Poszukuję córeczki Natalki

Witam serdecznie. Poszukuję córeczki Natalki oddanej do adopcji. Natalka ur. się 28.12.2005 r w Warszawie w szpitalu na Starynkiewicza, W Domu Dziecka nr. 1 przy ul Al. Zjednoczenia 34 na Bielanach przebywała od 07.11.2008 do 27.11.2009 roku. Natalka jest śliczną blondynką o niebieskich oczkach, prawdopodobnie przebywa na terenie Warszawy lub okolicach. Może miec wadę słuchu przez co może nosic aparat słuchowy bądz implant ślimakowy choc niekoniecznie. Natalka może również miec zmienione imię choc mam nadzieję że jednak nie. Jedyne fakty które napewno są niezmienne to data ur. czyli 28.12.2005 oraz miejsce urodzenia czyli Warszawa. Bardzo proszę, jeśli ktokolwiek, cokolwiek wie proszę o informacje. Jeśli ktoś zauważył u jakieś rodziny dziewczynkę, śliczną blondyneczkę która trafiła do tej rodziny mając 4 latka proszę o informacje bo może ta właśnie informacja okaże się tą informacją dotyczącą mojej córeczki. Jeli mi nikt nie pomoże będę musiała czekac jeszcze 12 lat aż do jej pełnoletności aż sama mnie znajdzie o ile jej rodzice adopcyjni powiedzą jej prawdę że jest adoptowana i zacznie mnie szukac. Bardzo ją kocham i każdego dnia bez niej cierpię i nie ma dnia bym o niej nie myślała. Kocham Cię moja córeczko Nataluś..

czemu ja oddalas? co z jej ojcem?

to po co oddawalas, teraz ci sie przypomniala?

to na bank jakieś prowo. ktora matka oddaje a potem szuka

Aha dziecko ma nowa rodzine a ty chcesz mu rozwalac zycie i mieszac w glowie!

pozwoliłas jej latami tułac siepo domu dziecka i obcych ludziach a teraz jej szukasz???? jeszcze smiesz pisac ze ja kochasz :O nie pomagajcie temu potworowi

Z jakiegoś powodu mała nie jest z Tobą więc ja nie widzę celu tych poszukiwań..wybacz

czyli co oddala 3 letnie dziecko a jako 4 latke ktos ja zaadoptowal?

Żeby umieścić dziecko w rodzinie adopcyjnej, trzeba pozbawić władzy rodzicielskiej rodziców naturalnych. Do tego trzeba mieć poważne powody. Pobyt w więzieniu czy choroba nie daje do tego podstaw, wtedy władza rodzicielska zostaje jedynie zawieszona. Dziecko przez rok było w domu dziecka. To jest czas dla rodziców na ogarnięcie się i odzyskanie go. Ta pani nie wykorzystała go. Współczuję matce, chcę wierzyć, że kierują nią szlachetne pobudki. Ale odnalezienie dziecka nic jej nie pomoże. Nadal nie będzie miała do niego żadnych praw. Ten apel jest co najmniej dziwny. Co roku do adopcji trafiają setki ślicznych blondynek...