Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość pomorzanka885

Związek na odległość i co dalej?

Polecane posty

Gość pomorzanka885

Witajcie, Jestem w związku z moim TZ około roku. Dzieli nas prawie 700 km. Ja z Pomorza, on ze Śląska. Mam tutaj stałą, dobrą pracę, on w tym roku będzie się bronił i później zamierza pracować w firmie rodziców. Przynajmniej tak chcą (lub postanowili) jego rodzice. Ostatnio podjęliśmy temat przyszłości. Nie ukrywajmy- w końcu nadejdzie taki dzień, w którym trzeba będzie coś postanowić, bo na dłuższą metę związek na tak dużą odległość straci sens. Wiadomo- na początku patrzy się na wszystko przez różowe okulary. Ale po opadnięciu emocji przychodzi czas na racjonalne myślenie. Mam coraz większe obawy, im dłużej związek trwa, co z nami dalej będzie. Co będzie kiedyś. On bardzo by chciał, abym to ja przeprowadziła się do niego. Jemu rodzice zapewnili byt, nie będzie musiał martwić się o prace, zostawiają mu mieszkanie. Długo nad tym myślałam (i myślę nadal) czy byłby to dobry pomysł. Mam wykształcenie typowo związane z morzem, mam pracę, w którą włożyłam nie lada wysiłek. Mam tu wszystko, co kocham- oprócz niego oczywiście. Nie widzę siebie tam. Nie widzę szans na znalezienie normalnej pracy. Wiem, że będę sama. Skazana na samotność. Przyszli teściowie? No cóż, matka mojego faceta już zaczyna dawać sygnały zazdrości o swojego syna, przyznał mi się niedawno. Jeśli już to teraz nastąpiło, to co będzie potem? Nie będę tam miała normalnego życia, cały czas będę pod „obserwacją. Z drugiej strony, on ma większe szanse na znalezienie pracy w moim mieście (jego zawód jest dość elastyczny). Ale co z jego rodzinną firmą? Rodzice pokładali w nim wszelkie nadzieje, że kiedyś to przejmie, robili wszystko by ukończył edukację związaną właśnie z tym zawodem. Moim zdaniem to trochę nie fair w stosunku do niego. Nie dali mu prawa wyboru. Zdecydowali o jego przyszłości za niego. „Zaprogramowali go. Widzę po nim, że nie jest z tego powodu szczęśliwy, bo miał inne plany. Niestety chyba nie potrafił sprzeciwić się rodzicom. I teraz, jeśli to on zamieszkałby u mnie, to oczywiście w oczach jego rodziców, byłabym tą najgorszą. Tą, która zbuntowała ich syna, odebrała im go. Dodam jeszcze, że jego matka jest nadopiekuńcza, co widać na każdym kroku, a to jedna z najgorszych możliwych cech. Wydaje mi się, że to faceci pod tym względem ma bardziej komfortową sytuację, bo teściowe patrzą bardziej krytycznym okiem na swoje synowe. No i mam problem, który zaczął spędzać mi sen z powiek. Zamiast cieszyć się związkiem i tym, że mam kochanego faceta, ja staję się coraz większym kłębkiem nerwów, mam coraz większy mętlik w głowie, i coraz większe obawy. Wiem, że cokolwiek byśmy nie zrobili, zawsze ktoś coś straci, ktoś ucierpi. Nie chciałabym aby pojawiło się poczucie winy, że ktoś kogoś namawiał do przeprowadzki, i nie wyszło tak jak miało wyjść. I chyba to jest właśnie ten podstawowy problem związków na odległość. Problem co dalej. Czy ktoś może mi doradzić, a może któraś z Was była w podobnej sytuacji? Bo ja jestem w kropce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie ma szans .odleglosc zniszczy zwiazek,niestety

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pomorzanka885
tak naprawdę to dopiero początek naszego związku. On jest bardzo uparty. Chyba bardziej wierzy, w to, że nam się uda, niż ja.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zylam na odleglosc
3lata teraz mieszkamy juz 5lat razem jak sie chce to mozna wszystko przezwyciezyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pomorzanka885
a jak rozwiązaliście kwestię przeprowadzki? Bo chyba to jest mój największy ból. Boje się, że jak przyjdzie co do czego, to żadne z nas nie będzie potrafiło podjąć decyzji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ANAIS9ANAIS
tylko dziwy meiszkają razem bez slubu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wszystko zalezy od nastawienia
Jeśli żadna z osób nie chce iść na kompromis to związek się rozpadnie choćby dzieliło was 5 km

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asdvbnm890
ten zwiazek juz jest skazany na upadek, nie ma co ciagnac. ty masz racje i on ma racje i jakby sie nie stalo, za pare lat bedziecie sobie do oczu skakac bo on wybral pomorze lub ty wybralas slask----zakoncz !!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ANAIS9ANAIS
zostancie przyjaciomi, fuck friends haha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pomorzanka885
to stwierdzenie, że za parę lat możemy zacząć sobie skakać do oczy, niestety ale może okazać się prawdą. Może zacząć się od zrzucania winy na partnera, że musiał zostawić swoje rodzinne miasto, że nie ma perspekty na znalezienie dobrej pracy, że nie jest tak jak miało być... Z tym, że on bardzo idealizuje tę sytuację. Ja natomiast patrzę na to bardzo realnie. Mówi się, że miłość zwycięży wszystko. Ja uważam, że do czasu....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość greenApple88
Związek na odległość zawsze wiąże się z koniecznością wcześniejszej lub późniejszej przeprowadzki. Jeśli wogóle chce się taki związek utrzymać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeśli tak bardzo jestescie związani ze swoim miejscem zamieszkania to będzie problem, już jest, a jeśli już sie zdecydujecie to dopiero wtedy rozpocznie się wasz zwiazek, a jeśli to będzie zły wybór i po tym całym staraniu okaże się, że nie było po co się poświęcać? To dopiero początek waszego związku, ja żyłam 2 lata w takim i powiem, że samo jeźdźenie jest do bani, a my mieliśmy o połowę bliżej. Jesśli jego rodzice sprawiają już dziś kłopoty to lepiej nie będzie, tylko gorzej, u nas jego też byli przeciwni. I sądze, że w waszym przypadku to jednak Ty będziesz musiała zrezygnować ze swojego życia, skoro tam macie warunki mieszkaniowe itp. Jeśli on nie potrafi się sprzeciwić rodzicom, to też nie wróżę nic dobrego. Jak ten związek się rozkręci to zobaczysz że mu przejdą amory, bo podróże męczą, widzicie się rzadko i będzie naciskał żebyś się przeniosła do niego. Jednym słowem nie wróżę nic dobrego. Są ludzie, którzy dali radę, ale to muszą być oboje zdeterminowani i muszą być warunki do przeprowadzek, a ty już dziś masz wątpliwości. Ja osobiście jeszcze się bałam o to, bo to ja miałam się przeprowadzać, że nawet jakby się wszystko udało, to jakby się pojawiło dziecko to moi rodzice nawet tego dziecka nie zobaczą, bo moja mama podróżować nie może, a nawet jakby mogła to przyjedzie na weekend i co, się nie nacieszy wnukiem ani nową rodziną córki, , a ja jedynaczką jestem. Tak więc kicha, dobrze, że to zakończyliśmy ;) Może ktoś to inaczej odbiera, ja to traktuję w ten sposób, tym bardziej, że chyba wszyscy moi znajomi poprzeprowadzali się osiedle dalej od rodziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pomorzanka885
Dziękuję za odpowiedź. Ja póki co mam masę wątpliwości, dlatego łatwiej jest mi poznać "smak" takiej sytuacji, jeżeli ktoś już przez to przechodził. Każda rada staje się pomocna. Nie chcę przekreślać tego. Ale życie nauczyło mnie dokładnie zastanowić się dwa razy, nim podejmie się jakiekolwiek decyzje. Zwłaszcza taką trudną decyzję jak teraz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×