Rzucic ta prace w cholere czy zostac?

Mam prace na pol etatu i sama praca bardzo mi sie podoba. Co natomiast wcale mi sie nie podoba to wspolpracownicy a przede wszystkim moj "przelozony". Mowiac lagodnie - poziom intelektu jak u jednokomorkowcow, nieumiejetnosc partnerskiego rozwiazywania problemow i traktowanie ludzi jak smieci. Mam dosyc, bo za te pieniadze nie chce dac sie upokarzac. Z drugiej strony - kazdy grosz jest wazny, wiadomo. Nie wiem juz co robic, bo proby partnerskiego rozwiazywania problemow nie skutkuja. Zacisnac zeby i zostac czy odejsc z wielkim hukiem? ;)

co masz na cipce ,jezyka,irokeza czy zarośla nadrzeczne ?

innej pracy

Ech, dzisiaj doszlo znowu do takiej sytuacji, ze mam ochote tym pierdyknac i wiecej tam sie nie pokazywac.

jak ogolisz zarośla to wszystko się zmieni,zobaczysz wszystko bedzie dobrze tylko nie zapomnij o bobrze

Inteligentniejsza jesteś od tego stada przygłupów i tyle!

"Inteligentniejsza jesteś od tego stada przygłupów i tyle!" Tak, ale co ja z tego mam :)? Czuje sie, jakbym wyladowala w wariatkowie. Nie dosyc, ze robie dobra robote, mysle za nich, to jeszcze dostaja mi sie za to baty. Po prostu: brak mi sil...

Wiem, ze wszelkie proby rozmow i tak skoncza sie fiaskiem: po prostu poziom intelektualny, jaki prezentuje zaloga jest... pozalowania godny. Entuzjastycznie podeszlam do tematu na poczatku ale widze, ze to nie ma sensu absolutnie :(

puszczasz się ?

powiedz kiedys dosadnie co myslisz "sorry, ale nie bede sie dawala upokarzac, powinniśmy tu pracować jako zespół, a nie być traktowani jak półludzie" i wróć do pracy najwyżej Cię zwolnią ale jest szansa, że dotrze....