Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nie- mama

Nigdy nie bede mama. Wlasnie sobie to uswiadomilam

Polecane posty

Gość nie- mama

Moj maz nie moze miec dzieci, ja mam problemy z plodnoscia, ale szanse na ciaze sa. Wczesniej nie myslalam o tym za czesto. Raz tylko jak przyjaciolka zaszla w ciaze to zrobilo mi sie smutno i niestety by nie odczuwac tego smutku za czesto poluznily sie nasze kontakty. Tydzien temu dowiedzialam sie, ze moja siostra bedzie mama i wlasnie wtedy uswiadomilam sobie co mnie omija:( Nigdy nie bede taka szczesliwa z powodu rosnacego brzucha, nigdy nie zobacze dziecka, ktore mogloby byc podobne do mnie i do meza. Wiem, ze mozna adoptowac, ale dla mnie to nie to samo co wlasne dziecko, geny itd. To uczucie bezradnosci, bezsilnosci tak mnie dobija, ze kazdy to zauwaza, ale nie mowie nikomu z czym tak naprawde poradzic sobie nie moge. Widze jak amz sie przejmuje, a ja nie chce mu mowic, ze to przez, iz nie bedziemy rodzicami. Nie chce go ranic. Boje sie tez, ze strace kontakt z siostra, bo juz zaczynam jej unikac, bo nie potrafie na to patrzec, po prostu czuje sie jeszcze gorzej niz normalnie. A ona jest taka podekscytowana ta ciaza, chce o niej rozmawiac, opowiadac mi wszystko. A ja nie chce nic wiedziec:( Przepraszam jesli wyszedl belkot, ale to wszystko tak mnie dobija, ze nie mysle czasem racjonalnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hyrhr
Związek z innym, doroslym człowiekiem, obcym genetycznie, nie jest wart tego żeby się skazać na bezdzietność. W naturze tylko nieudane lub pechowe jednostki się nie rozmnażają. Znajdź dawcę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Weź nie dołuj.Myśmy mieli podobny problem - ja od zawsze miałam problemy z cyklem, miałam je bezowulacyjne i cholernie długie.czasem miałam okres raz na 8 miesięcy. Do tego okazało się że mąż z niwiadomych przyczyn też ma baaaardzo słabe wyniki nasienia. Generalnie - nie do leczenia no bo co tu leczyć skoro właściwie wszystko ok. Zdecydowaliśmy się na in vitro - to była dla nas jedyna szansa i właśnie jestem w 14 tygodniu ciąży!! Idźcie do dobrego lekarza, do jakiejś kliniki. Nie smuć się niepotrzebnie. Medycyna dziś na prawdę wiele potrafi. Wszystko będzie dobrze. Też przechodziłam chwile załamania a teraz jestem szczęśliwa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie- mama
in vitro zostalo wykluczone. Moj maz nie moze miec po prostu dzieci i zadne cuda tu nie pomoga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mąż miał bardzo mało żywych plemników. Drogą naturalną po prostu nie było by szans na ciąże, albo po prostu byłby to jakiś cud (tak nam powiedzieli). Nawet na inseminację było to za mało...A przy 2 próbie in vitro się udało :) Jeszcze też będziesz mamusią!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie- mama
paralotnia maz ma to samo, ale widocznie jego zyjace plemniki sa duzo slabsze skoro lekarze stwierdzili, ze z in vitro nici.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość diabliquee
jest tyle metod... in vitro, inseminacja... Ty się nie dołuj i nie użalaj się nad sobą, tylko lec do lekarza nich wybierzę dla Was odpowiednią metodę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość albabetaomega
a byliście w profesjonalnej klinice leczenia niepłodności czy tylko u zwykłego ginekologa w prywatnym gabinecie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość weinachten
a co w przypadku jak u męża w badaniu nie stwierdzono żywych plemników??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam.może nie powinnam tu pisać ale poniekąd mam problem. jestem mamą 8 letniej córeczki z poprzedniego małżeństwa.od 6 lat jestem w drugim związku,szczęśliwym związku..jednak jest jedno ale. nie mogę zajść w ciążę a tak bardzo pragniemy wspólnego dziecka..nie wiem co mam na początek zrobić,jakie badania wykonać..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Widze ze ten post jest z 2012 roku, jak sie potoczyły Twoje losy? Coś sie zmieniło u Ciebie? Jestem w podobnej sytuacji, od 8 lat godzę się z faktem ze mama nigdy nie będę. Nie potrafię tego zaakceptować. Czuje się gorsza. Moje przyjaźnie z dziewczynami z dziećmi praktycznie nie istnieją. Nie wiem jak mam dotrwać do końca życia z tym rozrywającym mnie smutkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szanse są zawsze chyba że nie macie narządów płciowych :-) mąż koleżanki nie miał prawie wcale plemników, leki i rzucenie nałogu pomogły :-) mają kolejne dziecko U mnie było tak ze współżycie w dni płodne nie przynosiło efektu, miałam długie cykle a jednak się udało. Mam dwójkę dzieci :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
u mezczyzn przyczyna bezpłodnosci moze byc nawet kąpiel w zbyt ciepłej wodzie i przegrzewanie jąder- wtedy przy zmianie nawyków, płodnosc wraca- na prawde lepiej skonsultowac sie ze specjalista, zwłaszcza ze zwykły ginekolog moze nie byc na bierzaco w sposobachleczenia bezpłodnosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marta Magdalena 2
niestety drodzy komentujący, mój przypadek to 7 lat starań, 4 nieudane in vitro, po prostu są przypadki, że ludzie pomimo starań nigdy nie zostaną rodzicami... ja miałam szczęście, że podczas pierwszego in vitro spotkałam kobietę, która była w takim momencie w jakim ja jestem dzisiaj - rozmowa z nią bardzo mi dużo dała, ale niestety nadal mam problem z zaakceptowaniem, że w tej dziedzinie nic się nie wydarzy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Narządy płciowe to nie wszystko. Nie chce wstawać rano i mówić sa masz macicę może będziesz miała dziecko. To nie o to chodzi. Owszem niczego mi nie wycieli , ale to o niczym nie przeświadcza. Nie wszyscy musza mieć dzieci a mnie zmęczyło karmienie się nadzieją , że coś się zmieni. Nie ma nic gorszego niż życie w ciąglym oczekiwaniu. Po prostu czasem trzeba iść do przodu czy się podoba czy nie. Taka rzeczywistość. Ja 6 długich lat żyłam w zawieszeniu, każdy ma swoje granice wytrzymałości...Każdy jest inny... Każda historia jest inna i nie musi sie kończyć happy endem. tak po prostu jest. Pozostaje docenić co się ma, skupić na tym, że dziecko nie przeświadcza o szcześciu (chociaz to ciężke, momentami niewykonalne), ale nie pozostało nic innego jak walczyć o swój spokoj. W tym momencie dla mnie tylko on jest najważniejszy. Chyba czas zaczać się skupiac na tym co mogę a nie na tym co mnie ogranicza. Mogę być dobra dla siebie a to juuż cos:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zastanów się nad adopcja maleństwa może warto dac dom takiemu rocznemu dziecku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dawna kolezanka
a ja mam problem w druga strone... Znam moja kolezanke juz ponad 10lat,wprawdzie mieszkamy w innych miejscowowciach ale mialysmy dobry kontakt. do czasu...do czasu naszych slubów bylo ok.Ja wychodzilam za mąż rok po niej. 3 lata po slubie urodzilam dziecko ktore tez nie pojawilo sie w naszym zyciu bezproblemowo...rok czasu staralismy sie o corke. ona w tym czasie nie zachodzila w ciaze, mowila ze jeszcze ma czas ze beda sie przeprowadzac kupowac mieszkanie,musi znalezc prace. ok. nie dopytywalam, nie męczyłam. mijaly lata. od ich malzenstwa juz mineło 6..dziecka nie ma. kiedy bylam w ciazy przeczuwalam ze im nie wychodzi, dopiero w 6mcu jej powiedzialam a nie wiedzialam jak to zrobic zeby jej przykro nie bylo,choc oficjalnie nie mam takowej informacji ze nie moga miec dzieci. pogratulowala ale od tamtej pory nasze relacje poluźniły sie.teraz praktycznie ich nie ma. kiedys pisalaysmy do siebie, dzwonilysmy,wysylalaysmy zyczenia na swieta,urodziny.dzis z JEJ STRONY cisza. odkad corka sie urodzila nie zapytała ani razu jak ona sie czuje, jak ja sie spelniam jako matka, zapraszałam ich(jeszcze zanim zaszłam w ciaze)na parapetowke-nie przyjechali, potem gdy urodzilam na pepkowe...nie przyjechali. dziwne to dla mnie. nie zasmiecam fb zdjeciami malej,kiedys wrzucilam jedno jedyne...nawet nie napisala czegos w stylu-ucałuj mała! czy cos.nie odzywa sie caly rok, jedynie zyczenia na urodziny mi wysle smsem składajacym sie z kilku slow... nie wiem czy jest zazdrosna o dziecko, czy targa nią jakis żal ze im nie wychodzi...ale nigdy ze mna o tym nie pogadala choc wie ze nam teznie wychodzilo, zna nasza historie,myslalam ze to pozwoli jej sie otworzyc, moze cos bym jej doradzila..robi z tego jakas tajemnice jakby nikt sie nie domyslal ze po 6latach malzenstwa i ponad 10latach zwiazku ogółem po prostu nie moga miec dzieci a nie ze nie chca...jej dziwne zachowanie uswiadcza mnie bardziej w przekonaniu ze nie moga i ona nie umie obcowac z dziecmi..mi jest szkoda naszej dlugoletniej fajnej znajomosci, ale z drugiej strony jestem zla ze ONA ją zaprzepascila. ja tez gdy nie mialam dziecka bylam smutna, rozżalona ze inni maja ale nie zaszywalam sie w domu tylko gdy ktos urodzil to szłam zobaczyc malucha, bralam go na rece i wmawialam sobie ze i ja kiedys takie bede miala. nie wiem czy zabiegac jeszcze o ta znajomosc? czy zapytac jej czemu tak oziebiła nasza znajomosc? czy olac i da cumrzec tej znajomosci do konca ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja Twoja kolezanke doskonale rozumiem. Jednak Wasza sytaucja jest odmienna, masz dziecko wiec nie wiesz jakbys sie zachowala gdybys dzieci miec nie mogla. Wierz mi, ludzie ktorzy nie moga miec dzieci nie robia tego celowo, to sa tak skrajnie wycerpujace uczucia ze w trosce aby ich swiat emocjonalny nie runal chronia po prostu siebie. Nie powinnas brac tego do siebie, wierz mi an slowo, jej jest cholernie ciezko silic sie na mile slowo, na wyjscie z domu i obcowanie ze szczesliwymi mamami. To jest jej wybor ze wycofala sie, jednak wg mnie jest to dla mnie jedyny swait w ktorym czuje sie bezpiecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kochana, ja Cie doskonale rozumiem, ale jak patrzę na moje dziecko i ile mu czasu poświęcam dławie sie w smutku, że jest multum dzieci, ktore sa porzucane i nikt im nie daje miłosci- i to jeszcze nie jest takie smutne w obliczu krzywd, jakie dzieci doznają w tym fizycznych od rodzicow. Oczywiscie nie namawiam Cie do adopcji, to trudna decyzja, wielu sie nie decyduje. Gdy z mężem się staralismy i nic z tego długo nie było, to zapytalam, czy w razie czego (czyli jesli nam sie nie uda), to adoptujemy... maż sie zgodził, i wiem, ze bym to zrobiła i kochała jak swoje. Życze Ci duzo wiary i prosze nie mysl tylko o genach - ja w swoim domu doznalam wielu krzywd tym bardziej boli, ze to były wlasne geny. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Adopcja musi być potrzebą serca a nie substytutem posiadania dziecka, gdyby była taka fantastyczna ludzie nie myśleliby o swoim potomstwie niekiedy za wszelką cene. Jest jak jest. Mnie osobiscie irytuje jak ktoś mowi Adoptuj. To nie takie proste i nie takie przyjemne jak juz się wejdzie w ten świat. Przeszłam procedury, byłam o krok od adopcji. Meża to przeroslo. Pomimo calego pragnienia posiadania dzieci zreygnował już na samym koncu... Takie zycie. Niestety sa to ogromne , czesto sprzeczne emocje , masa smutku i bezradnosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jestem bardzo wierząca i nie uznaje in vitro. Bije się z własnym sumieniem ponieważ od 8 lat staramy się o dziecko i wygląda na to, że tylko in vitro może nam pomóc. Ale moja wiara i jej zasady są silniejsze chyba ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie ma takich zasad wiary,żeby np mnie powstrzymały przed tym,żebym się starała o dziecko,oczywiście będąc w związku,i mając kochającego partnera nic nie ma prawa wpływać na decyzje przyszłych rodziców,ale to nic.. a zasady wiary katolickiej,to nic innego jak wymysły kolejnych papieży,żeby podgarnąć wiernych .. co to za Bóg,który zamyka Ci drogę,do tego by być szczęśliwą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ktoś, kto nie wierzy naprawdę i nie uznaje w 100% zasad kościoła nigdy mnie nie zrozumie. Ja uważam, że in vitro jest sprzeczne z naturą i nie chce, żeby moje dziecko urodziło się w ten sposób, dla mnie byłoby to chyba nie do zaakceptowania. Poza tym dochodzi kwestia sprzeciwu najbliższej rodziny i męża, który jest jeszcze bardziej wierzący niż ja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sprzeczne z naturą są wszystkie zabiegi operacyjne, podawanie antybiotyków, a nawet stomatolog. Jeszcze 10 lat temu in vitro nie było grzechem. Dziwnym trafem zaczęło być grzechem jak coraz więcej państw zaczęło finansować in vitro.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poza tym dochodzi kwestia sprzeciwu najbliższej rodziny i męża, który jest jeszcze bardziej wierzący niż ja. xxx Akurat najbliższą rodzina nie musi chcieć i tego akceptować, nie musi nawet wiedzieć. Najważniejsze są wasze przekonania. Ja tez jestem wierząca, na szczęście mam dziecko i nie muszę się przekonywać, co w moim przypadku by wygrało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gratuluje, nie ma to jak spieprzyc sobie zycie w imie wyimaginowanej postaci i zasad sprzed kilku tysiecy lat. Masz wszelkie widoki zeby zostac jedna z tych sfrustrowanych, odjechanych kobiet, wiecznie skrzywionych meczennic. Przeszczepy czy szczepionki tez byly grzechem, ba wczesniej nawet sekcje zwlok byly zakazane przez KK.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do 8.52 najglupsza rzecz jaka slyszalam. in vitro za 50 lat kosciol zaakceptuje. religia oglupia, nie idzie z duchem czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dawna kolezanka
ja tez ją rozumiem, ale nie do konca. za chwile-zakladajac ze im nie wyjdzie czego im nie zycze -zostana sami bo odetna sie od wszystkich znajomych, a potem beda miec żal ze nikt sie nimi nie interesuje...z drugiej strony pisalam ze tez mielismy problemy z pcozeciem ale staralam sie zachowywac normalnie tzn uczestniczyc w zyciu w ktorym sa dzieci nawet jesli nie sa one moje....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Związek z innym, doroslym człowiekiem, obcym genetycznie, nie jest wart tego żeby się skazać na bezdzietność. xxx plemienne rozumowanie sprowadzajace wszytskio do genów i co, dsziecko ci niby zastąpi związekz drugim dorosłym czlwoiekiem? jeśli tak- do psychiatry

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×