Dlaczego kobiety wybierają facetów, którzy je krzywdzą?

A jaki model jest obecnie modny w popkulturze? Komedie romantyczne, książkowe romanse, programy telewizyjne stawiają często na ten sam schemat w różnych odsłonach, a mianowicie: Jest sobie kobieta - młoda, atrakcyjna, często wykształcona. I ta kobieta poznaje mężczyznę, jest jej z nim cudownie, zakochuje się po uszy, on jest taki czarujący i wyjątkowy... Ale jest draniem. Związek rozpada się, ona cierpi, on mniej. Po pewnym czasie nasze bohaterka poznaje miłego, wiernego faceta, dzięki któremu staje na nogi. Facet gwarantuje poczucie bezpieczeństwa i stabilizację, na dodatek mu zależy. I co? I wtedy wraca tamten od burzliwego romansu, z którym było tyle płomiennych uczuć. Na dodatek mówi, że zrozumiał swój błąd i że mu zależy, zaczyna się starać. Dziewczyna staje przed decyzją. I którego z nich najczęściej wybiera? Kobiety lubią takie bajki, mało tego - lubią w nie wierzyć. Każda chciałaby być księżniczką w swojej własnej bajce. Tyle tylko, że życie różni się od bajki i choć przeżycie tego typu historii wcale nie zdarza się tak rzadko, to tym, co różni je od filmowej opowieści jest zakończenie - tutaj częściej niż z happy endem mamy do czynienia z ponownym rozczarowaniem. Najgorsze jest jednak to, że często nie ostatnim, bo wcale nie tak ciężko jest się zafiksować w tej sytuacji. Jednym z niewielu filmów niepowielających tego modelu, jaki przychodzi mi na myśl, jest "Vicky Cristina Barcelona", w którym jedna z tytułowych bohaterek (Vicky) pomimo płomiennych uczuć i faktycznego zauroczenia fascynującym Hiszpanem miała jednak na tyle oleju w głowie, by postawić rozsądek nad uczuciami i nie rozwalić pod wpływem emocji swojego uporządkowanego życia z mężczyzną będącym gwarancją stabilizacji i dostatku.

Sama jestem kobietą i też dziwię się dlaczego moje koleżanki pomimo tego, że nie są szczęśliwe w związku to tkwią w nim. Dla mnie najważniejsze są cechy chłopaka, jeżeli jest mega przystojny a jego zachowanie mi nie odpowiada to nie jest w stanie zawrócić mi w głowie.

biologizm...tu się kryje odpowiedź.