Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość moja.insporacja.

czy to miłość czy tylko złudzenie?

Polecane posty

Gość moja.insporacja.

Był grudzień 2010r. Licealna znajomość, spotykaliśmy się ok.miesiąca, świetnie nam się ze sobą rozmawiało, wspólne zainteresowania, podobne patrzenie na świat. Ja stanowiłam dla niego niejako wyzwanie, niedostępna, znana w szkole, aczkolwiek trzymająca facetów na dystans. On, przystojny, sportowiec, łobuz, co tu dużo mówić. (Do takich mnie ciągnie, podobno przeciwieństwa się przyciągają). Niestety nic poważniejszego z tego nie wyszło, ponieważ on wrócił do swojej byłej. Nie mieliśmy ze sobą kontaktu, przestaliśmy się nawet witać, gdy spotykaliśmy się przypadkowo w szkole czy na mieście. On udawał, że mnie nie widzi, nie zna i tak mijały kolejne miesiące. Po ok.3 miesiącach, zaczął ponownie spoglądać w moją stronę, wodzić na mną wzrokiem, będąc nawet w towarzystwie swojej dziewczyny. Nadeszły wakacje, nie widywaliśmy się nawet przypadkowo. Zaznaczę, że jestem od niego rok starsza, więc po wakacjach ja wyjechałam na studia, do stolicy, a on poszedł do klasy maturalnej. Dzieliło nas ok.400km. Nie ukrywam, że wspominałam tę znajomość, sentyment pozostał, pierwszy chłopak z którym zaczęłam się spotykać i dałam szansę. Kilka dni przed moim wyjazdem na studia odezwał się do mnie. Napisał wiadomość. Zaczęło się wszystko na nowo. Codzienne rozmowy, po miesiącu mieliśmy się spotkać, niestety nie udało się. Z jego winy. Po kilku tygodniach znowu się odezwał,później znowu nic. Minęły 3 miesiące, jego studniówka, mieliśmy kontakt, wszystko się fantastycznie układało, po kilku dniach dowiedziałam się, że wrócił do swojej byłej po raz 2. Dla mnie oznaczało to koniec. Zerwałam z nim kontakt. Na wiosnę miał wypadek, bardzo poważny, gdy się o tym dowiedziałam, odezwałam się do niego, rozmawialiśmy, życzyłam mu powrotu do zdrowia. Tyle. Gdy doszedł do siebie, odezwał się do mnie. Były wakacje, spotkaliśmy się. Kilka godzin spędziliśmy, rozmawiając. Pod koniec września wyjechałam i tak co 2 miesiące ciągle wracał, prosząc o kolejną szansę. W styczniu tego roku wysłałam mu bardzo długą wiadomość, kończącą wszystko. Podsumowałam całą naszą znajomość. Mój smutek, żal, cierpienie, tęsknotę za nim. Coś we mnie pękło. Nie potrafiłam dłużej tego ciągnąć. Mamy grudzień 2012r., odezwał się we wrześniu, 9 miesięcy z nim nie rozmawiałam, ponad rok temu się z nim widziałam, a on znowu wrócił, napisał, zaproponował spotkanie, pisał o nawiązaniu kontaktu, naprawieniu tego co spieprzył, nie chciał wracać do tego co było, powiedział, że chce mieć ze mną kontakt, chce móc czasami ze mną porozmawiać jak człowiek z człowiekiem, że dałby wiele, żeby się ze mną zobaczyć, porozmawiać, jednak ja tego unikam, zwyczajnie się boję. Mam pretensje sama do siebie, już dawno powinnam zerwać z nim kontakt, podobnie jak on to robi za każdym razem, ale nie potrafię. Nie wiem dlaczego tak się dzieje, nie wiem dlaczego on tak postępuje. Po co wraca? Między nami nigdy nic nie było, jeśli chodzi o sprawy intymne, nawet się nie całowaliśmy, spędzaliśmy tylko długie godziny na rozmowach. Czy może to tak zbliżyć ludzi do siebie czy zwyczajnie jestem głupia i naiwna, wierzę w to ślepo, myśląc, że tak to właśnie działa, a on zwyczajnie się mną bawi, gdy sobie przypomni, to napisze. On nie ma łatwego charakteru, pogubił się w życiu. Liceum nie skończył, wybierając kolegów, życie na krawędzi. Teraz jeździ do pracy za granicę, bo chyba myśli, że to mu wystarczy. Powiedział mi, że w tym roku ma zamiar skończyć szkołę i podejść do matury, ponadto po wypadku ma problemy z nogą i ciągle wszystko zwala na to co się wydarzyło. Jest inny, aniżeli wtedy, gdy go poznałam. Tamten chłopak miał ambicje, dążył do celu, miał marzenia, nie wiem gdzie to wszystko się podziało. Jedyne co wiem to to, że ludzie się nie zmieniają, czas pokazuje jacy są naprawdę, weryfikuje nam daną osobę, a ja teraz wiem, że on taki był, od zawsze, mijające dni, miesiące, lata utwierdzają mnie w przekonaniu, że rozczarowanie bywa bolesne, aż zbyt. Dowiedziałam się, że w jego życiu jest kolejna dziewczyna, że z nią jest, aczkolwiek gdy go o nią zapytałam, powiedział, że to przeszłość. Nie wiem kiedy kłamie, kiedy mówi prawdę... Mamy kontakt na chwilę obecną, myślałam, że będę potrafiła się z nim przyjaźnić, że to udźwignę, rozmawialiśmy wiele razy, chciał się ze mną spotkać, ale ja wywinęłam się od tego, zwyczajnie się chyba boję. Ostatnio wiele o tym wszystkim myślę i jestem zdecydowana żeby zerwać z nim kontakt całkowicie. Postanowiłam, że ten 2013 rok bd bez niego i to całkowicie. Nie chcę tak dłużej żyć, ciągle o nim myśleć, irytować się, gdy dowiaduję się o nim i innych dziewczynach, a gdy usłyszę ulubiony kawałek, zobaczę zdjęcie czy faceta podobnego do niego, wszystko do mnie wraca... Myślicie, że z jego strony to tylko dobra zabawa? czy to pewnego rodzaju uczucie? Co mam z tym wszystkim zrobić? Pozdrawiam was serdecznie M.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Titi1984
Myślę, że powinnaś bardziej szczegółowo opisać problem bo nie rozumiem hmmm a może to dlatego, że nie czytałam ! za dłuuugie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość derdyfona
A ja przeczytałam w całosci. Długie, nudne i tak wlaściwie o niczym. Jak można tak wiele napisać tak kompletnie o niczym.... Paplanina przerażająca, zero treści. jakies głupie, gimnazjalne zagrywki dorosłych juz ludzi, jakies kretyńskie problemy z dooopy wzięte. A co do meritum - chłopak trzyma cie jako koło zapasowe, będzie cię zdradzał, wciągnie w długi i skończysz jako zniszczona kobieta z 3 dzieci, bez środków do zycia. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×