Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość na zawsze sam...

Skazany na życie w samotności.

Polecane posty

Gość na zawsze sam...

Gdy przypomnę sobie dzieciństwo, to już wtedy przypuszczałem, że będę musiał iść przez życie sam. Być może to była intuicja, jakiś niewidzialny wewnętrzny głos. Moje życie w samotności to nie tylko życie bez kobiety u boku, ale także życie bez znajomych i przyjaciół. To życie mnóstwa niewykorzystanych szans jakie dał mi los. Dlaczego tak twierdzę, choć mam dopiero trzydzieści lat? Do tej pory tak było i jestem przekonany, że już tak zostanie. Wiem, że głównie to ja przyczyniłem się do tego w jakim teraz jestem miejscu i kim jestem. Nigdy nie umiałem podjąć żadnych działań, aby to zmienić. Od dziecka byłem nieśmiały i czułem się gorszy od innych, a z wiekiem to się pogłębiało i tak zostało do dziś. Różnice między mną, a rówieśnikami stawały się jeszcze bardziej widoczne. Nie pochodzę z zamożnej rodziny. Ot taka robotnicza rodzina z trójką dzieci. Nie żyliśmy aż tak biednie, żeby nie mieć co jeść, jednak zawsze na coś brakowało. W tych czasach osiemdziesiąt procent rodzin tak żyło. Miałem co włożyć na siebie i co jeść, więc nie było tak źle. Okres podstawówki jakoś minął, zaczęła się szkoła średnia i wtedy zaczęły pojawiać się problemy. Miałem w klasie samych kolegów, bo to była szkoła typowo męska. Co z tego, że byłem jednym z najlepszych uczniów, skoro dawałem się wykorzystywać, czułem się gorszy od innych i nie umiałem się odezwać i walczyć o swoje. W podstawówce byłem dupą, a teraz jeszcze większą. Z wiekiem to się nasilało, a rodzice twierdzili, że jestem tylko nieśmiały, że jest wielu nieśmiałych chłopców i z tego się wyrasta. Teraz wiem, że się nie wyrasta. Jeśli sobie przypomnę, to mimo iż byłem zdolny byłem zawsze leniwy. Wszystko odkładałem na później. Teraz wiem, że jest to jakieś zaburzenie - prokrastynacja, które ma bardzo poważne konsekwencje w dorosłym życiu. To właśnie przez to zaburzenie psychiczne znalazłem się na dnie, o czym będę pisał w dalszej części. Szkołę średnią skończyłem jako jeden z najlepszych w klasie i znalazłem się w dziesiątce najlepszych w szkole. Ale co z tego? W wieku trzydziestu lat nadal jestem studentem i skończyć tych studiów nie potrafię. Studia czteroletnie robię już ósmy rok. Co prawda skończyłem je już dwa lata temu, ale nadal nie oddałem pracy, bo zabieram się do tego jak "pies do jeża". Nie mam żadnej motywacji, aby ją skończyć pisać. Pracować z przerwami zacząłem w wieku dwudziestu-pięciu lat. Dziś mam ogromny kompleks dotyczący wykształcenia i posiadania dóbr materialnych. W wieku trzydziestu lat nie mam wykształcenia i tak naprawdę nie mam nic. Przez ten cały okres dorobiłem się tylko samochodu i nic więcej. Mieszkam z rodzicami, mam tylko swój pokój. Brak wykształcenia i dóbr materialnych to tylko wynik mojego lenistwa. Normalni ludzie w moim wieku mają dużo więcej. Gdybym skończył studia tak jak Bóg przykazał, to już dawno miałbym dobrą pracę, a tak okazje ciągle przelatują mi koło nosa. Zawsze byłem chudy jak patyk. Zostało mi to do dziś mimo trzydziestu lat. To jest kolejny kompleks przez który zacząłem się izolować. Mam też krzywą twarz, czego nie da się ukryć. Najgorszy jednak w moim wyglądzie jest jednak stan uzębienia. Paniczny strach przed dentystą, unikanie wizyt doprowadziły do tego, że moje zęby są w fatalnym stanie. Wstyd więcej pisać w erze szeroko dostępnej opieki stomatologicznej. Drugą kwestią którą chce opisać to moja zaburzona osobowość, funkcjonowanie w społeczeństwie i kontakty z ludźmi i płcią przeciwną. Myślę, że w tej materii jest jeszcze gorzej niż brak mieszkania, fatalny wygląd czy brak wykształcenia. Siebie mógłbym opisać jako skrajnie nieśmiałego człowieka, który przez fobię społeczną nie radzi sobie w społeczeństwie i w życiu. Tak było od dziecka co doprowadziło do tego, że mam nerwicę lękową. Każda sytuacja w kontaktach z ludźmi powoduje u mnie paniczny strach. Robi mi się wtedy gorąco, zaczyna mocno ściskać w środku, a serce zaczyna walić jak głupie. Boję się praktycznie każdego kontaktu z ludźmi. Nie ważne czy znam tę osobę czy jest to ktoś obcy. Najchętniej w ogóle nie utrzymywałbym kontaktu z ludźmi. Jeśli mam gdzieś pójść i coś załatwić np. w urzędzie, to odkładam to w nieskończoność. Gdy już pójdę, to zanim wejdę zastanawiam się dziesięć razy co powiedzieć, jak się zachować itd. Jestem samotnikiem, ludzie mi przeszkadzają, bo w ich towarzystwie czuję się źle. Moja introwertyczna natura nie pozwala mi powiedzieć tego co chciałbym, więc wolę nic nie mówić. Nie potrafię podtrzymać rozmowy z ludźmi, dlatego zawsze wychodzę na mruka i kogoś nieciekawego, nudnego, z kim nie warto się zadawać. Często nie mam nic do powiedzenia, więc nie dziwię się że nikt nie chce utrzymywać ze mną kontaktu, dlatego nie mam kolegów i nigdy ich nie miałem. W ten oto sposób doszedłem do bardzo istotnej kwestii w życiu każdego człowieka-kontaktów towarzyskich i życia towarzyskiego. Moje życie towarzyskie to totalna abstrakcja-nigdy go nie było. Nigdy nie byłem w klubie, pubie czy na jakiejkolwiek imprezie. Na studniówce oczywiście też nie byłem. Nigdy nie miałem też znajomych z którymi mógłbym spędzać czas. Jak łatwo się domyślić doprowadziło to do tego, że mając już trzydzieści lat nigdy nie byłem w związku z kobietą. Tylko jakby się tak zastanowić, to kto zdrowy na umyśle chciałby być z kimś takim jak ja? Najgorsze jest to, że ja nawet na żadnej randce nie byłem, co spowodowało że trzymanie za rękę, całowanie itd. jest mi obce i nawet nie wiem jak miałbym się do tego zabrać, bo się tego nie nauczyłem jak był odpowiedni czas. Oczywiście nie mam za sobą żadnych kontaktów seksualnych. Dla normalnego człowieka jest to niepojęte, a ja do tego stopnia boję i wstydzę się kobiet, że wolę ich unikać niż zrobić cokolwiek, aby to zmienić. Nie podrywałem nigdy żadnej, bo kompleksy skutecznie mnie hamują. Z wiekiem wymagania rosną, a ja pozostaję na tym samym poziomie od dziesięciu lat. Wiem, że to już się nie zmieni, bo im mężczyzna starszy tym więcej się od niego wymaga, a ja ciągle jestem na etapie piętnastolatka. Dwa tygodnie temu założyłem sobie konto na portalu, tylko zastanawiam się po co to zrobiłem? Zacząłem pisać do różnych osób. Efekt był taki jakiego się spodziewałem czyli na moją wiadomość była odpowiedź, po czym na kolejną już nie było żadnej. Ludzie chyba nawet przez internet wyczuwają, że ze mną jest coś nie tak. Skoro nawet przez internet nie potrafię rozmawiać, a powinno być o niebo łatwiej dla takich jak ja, to co byłoby w realnej rzeczywistości, twarzą w twarz? Wracając do moich kontaktów z kobietami to wcale im się nie dziwię, że nie chcą mnie znać. Zawsze tak było, czy to teraz, pięć czy dziesięć lat temu, że gdy jakaś dziewczyna mi się podobała to wewnętrzny głos podpowiadał: chłopie daj sobie spokój, czym chcesz zwrócić jej uwagę? Przecież wiesz, że nie masz żadnych szans, bo każdy jest lepszy od ciebie. Tak samo jest z tym portalem internetowym. Gdy co jakiś czas oglądam profile i znajdę dziewczynę, która mi się spodoba, to sobie myślę: co ty miałbyś jej do zaoferowania? Nie masz wykształcenia, wciąż mieszkasz z rodzicami, masz zj*bany charakter, boisz się ludzi, nie umiesz z nimi współżyć, nie potrafisz rozmawiać na najprostsze tematy, nie masz żadnego doświadczenia z płcią przeciwną więc daruj sobie. Ona taka atrakcyjna pod każdym względem, z pięknym uśmiechem itd, a ty? Musiałbyś się w końcu z nią spotkać, a wtedy zobaczy jak beznadziejny jesteś. Ona pewnie pięknie się uśmiecha, a ty jak masz się uśmiechać skoro boisz się dentysty. Z takim uzębieniem daruj sobie kobiety. Popatrz na mężczyzn wokół: przystojni, otwarci, dowcipni, przebojowi, ciekawi i teraz popatrz na siebie. Teraz rozumiesz dlaczego do końca życia będziesz sam? Pamiętam jak w ósmej klasie po szkolnej zabawie, gdy wracaliśmy pieszo do domu, dziewczyna której się podobałem wzięła mnie pod rękę. A ja co? Inni zaczęli się śmiać, a ja po kilkunastu metrach wyrwałem się jej i już dalej wracałem sam jak najdalej od niej. Czułem się wtedy zażenowany, że komuś mogę się podobać, a wiem że podobałem się nie tylko tej dziewczynie. Nawet teraz mając trzydziestkę na karku nie widzę siebie w związku z kobietą. Wstydzę i boję się tego, że mógłbym iść ulicą i trzymać kogoś za rękę. Strach mnie oblewa, gdy sobie wyobrażę że ktoś mógłby mnie zobaczyć z dziewczyną. Jest jeszcze inny aspekt bycia w związku-seksualność. Kobiety w moim wieku czy nawet te dziesięć lat młodsze już z kimś były, a co za tym idzie prowadziły życie seksualne. Nie mam im tego za złe, bo pewnie gdybym normalnie funkcjonował to też miałbym jakąś przeszłość seksualną. Przecież seks to naturalna część związku. Jednak ja mam czystą kartę i nie umiałbym być z kimś, kto już współżył. To ponad moje siły. Ciągle czułbym się gorszy od niej, bo ona już to robiła. Byłbym pewnie beznadziejny w te klocki, bo od kogoś w moim wieku wymaga się jakiegoś doświadczenia, ale to już inna sprawa. Tego nie da się racjonalnie wytłumaczyć, bo paraliżujący strach przed kobietami to coś strasznego i nie jest to normalne. Normalny człowiek budząc się rano nie może doczekać się tego co przyniesie dzień. Ja budząc się chciałbym, aby ten dzień nigdy nie nastał. Ci którzy zdobywają świat nawet nie zdają sobie sprawy, że gdzieś tam w kącie jest ktoś, kto zamiast żyć, wegetuje. Ktoś, kto jeśli tylko mógłby to nie chciałby się w ogóle urodzić. Jak widzę swoją przyszłość za pięć czy dziesięć lat? Szczerze, to jej nie widzę. Muszę jakoś się zebrać, zmusić i wymęczyć skończenie tych studiów, bo to jedyna rzecz która może mi się udać w życiu. Nie wiem czy pożyję długo, bo przy mojej nerwicy i ciągłym życiu w strachu bardzo prawdopodobne jest, że umrę na serce. Możliwe też, że jeśli kiedyś moja depresja pogłębi się to mogę zacząć miewać myśli samobójcze. Kobieta, rodzina, dzieci-z tym dałem sobie spokój, bo jeśli ktoś przeczytał wszystko co napisałem to zrozumie dlaczego. Nie mam nic z czego mógłbym być dumny. Brakuje mi tzw. jaj, czegoś czym powinien imponować mężczyzna. Mam fatalną osobowość, źle wyglądam, materialnie można powiedzieć że jestem nieudacznikiem, dlatego jestem skazany na samotność. Może to co napisałem jest zbyt długie i nikomu nie będzie się chciało czytać, ale tak wygląda pełny obraz mnie. Pomijając alkoholików, narkomanów i kryminalistów nie ma chyba kogoś gorszego niż ja. Za to, że jestem na dnie nie winię nikogo, bo to ja sam sobie jestem winien. Nie oczekuję żadnego współczucia, tylko chcę abyście wiedzieli, że obok szczęśliwych, optymistycznych ludzi są też takie beznadziejne ofiary losu bez perspektyw na przyszłość i normalne życie. Muszę napisać to wprost: zjebałem sobie życie i nie ma już ratunku. Kiedyś wyczytałem, że prawdopodobnie mam wadliwe geny, dlatego natura sama stara się wyeliminować takie osobniki jak ja. Czasami nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zeroooppl
zamiast marudzic jak stara baba, wez sie za siebie, idz na silownie, zrob zeby, sama bym nigdy nie wybrala faceta z popsutymi zebami,poniewaz ja dbam o swoje, siedzisz i jeczysz ,jak chcesz kogos poznac to zrob cos z tym, ja tez jestem sama ,moze mam nawet trudniej niz ty ale nie rozpaczam,sam sie skazujesz na takie zycie , mlody jestes ,rusz doope i zrob cos

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bum bumek
Kolego. Masz szansę, jesteś młody, ale sam raczej tego nie ogarniesz. Idź do specjalisty. Psychologa, psychiatry. Pomogą. Bo się marnujesz. Pozdro.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na zawsze sam...
Jak widzę swoją przyszłość za pięć czy dziesięć lat? Szczerze, to jej nie widzę. Muszę jakoś się zebrać, zmusić i wymęczyć skończenie tych studiów, bo to jedyna rzecz która może mi się udać w życiu. Nie wiem czy pożyję długo, bo przy mojej nerwicy i ciągłym życiu w strachu bardzo prawdopodobne jest, że umrę na serce. Możliwe też, że jeśli kiedyś moja depresja pogłębi się to mogę zacząć miewać myśli samobójcze. Kobieta, rodzina, dzieci-z tym dałem sobie spokój, bo jeśli ktoś przeczytał wszystko co napisałem to zrozumie dlaczego. Nie mam nic z czego mógłbym być dumny. Brakuje mi tzw. jaj, czegoś czym powinien imponować mężczyzna. Mam fatalną osobowość, źle wyglądam, materialnie można powiedzieć że jestem nieudacznikiem, dlatego jestem skazany na samotność. Właściwie nie wiem po co to napisałem, bo to tylko wylewanie żali. Tak bardzo nienawidzę siebie za to. Za te wszystkie stracone szanse, aby być kimś w życiu. Za to że zniszczyłem sobie życie. O tym co mi dolega do tej pory nie wiem nikt. Od dziecka byłem smutnym człowiekiem, który pozostawał gdzieś z boku, który obserwował życie zamiast w nim uczestniczyć. Nie leczę się bo to wymagałoby odwagi, a ja panicznie boję się ludzi i życia. Tylko czy w moim stanie i w moim wieku cokolwiek pomoże? Wątpię. Nie powiem też o tym nikomu, bo to ukazałoby obraz jeszcze większego nieudacznika i jeszcze większy wstyd z mojej strony. Może to co napisałem jest zbyt długie i nikomu nie będzie się chciało czytać, ale tak wygląda pełny obraz mnie. Pomijając alkoholików, narkomanów i kryminalistów nie ma chyba kogoś gorszego niż ja. Za to, że jestem na dnie nie winię nikogo, bo to ja sam sobie jestem winien. Nie oczekuję żadnego współczucia, tylko chcę abyście wiedzieli, że obok szczęśliwych, optymistycznych ludzi są też takie beznadziejne ofiary losu bez perspektyw na przyszłość i normalne życie. Muszę napisać to wprost: zjebałem sobie życie i nie ma już ratunku. Kiedyś wyczytałem, że prawdopodobnie mam wadliwe geny, dlatego natura sama stara się wyeliminować takie osobniki jak ja. Czasami nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Analiza problemu by SuperFROG
a więc tak dentysta (7msc) praca-jakakolwiek (chodzi o kontakt z kimkolwiek ) siłka +dieta +suple(nie sterydy) (12msc) po 3msc zobaczysz pierwsze efekty kobiety -zanim niedoprowadzisz siebie do stanu"przyzwoitego" nie masz szans po roku a co do ich poznania staraj się cały czas spedzać po za domem w różnych miejscach. Ale to dopiero za rok to nie ma co o tym myślec jesli sie dostosujesz to majac 32 lata bedziesz z kims czas i wytrwalość i tyle proste

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc84
Zanim zaczniecie mu tak "życzliwie" doradzać, wpierw poczytajcie, co sami na tym forum wypisujecie. Obrażenie prawiczków > 23-25 lat, wyśmiewanie chłopaków bez auta, którzy nie umieją tego czy tamtego etc. Jeszcze parę lat temu miałem podobne przemyślenia, co autor. Od tamtego czasu niby udało mi się zabrać za siebie. Siłka, biegi przełajowe, z czasem wyprawy górskie. Nowa fryzura i ubranie. Ze spraw zawodowych po mgr rozpocząłem studia doktoranckie, a że szło mi nieźle to pojawiło się też sporo różnych stypendiów, także finansowo byłem lepiej ustawiony niż spora część znajomych. Niby dużo przebywało się się z ludźmi, czasem może nawet za dużo i sprawy naukowe momentami trochę na tym cierpiały. I co? Pod wieloma względami moje życie się poprawiło, ale pod jednym względem się nie zmieniło. Jeśli człowiek, w odpowiednim czasie nie nauczy się relacji z innymi ludźmi to już potem nigdy nie będzie w tym tak samo "dobry" jak ci, który się tego nauczyli w odpowiednim poziomie. Problem dotyczy zwłaszcza relacji z płcią przeciwną. Pewnym rzeczy się przeskoczyć już nie da. I owszem, każda potwora znajdzie swojego amatora, ale czy rzeczywiście zależy nam na takim "amatorze" ? Chyba lepiej aby najpierw zająć się sobą, a nie na siłę szukać kogoś, byle by tylko był.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przeczytałam trzy razy i nic nie rozumiem ? Czy Ty masz doła z powodu "odmiennego stanu świadomości" ? Czy też pozwoliłeś sobie dogłębnie zanalizować swoją psyche ? Po co ? Człowiek jest zbudowany z prądu i wody , zanim znów "polejesz"... (nie rób tego , bo się utopisz, albo wyschniesz)...palnij sobie baranka, pomaga w sytuacjach , kiedy Człowiek samotny i z dnia na dzień oddala się od ściany :( Krzyczysz ...to widzę , ale nikt" nie usłyszy" , kiedy Ty tego nie chcesz ; Powiem wprost....masz to , czym się karmisz . Zmień "dietę" ;

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przeczytałam trzy razy i nic nie rozumiem ? Czy Ty masz doła z powodu "odmiennego stanu świadomości" ? Czy też pozwoliłeś sobie dogłębnie zanalizować swoją psyche ? Po co ? Człowiek jest zbudowany z prądu i wody , zanim znów "polejesz"... (nie rób tego , bo się utopisz, albo wyschniesz)...palnij sobie baranka, pomaga w sytuacjach , kiedy Człowiek samotny i z dnia na dzień oddala się od ściany :( Krzyczysz ...to widzę , ale nikt" nie usłyszy" , kiedy Ty tego nie chcesz ; Powiem wprost....masz to , czym się karmisz . Zmień "dietę" ;

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pułapka w mrowisku.
Autor ma problem, ale nie może z niego wyjść, bo wpadł w pułapkę typową dla istoty ludzkiej: uczynił innych podstawowym punktem odniesienia dla siebie, więc teraz jest w dołku. Metodą na wyjście z kryzysu jest zrozumieć, że własne życie jest dla siebie, nie dla innych, zatem nie należy poddawać się takiemu poglądowi, że trzeba być dobrze zaprogramowaną mrówką w mrowisku, a jak nie, to nie ma sensu żyć. Otóż jest sens, nawet jak reszta mrówek nami gardzi, lub nawet gdy nie dajemy rady się porozumieć z resztą mrowiska. W rzeczywistości gatunek ludzki ma o sobie za duże mniemanie, a forum społeczne polega na burzach w szklance wody. Jaki jest więc powód nadmiernego przejmowania się tym, co inni myślą? Autor powinien to zrozumieć, bo jest w takiej sytuacji, że ma okazję ku temu lepszą niż reszta ludków. Proponowałbym autorowi by myślał sam o sobie jako o człowieku, który jest już poza socjologicznym matriksem, więc jest wolny. Jeśli autor sobie to wbije do głowy - a nie jest to samooszukiwanie - to stopniowo będzie mu coraz lepiej i lżej. Trzeba odróżnić kwintesencję życia od społeczno-gospodarczej otoczki. Nieodróżnianie tego jest głównym problemem człowieka, w tym zwłaszcza autora, chyba starym jak świat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wysoki studencina
Przez ten cały okres dorobiłem się tylko samochodu i nic więcej. Mieszkam z rodzicami, mam tylko swój pokój mercedes za 250 k to nie jest źle :) sprzedaj auto i będzie na mieszkania lub dwa. jedno zawsze się wynajmie :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wysoki studencina
Normalny człowiek budząc się rano nie może doczekać się tego co przyniesie dzień. udało mi się do końca doczytać. zdanie wyżej dowodzi zrytości twojego charakteru :O większość ludzi w polsce wie co przyniesie kolejny dzień :( prokrastynacja - trzeba mieć fantazje psychologa żeby wymyślać nową nazwę na lenistwo :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×