywilizowany człowiek (nie oskarżam Cię tutaj, serio, ale może trzaskasz drzwiami zamiast je przykładać do framug? Może śmiechy Twoich koleżanek to nie urocze nuty a rechoty bawołów? Może faceci Twojego domu nie stąpają a lezą jak ogry?). Jeśli jednak robisz wszystko jak trzeba no to nic już nie poradzisz. Ale dywany bardzo ozdabiają pokój ;0

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przy okazji zapytam o moją sprawę: sąsiad miesiąc temu groził że mnie zabije i też mówił, że mi powybija zęby. Powodem była normalna rozmowa, krótko po godzinie 22. Sąsiad mieszka pod nami i już nie pierwszy raz do nas skakał agresywny, jednak dopiero teraz dołączył do tego groźby. Złożyliśmy doniesienie do prokuratury, ta skierowała sprawę do policji, oni zaś przesłuchali mnie i moich rodziców jako świadków. Policjanci bardzo naciskali, żeby wycofać oskarżenie, bo "tak będzie lepiej", bo rzekomo prokuratura nadal będzie się przyglądać sprawie, a policja i tak by umorzyła, a wtedy prokuratura by się tym podparła i również umorzyła sprawę. No tak, ale dzisiaj przyszło z prokuratury postanowienie o odmowie wszczęcia śledztwa, ponieważ ja i moi rodzice wycofaliśmy wniosek o ściganie. No i okazało się, że policja nas wyrolowała. Dwa razy wcześniej chodziliśmy do dzielnicowego. Obiecał się zająć sprawą. Nic nie zrobił, nawet NIE odwiedził sąsiada. Za drugim razem dyżurny stawał na głowie żeby nas spławić. Z wielką łaską przyjął drugie zawiadomienie o przestępstwie. Gdy i to nie odniosło skutku, zgłosiłem sprawę do prokuratury, a ta przekazała ją do policji, która właśnie bardzo nalegała, żeby żądanie ścigania wycofać. I co teraz? Czy mogę wznowić wycofany wniosek? Dlaczego policjanci mnie tak wyrolowali? Mam nagrane dyktafonem całe przesłuchanie jak policjanci wręcz naciskali żebym sprawę wycofał, a nawet mi jeszcze wmawiali i z góry zakładali, że to "pomówienie", że ja "wymyślam i sąsiad założy mi sprawę o fałszywe zeznania" i inne tego typu bzdury, których aż żal słuchać i z tym dyskutować. Poza tym wmawiali mi, że "to nie były groźby wzbudzające uzasadnioną obawę ich spełnienia, ponieważ sąsiad musiałby mi grozić z nożem w ręku, albo siekierą, a tak to co - on sobie pogroził, pokrzyczał i ciśnienie z niego zeszło, a ja niepotrzebnie chcę go ścigać". No ręce opadają... Co można jeszcze zrobić w tej sprawie??? Od nowa złożyć wniosek o ściganie???? Co najdziwniejsze, temu sąsiadowi jakoś nie przeszkadzało działające tuż pod jego oknami patologiczne kasyno (salon gier hazardowych), w którym najgorszy margines zbierał się i hałasował do białego rana. Krzyki, awantury, bójki, darcie mordy były regularnie co noc. Było to najintensywniejsze w porze letniej, więc tym bardziej sąsiad to słyszał, bowiem miał pootwierane w mieszkaniu okna. I wiecie co? Jakoś ani razu im nie kazał się uciszyć, nie mówiąc już o zagrożeniu im, że ich pozabija lub wybije zęby! Ba, nawet sąsiad mieszkający na jego piętrze, ale za ścianą, co kilka dni (i nocy) urządza w domu karczemne awantury. Wyzywa wulgarnie swoją żonę, trzaska drzwiami, wydzierają się na siebie w niebogłosy, wszystko słychać na całej klatce schodowej i w przedpokoju. I ten agresywny sąsiad również nic z tym nie robi!!! Ten głośniej hałasujący mu jakoś absolutnie nie przeszkadza!!! Gdy wtedy zapytałem go "A dlaczego ci nie przeszkadza jak sąsiad X się awanturuje głośno po nocach? Tylko rzucasz się do nas, jak normalnym tonem rozmawiamy po 22?" to on wtedy wpadł w jeszcze większą agresję i powiedział że "nas wszystkich pozabija". Czyli mnie i moją rodzinę. Ktoś to w ogóle rozumie??? Co to, jakaś komitywa przeciwko nam? Gościu jest poważnie chory psychicznie? Coś ma do nas??? Wprowadził się 2 lata temu. Poprzedni sąsiedzi jakoś nigdy nie mieli do nas pretensji, ani nie twierdzili że im "hałasujemy". Mieszkamy tutaj ponad 30 lat, a dopiero ten ciołek zaczął mieć jakieś problemy. Czy to nie jest dziwne????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×