wakacje-facet mnie olewa

Chciałabym, żeby ktoś spojrzał na to obiektywnym okiem. Od kwietnia proszę mojego chłopaka, żebyśmy wybrali miejsce, w które pojedziemy na wakacje. On zwlekał z tym tłumacząc, że może dostanie urlop, którego wcześniej nie udało mu się uzyskać. Jako że sprawa urlopu była niepewna, chciałam, żebyśmy zdecydowali się na weekend i już się rozejrzeli, gdyż potem brakuje miejsc, a nawet jeśli są to noclegi są bardzo drogie, a mnie na luksus nie stać. Wiedziałam, że nie uda mu się załatwić urlopu, a nawet jeśli to w ostatnim momencie. Tak temat ciągnął się przez kwiecień, maj, czerwiec i lipiec. Cały czas próbowałam go nakłonić, żebyśmy coś wspólnie wybrali, jednak bezskutecznie. Przez to oraz inne rzeczy zaczęliśmy się kłócić, bo zastanawiałam się, czy jemu w ogółe zależy na tym, żeby spędzić ze mną czas. Tydzień temu dostał urlop, który zaczął mu się wczoraj. W środę raczył mnie poinformować, że na 10 dni jedzie na wieś do rodziny, bo chce sobie odpocząć. Zdenerwowałam się i zrobiłam awanturę, a efekt jest taki, że od wczoraj tam siedzi a my ze sobą nie rozmawiamy. Nie mam pretensji o to, że pojechał do rodziny, a o to, że mnie wystawił i sama nie zorganizowałam sobie żadnego wyjazdu. Nie wiem już czy ja przesadzam, czy faktycznie jest bardzo nie fair...