Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mme surprenante:)

Mam niecałe 17 lat, a czuję, że już przegrałam życie.....

Polecane posty

Gość Mme surprenante:)

Wiem, że pewnie to, co napiszę niektórych rozbawi do łez, ale chyba muszę...... Jestem w I klasie liceum i chyba dopiero teraz zorientowałam się, jak wygląda moje życie..... Wiem, że wiele osób narzeka na samotność, ale w moim przypadku to osiągnęło takie rozmiary, że nawet sobie nie wyobrażacie...... Może wcześniej tego nie dostrzegałam, ale teraz przejrzałam na oczy...... Nie piszcie: "jesteś młoda, jeszcze kogoś poznasz", bo mi naprawdę nie o chłopaka chodzi, na to nawet nie liczę, bo wiem, że nie zasługuję...... Ale ja nie mam żadnych znajomych, absolutnie żadnych, pomimo mojego wieku jeszcze nigdy (!) nie byłam u żadnej koleżanki w domu, żeby sobie pogadać, w ostatnie wakacje tylko dwa razy wyszłam z domu (do sklepu), w czasie od września do kwietnia też tylko dwa razy, też do sklepu (nie licząc szkoły oczywiście). W nowym liceum już pięć osób mówiło mi, że to nie jest normalne, że ja cały czas siedzę w domu w tym wieku, ale ja nie wiem, czy oni się ze mnie śmieją czy może chcą mi trochę pomóc..... A ja nie wychodzę nigdzie, bo wstydzę się pójść do ludzi, kiedy już zdarza się, że z kimś rozmawiam w szkole, to czuję taką wdzięczność z reguły, że taka wspaniała osoba, a zechciała ze mną chwilę porozmawiać, taki zaszczyt jakby........ W mojej rodzinie też nie dzieje się najlepiej..... Wczoraj nie dałam rady zjeść obiadu, bo było mi duszno, chciało mi się płakać i moja Babcia która z nami mieszka, trzasnęła drzwiami i przez cztery godziny nie wróciła do domu, martwiliśmy się o Nią...... Z Rodzicami też nie rozmawiam, praktycznie o niczym, bo pracują, nie mają czasu...... Przez całe gimnazjum uciekałam w naukę, skończyłam szkołę na samych celujących, w liceum też dobrze mi idzie, mimo że większość osob spadło z ocenami i w ogóle, tylko co z tego? I tak nie mam żadnych perspektyw, w mojej miejscowości są tylko studia typu historia, pedagogika, ogólnie rzecz biorąc same nieprzyszłościowe..... Nie mam szansy wyjechać do innego miasta, bo moi rodzice są nadopiekuńczy i mnie nie puszczą...... Ja jestem typem pracoholiczki chyba, przynajmniej tak mi mówili i mówią nauczyciele i nie umiałabym żyć z dnia na dzień...... A celów jakichś szczególnych w życiu narazie brak....... Chciałabym się kiedyś dla kogoś poświęcić, ale jak, skoro nie będę miała rodziny, dzieci.....? Tylko zmarnowałam moim rodzicom życie.... Przepraszam za chaotyczną wypowiedź, musiałam to z siebie wyrzucić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem o co Ci kurwa chodzi. Jak jesetes nieśmiałym pasztetem to sobie w życiu nie poradzisz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Uodzianka
No czyli nie jest aż tak źle, skoro ludzie się do Ciebie odzywają i najwidoczniej chcą Cię wyciągnąć do ludzi. Daj sobie pomóc, nast. razem jak ktoś Cię gdzieś zaprosi, idź i dobrze się baw. A może Ty zaproś kogoś do siebie? Od czegoś trzeba zacząć. Nie masz możliwości zapisać się na jakieś zajęcia pozalekcyjne, poza szkołą? Zawsze to okazja do tego, żeby poznać nowych ludzi, poznać nowe środowisko. I co z tego, że Twoi rodzice są nadopiekuńczy i nie puszczą Cię do innego miasta na studia? :D Dziewczyno, rodzice mają za Ciebie życie przeżyć? Będziesz już pełnoletnia, możesz szanować ich decyzję i powiedzieć im o tym, ale postanowisz chyba sama, nie? Głowa do góry. Ja myślę, ze zaprosić kogoś do siebie to najlepszy pomysł, potem zawsze możecie się umówić gdzieś na mieście.. I tak rozkręci się cała machina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wyprowadz sie do innego miasta na te studia.koniecznie. tam poznasz co to prawdziwe studenckie zycie. Ale błagam jedź tam na studia a nie po to by sie uczyć :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mme surprenante:)
"Ale błagam jedź tam na studia a nie po to by sie uczyć" Dobre :) Ale chyba prawdziwe......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aj-ci-peru
Też jestem nieśmiała, zapisałam się pół roku temu do psychologa i teraz jest znacznie lepiej. Może nie jestem lwem salonowym, ale na wiele spraw już inaczej patrzę. Tylko trzeba trafić na dobrego lekarz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mme surprenante:)
Byłam już u psychologa, po wizycie poczułam się jeszcze gorzej niż wcześniej.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aj-ci-peru
Widocznie trafiłaś na tego gorszego, ale szukaj dalej, bo warto :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monikaaaaaaaaaaaaa
Po prostu musisz sie wziąć w garść. nie ma innego wyjścia. Zeby mieć znajomych trzeba sie o to postarać , zaangażowac jakoś , zaprosić czasem to i oni Cie bedą zapraszać siedzisz w domu z wlasnego wyboru bo nie wykazujesz żadnej inicjatywy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monikaaaaaaaaaaaaa
a Ty tylko narzekasz.. dopoki sie nie postarasz czegoś zmienić w swoim zyciu to nic sie nie zmieni. naprawdę nie trzeba byc nikim wyjatkowym zeby miec jakies koleżanki czy chłopaka. ale jak Ty możesz mieć skoro siedzisz ciągle w domu i nie robisz nic aby to zmienic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość m.k......
Przejdzie ci z wiekiem. Tez tak mialam. I znam takich ludzi, ktoryz takz esie zmienili.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wydaje mi się, że całkowicie Cię rozumiem. Nie wiem czy moją i Twoją sytuację można porównywać. Też czuję się samotna i nie mam znajomych, ale to głównie wynika z tego, że jestem chora. Nikomu się nie chce słuchać o moich problemach, tylko imprezy im w głowie i jak z nimi nie zapale (mam przewlekłą astmę) to zaraz znikają i znajomych nie ma. Tak dla pocieszenia pod niektórymi względami masz lepiej niż ja, bo ja ledwo ciągnę z ocenami, ale jakby pomyśleć, że średnio w ciągu roku szkolnego spędzam w szpitalu jakieś 3-4 miesiące, to i tak dobrze, że wogóle do szkoły chodzę. I w moim przypadku nic nie daje rada "wyjdź do ludzi", bo poprostu nie mam o czym z nimi gadać, jak np. dyskutują o nowym pudrze albo lakierze do paznokci, a ja mam większe problemy, a nie takie bzdury. Jak chcesz to napisz: aska13c@op.pl. Posmucimy się chociaż razem i pogadamy nad naszym ciężkim losem :) Tak przy okazji to mamy tyle samo lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kosmaty ukasz
jak stracisz pracę, się rozwiedziesz i stracisz kilka ładnych lat życia i wszysktie plany, marzenia i pieniądze przez poje­baną żonę to wtedy powiesz, że prawdopodobnie przegrałaś życie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też jestem nieśmiały
oprócz rodziców nie rozmawiam raczej z nikim, ale moim przypadku to chyba zmiany w CNS

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mialam odwrotna sytuacje wiec nie wiem jak to jest.... mam wielu dobrych znajomych... az czasami mnie wkurzalo to ze tel sie urywaly i wszyscy czy wychodzimy gdzies dzisiaj... a ja mialam ochote zostac w domu i tel musialam wylaczac ale to nic nie dalo bo wtedy dzwonek do drzwi... wiec nie wiem jak to jest ale nie wyobrazam sobie siedziec w domu i nie wychodzic nigdzie poza sklepem. nie moglabym nie miec kolezanek, kolegow i to w sumie z wlasnej winy bo jakbys chciala to bys takie osoby znalazla... nie sztuka zakolegowac sie z kims... chyba ze masz zrypany charakter... nie wiem co ci poradzic ja nawet jak wyjezdzalam do innych miast czy gdziekolwiek to zawsze w pierwszy gora 2 dzien juz znajdywalam sobie znajomych... gdzybys mieszkala w moim miescie to bysmy sie mogly zakuplowac...:) hehe. sama musisz zaczac cie odzywac do kogos mozesz zapytac czy na piwo ma ktos ochote isc czy zaprosic do siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pomatttka
weź kaśka wypierdalaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taktoja123
może spróbuj wyjechać gdzieś na wakacje jakiś obóz. Miałam podobną koleżankę i teraz jest kardiologiem, mieszka z mężem w Holandii i wydaje się być szczęśliwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość titatta
Tobie pomoże tylko psycholog. Masz bardzo niskie poczucie własnej wartości - uważasz , że inni "zaszczycają" Cię rozmową. Stawiasz się na niższej pozycji niż inni ludzie. Uważasz, ze oni sa lepsi. W czym sa lepsi? I jeszcze jedna niepokojąca rzecz - piszesz, że chciałabyś sie komuś poświęcić (przyszłej rodzinie). To też nadaje się do pracy z psychologiem. Ty - za cenę bycia z kimś - chcesz się poświęcić. Idź do psychologa. To nie bedzie jedna wizyta, ale szereg wizyt. Nieraz po takiej wizycie wychodzi się w nie najlepszym nastroju - wręcz z dołem. Ale z wizyty na wizytę zaczniesz rozumieć, co Ci 'w duszy gra". I nie będzie lekko, ale warto, bo będzie to dla Ciebie szansa na inną Ja, na nowe życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×