Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość PiotrW

Terapia małżeńska na ratowanie małżeństwa z dzieckiem

Polecane posty

Gość PiotrW

Witam wszystkich Mam problem, duży problem. Opisze w skrócie: Znamy się z żona już w sumie 8.5 roku, od półtora roku jesteśmy małżeństwem, mamy 5 miesięcznego synka, którego niesamowicie kochamy :) Ale ... no właśnie między nami jest bardzo źle. Na wstępie powiem że jesteśmy oboje dość hm nerwowymi ludźmi. Ja mam tak że jak się kłócimy to w trakcie lub po kłótni wychodzę z domu na 2-3 godziny ochłąnać zapalić. Potem wracam do domu. Nie mówiąc żonie gdzie jestem w tym czasie (zawsze jeżdżę wtedy do biura do pracy) o czym jej później powiedziałem o tym gdzie byłem. Po każdej kłótni piszemy na drugi dzień do Siebie e-maile z rzeczami o które poszło i co musimy w sobie zmienić aby dojść do kompromisu. I tu jest problem, bo jak ja zmieniłem 50% swoje życia aby się dopasować do mojej drugiej połówki, tak moja żona nic w tym kierunku nie zrobiła. I potem ciągle praktycznie były kłótnie o to samo i tak w kółko. Pochodzimy ja z miasta moja żona ze wsi gdzie jej rodzice mają gospodarstwo. Po ślubie mieliśmy najpierw zamieszkać u mnie w domu (z moją mamą, mój tata nie życie od 25 lat :( ), ale wiedziałem że synowa z teściowa się nie dogada więc odpuściłem i zamieszkaliśmy u żony rodziców (5 osób w domu, mieliśmy 2 pokoje dla Siebie, wspólna kuchnia i łazienka) co przy takiej ilości osób łazienka była ciągle zajęta. Ale ok to wszystkiego można się przyzwyczaić. A właśnie mieszkanie u rodziców było po to żeby przewegetować na czas budowy domu i tu kolejny problem. Po zamieszkaniu razem moja żona chciała abyśmy jednak wynajęli mieszkanie, ja się wtedy nie zgodziłem na to przez to że wynajem ok 1000 zł miesięcznie do dużo kasy i lepiej za rok wprowadzić się do własnego domu. 1 podejście dom wybrany, działka załatwiona (przepisana po mojej rodzinie na nas obojga). Jeżdżenie do banku itp. I pierwszy odwet żony, co jak się okazało nie dawno nie był jej decyzją tylko jej ojca. Odradził jej całkowicie budowę domu. Podobno z powodu tego że ja nie będę nic robił na działce co jest całkowitą nieprawdą bo jak mieszkałem z mamą i moim rodzeństwem to potrafiłem zadbać o to aby wszystko wokół i w domu było ładnie :) No ok. nie poddając się było podejście nr 2. Spodobał nam się drewniany domek. Miałem załatwioną ekipa która dom nam postawi, itp itd. Po czym kolejny odwet wtedy żona była w ciąży z naszym synkiem :) . Synek się urodził z problemami, walczyliśmy o jego życie 3 tygodnie w szpitalu wróciliśmy do domu, jeszcze walka z lekarzami itp itd. Podejście 3. Wpadło nam w oko mieszkanie, super wszystko ładnie pięknie. kilka dni temu miałem już podpisać umowę kredytową z bankiem, ale akurat w tym momencie wszystko poszło się jeb* 4 dni temu się wyprowadziłem z domu. Od 3 dni mieszkam w wynajętym przez Siebie mieszkaniu, jest duże tak aby pomieścić naszą cała rodzinę. Wyprowadzka była przez to że usłyszałem że miłość żony na mnie przeszła na naszego synka tylko trochę dla mnie zostało. Choć wiem że to mogło być powiedziane abym wtedy odpuścił. Po czym żona stwierdziła że lepiej będzie jak ja się wyprowadzę. Dała mi na to czas w sensie (nie wyrzucam Cie od razu) ale widziałem po niej że lepiej będzie jak zrobię to od razu. Fuksem namówiłem żonie, po 3 dniach batalii o to abyśmy poszli na terapie małżeńską. Ona mnie k Terapie mamy w przyszłym tygodniu, z synek spotykam się co drugi dzień mam na całe popołudnie. Z pieniędzmi nigdy nie mieliśmy problemów. Wiem że ma chęci ale podchodzi do tego tak hm bez nadzeii? A nadzieja umiera ostatnia prawda? Co robić? Chcę się zmieniać. Chce ratować nasze wspólne życie. Kocham żonę i dziecko nad życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
... Jeżeli mogę coś zasugerować - ale decyzje i tak musisz podjąć sam... Nikt nie mam prawa wpływać na Twoją decyzję w tej tak ważnej kwestii musisz zaufać sobie i posłuchać tylko siebie, ale napiszę Ci w skrócie jak ja to widzę. Nie napisałeś ile masz lat, ale zapewne jesteś młodym mężczyzną - więc masz bardzo duży atut. Odpuść sobie na razie żonę - w tym sensie, że nic na siłę, spokojnie czekaj, może jej przejdzie, czasami w związkach tak jest, że jak jedno głupieje drugie musi być mądre i wtedy trzeba ten ciężki okres po prostu przeczekać. Mam nadzieję, że się ocknie, bo dziecko potrzebuje obojga rodziców... Jesteście za nie oboje odpowiedzialni, nie raz trzeba dla dobra dziecka zrezygnować ze swoich własnych przyjemności i interesów. Wyprowadziłeś się z domu więc, jak żona pomieszka przez jakiś czas sama - to zrozumie jak bardzo za Tobą tęskni i jak bardzo jesteś jej potrzebny. Źle się dzieje, że mieszkacie u teściów... Istnieje jeszcze taka ewentualność, że żona Ciebie już nie kocha (przepraszam za wyrażenie, ale tak też może być), mówiąc brzydko - zrealizowała się już jako kobieta (ma dziecko) - to facet jest już jej zbędny - typ modliszki. Jest to opcja najgorsza - w tym przypadku już nic nie zrobisz. Jeśli rozmawiacie ze sobą, to po prostu zapytaj się o co jej chodzi? Kobiety są z reguły dziwne, bo nie myślą w takich sytuacjach logicznie, a facet tak. Kobieta nie raz mówi "nie", a znaczy to "tak" ... hehe - tak to już jest, natura płata nam niekiedy figla - ale mądry mężczyzna jeśli zna swoją żonę, to wie o co jej chodzi. Na chwilę obecną masz SIEBIE i synka, więc skoncentruj się teraz na WAS. Nie podejmuj żadnych pochopnych decyzji, chore ambicje, które przyćmiewają zdrowy rozsądek schowaj do kieszeni. Jeżeli Wasz związek oparty jest na miłości, to bądź spokojny nic mu nie zagraża. Kryzys dopada najlepsze związki, uwierz mi nie ma ideałów. Z tego co piszesz jesteś dzielnym facetem, więc nie poświęcaj więcej siebie, bo i tak już dużo dałeś - to nie jest kompromis to jest poddaństwo. W tej chwili po postu bądź cierpliwy. Zapamiętaj - niecierpliwy dwa razy traci. Takie jest życie. Po jakimś czasie będziesz wiedział co dalej zrobić. Twoja żona powinna mieć też szacunek dla Ciebie i dla Twojej indywidualności, musicie to sobie wypracować - obopólny szacunek a nie poddaństwo. Mam nadzieję, że terapia przysłuży pozytywnie. Życzę Wam obojgu powodzenia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PIotrW
Przypadkiem dodałem temat do innego forum tutaj :) Mam 27 lat. Czyli może najlepszym wyjściem będzie teraz. Jak będzie tak jak jest. Ja i tak będę do niej przyjeżdżał do do Synka chce jeździć będziemy się widzieć ale nie mieszkać. I w tym czasie terapia małżeńska. i Zobaczymy co będzie dalej. Jak w terapii wyjdzie że nic już z tego to wtedy chociaż razem będziemy wiedzieć że coś było nie tak. Aktualnie rozmawiamy z sobą, normalnie bez emocji/nerwów bo tylko tego by nam jeszcze brakowało. Mam odczucia że jednak Kocha. Chciała pewnie tak powiedzieć żebym się na razie odczepił. Dziękuje za rady. Przynajmniej będę spokojny w miarę i czekał cierpliwie na wyniki działań terapii :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość :-))))))))))))))))))))
oj beata, piszesz, że nie raz trzeba dla dobra dziecka zrezygnować z własnych przyjemności i interesów a na innym temacie na kafe walczysz z pasierbicą w sądzie, żeby nie płacić jej alimentów...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zZ Zniecierpliwiony
"""" PIotrW Przypadkiem dodałem temat do innego forum tutaj Mam 27 lat. Czyli może najlepszym wyjściem będzie teraz. Jak będzie tak jak jest. Ja i tak będę do niej przyjeżdżał do do Synka chce jeździć będziemy się widzieć ale nie mieszkać. I w tym czasie terapia małżeńska. i Zobaczymy co będzie dalej. Jak w terapii wyjdzie że nic już z tego to wtedy chociaż razem będziemy wiedzieć że coś było nie tak. Aktualnie rozmawiamy z sobą, normalnie bez emocji/nerwów bo tylko tego by nam jeszcze brakowało. Mam odczucia że jednak Kocha. Chciała pewnie tak powiedzieć żebym się na razie odczepił. Dziękuje za rady. Przynajmniej będę spokojny w miarę i czekał cierpliwie na wyniki działań terapii """" Zgadzam się z """ beata04 """. Od siebie dodam tylko ...jeżeli nie chcesz być poddanym..... i chcesz waszą rodzinę uratować, idź drogą ,którą ona wytoczyła. Idź drogą ...metodycznie. I pociągaj ją do odpowiedzialności za każdy wybój i każdą dziurę na tej drodze. Jeżeli tego nie zrobisz ...będziesz poddanym ....a rodziny nie uratujesz. To tak jak relacja kierowca--- pasażer. Kierowca prowadzi ....to i odpowiada za to jak prowadzi. I pamięta o zasadzie ograniczonego zaufania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
PIotrW Przypadkiem dodałem temat do innego forum tutaj Mam 27 lat. Czyli może najlepszym wyjściem będzie teraz. Jak będzie tak jak jest. Ja i tak będę do niej przyjeżdżał do do Synka chce jeździć będziemy się widzieć ale nie mieszkać. I w tym czasie terapia małżeńska. i Zobaczymy co będzie dalej. Jak w terapii wyjdzie że nic już z tego to wtedy chociaż razem będziemy wiedzieć że coś było nie tak. Aktualnie rozmawiamy z sobą, normalnie bez emocji/nerwów bo tylko tego by nam jeszcze brakowało. Mam odczucia że jednak Kocha. Chciała pewnie tak powiedzieć żebym się na razie odczepił. Dziękuje za rady. Przynajmniej będę spokojny w miarę i czekał cierpliwie na wyniki działań terapii ... Nie ma za co dziękować:) Jak masz odczucie, że jednak KOCHA - to tylko się ciesz i bądź dobrej myśli... i pamiętaj o obopólnym szacunku - nie o poddaństwie - bo prędzej czy później związek oparty na wyrzeczeniu siebie przez jedną ze stron, tak jak napisał Zniecierpliwiony - rozpadnie się. Trzymajcie się oboje:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PiotrW
Cześć! Moja żona właśnie powoli zaczyna się wycofywać z terapii małżeńskiej. Jak do tego nie dojdzie to ja nie wiem co zrobić.... Jedyne argumenty aby to nie rodzice itp decydowali o tym wszystkim, czyli ludzie psycholodzy którzy się na tym znają odchodzi ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja myślę, że powinieneś zachowac się po męsku i bardzo stanowczo wrócic do domu i postawic sprawe jasno - porozmawiac, zapytac o co chodzi i nie dac się wyganiac dopóki nie usłyszysz satysfakcjonującej odpowiedzi powiedz, że nei wyprowadzisz się chyba, że weźmiecie rozwód, a wtedy będziesz walczył o prawo opieki nad dzieckiem niech żona nie myśli, że małżeństwo to zabawa w dorosłośc i a mąż to tylko zabawka, ktora się może znudzic, ewentualnie mozna go wyrzucic jak zrobi swoje (dziecko) bądź uparty i spokojny, niech ona sobie krzyczy i płacze ale ty bądź z nią po porodzie hormony buzują, może miec depresję poporodową (nawet nie wiedziec o tym) ja bym ja namówiła na tego psychologa za wszelką cenę i nie pozwalała dyktowac więcej warunków walcz, nie skacz jak ona ci zagra, bo byc może ona wcal enei potrzebuje żebyś robił to co ona powie, tylko żebyś jej pokazał, że ci na niej zależy i tak łatwo się nie poddasz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
... Ups ...- Może się czegoś boi, bo brakuje jej podstawowej wiedzy i być może nie jest jeszcze gotowa do terapii. Taka terapia wymaga dużo pracy i aktywnego uczestnictwa. Natomiast, jeśli terapia przekracza jej możliwości lub nie jest ona po prostu do końca pewna czy jest to odpowiedni czas na wprowadzanie zmian w życiu, to wtedy człowiek wycofuje się... ... Szkoda, bo to dużo by dało. Nie zamartwiaj się na zapas. Zawsze jest jakieś wyjście - upieraj się przy swoim. Przekonuj ją na spokojnie co do terapii. Argumentuj, że tam w większości są specjaliści... którzy na prawdę pomagają. Niech nie słucha rodziców, gdyż rodzic nie jest obiektywny, nie jest w stanie mądrze doradzić... ... Nie radziłabym wracać Ci do domu, bo to zaostrzyłoby sytuację... jeżeli nie masz cierpliwości - to módl się o nią - na pewno nie zostaniesz wysłuchany :) Mam syna o rok starszego, więc trzymam za Ciebie kciuki i nie zapomnę w modlitwie. Głowa do góry wszystko będzie ok. Nie popadaj w panikę, bo to jest zły doradca. Zajmij się czymś, idź na spacer, albo na rower, nie siedź sam w chacie - wyjdź i pooddychaj świeżym powietrzem. To jeszcze nie koniec... zawsze można coś zrobić. Coś dobrego:) Jutro zobaczymy co będzie dalej. Do potem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miało być ... Nie radziłabym wracać Ci do domu, bo to zaostrzyłoby sytuację... jeżeli nie masz cierpliwości - to módl się o nią - na pewno zostaniesz wysłuchany - sorry za błąd:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
... Wiesz, tak jeszcze raz przeczytałam Twój wpis i nie mogę zrozumieć? Jak, młoda kobieta, mająca 5-miesięczne dziecko się zachowuje? Co ona temu dziecku chce zafundować? Jaką spuściznę chce mu zostawić? De facto ma męża, który ją kocha, ale ona go nie chce, ma dziecko - spełnienie marzeń każdej kobiety, ma rodziców u których mieszka, jakby nie było ma własny kąt, ma też pieniądze!!! No nie wiem? Próbuję wczuć się w jej sytuację... i nie mogę zrozumieć? Czego ona chce? Chyba ma za dobrze ... w głowie się pomieszało .... i to bardzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja bylam kiedys na terapii tu www.psychologguglas.pl i bylo wszystko w porzadku potem :) oczywiscie na poczatku ciezko bylo, ale teraz jest ok:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zdecydowanie warto ratować małżeństwo. ja po części rozumiem i ciebie i twoją żonę, ale wiadomo łatwiej oceniać będąc z boku całej sytuacji. do tej pory pamiętam jakie batalie toczyliśmy z mężem, ale koniec końców przecież obiecaliśmy sobie miłość, dlatego warto o nią walczyć. nam w tym okresie pomogła marka www.carpediem.szczecin.pl i pewnie gdyby nie tamtejsi specjaliści to dawno bylibyśmy już osobno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Widzisz stary ja to przechodziłem ponad 2 lata temu , po 6mies od urodzin synka usłyszałem ,że mam spadać. "Że ona mnie już od dawna nie kochała ale chciała mieć dziecko " JEJ SŁOWA. A ja do dzisiaj się nie mogę pozbierać .... Tęsknota za synkiem mnie rozp.....la. Część bab tak kurde ma . Ale wiem ,że szczęśliwa to nie jest . "Na nieszczęściu szczęścia nie zbudujesz"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
terapia pozwoli się zorientować na czym się stoi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
...chyba leży..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DonataD
Do terapii trzeba dojrzeć- Ty dojrzałeś, twoja żona chyba jeszcze nie. Nie rozumiem kobiet tego typu- ale wiem jedno- jeśli Cię kocha to wszystko będzie dobrze. I faktem jest że małżeństwo nie ejst dla leniwych jak to przeczytałam na tym blogu http://nianio.com.pl/ . Tylko nie może być tak że jedna osoba walczy o związek a druga nie ma zamiaru. Ale dopóki sprawa nie jest jasna to walcz ile sił :) I powodzenia..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hrrrump!!! Znowu spamerka joblana!! ..uj ci w dobrobyt!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z mężem przypadkiem trafiliśmy na ofertę terapii prowadzoną przez psycholog Agnieszkę Pietrzyk ( http://psychoterapia-pietrzyk.pl/oferta) i okazało się, że naprawdę potrafi nam pomóc. Przede wszystkim uświadomiła nam o co mamy do siebie pretensję, nauczyła, że musimy ze sobą normalnie rozmawiać. Naprawdę bardzo dobry terapeuta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jestem zwolenniczką terapii małżeńskiej. jeśli nie przeszkadza Ci lokalizacja to mogę Ci polecić gabinet w Tychy www.gabinet-geneza.pl :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×