Kto ma rację: facet czy ja?

mój mąż chce jechać ze mną i z dwójką przyjaciół na urlop. Nie byłoby w tym nic dziwnego, ale przyjaciel mojego męża jeździ samochodem jak szalony. Mamy właśnie jechać samochodem - kiedyś omal nie mieliśmy czołówki przez niego - wszyscy się wystraszyli, on nas nawet przepraszał za to. Jednak on zawsze tak jeździ, mamy jechać do Chorwacji. To bardzo daleko, dla mnie to byłby mega stres. Mój mąż jest na mnie zły że nie chce jechać, ze marzył o tych wakacjach ... Czy faktycznie to ja przesadzam? Pojechalibyście na moim miejscu?

trochę adrenaliny nikomu nie zaszkodziło. A ryzyko na drodze zawsze jest.

tylko że po tej akcji co kiedyś ten kumpel odwalił to cała drogę nikt się nie odzywał - taki każdy miał szok, on ciagle ma mandaty, wyprzedza np. na zakręcie gdzie jest podwójna ciągła nawet jak nie widać czy coś jedzie bo uważa że zdąży bo ma szybki wóz

wakacje to ma byc przyjemnosc!

Nie czytałem Twojego wpisu ale odpowiem RACJĘ MA FACET, bo inaczej być nie może

RACJĘ MASZ TY co masz z idiotami jezdzic i się bac? porozmawiaj z mężem, powiedz mu o swoich obawach, moze po prostu będziecie się zmieniac za kółkiem, zeby on nie jechał duzo

kask sobie załóż :D

A Twój nie może prowadzić? Albo któraś z bab?