Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość biforres

Jaki macie kredyt i ile zarabiacie?

Polecane posty

Gość biforres

chcę się zorientowac, czy rzeczywiście kredyt to taki kosmos, jakoś ludzie maja i żyją... Zarabiam 2800 na ręke, czy to nie jest za mało żeby samemu splacac kredyt ok.15-200 tys? max 20 lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bierzecie 200 tys
a oddacie lichwiarzom 450,000 :/ Co za głupota. To już wolę całe życie wynajmować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rtvagd
oboje z mezem mamy ok 4600 pensji, dwoje dzieci, kredyt wziety dwa lata temu na 30 lat, kwota 250 tys, rata z dopłatami 1200. i jest nam ciezko, rachunki, jedzenie, obuwie co sezon dla dzieci, oc, ac, i to by było wszystko na co nas stać. z premii cieszymy się jak dzieci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość frania812
do bierzecie 200 tys - hahahaa to juz wole zaplacic za cos wiecej, ale potem wiem, ze dom/mieszkanie jest moje i moge oddac dzieciom. wole to niz napychac komus kieszenie i nic z tego nie miec. zreszta policz sobie ile przez np. 35lat placisz komus i nic z tego nie masz, a ile wyniesie cie kredyt - np.200 000.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niemieszkata
o właśnie mnie też to interesuje, czy przeciętny Kowalski z Kowalską zarabniający po 2 tys.zł są w stanie wziąć taki kredyt i go spłacić ? Czy to jest jak podłożenie sobie noża pod gardło na 30 lat ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żona zakredytowanego
Rozwalają mnie teksty w stylu: "- kredyt niesamowicie zmienia życie, psychikę, popatrzcie na ludzi totalnie zestresowanych i rezygnujących ze wszystkiego bo kredyt" albo takie o pętli na szyję. nie wiem, czy się śmiać, czy Wam po prostu współczuć. Wzięcie kredytu, jak każdą inna decyzję, należy poważnie rozważyć i wiedzieć, na co nas stać. jak ktoś jest totalnie zestresowany z powodu kredytu, to znaczy, że tego nie zrobił, nie przemyślał i wziął za dużo po prostu. my z mężem spłacamy jego kredyt na mieszkanie (zaciągnięty jeszcze gdy był kawalerem), miesięczna rata to ok. 2000 zł plus obowiązkowe dodatkowe oszczędności jako pewnego rodzaju ubezpieczenie kredytu, ok 400 zł. i nie przeszkadza nam to normalnie żyć, chodzić do kina, czy wyjechać na urlop. a właśnie zaczęliśmy zbierać na samochód, bo ja już nie daję rady w swojej starej toyocie yaris, w której nie ma klimy - w przyszłym roku chcemy kupić dla mnie lepszy samochód (a mąż jeździ znacznie lepszym służbowym). wzięliśmy taki kredyt, na jaki nas stać, bez specjalnych wyrzeczeń. da się tak. mąż zarabia nieźle, ale milionerami też nie jesteśmy, normalnie uczciwie pracujemy. mamy jeszcze inne, dodatkowe koszty, ale już nie będę się rozpisywać. grunt, to wiedzieć, na co sobie można pozwolić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żona zakredytowanego
aha, spojrzałam, że w tytule było wprost pytanie o zarobki, nie ma problemu, anonimowo opowiem: mąż zarabia ok. 6000, ja ok 2000. Gdy brał ten kredyt, nie znał mnie jeszcze i zarabiał mniej, ale nie wiem dokładnie ile. kredyt jest walutowy i początkowo rata była niższa, ale liczył się z tym, że może wzrosnąć i gdy wzrosła, nie musiał się zastanawiać, czy go stać na szynkę czy na mielonkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niemieszkata
No ale o czym tu mówić, jak mąż zarabia 6 tys. , a Ty 2 tys ????? Przecież gdybym miała tyle kasy co miesiąc, w ogóle kredyt nie byłby dla mnie problemem. Ale mało kto zarabia 6 tys. zł na miesiąc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niemieszkata
Sorry, ale przy zarobkach typu 2 tys. mąż i 2 tys. żona to ciężko "rozważyć" kredyt, bo tu nie ma co rozważać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niemieszkata
Weź teraz z tego odlicz ratę ponad 2 tys. zł, to zostaje Ci 2 tys. niecałe na życie dla 3-osobowej rodziny, w tym opłaty, jedzenie i wszelkie inne wydatki.Co tu rozważać ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ffffffffd
Ja to moze pomarzyc o kredycie. Zarabia 1500 zl na reke i sama wychowuje dziecko i o dziwo wynajmuje mieszkanie. Na to mnie stac,ale na splacanie kredytu juz nie (wg banku).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ffffffffd
Dokladnie, place ponad 1000 zl, a zarabiam 1500 zl. I wszystko jest ok. Banki nie biora pod uwage innych dochodow ktore mam i dlatego moge o kredycie i wlasnym mieszkaniu pomarzyc :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żona zakredytowanego
koszt wynajmu nigdy nie jest równy kosztom kredytu. kto tak mówi, nie zna się na rzeczy i może dobrze, że kredytu nie dostanie, bo szybko okazałoby się, że nie da rady go spłacić. w koszcie wynajmu są zwykle opłaty czynszowe, a czasem też woda i ogrzewanie. przy spłacaniu kredytu, oprócz normalnych opłat licznikowych dochodzą jeszcze te opłaty i te kilkaset złotych robi różnicę. nic dziwnego, że bank nie bierze pod uwagę dodatkowych dochodów, bo one są niepewne. i kto chciałby na nich bazować spłatę kredytu ten błądzi. gdy się wynajmuje, życie na styk jest okej, ale przy kredycie już nie, bo gdy dodatkowy dochód odpadnie, albo przyjdzie nagły wypadek, np choroba, która wymaga nakładów finansowych, to się jest w czarnej dupie. trzeba mieć zapas. jeśli masz dodatkowe dochody - to je odkładaj, potem bank spojrzy łaskawszym okiem, gdy wkład własny będzie większy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żona zakredytowanego
a jeśli chodzi o 6000 mojego męża, to one oczywiście z nieba nie spadają. jego praca wiąże się z tym, że w domu bywa w weekendy i od czasu do czasu w tygodniu - ale nigdy nie jest do przewidzenia kiedy. więc okupiona jest sporymi wyrzeczeniami (nie wspominając o tym, że wymaga sporych kwalifikacji). ja z kolei podjęłam pracę w innym mieście niż to, w którym mamy mieszkanie - i dodatkowo wynajmujemy kawalerkę w tym mieście. ale to nasz wybór. jeśli ktoś wybiera ciepłą posadkę, to też jego wybór: ma stałą, pewną pracę i to są zalety, ale wadą jest to, że go nie stać na pewne rzeczy. trzeba świadomie ten wybór podjąć, a nie potem marudzić. ja bym np. nie podjęła się wyjazdu za granicę do bylejakiej pracy, żeby zarobić i odłożyć, nie szukam też pracy, która byłaby bardzo dobrze płatna, ale za to kompletnie dla mnie nieciekawa - mój świadomy wybór. z tego powodu większego mieszkania dorobimy się odpowiednio później. ale na pewne wyrzeczenia też świadomie się zdecydowaliśmy i dlatego teraz nie zarzyna nas rata kredytu + wynajem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niemieszkata
To jest prawda, że większe zarobki i własne mieszkanie często wymagają wielu wyrzeczeń, zalezy co kto lubi. Ja np. nie chciałabym żeby mój mąż wciąż wyjeżdżał i był ciągle w pracy, tak samo dla siebie bym tego nie chciała. A czy warto pół życia zarzynać się zawodowo, czy też fizycznie, czy na wyjazdach za granicą dla tych własnych 4 ścian ? Jak już człowiek się wytyra i wreszcie to mieszkanie posiądzie na własność, to już będzie starym próchnem.I po co tyle życia marnować ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krowa_na_pastwisku
mam kredyt z doplatą - place teraz 1200 zł. Zarabiam różnie, raz wiecej, raz mniej. Kredyt mam na 30 lat, a w tej chwili jestem sam. matką. Nie wyobrażam sobie, żeby majac 50 lat placic 2000 miesiecznie (tyle bedzie bez doplaty). Odkladam kase, żeby splacic wczesniej. Zalety: 1/ jesli mi sie noga powinie, zawsze mogę mieszkanie sprzedac i wyjsc na czysto 2/ w razie mojej smierci dziecko ma mieszkanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do krowy...
1/ jesli mi sie noga powinie, zawsze mogę mieszkanie sprzedac i wyjsc na czysto Możesz sprzedać...ale jak znajdziesz kupca i weź pod uwagę,że ceny nieruchomości nie rosną bez przerwy a przy nasyceniu rynku spadają. Sprzedać może i sprzedasz...prędzej czy później, ale jak za mniejszą kwotę niż kredyt to i tak musisz dopłacać 2/ w razie mojej smierci dziecko ma mieszkanie jo...chyba kredyt i mieszkanie za ktore zaplacilas dwa razy tyle ile warte...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lia lia lilaniaaaa
Ja 2500 na rękę, on z umowy 8 na rękę plus 2 tysiące z nadgodzin, kredyt na 30 lat na 600 tys , rata 2200-2500 w zaleznosci od kursu euro

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mała czarna kawka 22
Jakie ponad tysiąc?? My z mężem wynajmujemy kawalerkę która kiedyś była dwupokojowym...36m2. Przynajmniej mało sprzątania i koszt 750zł plus internet(35pln). Miasto 80 000 mieszkańców. Kredytu nie chcemy brac. Zaczeliśmy budowac domek. Tzn. trwa pozwolenie na budowe. Z wiosny chcemy zrobić fundamenty i postawić szkielet do piętra . Liczymy że nam zajmie ok 7-8 lat. Ja mam 22 a mąż 27. Ale 7-8 lat to przy obecnych zarobkach. A za jakiś rok poltora mąz powinien dostac podwyzke. U mnie to nie wiadomo ale on robi kierownika budowy i wtedy będzie lepiej...więc moze 5-6 lat nam to zajmie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krowa_na_pastwisku
Wartość mieszkania byla już wieksza niż w momencie kupna. Rynek deweloperski jest tańszy od wtórnego. Dodatkowo remont podniósł cenę. Oczywiście mogę mieć kłopoty ze sprzedaża, ale po dobrej cenie zawsze mieszkanie pójdzie. I wtedy spłacam nie całość kredytu, tylko na stan dzisiejszy. A co do tego czy dziecko dostanie mieszkanie w razie mojej śmierci. To tak jest, kredyt jest ubezpieczony i w razie takiej sytuacji ubezpieczyciel pokrywa tę kwotę (kredytu). Wiem bo się pytałam, czy na pewno tak jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żona zakredytowanego
niemieszkata i "do krowy" - wy chyba szukacie tylko potwierdzenie, że branie kredytu jest albo niemożliwe albo nierozsądne, w ogóle się nad tym nie zastanawiając. To, że Was nie stać nie znaczy, że nikt temu nie podoła. oczywiście, że mieszkanie można sprzedać. a w trakcie spłacania kredytu mieć normalne życie. my z mężem mamy wiele pasji, niektóre nie tanie, ale je realizujemy pomimo kredytu. a jego wyjazdowa praca nie została podjęta ze względu na kredyt, tylko po prostu była to dla niego ciekawa praca w jego zawodzie, więc ją podjął, a potem pomyślał o mieszkaniu i kredycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krowa_na_pastwisku
ale ja mam kredyt. Uważam, że lepiej coś spłacać niż wynajmować. Narazie mnie stać, i na kredyt i na prywatne przedszkole a nawet od pażdziernika zaczynam studia. W między czasie jestem też w stanie coś odłożyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do krowy...
Ja wynajmuję mieszkanie, ale nie dlatego, ze mnie nie stać. Stać mnie na kupno bo mam z mężem spory wkład własny. Uważam, że to jednak bez sensu oddawać bankowi tyle kasy z procentu (na 30 alt to jest 100 proc kwoty!!!) jestem młoda, mobilna, nie zależy mi na siedzeniu w jednym miejscu. Mogę zmienić nawet kontynent jeśli pracodawca będzie tego wymagał. A na starość za to co sobie odłożę kupie sobie jakiś fajny domek. Ale nie o tym.....skąd wynika ta niechęć do kredytów?Bo napatrzę się na gówniarzy po 20 pare lat, którzy z pensjami 1500 zł pakują się w kredyty na 30 lat, a potem do rodziców z łapką po kasę bo nie dają rady spłacać. Nie rozumiem tego pędu że na wszystko już. Tu ktoś wyżej pisał,że na spokojnie się buduje, zajmie im to 7-8 lat. I co, można, na spokojnie. W sumie, to nie moja sprawa, każdy bierze kredyt albo nie, jego wola...tylko dziwią statystki ile osób w Polsce tych kredytów nie jest w stanie spłacić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krowa_na_pastwisku
ja wolałam wziąć kredyt ze względu na to że mam dziecko 1/ więc w tej chwili mobilna za bardzo być nie mogę 2/ niechętnie się wynajmuje osobie z dzieckiem 3/ mam mniejszą ratę niż opcja z najmem (mieszkam w wawie) 4/ musiałam się wyprowadzić i mam masę rzeczy Też uważam, że kredyt to zdzierstwo, jednak rozważając opcje za i przeciw wybrałam kredyt. Też oszczędzałam i oszczędzam. Niestety wpakowałam sporą czesc kasy w remont byłego (po 10 latach odwidziało mu się i wolal być z inną). Dużą część oszczędność pochłonął remont, miejsce parkingowe tez za gotówkę. Zostało trochę, żeby się nie spłukać całkowicie i znowu odbudowuję oszczędności. Liczę na to, że za 5-max 10 lat spłacę mieszkanie. Więc nie przepłacę aż tak dużo, zwłaszcza, że mam teraz dofinansowanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tripsa
krowo na pastwisku - czy mogę zapytać, jeśli zechcesz, odpowiesz, ile Ty masz dochodu na miesiąc, ile wynosi Ciebie kredyt i ile zostaje Ci na zycie i opłaty dla siebie i dziecka miesięcznie ? Ile masz tego dochodu i kredytu , że 30-letni kredyt jesteś w stanie spłacić za 5 lat i utrzymasz jeszcze dziecko ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tripsa
Aha, przepraszam, doczytałam, że płacisz 1200 zł kredytu. To ile masz na życie na miesiąc dla siebie i dziecka ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żona zakredytowanego
do "do krowy" - chcesz wynajmować, to Twój wybór, ale nie opowiadaj, że to jedyna sensowna opcja, a kredyt to pętla na szyję. ja też mogę wyjechać - mieszkanie można przecież choćby wynająć i wtedy spłaca się prawie samo, a kiedyś może zarabiać. ale ja wolę jakąś stałość i stabilność (akurat teraz o to w moim życiu trudno ze względu na pracę, ale to inna bajka) - a to daje własne mieszkanie, które np. urządzam po swojemu i nikt mi za miesiąc umowy nie wypowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tripsa
Uważam, że kredyt to już chyba lepsze niż wynajem, bo jednak sporo w wynajem trzeba włożyć, to już nie lepiej ładować kasę we własne m, a nie w cudze ? Jak mam załóżmy płaci 800 - 1000 zł za wynajem cudzego mieszkania co miesiąc, to wolę dołożyć 200 zł i spłacać kredyt i mieć własne 4 kąty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krowa_na_pastwisku
czy ja napisałam ze chce wynajmować? rozważałam różne opcje i wybrałam kredyt. A co do zarobków... to jest róznie bo mam własną działalność. Srednio wychodzi kolo 6-8 tys. miesiecznie. W tym miesiacu wyjdzie gubo ponad 10, ale juz nastepny miesiac bedzie ze 4 tys. jest roznie. Odkladam ile moge, na razie tez chce isc na studia licencjackie i zdobywac nowe doswiadczenie. Aha na przedszkole doklada ojciec dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×