Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Dominika....000

żałuję że go nie zatrzymałam

Polecane posty

Gość Dominika....000

Gdy byłam nastolatką zauroczył się we mnie brat mojej koleżanki. Był to najprzystojniejszy chłopak w szkole, wszystkie dziewczyny marzyły, by na nie spojrzał. A on wybrał mnie. Ja byłam bardzo przeciętna - do dziś jest dla mnie nieprawdopodobne, że on mnie chciał. Był nie tylko wybitnie przystojny, ale też poukładany, inteligentny, porządny. Brzmi niewiarygodnie, bo nie oszukujmy się - zazwyczaj jak facet jest tak piękny, to ma fiu-bździu w głowie, bo powodzenie mu odbija. Do tego był fajny, wszyscy go bardzo lubili. Byl liderem we wszystkim - przewodniczący w klasie, ale tez był najlepszy w swojej klasie w sporcie i startował w jakichś fizycznych i matematycznych olimpiadach. Problem w tym, że ja się potwornie wstydziłam. Byłam zajebiście zakompleksiona, rumieniłam się z byle powodu. Zagadywał mnie, a ja spuszczałam głowę i półsłówkami coś bąkałam. Bałam się chodzić do mojej koleżanki, bo paraliżowało mnie, że on tam będzie i znów będzie mnie zgadywał. A on naprawdę próbował. Zdobył skądś mój numer telefonu, wciąż namawiał żebym do nich przyszła. Mamie kazałam mówić, że mnie nie ma. Naszych wspólnych znajomych wypytywał o mnie. Gdy były jakieś spotkania znajomych - nalegał, by mnie namówili bym przyszła. Pisał do mnie liściki, po spotkaniach ze znajomymi odprowadzał mnie do domu, a ja podczas tych spacerów milczałam, a gdy byliśmy przed moim domem, to szybko się żegnałam i uciekałam. Itd... Dzikuska. Jego uroda, inteligencja mnie paraliżowały. Po paru miesiącach sobie odpuścił. Pewnie sądził że mnie nie interesuje, a za moimi zachowaniami stała po prostu ogromna nieśmiałość. Spotkaliśmy się kilka lat później na urodzinach u koleżanki. On wtedy miał dziewczynę. Ja byłam już trochę bardziej pewna siebie. Raz zatańczyliśmy jakiś wolny taniec. Przeprosiłam go za moje zachowanie. Powiedział tylko "szkoda że tak wyszło". Prawie się wtesy pocałowaliśmy. Prawie! To było nie w porządku, w końcu miał dziewczynę. Ale jakoś... to młodzieńcze zauroczenie nie umarło. Po tej imprezie wróciłam na studia, ze znajomymi miałam nikły kontakt, z nim nie miałam kontaktu już nigdy. Znalazłam go ostatnio na FB - ożenił się z tamtą dziewczyną. Skończył medycynę, pracuje jako lekarz. To był i jest rewelacyjny chłopak. Takich facetów się już nie spotyka. Ja jestem wciąż sama. Dziś tak mocno go sobie przypomniałam... chciałabym cofnąć czas do wtedy, gdy byłam nastolatką. Pieprzona nieśmiałość... Wykorzystujcie swoje szanse.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to może ja coś powiem
Tez zaluje wielu niewykorzystanych szans, teraz zostaje sama, ludzi prawie wokol mnie nie ma, wlasnie przez niesmialosc. Z wiekiem jest ich coraz mniej.Majac te 12-13 lat moglam zaczac super zycie towarzyskie,mialam zadatki, ale bylo kilka sytuacji ktore sprawily ze sie zalamalam, zaczelam odsuwac od ludzi,pozniej totalnie zdziczalam. Troche tej dzikuski we mnie zostalo choc staram sie nad tym panowac... Teraz mam skonczone 18 lat. Jeszcze rok temu poznałam wlasnie takiego chlopaka jak Ty opisujesz. Mozna powiedziec ze ja to Ty a on to ten Twoj niedoszly... Odtracalam go,moje zachowanie bylo identyczne, udawalam ze mnie nie obchodzi.... Chlopak zginal w wypadku w maju tego roku a ja sobie nie moge darowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Gdy byłam nastolatką zauroczył się we mnie brat mojej koleżanki. Był to najprzystojniejszy chłopak w szkole, wszystkie dziewczyny marzyły, by na nie spojrzał. A on wybrał mnie. Ja byłam bardzo przeciętna - do dziś jest dla mnie nieprawdopodobne, że on mnie chciał. Był nie tylko wybitnie przystojny, ale też poukładany, inteligentny, porządny. Brzmi niewiarygodnie, bo nie oszukujmy się - zazwyczaj jak facet jest tak piękny, to ma fiu-bździu w głowie, bo powodzenie mu odbija. Do tego był fajny, wszyscy go bardzo lubili. Byl liderem we wszystkim - przewodniczący w klasie, ale tez był najlepszy w swojej klasie w sporcie i startował w jakichś fizycznych i matematycznych olimpiadach. Problem w tym, że ja się potwornie wstydziłam. Byłam zajebiście zakompleksiona, rumieniłam się z byle powodu. Zagadywał mnie, a ja spuszczałam głowę i półsłówkami coś bąkałam. Bałam się chodzić do mojej koleżanki, bo paraliżowało mnie, że on tam będzie i znów będzie mnie zgadywał. A on naprawdę próbował. Zdobył skądś mój numer telefonu, wciąż namawiał żebym do nich przyszła. Mamie kazałam mówić, że mnie nie ma. Naszych wspólnych znajomych wypytywał o mnie. Gdy były jakieś spotkania znajomych - nalegał, by mnie namówili bym przyszła. Pisał do mnie liściki, po spotkaniach ze znajomymi odprowadzał mnie do domu, a ja podczas tych spacerów milczałam, a gdy byliśmy przed moim domem, to szybko się żegnałam i uciekałam. Itd... Dzikuska. Jego uroda, inteligencja mnie paraliżowały. Po paru miesiącach sobie odpuścił. Pewnie sądził że mnie nie interesuje, a za moimi zachowaniami stała po prostu ogromna nieśmiałość. Spotkaliśmy się kilka lat później na urodzinach u koleżanki. On wtedy miał dziewczynę. Ja byłam już trochę bardziej pewna siebie. Raz zatańczyliśmy jakiś wolny taniec. Przeprosiłam go za moje zachowanie. Powiedział tylko "szkoda że tak wyszło". Prawie się wtesy pocałowaliśmy. Prawie! To było nie w porządku, w końcu miał dziewczynę. Ale jakoś... to młodzieńcze zauroczenie nie umarło. Po tej imprezie wróciłam na studia, ze znajomymi miałam nikły kontakt, z nim nie miałam kontaktu już nigdy. Znalazłam go ostatnio na FB - ożenił się z tamtą dziewczyną. Skończył medycynę, pracuje jako lekarz. To był i jest rewelacyjny chłopak. Takich facetów się już nie spotyka. Ja jestem wciąż sama. Dziś tak mocno go sobie przypomniałam... chciałabym cofnąć czas do wtedy, gdy byłam nastolatką. Pieprzona nieśmiałość... Wykorzystujcie swoje szanse.

Wygrzebałem ten 8 letni temat z obszernych zasobów kafeterii. Odświeżam go gdyż nieśmiałość to temat zawsze aktualny. Czytając historię autorki czytałem o sobie. Zachowywałem się identycznie jak autorka gdy dziewczyny mnie podrywały. Miałem wtedy 17-18 lat. Nieśmiałość to bardzo szkodliwa przypadłość. Potrafi zniszczyć w zarodku piękną miłość i doprowadzić nieśmiałą osobę do samotności. Autorka jest tego przykładem. W moim przypadku skończyło się happyendem. Pierwszą miłość straciłem z powodu nieśmiałości. Dziewczyna wyciągnęła do mnie rękę, a ja wstydziłem się ją chwycić. Ona przejawiała inicjatywę a ja nie reagowałem mimo tego, że bardzo chciałem zareagować. Miałem totalną blokadę. Nie zrozumie tego nikt kto tego nie przeżył. W końcu ona odpuściła. Poznała chłopaka, z którym wzięła po kilku latach ślub. Na szczęście los dał mi po latach drugą szansę- u innej dziewczyny. Tym razem zachowałem się tak jak się należy. Doskonale pamiętam baty jakie otrzymałem kilka lat wcześniej z powodu przesadnej nieśmiałości. Autorka niestety nie miała tyle szczęścia, ile ja go w życiu miałem. Powtórzę za autorką- pieprzona nieśmiałość.....Wykorzystujcie swoje szanse- gdyż nie każdy otrzyma kolejną. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×