Wyglada na to, ze jestem z innej epoki?

Ostatnio miala miejsce impreza z ludzmi ode mnie z pracy. Na poczatku liczba kobiet byla rowna liczbie mezczyzn. Jednak po kilku godzinach towarzystwo sie rozsypalo i zostalem sam z 4 kolezankami (3 z nich to mezatki). Ja jestem singlem od krotkiego czasu. Rozmowy poszly w kierunku zwiazkow i romansow. Jakiez bylo moje zdziwienie, gdy po kilku glebszych mezatki same zaczely opowiadac swoje historie i obecne relacje z facetami i mezami. Okazuje sie, ze mimo iz maja dzieci, lubia skakac w bok i bzykac sie z przygodnie poznanymi mezczyznami, czy to poznanymi w sieci, czy to na ulicy, czy przykladowo w klubie. Jedna z tych mezatek ma podobno 3 kochankow. Po pracy jedzie sobie do jednego z nich i oddaje sie igraszkom. Pozniej jakby nigdy nic wraca do domu i usypia dziecko, wczesniej dajac mezowi kolacje. Pozostale tez dobre sa. Dla nich instytucja malzenstwa jest tylko na papierze. Wychodza z zalozenia, zee jak ktos ma ochote cos zrobic, to niech to robi, w przeciwnym wypadku moze mu uciec nie lada okazja. Po tych rozmowach poczulem sie jakos nieswojo. Do tej pory dbalem o swoje dobre imie, szanowalem kobiety, choc ta osttania mnie zdradzila wlasnie z takim przygodnie poznanym fagasem. Zabolalo... Czy ja jestem z innej epoki, czy po prostu mam niefart do plci przeciwnej? Obracam sie w zlym towarzystwie? Dla mnie takie ekscesy, ktore przedstawily kolezanki z pracy, to po prostu k.... stwo. A moze wyolbrzymiam?

SAKRYFIKAL SIUSAJD.

źle trafiłeś i tyle,zazwyczaj to kobiety są porządne a faceci zdradzają

Chciałabym napisać o moich koleżankach, które zdradzają swoich chłopaków i podkreślić, jak bardzo jestem od nich inna i jak niezrozumiałe dla mnie jest ich karygodne zachowanie, licząc na wysyp komplementów i współczujących spojrzeń (zza ekranu) ludzi, którzy podobnie jak ja, nie radzą sobie ze swoją wyjątkowością w tym zepsutym świecie, ale mi się nie chce.

Ja, podobnie jak koleżanka powyżej, odczuwam niemożliwy do zagłuszenia ból istnienia, spowodowany całym złem tego świata, ale nie zamierzam o nim dyskutować, gdyż wasze mózgi i tak nie będą w stanie pojąć ogromu mojej udręki.

taaak, jedyne co w tym przypadku zadziala to samobojstwo

Ja takie kobiety znam tylko z widzenia. Ale ja mysle, ze to tez natura ich zwiazku je do tego sklania. Kobieta w szczesliwym zwiazku by nie szukala na bokach wrazen.

No chyba, ze cierpia na jakas chorobe. Mialam kolezanke, ktora ciagle swedziala pi...czka, notoryczne zdrady, seks z przypadkowymi partnerami i w koncu poszla na terpaie. Dali jej brom i jakies inne wynalzaki i troche sie uspokoila. Ale jak ktos ma kur... ie geny, to ich sie niestety nie zwalczy. Do konca zycia taka bedzie sie puszczac, no chyba ze wczesniej zlapie jakiegos syfa. Wiadomo, kogo taki pan na disco mial przed nia?

kobiety dziś takie są puszczają się wszystkie wolne i mężatki itp.

a spróbujcie odwrócić sytuację, gdyby to mężczyźni zdradzali, też bylibyście tacy krytyczni. Częściej się zdarza zdrada ze strony męża niż żony, przynajmniej w moim otoczeniu tak się dzieje.