psychicznie mnie niszczy

aj długo by pisać.... czuję ze tkwię w tym związku... od roku jestesmy zareczeni... o slubie juz nie rozmawiamy nawet... tak go kocham!!! ach... wiem ze pisze bez ladu skaldu ale targają mną emocje... i jeszcze te wszystki wypowiedzi... no tak innych sie nie spodziewalam... moze ktoś z Was próbował ratować związek u lekarza u psychologa???

wredniucha!!! otóż się mylisz sprzątamy obydwoje... ja nie jestem od sprzątania... seks lubię tak samo jak on... no ok może mniej ale lubię i workiem nie jestem... ale psychicznie mnie bije

"moze ktoś z Was próbował ratować związek u lekarza u psychologa???" zastanów się - jak można ratować coś czego nie ma? w związku ludzie są dla siebie partnerami, a on cię traktuje jak wycieraczkę do butów

i tu masz racje... ale to nie rozwiazuje mojego problemu

bo tego problemu nie da się rozwiązać - przede wszystkim musisz zmienić swój stosunek do samej siebie

wiem:( .... kurcze potrzebuję takiej osoby która otworzy mi oczy... z przyjaciółką już nie rozmaiwm na ten temat bo mi wstyd... żal:(

nie ma co gadać - trza się za siebie brać - życie stygnie!

oczy już otworzyłaś - teraz czas na działanie

tylko jak...

sama wiesz ze to juz nie ma sesu ...

zaciskanie zębów, determinacja, konsekwencja - na każdą jego chamską odzywkę trzy twoje jeszcze bardziej chamskie - albo mu rura zmięknie, albo do widzenia - nie marnuj czasu bo masz go mało!

zgadzam sie w 100% z wredniucha

niestety moja droga nikt za ciebie tego nie zrobi - musisz się spiąć! - inaczej dupa blada - a tylu jeszcze fajnych facetów przed tobą...

tez tak mysle, jestem z facetem 5 lat od paru dni sie nie oddzywamy, mamy po 24lata ale tez mysle ze co najlepsze jest przede mna

no niestety - w życiu zazwyczaj pierwsze śliwki - robaczywki

tobie kobieto albo huja brakuje albo jestes bardzo nieszczesliwa osoba skoror dla ciebie facet to kawalek kielbasy:D to wiesz wpolczuje CI BARDZO! zapewne chcialbyc miec taka kielbaske..ale zaen madry nie zechce takiego zjeba..:D:D