Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Zyren

Dziewczyna zostawiła mnie po pół roku... nie wiem co dalej...

Polecane posty

Gość Zyren

Witam. sprawa wygląda tak że po prostu nie wiem co ze sobą począć, ale zacznijmy od początku. 2 lata temu, spowodowany zdrada dziewczyny nie potrafiłem zaufać już żadnej innej, jednak 7 miesięcy temu poznałem przypadkiem przez internet pewna dziewczyna (możecie się śmiać ze przez internet) ona ma 16 lat, ja 3 lata starszy - 19 (uważajcie co chcecie, ale dla mnie to bez znaczenia jeśli ktoś powie ze cale życie przed nami...), zapytałem po pewnym czasie pisania z nią na PW z nudów czy nie poda mi telefonu i GG, powiedziała ze jeśli opisze co o niej sadze i trafie, to mi poda, tak wiec zrobiłem to i mi podała. Po 2 dniach wysłałem jej esa z nudów bo traktowałem to jako odskocznie od szarej nudnej rutyny... i w ten sposób zaczęliśmy miedzy sobą smarowacz, pisać na gg, coraz więcej i więcej, tak dużo ze zaczęliśmy grac wspólnie w rożne gry, a później rozmawiać na skype, po kilka godzin dziennie, dobrze się bawiliśmy, śmialiśmy i rozumieliśmy, po miesiącu zapytałem czy by nie chciał być ze mną odpowiedziała po 2 dniach ze tak I od tego czasu nasze więzi się pogłębiły mimo ze mieszka 300km odemnie, to do niej pojechałem, była szczęśliwa, ja też dobrze się bawiliśmy, jeździłem do niej co tydzień, a resztę czasu gadaliśmy na skypa, fona, czy smsy, ogólnie to all uwagę poświęcaliśmy sobie, ponad 10h dzień w dzień przez bite 5 miesięcy. łacznie napisaliśmy ponad 5 tysiecy smsów, i przegadaliśmy ponad tysiąc godzin i wcale tych nie zawyżam. Ona wracając ze szkoły od razu do do mnie dzwoniła na skype, uczyła się będąc na nim ze mną, jak Skoczylasa to robiliśmy coś wspólnie razem, zawsze... w wakcje jak pracowała w solarium, to cały czas gadaliśmy przez fona, aby nie czuła się samotna i nie nudziło jej się i all było git, do rozpoczęcia szkoły. Otóz trafiła do klasy ze swoim byłem sprzed kilku lat, jak to sama mowiła jak jeszce była mała i głupia, wiec nie mam się nim przejmować. Ok, nie przejmowałem, jednak moja zazdrość jakoś lekko podskakiwał gdy dowiedziałem się ze z nim pisze, a mi o tym nie mówi, a jak zapytałem to zaprzeczyła, dopiero później po kłótni się przyznała i przeprosiła. No nic tak minął miesiąc, straciłem do niej lekko zaufanie, szkoła narastała coraz bardziej,ja zacząłem szkołę policealną, więc weekendy w szkole bywałem, ogólnie mieliśmy 2 większe kłótnie, w wakacje, padły ostre słowa, gdy złamała 2 ważne dla mnie obietnice, które zraniły nas obojga, oraz kłótnia która miała miejsce miesiąc temu... Poszło o to, ze nie mogę już przyjeżdżać jak dawniej bop teraz mam szkole, ze nie czuje mnie już obok, prosiła mnie o kupienie kamerki, ale to nieco olałem... zawsze dopytywałem co robiła i z kim, co zapewne się na niej odbiło ze ja na każdym roku podejrzewam... 2 tygodnie temu, powiedział mi ze "nie kocha mnie już tak mocno jak dawniej, ale nadal kocha" ze nie czuje domnie miłości już, ze ją olewam, a starałem się jak mogłem, całość jej poświęcałem, czasem chciałem 1-2h odpocząć..., ok myślałem, ze jeśli się poprawie to będzie wszystko dobrze... ze pokocha mnie jak na początku, postanowiłem dać jej więcej wolności, ufać jej, nie podejrzewać, a co najważniejsze być jak na początku, i nie ranić jej słowami, jednak okazało się to za późno... ostatnie 2 tygodnie coraz mniej do mnie pisała jak byłem poza domem, już nie odpowiadała tak jak wcześniej na esy, jednak w zaczęła czytać książki, oglądać filmy, mówiąc ze się jej spodobały,... wszystko nadal było git jak rozmawialiśmy, ale tak mi się wydawało przynajmniej do tej niedzieli, która była sztyletem w moje serce, otóż w tą sobotę, po powrocie do domu, nie rozmawiało nam się zbyt dobrze, ona coś znów mówiła o tym ze może lepiej by było jej lepiej samej, tak jak i mi, ze nie chce, aby znów koło się zapętliło i znów się pokłócimy i padną ostre raniące słowa, ze wie ze tak będzie, ze po prostu wie, i nie chce tego dalej ciągnąc, jednak jakoś się uspokoiło i razem pogadaliśmy potem normalnie, gdy jej obiecałem ze tak już nie będzie, ze jej nigdy nie zranię takimi skowami czy kłótniami. Tak wiec posłem spać a w niedziele pod wieczór gdy skończyłem szkolę, wracałem szczęśliwy do domu, ze porozmawiam i ujrzę ją na kamerce znów, ze niedługo andrzejki, a później jej urodziny, na które plany mieliśmy i w ogóle miałem jej oznajmić ze się niedługo koło niej przeprowadzę abyśmy byli koło siebie... jednak okazało się to za późno... po powrocie do domu, porozmawialiśmy, l git było, było dobrze i fajnie, gdy nagle dała linka do obrazka jak się ściskają 2 osoby z tekstem "zawsze razem" po czym zaczęła mi mówić, ze jej miłość już prysła, ze nie czuje ciepła mego gdy go potrzebowała, ze tak już dalej nie możne... ze potrzebuje kogoś na miejscu, na co odpowiedziałem to ze zamierzam się do niej przeprowadzić, jednak odpowiedziała ze już za późno, ze już mnie nie kocha tak jak kiedyś, ze czar prysł. Poprosiłem ją aby przemyślała jeszcze sytuacje, powiedziała ze przemyśli i odezwie się we wtorek (wczoraj) po szkole. Chciała abym powiedział tez "ze nie uważam już jej za swoja dziewczynę" i ze wie ze jest suką, ze mnie tak rani... Zaprzeczyłem, i nie powiedziałem tego co chciał usłyszeć. Postanowiłem poczekać do wtorku na jej odpowiedź. Cały poniedziałek nie wiedziałem co ze sobą począć, co będzie, siedziałem jak idiota z nadzieją wyczekując wtorku, jednak postanowiłem do niej pojechać. Tak więc wczoraj pojechałem do niej znienacka, 14h jechałem, kupiłem po drodze bukiet kwiatów i chciałem jej zrobić niespodziankę, jak wracała ze szkoły (my o sobie wiedzieliśmy wszystko, dosłownie wszystko co do minuty co robimy w dane dnie) I tak spotkałem ją jak wracała do domu, podarowałem jej bukiet kiatów, którego nie chciał na początku do końca przyjąć, ale była zdziwiona ze mnie widzi, i powiedziała, że niepotrzebnie przyjeżdżałem, jednak się cieszy trochę po prostu za to ze jestem. Zapytałem czy się zastanowiła co z nami, to odpowiedział, nie patrząc mi w oczy ze to koniec, ze już nie chce ze mną być, ze chce być sama, wolna. Zapytałem się chociaż czy poświęci mi niecałe 2 godziny bo chce z nią porozmawiać, niechętnie się zgodziła, mówiąc ze nie ma ochoty ale się zgodziła. Powiedziała wtedy ze już mnie nie kocha, ze płomień już lekko rzazy jedynie i przygasa, że bardziej mnie traktuje już jak przyjaciela niż chłopaka i abym to zrozumiał... Powiedziała, że nie chce nawet próbować już nawet jeśliby się miało udać, że łatwiej jest jej być samej i tak woli. Lekko mi łza poleciała w tym momencie, ale starałem się wytrzymać, widziała to ale nic nie powiedziała, ani nic. Odprowadziła mnie jeszcze na pks, a jak zapytałem co zrobi z kwiatami, czy je wyrzuci, to odpowiedziała, że nie bo to prezent ode mnie i szkoda by było. Zapytałem czy jeszcze pogadamy, albo się spotkamy wkrótce, ona ze woli nie, nie chce już ze mną nic robić, pisać, rozmawiać. A jeśli by pragnęła to tego nie zrobi aby mnie nie ranić więcej. Powiedziałem jej na koniec ze uważam ją nadal ze wyjątkową dziewczynę i ją kocham, i ze będę czekać aż się odezwie i jeśli zechce to niech to zrobi. Na koniec wysłałem jej, już wracając od niej smsa "ze te 6 miesięcy razem to wszystko czego pragnąłem byłem szczęśliwy , i że czekam aż się odezwie", Odpisała podobnie, że też nie zapomnieć tego czasu, ze było jej wspaniale i abym o siebie dbał.Teraz. Wracając do domu już nie mogłem znieść i porostu się rozpłakałem całe 14 godzin powrotu serce boli, myślę o niej cały czas, zresztą od kilku dni... I nie wiem co robić... całe moje życie legło w gruzach, miałem myśli samobójcze już... nie wiem czy jest jeszcze nadziej za wróci... bo tylko ona mnie w kupie jako tako trzyma... po prostu już żyć mi się odechciało,, mam zero celu, zero motywacji... świat legł w gruzach... Chce mimo tego co mi powiedziała, jak mnie to zraniło zadzwonić do niej znów.... myślałem też aby znów jutro pojechać ją ujrzeć, chociaż na chwile... ale nie wiem czy to coś da... czy ona zechce do mnie wrócić... czy to już serio koniec...J P prostu cała moja motywacja na cokolwiek padła... a życie straciło sens, już nie będzie bez niej takie samo jak było, czas tych ran nie uleczy... Jak sądzicie? No jeśli to koniec, zero szans, to nie wiem co zrobię...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taki jeeden
Wiesz co, ja myślę, że to i tak by ni miało za wielkiej szansy na przetrwanie, jesteście młodzi, może nawet za młodzi na wielkie uczucie, oboje potrzebujecie jeszcze młodości a nie deklaracji dozgonnej miłości. Ta dziewczyna miała racje pisząc, że potrzebuje kogoś na miejscu, ja wiem jak takie rozmowy potrafią wkręcić bo sam tak miałem, ale patrząc z perspektywy czasu a mam od Ciebie trochę więcej lat wiem, że aby zbudować związek odległość nie jest dobra. W dzisiejszych czasach to normalne, że ludzie szukają uczucia w internecie. Jak się pozbierasz to poszukaj tak kolejny raz ale już teraz bliżej siebie, najlepiej ta sama miejscowość lub tak do 50, wtedy to ma szansę na rozwinięcie się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taki jeeden
a jeżeli ta dziewczyna chce odejść to jej na to pozwól, na siłę nic nie zbudujesz bo jak ona ma wątpliwości to ty ich nie rozwiejesz to musi dojrzeć w jej głowie samo, więc daj czas. Przemyśli i będzie chciała ponownie spróbować to fajnie a jak nie to daj sobie czas za jakiś czas przestanie to boleć i poznasz kogoś innego. Wiem, że teraz to wydaje się Tobie nierealne ale za jakiś czas będziesz się z tego śmiał (ja tak miałem). I jeszcze do tego co napisałeś o tych myślach, NIE RÓB GŁUPOT. Najczęściej ludzie muszą poznać wiele osób zanim spotkają tą jedyną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przeczytałam do polpowy
i dalej mi się nie chce :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kurcze ale to fajne:) Co ja Ci mogę od siebie dodac? Jesli naprawde to miłość...za 2, 3 lata kiedy ona bedzie bardziej dojrzalsza odnajdziecie sie na nowo i wtedy ocenisz czy warto. To bardzo młoda dziewczyna, która ma przed sobą wiele do zrobienia i jest teraz w dośc trudnym dla siebie okresie. Skoro uwazasz sie za dorosłego to dorośle potraktuj jej decyzję i pozwól dorastac ;) Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zyren
Zapytałem jej najblizszej przyjaciółki, ktora zna sytuacje, i odpowiedziala mi abym próbował się do niej odezwać... Dzis sama do mnie napisala co tam u mnie i czy juz w domu, odpisalem ze dobrze i co u niej. To odpisała ze ma znow duzo nauki ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czasami na forum
Jak rano przed osma czytalam to to smutne to bardzo ze cie juz niechce pozdroffki dla ciebie dbaj o siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×