wasze szkolne wpadki wycieczkowe

zakladam fajny temat . wpisujcie .

Ja prawie że wybiłam nauczycielowi oko :D bo podglądal przez dziurę w drzwiach :p myslałyśmy ze to któryś z kolegów, a to był nauczyciel :D i dziabnęłam go ołówkiem przez tę dziurę :p a potem łaził z zaklejonym okiem a my miałysmy ubaw ;p w sumie to było głupie bo mogłam człowiekowi oko wybić z :o ale wtedy o tym nie myślałam :o

podbijam

Nie podbijaj tylko napisz o swojej wycieczce :p

bo kibel był zajęty

Koleżanki miały wódkę cytrynową czy coś i mi powiedziały, że to jest soczek. Byłam w II klasie liceum, ale jeszcze nigdy nie piłam, ale postanowiłam spróbować, czułam, ze jakiś dziwny, ale smakował mi. Nie wypiłam tego dużo, ale jak na pierwszy raz to zakręciło mi się w głowie i musieli mnie uciszać, bo postanowiłam o 3.00 w nocy śpiewać na korytarzu "To nie ja byłam Ewą" :D Nie wiem dlaczego to, ale jakos tak wyszło, za bardzo tego nie pamietam. Za to na drugi dzień bolała mnie głowa :O

ja jak bylam na obozie zeglarskim ucieszona wparowalam pod wode zamykajac sie i zapominajac zabrac recznika i ubran . na szczescie kolezanka mi przyniosla .

opowiadajcie

up