Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

żyletka222555

z rozmyślań przy śniadaniu

Polecane posty

To, co obecnie do niego czuję, nie mieści się w żadnej definicji. To mieszanka uczuć, teraz już tylko negatywnych żalu, złości, obrzydzenia. Co ciekawe, te same uczucia żywię do samej siebie. No bo jak można być takim naiwnym głupcem w dobie, gdzie już nie wymaga się od ludzi małżeństwa „bo tak wypada , „bo dziecko musi mieć rodzinę itp. A my, niby tacy tolerancyjni, tacy zbuntowani, młodzi ludzie No właśnie, chodzi o to, że już nie czuję się młoda. Wręcz przeciwnie, czuję się tak stara, że ciężko mi spróbować wyobrazić sobie siebie samą za rok czy dwa. To dziwne, bo mimo, że czuję się zmęczona życiem, jak staruszka, której problem sprawia doniesienie do domu kilku zakupów w szmacianej torbie, to jednak nie czuję, że przeżyłam życie. Wszelkie dotychczasowe doświadczenia, które było mi dane nabyć, w żaden sposób nie określają mojego prawdziwego ja. A może właśnie określają? Może jestem nudna jak flaki z olejem, skłonna do nałogów, popadająca ze skrajności w skrajność. Może jestem neurotyczką nie nadającą się do współżycia z ludźmi tzw. normalnymi? Krótkie (mam nadzieję) prześledzenie mojej nędznej biografii: Zaczęło się niemal 29 lat temu, w rodzinie skazanej na patologię (co odkryłam bardzo niedawno). Matka poniżana przez ojca, bita, zdradzana, upokarzana, jednocześnie broniąca swojego ślubnego przed złym słowem. Odejmująca sobie od ust, żeby wykarmić miłość swojego życia i dwie córki. Które wiedziały o życiu tyle, że trzeba być cicho, wszystko konsultować z rodzicami, nie mieć przyjaciół a nie daj Bóg być bogatym. Bo ojciec zawsze im wmawiał, że ci bogaci są źli, bo dorobili się na krzywdzie biednych takich, jak my. A my biedni zostaniemy, co by się nie skalać tym okropnym bogactwem, bo co by o nas ludzie pomyśleli?! No właśnie, co? Bo to przecież bardzo ważne, musimy uchodzić za wzorową rodzinkę, szanującą się i kochającą bezwarunkowo, gdzie każdy każdemu powiernikiem i wsparciem. No tak. Ale o znęcaniu się ojca nad trzema kobietami i całym inwentarzem, wspominać nie wolno nikomu, mówić o tym między sobą też nie wolno i nawet nie warto. Bo przecież ojciec miał trudne dzieciństwo. Mama też, stąd również pozwala sobie rzucić taboretem, tudzież nożem w starszą córkę. Bo jest taka podobna do ojca, sk.a. A nawet coraz częściej ma czelność się z nim wykłócać i straszyć go policją! A przecież wiadomo, że to ukochanego jeszcze bardziej rozjuszy! No i wszystko przez te bajstruki, bachory, dziwki i szmaty, małe dwie gówniary! Jak mogły nie schować książek do szafki?! Jak śmiały nie zjeść obiadu?! Tą małą można jeszcze jakoś wytłumaczyć, bo głupio naśladuje siostrę, ale ta starsza? Przecież doskonale wie, że wszystko z jej winy. Wie również, ile zarabiają rodzice, ile miesięcznie pożyczają i od kogo, ile trzeba wydać na opłaty i jedzenie. Wie też, ile po wypłacie zostaje „do piętnastego. Ale to nie wszystko, starsza z dziwek wie jeszcze, że ojciec matkę zdradza od zawsze, podobnie z jej biciem (zresztą jej pierwsze wspomnienie to ojciec okładający matkę pięściami i duszący ją przyciskając jej wątłe ciało do futryny wspomnienie z wieku 1-3 lata). Nasza „bohaterka wie jeszcze, jakie relacje łączą wszystkich członków licznej rodziny, kto z kim sypiał i kogo okradał. A dowiaduje się tych wszystkich rzeczy w wieku prawie dorosłym, czyli od 8 roku życia (zdaje jej się, że wie to od zawsze). A wiedzieć musi, prawda? No bo to ją przecież motywuje do nauki, do lizusostwa wobec mamy która z biegiem lat akceptuje już tylko tą młodszą, niepodobną do ślubnego. Uczy się więc starsza świetnie, 8 lat najlepsza w szkole, cała podstawówka na czerwonych paskach, dyplomach, nagrodach, olimpiadach i konkursach. Starsza wie również, że wszystkim trzeba pomagać, taki przecież los biednych, którzy bogaci być nie chcą. Tak więc niesie pomoc wszystkim, którzy tego chcą bądź nie. Tych chcących jest z roku na rok coraz więcej, bo przecież nie dość, że starsza nakarmi, wytłumaczy, poduczy to i jeszcze wszystkim się podzieli, odda swoje wręcz, byleby wykupić sobie sympatię. Bo przyjaciół nie wolno jej mieć, wszystkie przyjaciółki to nędzne wykorzystywaczki. Lepiej trzymać je na dystans. Życie towarzyskie zaczyna u starszej kwitnąć w szkole średniej. Otacza się sporym stadem kolegów (dla niepoznaki, żeby można było w tym natłoku płci przeciwnej, wcisnąć do grona znajomych znienawidzoną przez matkę przyjaciółkę). Tak więc koledzy. Wszyscy z rodzin mniej lub bardziej niezamożnych, stąd pomysły na zabicie czasu raczej niewybredne alkohol, papierosy, piercing oraz tatuaże w wydaniu amatorskim Czas przelatuje, matura zdana, studia techniczne w toku. W międzyczasie odważna decyzja o zerwaniu zaręczyn z kimś, kto nie pasował do niej w żaden sposób, ale był „swój. Przyjaciółki już nie ma, bo jej wolno było marzyć o lepszym statusie społecznym Starsza się cieszy, pracuje już od dawna na siebie, studiuje ciekawy kierunek no i postanawia wyfrunąć z gniazda. Ktoś się w niej zakochuje Dziwny koleś, no ale nie można długo traktować z dystansem kogoś, kto przyjeżdża do niej na rowerze pokonując trasę ok. 75 km. Przecież to nie wypada. Więc w końcu postanawia się zakochać. Ale teraz to już go nie odda. Jest zazdrosna o wszystko. Związek jest trudny, wymaga wielu kompromisów. Jest poniżanie siebie nawzajem, kłótnie, spory, tylko czasem bywa znośnie. Są rozstania, ale i powroty. Po takim rozstaniu pojawia się ciąża. No i klops. Ale im się przecież uda, zagryzą zęby i stworzą dla dziecka rodzinę Gówno prawda. Dziecko ma 3 lata, jest cudowne, wspaniałe, najlepsze. Tylko ich już nie ma, ich jako związku. Bo i nigdy nie było. Tylko po co to wszystko? Jak teraz przekazać tej małej istocie jakieś wartości? Jak nie powielić błędów rodziców? Jak pokazać, że w związku liczy się szacunek, uczucie i zaufanie? Przecież tego nie ma. Brak sił. Ale przynajmniej starsza nie skalała się bogactwem Amen.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tigger
Starsza już wie gdzie zrobiła błędy, myślę że sobie poradzi. Musi robić wszystko odwrotnie do tego co wpajano jej w "rodzince". Cała sytuacja jest obecna w wielu rodzinach a co gorsze powielają ja następne pokolenia, mam nadzieję że "Starsza" tego nie zrobi swojemu dziecku. POWODZENIA!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no more again
wzruszyłam się... najważniejsze, że "starsza" ma dla kogo żyć i ma poukładane w życiu. a niestety... ludzie całe życie żywią się złudzeniami, ktore potem bolą... dasz radę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no more again
MIAŁO BYC poukładane w głowie!! w zyciu to masz bałagan, ale wierzę, że dasz rade posprzatać!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no more again, mam poukładane w głowie, ale najczęściej kieruję się jednak uczuciami, taki ze mnie dinozaur, zupełnie niedzisiejsza jestem... chciałabym mieć większe poczucie własnej wartości, ale liczę na to, że ktoś mi je podniesie, a tu muszę sama stawić czoła swoim problemom, nie jest to łatwe. Więc niby wszystko wiem a jednak nic mi nie wychodzi :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fubu, a skąd wniosek, że ja chcę zadawać sobie ból? Nie chcę, aby mnie tu ktoś przytulił, pogłaskał po głowie i powiedział, że będzie dobrze, nie o to mi chodzi. Potrzebuję solidnego kopa, motywującego bo jestem po prostu słabą istotą. Ty widzę jesteś silnym osobnikiem, dzieckiem szczęścia... Tylko nie do końca rozumiem Twojego przesłania. O co Ci chodzi? Wydaje mi się, że nie do końca jest z Tobą ok, skoro tak łatwo przychodzi Ci linczowanie innych. Zgadzam się natomiast, że przyzwalanie na takie traktowanie, co robiła i robi nadal moja matka, jest formą masochizmu. Ale ja nie chcę tak żyć, jasne? Jesteś dumny z tego, że chciałeś zabić ojca? Ja też chciałam, też stałam z tasakiem nad ich wspólnym łóżkiem, w środku nocy. Ale nie zrobiłam tego, podobnie do Ciebie. W czym jestem gorsza, dziecko szczęścia? W tym, że jestem kobietą i jako mała dziewczynka pozwalałam sobie jedynie na fizyczną walkę z ojcem-katem i matką masochistką? Myślisz, że nie dostałam nieraz sierpowego? Myślisz, że mało razy powalona zostałam na podłogę? Walczyłam z tym tak, jak potrafiłam, założyłam niebieską kartę, dzwoniłam na policję prosząc o interwencję. Chodzi mi o to, że cholernie się to na mnie odbiło. Przesiąknęłam tym syfem i chcę się go pozbyć. Napisałam tu, żeby wyrzucić z siebie trochę tych przytłaczających myśli. Ja sobie poradzę w końcu, wiem to, mimo wszystko. Mimo Twoich ostrych słów na mój temat. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fubu - chyba nie do końca o to chodzi... Autorko - skup się po prostu na tym dziecku. Tak jak stawałaś na rzęsach żeby się przypodobać tak dalej się staraj, ale już dla dziecka. Chcesz żeby Cię ktoś kochał? Już bardziej bezwarunkowej miłości nie dostaniesz. Daj swojemu dziecku takie dzieciństwo jakie sama chciałabyś mieć - naucz tą małą istotę, że w każdej relacji liczy się szacunek i zaufanie, nie musi być wzorca 2+1 żeby to kiedyś wykorzystała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj fubu, zaczynasz mnie przerażać ;) Ciekawe, ile osób zostało przez Ciebie w ten sposób "dotlenionych"... Moorland tego właśnie chcę i tego sobie życzę :) Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To głowa do góry, nie wszystko układa się tak jakbyśmy chcieli, ale przecież kawał silnej baby z Ciebie (chociaż twierdzisz inaczej). Wspomnienia mają prawo boleć, ale nie rozpaczaj nad nieudanym związkiem, odbuduj samoocenę, zajmij się dzieckiem - a potem może ktoś normalny się trafi? :) Trzymaj się ciepło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×