Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Snooki 20

on ma BPD Borderline i juz mnie nie chce:/

Polecane posty

Gość Snooki 20

Chcialabym wam opisac moja historie i prosic o rade... ostrzegam ze bedzie tego sporo ale prosze przeczytajcie :( Bylam z chlopakiem prawie 3 lata od samego poczatku juz nie zapowiadalo sie dobrze ale myslalam ze wynika to z naszych charakterow poniewaz oboje mamy ciezkie do zniesienia, mimo to trwalismy w tym bo bardzo sie kochalismy, zawsze mialam wrazenie ze to ja bardziej go kocham... jemu czesto bardzo ciezko przychodzilo np wyznac mi milosc powiedziec ze kocha, pytal zawsze "a nie czujesz tego?" owszem czulam i to bardzo ale potrzebowalam chociaz raz na jakis czas tego milego slowa... Ostatnio siedzac na roznych forach znalazlam cos bardzo interesujacego, cos co w 100% pasowalo do mojego chlopaka, nie moglam w to uwierzyc jak dotarlo do mnie ze on jest chory a ja tak go niszczylam za to jaki jest, nie zdajac sobie sprawy z tego ze nie panuje nad tym... gdybym tylko wczesniej to zauwazyla na pewno w wielu sytuacjach postepowalabym calkiem inaczej... Nie moglam znosic jak wpadal w szal wyzywal mnie od najgorszych, po czym pozniej przepraszal i mowil ze byl w takich nerwach ze nie wiedzial co mowi, zawsze wszystko bylo przeze mnie, zawsze niby go zdradzalam, kochal mnie ponad zycie a jak sie klocilismy to powtarzal ze nienawidzi, bardzo mnie to bolalo bo do teraz nie bylam pewna czy faktycznie mnie kochal czy nie... Bardzo go kocham i mialam wrazenie ze im wiecej daje jemu tego uczucia tym bardziej on tego nie chce... Rozstalismy sie... 3 miesiace przerwy, to on ze mna zerwal, twierdzil ze bardzo mnie kocha ale nasze klotnie tak go niszczyly ze wolal byc sam i zyc w spokoju niz niszczyc mi i sobie zycie... Nie zapomnial o mnie... ja o nim tez dlatego postanowilismy sie spotkac(to byla niedziela) i ja i on nie bylismy do samego konca pewni czy robimy dobrze ale postanowilismy zaryzykowac, spotkanie bylo cudowne na poczatku niesmiale, nie wiedzielismy jak sie zachowac, w pewnym momencie zapytal czy moze sie do mnie przytulic nie odpowiedzialam nic tylko sie przytulilam gdy go poczulam uswiadomilam sobie ze to ten jedyny nigdy nie bede sie czula nawet podobne przy innym mezczyznie poczulam ze mam wszystko czego pragne, ze nic wiecej nie potrzebuje... On tak bardzo za mna tesknil, caly czas myslal o mnie, bardzo chcial (bo tak byloby dla nas lepiej) ale nie potrafil zapomniec o mnie... Postanowilismy do siebie wrocic, minal tydzien i juz w sobote okazalo sie ze powrot nie byl dobra decyzja... poklocilismy sie jak nigdy chcialabym jeszcze dodac ze po tym jak wrocilismy do siebie to cos we mnie wstapilo, zrobilam sie zazdrosna, zaczelam go kontrolowac na kazdym kroku, ciagle cos podejrzewalam, nigdy mnie nie zdradzil nie dal mi nawet najmniejszego powodu zebym mogla tak pomyslec ale bylo to ode mnie silniejsze :( tak jak juz pisalam wczesniej doszko do takiej klotni ze nie wiedzialam co mam robic, wszystko fruwalo w powietrzu, wyganial mnie z domu, jakby cos w niego wstapilo, nie poznawalam go, oczy wytrzeszczal jak oszalaly a ja swoimi komentarzami jeszcze bardziej doprowadzalam go do obledu po calej klotni poszedl do innego pokoju, zrobilo mi sie go zal poszlam do niego i tylko go przytulilam on tez mocno sie wtulil i poszlismy spac, bez zadnego wyjasnienia, zadnych pytan nawet na drugi dzien, po prostu zapominalismy o calej sprawie co nie bylo wedlug mnie dobre ale wiedzialam ze gdy zaczne temat to on sie wkurzy bo sobie przypomni i bedzie to samo, mimo to trwalismy w tym... Ciagle tylko potrafil mowic ze ja nigdy go nie zrozumie, ze on nie bedzie ze mna rozmawial i zaczynal tematu bo ja i tak go nie zrozumie...i tak bylo za kazdym razem a w nim coraz wiecej smutku i cierpienia sie zbieralo, twierdzil ze go niszcze:( byly tez cudowne chwile, na prawde czulam ze mnie kocha... Po 3 miesiacach znowu mnie zostawil, doszlo do kolejnej klotni i juz tego nie wytrzymal, powiedzial ze mialam sie zmienic a nic sie nie zmienialam, ze jestem jeszcze gorsza niz bylam:( wiem, mialam tez swoje chumorki i schizy ale nigdy nie dalam mu odczuc ze go nie kocham albo nie chce, zawsze to ja wyciagalam do niego reke, staralam sie zeby bylo dobrze a on mimo to ciagle zarzucal mi ze jestem ta zla:( cala wine zawsze zwalalam na siebie choc w wiekszosci przypadkow to on byl wszystkiemu winien... Noo i tak jak z pierwszym rozstaniem bylo tak i teraz jest bardzo stanowczy, wiem ze mysli i cierpi w pewiem sposob ale nie okazuje tego, nie odzywa sie do mnie w ogole nawet nie wiem czy zyje :( Nie wiem juz co mam robic, po przeczytaniu aktykulu o BPD wiedzialabym jak mam z nim postepowac. Aha! ja wyslalam jemu ten artykul, przeczytal go dokladnie i tez byl w szoku bo uswiadomil sobie ze jest chory, dotarlo do niego ze tak wlasnie sie zachowuje... zapytalam co dalej, ze ja jestem w stanie zyc z nim i robic wszystko zeby bylo tylko lepiej ale on juz w to nie wierzy, mowi ze chyba musi byc sam, ze nigdy nie bedzie nikogo mial bo jesli ma tak kazda krzywdzic jak mnie to woli byc sam, nie wiem moze on mnie juz nie kocha??? co o tym myslicie? Przepraszam za bledy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 129381290381
Osoby z boderline jesli to rzeczywiscie to, są skrajnie cięzkie, nie wróze wam powodzenia. Zwłaszcza, że jak piszesz, tez masz sporo problemów. Twój chłopak powinien poszukac psychoterapeuty ( nie psychologa!), i zacząc leczenie. Ma ok. 18 % szansy na poprawę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Snooki 20
czytalam tez ze takie osoby maja sklonnosci do samookaleczania sie, popadania w depresje, u niego raczej tego nie zauwazylam, jakby nie patrzec to czasem wredny i wstretny ale tez mily, sympatyczny chlopak, nie pozwolilby nikomu zrobic krzywdy, jest raczej lubiany szkoda tylko ze inni nie moga zobaczyc jaki jest w domu przy mnie i jakie potrafi jazdy urzadzac:/ kiedys opowiedzialam jego koledze o tym to nie uwierzyl ze potrafi taki byc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 129381290381
BPD to jest chwiejnosc emocjonalna, ze skrajnosci w skarajnosc. Ale to ciezko orzec bez doswiadczenia, i jak na zaburzenie osobowosci to tez nie jest za proste do wyleczenia, sa 3 grupy , bpd jest w drugiej. W sumie na youtube jest o tym masa ciekawych materiałów, ludzie o tym opowidają- jak to u nich wygląda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Snooki 20
a jak myslisz mam walczyc o niego i pomoc jemu tez w jakis sposob? czy zaakceptowac jego decyzje i odejsc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 129381290381
musisz sama zdecydowac co robic. Ale nic na siłe, warto nabrac trochę dystansu na początek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Snooki 20
dystansu...hmm tylko ja wiem ze jak ja nie wyciagne reki to on bedzie cierpial ale bedzie trwal w tym...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 1293812903811
tylko ty mu nie pomozesz na sama chorobe, wydaje mi sie też że za duże przezycia emocjonalne ją pogarszają. postaraj sie go nakłonic do leczenia, musisz dzis podejmowac dezycje czy zrywac czy nie? Na co? chyba tez jestes troche w gorącej wodzie kąpana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co za chamstwo
a pokaż ten artykół?? masz jeszcze linka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość snooki20
ale to on ze mna zerwal, nie mamy praktycznie kontaktu od poniedzialku, nie wiem czy mam walczyc o niego czy nie, to ze jestem w goracej wodzie kapana to prawda ale tylko w milosci, nie moge czekac bezczynnie... http://bpd.szybkanauka.net/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co za chamstwo
dzięki... to świetny materiał, ale musisz wiedzieć, że wiele osób po przeczytaniu potrafi dopasowac to do własnej osobowości albo do zachowań kogoś bliskiego... natknęłam się na niego już kilka lat temu, nawet wydrukowałam... i też mi sę wydawało, że to mam... kilka lat później trafiłam na świetnego psychitre, który zdecydował się na zronbienie mi testów, trwało to kilka dni... i okazało się, że nic takiego nei mam... mam poprostu osobowość bardzo emocjonalną.... i nie jestem na nic chora, jedyne co mi zalecił, że mogłabym iśc na terapię by nauczyć się kontrolowac lepiej emocje... nie tłumacz go chorobą, której nie stwierdził żaden lekarz.... i póki tego nei stwierdzi, nie pobłążaj mu w zachowaniach które nie są właściwie...kto o widział by się rozstawać co chwile i wracać do siebie... a że się kłócicie to raczej normalne... każdy zdrowy człowiek się kłóci... ważne by się szanować i potrfić godzić, a nie rozstawać co chwile...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 1293812903811
moze idz sama do psychoterapeuty, nie poradzi ci co robic bo im nie wolno dawac rad, ale moze ci poradzi cos na twoje problemy związki na siłe - jak od początku cos jest nie tak- raczej się nie udają, ale powinnąs ochłonac przede wszystkim i rozwazac to na zimno- ja bym w kazdym razie tak zrobiła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak tylko możesz to odejdź bo zmarnujesz sobie życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Potwierdzam. Odejdzi, bo niczego nie uzdrowisz, niczego nie poprawisz ...tak będzie zawsze. A jeżeli nie potrafisz sobie odpuścić to zastanów się dlaczego...to właśnie jest to co Cię trzyma przy tej relacji...i może to coś w Tobie jest jedyną rzeczą która można uzdrowić. Pozdrawiam i mocno trzymam kciuki, bo tez musiałam się z tym zmierzyć . Wiem jakie to trudne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×