Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

olik26

rozwod prawie tuz po slubie

Polecane posty

Gość _z uśmiechem_
,,Wydaje mi sie,tak z perspektywy,ze odejscie od meza moze uratowac mu zycie i postawic na nogi,bo i grozby i prosby,blagania nic dotad nie zdialaly,wiec to jest wyjscie ostateczne." Bo z reguły tak właśnie jest. Każdy alkoholik musi osiągnąć swoje dno, aby przestać pić. Tylko, że dla jednego będzie to strata rodziny, dla innego to, że obudzi się w rowie brudny i obsikany. Dla mojego ojca dnem był wypadek. Był pod wpływem alkoholu , gdy do niego doszło i omal nie przepłacił tego życiem. Po wyjściu ze szpitala już nie pił. Pierwszy mąż z tego co mi wiadomo dna do dziś nie osiągnął. Stracił żonę, córkę, niedługo straci swój majątek (komornik zajął ) i nic nie pomogło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Odpowiem ta,walczylam zarowno z paleniem-to od poczatku znajomosci,jak i z picie-to potem.A teraz on stwierdza,ze bardziej go ciagnie do palenia niz do picia,wiec chyba nie zdaje sobie sprawy z powagi problemu.A do tego te 2 proby samobojcze,pzreciez to jakas patologia,ktos powie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _z uśmiechem_
Mój też nie zdaje sobie sprawy. Uważa, że ja wyolbrzymiam problem i alkoholika nie widziałam na oczy. Dla niego alkoholik to taki ,,typowy żur spod sklepu", że mu to nie grozi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _z uśmiechem_
Czyżby te próby samobójcze były próbą szantażu, abyś nie wnosiła pozwu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pierwsza mysle,ze bylam aktem bezsilnosci i zobojetnienia na wszystko,byla poza domem,a druga chyba niestety tak,bo kilka dni wczesniej zagrozil,ze odejde jak nie przestanie zagladac do kileiszka.Moze myslal,ze blefuje,ale bylam powazna i mowilam serio,wiec chyba sie nastraszyl,ale on ma bardzo slaba wole i to mnie boli najbardizej,bo tak sie pieknie zaczelo i byly tez cudowne chwile,a tu taki szok...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _z uśmiechem_
Ja zamierzam mu przede wszystkim udowodnić to, że jest alkoholikiem, bo to,że nie musi pić codziennie i się nie trzęsie na widok piwa to nie znaczy, że nim nie jest. Pokażę mu jak szybko stanie się nikim, że nie ma różnicy pomiędzy ,,żurem spod sklepu", a nim. Pomogę mu się stoczyć na samo dno. Innego wyjścia niestety nie mam. Zaczęłam od rozdzielności majątkowej, aby choć część finansów zabezpieczyć. Doprowadzę jego firmę do ruiny, bo nie pociągnie jej beze mnie. I wtedy zobaczę co dalej, jak sytuacja się rozwinie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _z uśmiechem_
Przestałam płacić jego zobowiazania (podatki,ZUSy, kredyty). On o nich nie pamięta. Nigdy tymi sprawami się nie zajmował, bo to była ,,moja działka".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Twoja sytuacja jest o niebo inna niz moja,bo u mnie problemy zaczely sie miesiac po slubie,a u Ciebie minelo sporo lat,wspolnych chwil i o tym ciezko zapomniec,ale musisz myslec przede wszytkim o sobie,u mnie minaltylko rok i tym sie pocieszam,choc na usmiech na twarzy bede musiala dlugo jeszcze czekac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _z uśmiechem_
Dasz radę . Jak to mówią ,,co cię nie zabije, to cię wzmocni". Jest ciężko z perspektywy lat, ale jeszcze ciężej patrzeć jak ukochana osoba stacza się, a ty nie możesz nic zrobić. Bezsilność jest najgorsza. Najgorzej boli mnie jednak postawa teściów. Do nich jako pierwszych zwróciłam się o pomoc. Uznali ,że jestem podła itp, bo dopóki on pracował, był w stanie zarabiać to był kochany i dmuchany, a teraz chcę się pozbyć. A tak wcale nie jest. Chcę, aby przestał tylko pić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam niestety podobnie,tyle tylko,ze on na poczatkiu mi pomagali,nawet zainwestowali we "wszywke",a bylo to po 5 m-cach malzenstwa,potem zdarzylo mu sie na 4 dni zniknac bez slowa,dzwonili non stop,nawzajem dodawalismy sobie otuchy,ale gdy tylko wrocil problem przestal istniec i telefony do mnie tez sie skonczyly!!!!A teraz on mieszka u nich i o mnie juz nikt nie pomysli,pewnie wszyscy tam mysla,ze wezma mnie na przeczekanie i zmiekne,to i on wroci.Srogo sie zdziwi jak dostanie pozew,chcialammu wczoraj o tym powiedziec,ale panicz nie znalazl dla mnie czasu,wiec trudno,odpuszczam i dzwonic juz nie zamierzam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _z uśmiechem_
No to przynajmniej poczują jak mieszka się z pijakiem. Moim zaproponowałam, aby u nich pomieszkał jakiś czas. Nie chcieli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie takie przeprowadzki mialy miejsce juz kilka razy,poierwszy raz jak sie upil i wracal w tym stanie autem,to bal sie wrocic do domu,wiec spal w aucie na jakims parkingu,zmarzl na kosc,bo to byla juz jesien dosc chlodna,bal sie nawet do rodzicow,ale potem juz mu nic nie blokowalo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _z uśmiechem_
Twój przynajmniej na wszywkę się zgodził. Mój na nic się nie zgadza, bo twierdzi,że nie jest alkoholikiem, pije bo lubi, a nie bo musi. Byłam w AA, Komisja d/s alkoholu też nie pomogła. Sąd nie da zgody na przymusowe leczenie, bo każdy adwokat go wybroni. Jeszcze mam nadzieję, że dzielnicowa coś wymyśli, bo już nawet do niej poszłam z prośbą o radę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _z uśmiechem_
Mój to pije w domu (aby nikt go nie widział), nie wsiada na szczęście za kierownicę po pijanemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A moze jak zagrozisz kategorycznie odejsciem to sie przestraszy?I co znaczy,ze tesciowie nie chcieli go przyjac?To ich swiety obowiazek.Co,jak juz jest mezem to przestal byc ich synem?Moi go odebrali ze szpitala i tesciowa nie omieszkala zapytac pzrez tel.co dalej,a ja na to-jak to co dalej,jedzie do Was!!!I tam siedzi 3 tyg.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moj tez pil w domu,tak mi sie przynajmniej wydawalo,ale zycie to szybko zweryfikowalo.A jak u Ciebie to wszystko wyszlo na jaw?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _z uśmiechem_
U mnie to w zasadzie nic na jaw nie wychodziło. Zaczęło się w zeszłym roku mniej więcej w maju. Co sobotę wpadał jakiś kolega, grill, piwko. I ok. Nie robiłam z tego powodu tragedii. W niedzielę wyleczył kaca i było ok. Później jednak zauważyłam, że to leczenie kaca się wydłuża i każda wizyta kolegi (już nie tylko w sobotę) staje się okazją do picia. Teraz popił we wtorek i do dziś się leczy. Niby nie jest pijany (bo z pozoru tego nie widać), ale sączy to piwsko, bo nadal ma kaca. Z moich obserwacji wynika, że dopiero jutro będzie trzeźwy. Jak długo? Może tydzień, może miesiąc...po prostu do najbliższej ,,okazji"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie da sie tak zyc i mowi to ktos,kto swoje zycie naprawde chce zmienic na lepsze!Moj maz zawsze mnie bardziej kochal niz ja jego,moge to tlumaczyc tym,ze dosc duzo pzreszlam przed nim i do pewnych uczuc potrzebowalam czasu by dojrzaly,jednak z uwagi na nie i nadzieje na przyszlosc wyszlam za maz,naprawde chcialam wierzyc,ze nam wszystko wyjdzie,no coz zle mu bylo ze mna,to niech szuka swego idealu dalej-:)A dzis slodkich zycze i do juterka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Paulus11796
Hej dziewczyny-w końcu może i ja do Was dołącze-u mnie 4 lata po ślubie i dwoje malutkich dzieci-i o 4 lata za długo.widziałam jego problemy z alko przed ślubem-rozstawaliśmy się i wracaliśmy do siebie bo znów okazywał żal i skruchę i znów obiecywał-ja głupia mu wierzyłam.że po ślubie przestanie zarzekał się, że po urodzeniu dzieci itd.prócz mnie zaczęła na tym cierpieć również moja rodzina,która tak wiele nam pomagała (jego rodzina też pomagała-mam na myśli budowę domu) zaczęło dochodzić do wyzwisk-konkretnych...za to że się wtrącają-tylko to było na takiej zasadzie że widząc jego odzywki i ilości puszek i butelek,po prostu zwracali mu uwagi-ale jak to Panu można zwrócić uwagę-potem to pił bo się pokłócił,potem był wypity to znowu kłótnia i w kółko-widziałam że przegina i to ostro ale jako żona chciałam być po jego stronie-to znowu znów go podbudowywało-jak zwrociłam jemu uwagę sam na sam aby inni nie słyszeli to była kupa wyzwisk że zdradzan go tym samym, że nie odcięłam pępowiny że jestem taka i taka i znów pił-nie zawsze na umór ale codziennie parę piw bo przy pracy potem flaszka z majstrami-w pracy u niego też nie może narzekać na brak kompanów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Paulus, opowiedz na swoja historie,bo czuje ,ze u Ciebie jest jakis terror psychiczny...nie jestes sama,a tu mozesz o wszystkim do wszystkich i na duszy bedzie lzej...sama sobie to wciaz powtarzam-:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lilaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
_z uśmiechem_ masz rozdzielnosc majatkowa z mezem???? bo tak piszesz ze przestałas mu robic opłaty, on onich nie pamieta a PAMIETAJ ZE JESLI NIE MACIE ROZDZIELNOSCI TO JAK ON NAROBI DŁUGÓW TO tY TEZ BEDZIESZ ZA NIE ODPOWIADAŁA sorry za capsa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Paulus11796
I tak kryłam jego wybryki 3 lata i to jak potrafił się do mnie odzywać-od roku informuje teściow o jego czynach-oni rozkładają ręce-powiedziałam że zgłosze go na przymusowe-i usłyszałam "a bo to da?", mi chyba bardziej zależy na wyciągnięciu go z tego bagna a oni kulturalnie się nie wtrącają-prosili abym ratowała te małżeństwo "bo taki dom, bo dla dzieci" tłumacze im "że ojciec alko i znerwicowana matka to żaden przykład dla dzieci"-oni zaś wszystko składają że wszystko przez moją rodzinę i że powinnam odciąć pępowinę w końcu-zapominają chyba o tym że ich syn stracił prawko długo przed ślubem,wylecial z jednej roboty po jakiejś aferze-mało tego-zataili przed ślubem przede mną dziś dość istotny fakt dotyczący skutków jego picia-teraz składa się to w całość-poślubiłan alkoholika-tak!-mogę starać się o unieważnienie małżeństwa-ale wciąż zwlekam z głupim rozwodem-liczę na to że się zmieni-choć w to wątpię.po jednej z kłótni wezwałam policję-on wszystkiego się wyparł-zabrał mi telefon w którym były istotne rzeczy-właśnie z tego powodu-policjanci nawet nie wzięli go na alkomat ani nie zrobili przeszukania choć przywłaszczył moją rzecz-później na drugi dzień powiedział że tel zniszczył bezpowrotnie-to zresztą nie pierwsza rzecz-suma sumarum obiecał że sierpień będzie bez picia-pije piwo bezalk, ale była i flaszka bo goście'a nie może być przecież sama kawa!, piwko z kolegą,a wczoraj znalazłam przypadniem prócz pustej puszki równiez pustą setkę.miałam nadzieję że przetrzyma, ale jednak nie-mówił że to tego kolegi buteleczka ha ha tak więc dziewczyny można tak bardzo chcieć wierzyć komuś że aż zniszczy się swoje życie-zaufałam jemu-za każdym razem dawałam jemu tą ostatnią szansę-dziś mnie już dawno by nie było przy nim gdyby nie dzieci-to dla nich chce walczyć o tatusia, o pełną rodzinę-ale sama nie dam sobie rady skoro on tego nie chce-nic na siłę-nie chce słyszeć o poradni małżeńskiej,o żadnej terapi,a już wogóle nie jest alko-bo przecież piwo to nie alkohol a zresetować się jest wskazane a i sprawy trzeba po męsku załatwić-zawsze tysiąc powodów'

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Paulus11796
Wiele osób postronnych znających męża rozumie mnie-ale jest spora rzesza tych wg których jestem niewdzięcznica,którą przerosło macieżyństwo i nie docenia tego co mąż robi-bo przecież jest pracowity,pracuje i utrzymuje dom-ja jestem na wychowawczym mam te parę groszy to opłace rachunki i coś na bieżąco muszę mieć na nieprzewidziane wydatki.a dzieciaczki są fajne, zdrowe i zgrzeszyłabym abym narzekała-wiadomo człowiek nie nudzi się ale tragedi nie ma oj pożaliłam się wam:-) ale wiecie co naprawdę-uczęszczanie na takie grupy wsparcia daje siłę i spotkanie z psychologiem-wiem że nie jestem sama-i że jeśli podejmę w końcu jakieś stanowcze i kategoryczne decyzyje to mam wsparcie-wiem że nie można się bać-ale to tylko się tak mówi-ja boję się okropnie.muszę być silna.nie wiem kiedy się odważe na coś-nie wiem czy coś się stanie co przyspieszy ewentualnie moją decyzyje-nie wiem nic.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz co,nauczylam sie mowic sobie jedno,ze w moim malzenstwie,procz mojego meza jestem tylko ja!!!Kto ma za Ciebie podjac decyzje czy isc w prawo czy w lewo i kto ma Cie prawo skrytykowac za dokonany wybor???Nikt,tylko Ty sama o tym decydujesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja zawsze traktuje ludzi z szacunkiem,nigdy z wyzszoscia i tego samego oczekuje w zamian,moj maz mnie wykorzystywal na prawo i lewo,mimo,ze wiele osob to widzialo,nikt sie nie chcial wtracac,ale podjecie prob samobojczych,czy znikanie i wciaz ta wodka,to dla mnie zbyt duzo,pochodze z dobrej rodziny i taka chcialam tez sama twaorzyc,mam nadzieje,ze odnajde swoja oaze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I Tobie kochana tez tego zycze-:)A jak ogolnie ukladaja sie stosunki z tesciami???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Paulus11796
Ogólnie to raczej są w porządku-nigdy nie miałam jakichś zastrzeszen-boli mnie tylko ta obojętność-może przy mnie nie chcą po prostu za bardzo go krytykować-szanuję ich i wogóle ludzi-dlatego pewnie tak długo zwlekałam z tym aby wyjść z tym problemem do ludzi-wiem że to ja jestem wszystkiemu winna i teraz zbyt dużo ludzi cierpi-ale wiem że nie mogę żyć innymi-mam dzieci i to dla nich i dla siebie muszę zacząć podejmować odpowiednie i odpowiedzialne decyzyje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiminka
Paulus11796 ..ja ci cos napisze z perspektywy dziecka alkoholika...moja mama tez chciala walczyc i walczyla...i nic to nie dalo...moj ojciec jest, byl i bedzie alkoholikiem...i nie mam do niego szacunku...i do mamy tez chyba nie..bo w sumie tez jest winna tego, jak przebieglo moje dziecistwo....dala by sobie rade, ze mna i z bratem, ale ona wolala zostac i scierac rzygi mojego ojca z przedpokoju, sluchac wyzwisc i znisic jazdy calonocne...dla mojego ojca nie bylo czyms zlym upic sie w wigilie!..wiesz co moja mama wtedy robila?...szla do tesciow i do swojej mamusi, jakby wszystko bylo o.k...jakby to bylo cos normalnym, zamiast zadzwonic po tesiow zeby sobie go wzieli, jak go tak bardzo bronili...dlugo moglabym ci opisywac, ale ty masz 2 jeszcze malych dzieci, wiec masz dla kogo zyc i wlasnie dla tych dzieci potrzebujesz duzo energii...a nie zeby ratowac alkoholika, ktory wcale nie chce byc uratowany...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wlasnie tak,nalezy pisac z roznych perspektyw,my widzimy jedna strone,ale otoczenie czy dzieci moga widziec cos zupelnie innego-:)Ja juz podjelam decyzje,mysle ze najtrudniejsza a zaraz najlepsza w moim zyciu,czas sie wziazc w garsc i pomyslec o sobie!Moj maz nadal nie znajduje dla mnie zcasu,wiec o pozwie najprawdopodobnej dowie sie z sadu,chcialam mu to powiedziec,ale przez eski to nie bardzo-przynajmnie dla mnie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×